tag:blogger.com,1999:blog-49442715861798295702024-03-14T07:22:52.292+01:00"Nie można oddzielić pokoju od wolności. Ponieważ nikt nie będzie spokojny, jeśli nie ma wolności."Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/14894742957753473026noreply@blogger.comBlogger16125truetag:blogger.com,1999:blog-4944271586179829570.post-18367138929605772702018-09-19T21:20:00.001+02:002018-09-19T21:20:18.008+02:00Rozdział XV<br />
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt right 16.0cm; text-align: right;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Atten,
4. dzień 9. miesiąca 424. roku Ery Paktu<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt right 16.0cm; text-align: right;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Kennis niemal dostała zawału, gdy usłyszała pod oknem cichy
gwizd. Jakiś czas temu uchyliła okno, gdyż było jej zbyt duszno. Pilnujący jej
żołnierze nie zwrócili na to większej uwagi, bowiem z powodu krat i tak nie
mogłaby im uciec.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zrobiła głęboki wdech, po czym podeszła do parapetu. Wiedziała,
że zobaczy kogoś z ruchu oporu, bowiem gwizdnięcie, które chwilę wcześniej
usłyszała, było takim, jakim posługiwało się podziemie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wyjrzała na zewnątrz na tyle, na ile pozwalały jej kraty.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Maks? - wyrzekła ze zdumieniem, widząc znajomego
dziewiętnastoletniego chłopaka o rudoblond włosach i zielonych oczach pełnych
psiego oddania. - Co ty tu robisz? Uciekaj, zanim cię zabiją!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Serce niemal wyskoczyło jej z piersi. Nigdy nie zauważyła, by
patrolowano okolice pod jej oknem, niemniej obawiała się, że coś się mogło zmienić,
a nawet jeśli nie, żołnierze zza drzwi mogliby przecież coś usłyszeć. Zresztą w
każdej chwili mogli do niej wpaść z niezapowiedzianą jak zwykle kontrolą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Musiałem panienkę zobaczyć. - Maks miał na szczęście tyle
oleju w głowie, by szeptać, a nie mówić normalnym tonem. - Czy mogę coś dla
panienki zrobić? Cokolwiek? - zapytał szybko, najwyraźniej świadom, że nie może
zabawić w tym miejscu zbyt długo.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Gdybyś mógł dowiedzieć się, jak miewa się moja rodzina… -
Choć sekundę wcześniej zamierzała go wygonić (nie chciała mieć na sumieniu i
jego), ta prośba sama wyszła z jej ust. Wszak większość myśli poświęcała
bliskim.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Wiedziałem, że panienka o to spyta. U nich wszystko dobrze,
choć naturalnie bardzo martwią się o panienkę. - Przemilczał fakt, że siostra
została porwana, bo wiedział, że Kennis musi mieć tego świadomość. Nie chciał
jej dodatkowo dołować. - To jak, co mogę dla panienki zrobić?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Po prostu… Od czasu do czasu zaglądaj do moich bliskich i
sprawdzaj, czy u nich wszystko w porządku, dobrze? - poprosiła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Oczywiście.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Dziękuję, Maks. A teraz zmykaj, szybko!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Proszę się trzymać i być dzielną.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Będę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Wiem, że to nie ma znaczenia, ale… kocham panienkę. Całym
sercem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Wiem, Maks. Wiem. Ja też cię kocham - odparła, uśmiechając
się łagodnie. - No już, uciekaj!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Skinął głową, po czym niesamowicie cicho, ale jednocześnie
szybko zaczął się oddalać. Szczerze mówiąc, Kennis nie miała pojęcia, że ten
chłopak potrafi poruszać się tak prędko i bezgłośnie. Miał do tego talent. A że
był do tego niewysoki i raczej niczym się niewyróżniający, z łatwością wtapiał
się w tłum. Pewnie między innymi dlatego mieli z niego pożytek w ruchu oporu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Odetchnęła z ulgą, gdy straciła go z oczu. Zdążyła usiąść z
powrotem na łóżku i wyrównać oddech, gdy Armanie wpadli do niej z kontrolą.
Zmierzyli ją spojrzeniem od stóp do głów, omietli wzrokiem pomieszczenie, po
czym wyszli.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Kennis przymknęła na chwilę oczy. Bogom niech będą dzięki,
wszystko w porządku. Nie przyłapali Maksa i najwyraźniej nie zauważyli w jej zachowaniu
niczego niezwykłego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Odwiedziny Maksa podniosły ją na duchu. Był tak niewinnym,
poczciwym chłopakiem. I jak wielkie musiał mieć serce, jak wiele odwagi, skoro
ją tu odwiedził. Była mu niewymownie wdzięczna - i za wizytę, i za te
szczątkowe informacje o jej rodzinie. Podejrzewała, że jej siostra znajduje się
w ciężkiej sytuacji, ale za to dowiedziała się, że reszta jakoś sobie radzi. No
i jeszcze ta platoniczna miłość Maksa… W jakiś sposób jej schlebiała. Dobrze
było być kochanym przez kogoś o czystym sercu. Uśmiechnęła się lekko.
Oczywiście jej odpowiedź, jakoby też go kochała, była nieprawdą - i oboje
doskonale o tym wiedzieli - ale uznała, że to idealne słowa na pożegnanie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Bo przecież tym właśnie były. Pożegnaniem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt right 16.0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt right 16.0cm; text-align: center;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: right;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Salgarien, 5. dzień 9. miesiąca
424. roku Ery Paktu<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: right;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Przez trzy dni Silya nie musiała samodzielnie szukać klienta,
co okropnie ją cieszyło, bo nadal nie doszła do siebie po pierwszym razie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ridryk był co prawda delikatny i niemal miły, właściwie
zachowywał się jak swego rodzaju dżentelmen, ale to nie zmieniało faktu, że
„zaliczał każdą po kolei” i był na tyle stary, że spokojnie mógłby być jej
ojcem. Okropnie ją to brzydziło. Wzdrygała się na samą myśl o tym.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Za drugim razem, pierwszego dnia dziewiątego miesiąca, nawet
nie zastanawiała się nad klientem, tak zaaferowana była wizytą Shina i rozmową
z nim. Dobrze, że Ilyari nie przyszła wtedy do Wspólnej Sali. Strasznie bolał
ją żołądek, więc została na górze. Na szczęście, bo gdyby uczestniczyła w
spotkaniu z Shinem, Silya nie byłaby w stanie tak szczerze z nim porozmawiać. A
na próby zapewniania przez Shina Iri, że Yuki to dobry facet, Ilyari chyba
zabiłaby go wzrokiem. Albo po prostu wstałaby i wyszła. Cóż, w każdym razie
zrobiłaby coś nieuprzejmego, co na swój sposób było w sumie ciekawe, skoro jako
wychowanka pani matki była idealnie grzeczną i ułożoną dziewczyną. Oj, wiele
się zmieniło.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Dzisiaj jednak, nie mając większego wyboru, wraz z Iri znów
przeszła do Wspólnej Sali. Jak zwykle roiło się w niej od biesiadujących
mężczyzn, bacznie rozglądających się wokoło w poszukiwaniu wybranki na obecny
wieczór. Niektóre z dziewcząt siedziały we własnym gronie i rozmawiały, inne
chichotały, obserwując panów i zalotnie machając rzęsami, jeszcze inne bez
oporów same podchodziły do potencjalnych klientów i zabawiały ich rozmową bądź
podrywały.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Silya i Ilyari usiadły przy bodaj jedynym wolnym stoliku. Iri
miała to szczęście, że nie musiała w żaden sposób ubiegać się o klientów, jako
że normę wyrabiał jej Yuki. Nie żeby jakoś szczególnie to doceniała, musiała
jednak przyznać, że cała ta jego wyłączność na nią miała ten jeden plus. No
dobrze, znalazłoby się ich więcej, ale nie chciała go gloryfikować.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Sil, czerwona na twarzy, bała się na kogokolwiek patrzeć. Nawet
na siostrę, która ponownie uparła się przyleźć tu za nią, choć przecież nie
mogła jej w żaden sposób pomóc. Ba, właściwie nawet przeszkadzała, ale Silya
nie miała serca jej tego powiedzieć. Choć czuła się dodatkowo skrępowana z
powodu jej obecności, zaciskała zęby i milczała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wręcz czuła na sobie spojrzenia nieznajomych mężczyzn, którym w
głowie było tylko jedno. Targały nią sprzeczne emocje. Z jednej strony tak
bardzo się wstydziła i bała za każdym razem, gdy przychodziło co do czego i
zdecydowanie nie lubiła swojej pracy, z drugiej, codziennie bała się, że nikt
jej nie zechce, przez co wpadnie w kłopoty, w rezultacie których Armanie zrobią
z nią coś strasznego. Ze zgrozą przyłapywała się na tym, że już woli usługiwać
Dameyczykom, kimkolwiek oni są, niż podpaść jakimkolwiek Armanom. Żałosne...
Przekładała strach nad szacunek do samej siebie...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Od czasu do czasu któryś z panów zagadywał Silyę, która wręcz
emanowała słodyczą i niewinnością. Jej policzki wciąż zdobiły rumieńce, nic
więc dziwnego, że byli tacy, którzy zwracali na nią uwagę, natomiast Ilyari,
wiecznie ponurą, raczej omijano szerokim łukiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Sil zauważyła, że jeden z mężczyzn, który niedawno od niej
odszedł, rozmawia z urzędnikiem, wiedziała więc, że zaraz przyjdzie po nią, by
zabrać ją na górę. Westchnęła cichutko, po części z rezygnacji, po części ze
smutku, a po trosze również z ulgi. Ilyari, z brodą opartą na prawej dłoni,
wpatrywała się w Silyę z obojętnym wyrazem twarzy. Nie to, że nie było jej żal
przyjaciółki, po prostu znajdowała się w takim stanie psychicznym, w którym rozpamiętywała
wszystkie możliwe krzywdy i załamywała się nad własnym losem. Poza tym
dzisiejszy klient Silyi nie wydawał się szczególnie zły, więc trochę się
rozluźniła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wówczas niespodziewanie do ich stolika podszedł jakiś
podchmielony facet. Głośno oparł obie ręce na blacie i z dziwną złością w
oczach spojrzał na Ilyari.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Te, dziewczynko, może by tak trochę entuzjazmu i wdzięku, co?
Jak się na ciebie patrzy, to się żyć odechciewa - mruknął. - Weź przykład z
koleżaneczki - dodał, znacząco zerkając na Silyę i posyłając jej lubieżny
uśmieszek. Ta natychmiast spurpurowiała. Powinna coś powiedzieć na obronę
siostry, ale nie była w stanie wykrztusić z siebie słowa, tak bardzo była
zaskoczona i przestraszona.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nikt nie każe ci na mnie patrzeć, panie - odparła lodowatym
tonem Ilyari, mrużąc oczy. Ludzie z sąsiednich stolików przerwali rozmowy i
flirty, by przyjrzeć się temu, co będzie dalej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nikt cię nie nauczył szacunku do starszych, mężczyzn i
klientów? - warknął mężczyzna. Iri nie spieszyła się z odpowiedzią. Odsunęła
krzesło, wstała powoli i, mimo uczucia zażenowania, które wypełniało jej
wnętrze, lecz było niewidoczne na zewnątrz, utkwiła pełne dumy i pogardy oczy w
nieznajomym.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- A pana nikt nie nauczył szacunku do kobiet? - zapytała
pozornie niewinnym tonem. To nawet nie była odwaga z jej strony, nie panowała
nad tym, co robi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Ty... - Mężczyzna chwycił Iri za przegub i przyciągnął ją do
siebie. - Idziemy. Pokażę ci, jak należy traktować swoich żywicieli.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Nie zdążyła nawet oświadczyć, że nic mu z tego nie wyjdzie,
jako że „jest kupiona na wyłączność” (gość najwyraźniej nie zauważył czarnej
opaski na jej drugim nadgarstku), bo została brutalnie pociągnięta za sobą.
Wówczas jednak jakiś inny klient zagrodził facetowi drogę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie radzę - powiedział cichym, ale nieznoszącym sprzeciwu
głosem. - To kochanka Księcia Salgarienu - oświadczył nieomal z czcią. Ilyari
uniosła brwi, zaraz jednak spłonęła niechcianym rumieńcem, gdy uświadomiła
sobie, że oto mężczyzna ten oznajmił publicznie, że jest „kochanką” - i to na
dodatek czyją. Poczuła, jak mocno bije jej serce. Nie była w stanie się
odezwać. Z tyłu Silya, wstawszy już jakiś czas temu, nieruchomo przyglądała się
scenie, również nie mogąc zareagować, jak gdyby coś ją od tego z całej siły
odwodziło.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Facet trzymający Iri zbladł jak na zawołanie. Mężczyzna, który
mu przerwał i uraczył taką niespodziewaną wiadomością, szepnął mu coś jeszcze
do ucha. Chojrak drgnął, po czym z przestrachem zwrócił twarz ku Ilyari.
Zauważywszy najpierw czarną bransoletkę, a potem fakt, że wciąż trzyma
dziewczynę za przegub dłoni - i to zdecydowanie zbyt mocno, na tyle, by
zostawić jej tam siniaki - szybko ją puścił. Iri bezwiednie złapała prawą
dłonią lewy nadgarstek i zaczęła lekko go pocierać. Bolało, ale póki co nie
zwracała na to większej uwagi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Błagam o wybaczenie, panienko! - wykrzyknął przerażony facet,
dosłownie padając Iri do stóp. Wyglądał niczym uniżony sługa, który w jakiś
sposób ubliżył co najmniej członkowi rodziny królewskiej. - Nie miałem pojęcia,
że panicz... Och, naprawdę przepraszam, proszę mi wybaczyć! Błagam, mogą mnie
państwo ukarać, ale proszę nie odbierać mi pracy, jestem jedynym żywicielem
rodziny...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nawet nie wiem, jak się pan nazywa... - wydukała Ilyari, z
konsternacją i jednocześnie ze wstrętem cofając się o pół kroku, by nie ocierać
się stopami o dłonie tego szalonego człowieka. Jak można było tak się poniżyć?
Żałosne. Najpierw zachowywał się jak prawdziwy idiota, a potem, usłyszawszy
tylko, że Yuki obdarza ją względami, padł jej do stóp.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Hats, panienko - szepnął uniżenie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>O bogowie, czy on naprawdę był tak głupi? Gdyby się nie
przedstawił, nie spytałaby nikogo o jego miano i gość żyłby sobie dalej w
spokoju, a tak mogła go zniszczyć - przynajmniej teoretycznie, bo sprawa i tak
leżałaby przecież w gestii Yukiego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie zamierzam odbierać ci pracy, panie - rzekła szczerze.
Chciała, by ta farsa wreszcie dobiegła końca. Do licha, nie była przecież
Armanką, by ot tak sobie niszczyć innym życie i nie zniżyłaby się do poziomu
okupantów, wykorzystując swoją wątpliwą władzę nad tym człowiekiem. - Wiem, jak
jest ważna, szczególnie teraz - dodała. - Jednak jeśli nie zmienisz swojego
postępowania i nie nauczysz się szacunku do kobiet, nie ręczę za siebie. - Nie
mogła się powstrzymać, by tego nie powiedzieć, to było silniejsze od niej.
Jeśli dzięki kontaktom z Yukim zmusi choć jednego nic niewartego mężczyznę do
nawrócenia, będzie skłonna przyznać, że warto się czasem przemęczyć. Co prawda
podkoloryzowała trochę swoje możliwości, sama przecież nie mogła nic zrobić
temu facetowi, ale co z tego... Pragnęła tylko zapomnieć już o całym tym
zajściu. - Martwi mnie jeszcze jedno - przyznała nagle. Nie mogła tego pominąć,
za bardzo ją to uderzyło. - Powiedziałeś, panie, że masz rodzinę. Czy miałeś na
myśli żonę i dzieci?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wyglądał na mniej więcej czterdzieści lat, więc ta opcja była
zdecydowanie bardziej prawdopodobna aniżeli ta zakładająca, że mieszkał z
rodzicami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Taak... - przyznał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Cóż więc robisz w takim przybytku, panie? - spytała z
pogardą, którą jednak nieświadomie skrywała. Mimo tego ton jej głosu zmroził
klęczącego przed nią mężczyznę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Co prawda od niedawna w Dameyu zapanowały armańskie zasady,
więc faceci mogli brać sobie więcej żon niż tylko jedną, ale to przecież tylko
teoria, prawda? Dameyczycy nie powinni się na to zgadzać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Masz rację, panienko. Zmienię się, przyrzekam. Więcej mnie w
tej części Karczmy nie ujrzysz. Jestem dozgonnie wdzięczny, niech bogowie
wynagrodzą ci twą dobroć. Panicz poznał się na panience, prawda? Rozumiem... -
Ostatnie słowa wypowiadał bardziej do siebie niż do niej. - Jeszcze raz
przepraszam i uniżenie dziękuję - rzekł, a z jego głosu biły niemal dziecięca
szczerość i ulga.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Iri zauważyła, że dzieje się coś dziwnego. W pomieszczeniu
rozległy się odgłosy przesuwanych krzeseł. Po chwili co najmniej połowa
zebranych stała zwrócona twarzą do niej, po czym niemal jak na jakiś znak
pokłoniła się jej. Obecni Armanie oczywiście ani drgnęli, ale ich miny wyrażały
albo zdziwienie, albo skupienie, albo rozbawienie. Na szczęście jednak nie
zareagowali czynami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Skonsternowana, Ilyari ze zgrozą rozglądała się dookoła. O
bogowie, co się tutaj działo?! Czuła się jak w jakimś dziwacznym śnie. Takie
rzeczy nie zdarzały się przecież w życiu normalnych, szarych ludzi!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Nie znosiła narażać się na spojrzenia innych osób. A coś
takiego nigdy nawet nie przeszło jej przez myśl. Ci ludzie powariowali... Co tu
się, do cholery, działo?! I jeszcze ci Armanie… Serce zabiło jej mocniej, gdy
wyobraziła sobie, że ukarzą ją surowo za to żałosne „przedstawienie”.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Nie mogąc już wytrzymać, przedarła się przez tłum, by uciec do
części pracowniczej. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Iri! - Silya dogoniła ją i dopasowała tempo do pospiesznego
kroku Ilyari. - Co ci jest?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ilyari zatrzymała się gwałtownie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Ty się jeszcze pytasz?! Co to właściwie było?! Zupełnie nie
rozumiem, co się tam stało. Oni... Oni się kłaniali! Zwariowali, nabijali się
ze mnie czy co?! - wyrzuciła z siebie niemal jednym tchem. Była czerwona na
twarzy, choć nie wiadomo, czy bardziej ze wstydu, czy ze złości.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Silya spuściła wzrok.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie wiem, jak to wyglądało z twojej perspektywy, ale z boku
było niesamowicie. Ten mężczyzna uznał cię najwyraźniej za swoją przyszłą
„królową”. Był chyba przekonany, że skoro Yuki... cię lubi, to wystarczy, że
szepniesz mu słówko, a on zniszczy mu życie. Tymczasem ty, mimo że tak cię
potraktował, natychmiast mu wybaczyłaś i zapewniłaś, że nic mu się nie stanie.
Innym też to musiało zaimponować, ale wydaje mi się, że większość urzekło
raczej to wspomnienie o rodzinie. Właśnie ustawiłaś jedną zbłąkaną duszę do
pionu, Iri. Po czymś takim ten facet na pewno stanie się lepszym człowiekiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ilyari prychnęła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Z pewnością - mruknęła. - To żałosny dupek, który myśli, że
wszystko mu wolno, dopóki ktoś nie utrze mu nosa. Zresztą błagam... Nie mam
żadnego wpływu na Yukiego. Jestem tylko jego zabawką, „kochanką” - niemal
wypluła te słowa - a nie wybranką serca. Nie jestem też potworem, który
zniszczyłby życie takiemu śmieciowi tylko dlatego, że powiedział mi kilka
przykrych słów.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Chcąc nie chcąc, Silya zaśmiała się w duchu. Gdyby ktoś
usłyszał ich rozmowę, prawdopodobnie z miejsca zmieniłby zdanie o Ilyari. Nie
dało się jednak ukryć, że była kochaną, pełną współczucia i empatii osóbką,
która jednak sądziła o sobie coś zupełnie innego. Prawda była jednak taka, że
tak dobrych ludzi ze świecą można szukać. Owszem, na pierwszy rzut oka wydawała
się niemiła czy wręcz wredna, ale przy bliższym poznaniu niesamowicie
zyskiwała. Tak przynajmniej było, jeśli mowa o rówieśnikach bądź części
mężczyzn. Dojrzali czy starsi ludzie z miejsca się w niej zakochiwali, bo z
natury była wobec nich pełna szacunku, grzeczna i pomocna. Sil przypomniała
sobie, jak uwielbiały ją starsze osoby z ulicy, na której mieszkały. Ile to
razy pomagała im nosić zakupy czy wyrzucać śmieci? Ile to razy cierpliwie
wysłuchiwała ich nudnych wywodów na temat trudów życia, chorób czy wspomnień
czasów, które już dawno przeminęły z wiatrem?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Masz rację, że temu całemu Hatsowi można wiele zarzucić -
przyznała wreszcie Silya - ale kto wie, może teraz naprawdę się zmieni? A co do
Yukiego, powinnaś wreszcie przestać tak o nim myśleć. Dobrze wiesz, że jest w
porządku i traktuje cię tak dobrze, jak tylko może.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ilyari pominęła to milczeniem. Silya miała rację, ale nie
zamierzała tego przyznawać. Czuła się roztrzęsiona i zagubiona, wciąż nie
pojmowała, co wydarzyło się we Wspólnej Sali.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Hej, a twój klient? - przypomniała sobie nagle. Sil
podskoczyła. Na śmierć zapomniała! Zestresowała się natychmiast. O bogowie, ot
tak sobie wybiegła, a przecież powinna teraz zabawiać tamtego mężczyznę... A
jeśli on pójdzie z tym do Arman? Będzie skończona... - No idź. Ja tu chwilę
posiedzę - mruknęła Ilyari.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Sil wymruczała jakieś przeprosiny, po czym czmychnęła. Iri
odetchnęła z ulgą, ciesząc się, że może pobyć przez chwilę sama. Musiała
przetrawić to, co się stało. Usiadła na najbliższych schodach. Nie wiedziała,
dokąd prowadzą. Właściwie nie miała pojęcia, gdzie jest, bowiem znała tylko
okolice tej części Karczmy, która była domem publicznym, a tę minęła już jakiś
czas temu. Tutaj właściwie nie powinno jej w ogóle być.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Postawa godna naśladowania - usłyszała ledwie pół minuty
później czyjś głos. Uniosła wzrok i napotkała nim uśmiechającą się do niej Amę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Co ty tu robisz? - zapytała zdziwiona. Jak przez mgłę przypomniała
sobie, że Ama również przesiadywała we Wspólnej Sali, gdy wydarzył się cały ten
cyrk.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie chciałam wam przeszkadzać - odpowiedziała tylko, mając
najpewniej na myśli rozmowę Iri z Silyą. Prawdopodobnie więc wszystko słyszała
i miała teraz Ilyari za dwulicową żmiję.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Tak, wiem, jestem beznadziejna i kłamliwa - mruknęła Iri,
otaczając nogi ramionami i kładąc brodę na kolanach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie wygaduj bzdur. - Ama z gracją opadła na ten sam schodek
co Ilya. - Jesteś po prostu szczera. Nic dziwnego, że czujesz się
zdezorientowana. To było niesamowite. Nie miałam pojęcia, że pracownicy Amao i
Yukiego czują przed nimi aż taki respekt. Może ten Hats był jednym z tych,
których wyciągnęli z nędzy bądź którym ofiarowali nadzieję na nowe, lepsze
życie. - Ilyari ze zdumieniem odwróciła głowę w kierunku koleżanki. Pytająco
uniosła brwi. - Dla niewtajemniczonych może to wyglądać tak, że Król Salgarienu
i jego syn to po prostu bogacze, którzy robią to, na co mają w danej chwili
ochotę. Czują potrzebę zaimponowania światu, jacy to są wspaniałomyślni, więc
dają ludziom pracę lub łożą fortunę na jakiś cel dobroczynny. Mają taki kaprys,
więc zwalniają tych, których wcześniej przyjęli. I tak dalej. Prawda jest
jednak taka, że to po prostu ludzie o niezwykle czystych i pełnych empatii
sercach, którym naprawdę zależy na Salgarienie i jego mieszkańcach. Czy nie tak
samo jest z tobą? - Iri zamarła. - Bije od ciebie chęć zmian, ale nie czujesz
siły, by ich dokonać. Brakuje ci pewności siebie i gardzisz sobą za to, co tu
robisz, mimo iż wiesz, że nie miałaś innego wyjścia, jeśli chciałaś przeżyć. Na
początku wydawałaś się złośliwa, ale wystarczyło zobaczyć, jak patrzysz na
Silyę, by odkryć, co dzieje się w twoim sercu - wyznała z delikatnym uśmiechem.
Wyglądało na to, że święcie wierzy w każde wypowiadane przez siebie słowo. -
Wydaje mi się, że to przez tę pogardę, jaką do siebie żywisz, nie umiesz
docenić swoich dobrych uczynków i pozytywnych uczuć czy czynów ogółem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Skąd to wszystko wiesz? - spytała cicho Ilyari.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Marzyło mi się zostać psychologiem - zaśmiała się Ama. -
Gdyby nie wojna, pewnie poszłabym na studia. „Koniec świata” zatrzymał mnie
jednak w Salgarienie, odebrał mi rodziców i dwóch starszych braci, a ja
zdecydowałam się zacząć tu pracować, by wyżywić młodszego. Na szczęście znalazł
dom zastępczy, niemniej jego przybranych rodziców nie stać na to, by utrzymywać
go ze swoich pieniędzy. Musiałam im pomagać, więc posyłałam im wszystko, co tu
zarabiałam. Nie wiem, jak radzą sobie teraz. Nie mogę się z nimi skontaktować, bo
nie wolno nam nawet opuścić „naszej” części Karczmy. - Wyglądała na porządnie
zmartwioną. Iri przepełniło współczucie, poczuła wręcz, że boli ją serce. Nie
miała pojęcia, w jak trudnej sytuacji znajdowała się koleżanka śpiąca niemal
naprzeciwko niej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Jak ma na imię twój brat? - spytała, nie zastanowiwszy się
uprzednio. - I jego przybrani rodzice?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Przez chwilę Ama wyglądała na zaskoczoną, zaraz jednak jej
twarz rozjaśniła się w uśmiechu zrozumienia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Killi. Ma jedenaście lat. A tamci państwo to Malina i Esrem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ilya skinęła głową na znak, że zapamiętała owe miana.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Dziękuję. - Ama ujęła dłonie Iri w swoje, po czym lekko je
uścisnęła. Ilyari, porządnie zmieszana, skinęła tylko głową.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ama odeszła chwilę później, a Iri zdała sobie sprawę z tego, że
teraz nie ma innego wyboru, jak poprosić Yukiego o pomoc. Tylko, bogowie
drodzy, jak miała to zrobić? Ostatnio przyjęła postawę kobiety z lodu, po
prostu ignorowała Yu i to, co robił. Nie odzywała się do niego nawet słowem,
praktycznie na niego nie patrzyła, nie reagowała na jego słowa. Cóż, była po
prostu wredna, ale nie potrafiła inaczej. Gdyby nie zachowywała się w ten
sposób, zalewałaby się łzami za każdym razem, gdy go widziała. Z dwojga złego
wybrała to pierwsze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Schowała twarz w dłonie i siedziała tak przez jakiś czas. Nagle
jednak podskoczyła jak oparzona. Bogowie, która godzina?! Chyba jeszcze nie
przyszedł, co? Zupełnie straciła poczucie czasu. Nie wiedziała, ile minut
spędziła we Wspólnej Sali, ile poza nią.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Pędem ruszyła do części należącej do domu publicznego.
Wstydziła się tego sama przed sobą, ale zwyczajnie się bała. Bała się, że
zasłuży na karę. Panicznie bała się bólu, a armańskie kary na pewno polegały na
biciu, prawda? O bogowie…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Dyszała, gdy wreszcie dotarła na górę po kręconych schodach, a
następnie pobiegła ku swojemu pokojowi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zamarła, widząc Yukiego przed drzwiami, opartego o ścianę i
najwyraźniej na nią czekającego. Poczuła, że serce ściska jej się ze strachu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wyglądała tak słodko, gdy wbiegła na korytarz. Włosy lekko jej
się rozwiały, najwyraźniej nie czesała się od rana i z luźnej kitki uwolniło
się kilka kosmyków w kolorze gorzkiej czekolady. Ledwo oddychała, a on nie mógł
powstrzymać się przed prześlizgnięciem się wzrokiem po jej szybko unoszącej się
i opadającej klatce piersiowej. Miała na sobie bordową sukienkę, a właściwie
bardziej halkę, bo ciężko było to nazwać czymś, co nosiło się samo, a nie jako
bieliznę. Pasował jej ten kolor. Hm, i chyba każdy inny. Albo on był po prostu
zaślepiony, nieważne.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wyglądała na przerażoną, a on nie był na tyle naiwny, by
sądzić, że to z jego powodu, że była w tym stanie, ponieważ kazała mu czekać.
Obawiała się konsekwencji. Bała się, że Armanie ją za to ukażą. Ale on zdążył
już porozmawiać z wartującym na tym korytarzu żołnierzem, powiedział, że
wczoraj umówił się z Ilyari na nieco późniejszą godzinę, ale że wcześniej
skończył pracę, postanowił już wpaść. Nie miał żalu o to, że kazano mu trochę
poczekać, w końcu umowa była inna. Żołdak przyjął to wyjaśnienie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Yuki wspominał ten wieczór z uśmiechem. Ilya się do niego
odezwała. Odezwała! Nie był pewien, z jakiego powodu, ale poprosiła go o
sprawdzenie czegoś. Chodziło o styuację, w jakiej znajdował się pewien mały
chłopiec i jego pan ojciec oraz pani matka. Obiecał, że jutro, najpóźniej
pojutrze opowie jej, jak sobie radzą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Podziękowanie jakoś nie przeszło jej przez usta, ale skinęła
głową, nie wyglądając przy tym, jakby chciała go zamordować, a on uznał to za
poważny krok naprzód.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Teraz niemalże w podskokach wchodził do domu. Ciastek wparował
do holu z taką prędkością, że jak zwykle wpadł w poślizg na parkiecie, po czym
uderzył w ścianę przed sobą. Nigdy nie zwracał na to jednak uwagi, po prostu
szybko zmieniał kierunek i biegł do swego pana, radośnie merdając ogonem, po
czym kładł się na grzbiecie, piszcząc z prośbą o pieszczoty. Yu, dla odmiany w
dobrym nastroju, wytarmosił szczeniaka za wszystkie czasy. Ciastek odwdzięczył
się, wylizując mu całą twarz. Dopiero kiedy Yuki wstał z kucków, Ciastek wstał
i począł zataczać wokół niego szalone kręgi. Wówczas z jednego z pomieszczeń
wyszedł jeszcze Biszkopt. Poczciwe jedenastoletnie psisko nie miało już tyle
energii co jego synek, ale Yu pamiętał czasy, gdy sam był tak żywym szczenięciem
jak Ciastek. Jaki ojciec, taki syn!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Pogłaskał Biszkopta i podrapał go za uchem, po czym ruszył do
swej sypialni i tam padł na łóżko.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Przymknął oczy i wyobraził sobie Ilyari. Szkoda, że nie miała w
sobie tyle czułości co Ciastek… Zapragnął poczuć na skórze jej pocałunki. Głupi
marzyciel, przecież nie było na to szans… Ale kto mu zabroni używać wyobraźni?
Co prawda potem rzeczywistość wydawała się jeszcze podlejsza niż normalnie, ale
on po prostu nie potrafił się czasem powstrzymać. Sny z Iri w roli głównej też
mu jakoś nie pomagały w ogarnięciu uczuć i popędów. Uch, żałosny, mały
człowiek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Usłyszał, że Ciastek piszczy pod drzwiami, domagając się
wpuszczenia go do środka. Yu wstał z pewną niechęcią, po czym wpuścił
szczeniaka oraz Biszkopta, który, jak się okazało, również zapragnął go
odwiedzić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Cóż, miał przynajmniej swoje psy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: right;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Salgarien, 6. dzień 9.
miesiąca 424. roku Ery Paktu<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Mogę się dowiedzieć, dlaczego co druga osoba na sali gapi się
w naszym kierunku? - szepnęła Ilyari przez zaciśnięte zęby. Udawała, że całą
uwagę skupia na owsiance, ale w istocie ledwo przełykała kolejne łyżki, kątem
oka spoglądając na resztę stołówki. Z jakiegoś powodu co rusz czuła na sobie
czyjeś spojrzenie. Nie mogła tego znieść, miała wrażenie, że zaraz coś ją trafi.
Dotychczas ona i Silya były raczej ignorowane, wszystkie dziewczyny trzymały
się z określonymi osobami i na resztę rzadko kiedy zwracały uwagę. Iri na
przykład do teraz nie znała imienia ani jednej dziewczyny spoza swojego pokoju,
Silya jedynie kilka. Pozostałe współlokatorki miały jakieś znajomości, ale też
niewiele. Każda kobieta trzymała się swojego grona, z którym jadała posiłki,
spała, rozmawiała i narzekała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- To na pewno po wczorajszym - odszeptała Sil. Musiała
przyznać, że ją samą też to peszy. Miała świadomość, że wszyscy gapią się na
Iri (z powodu czego chcąc nie chcąc czuła się zazdrosna, choć to chore, bo sama
raczej nie lubiła być w centrum uwagi - może chodziło o to, że jak zawsze była
tylko nic nieznaczącym dodatkiem?), ale ona siedziała z nią jednak przy jednym
stole, więc i po niej prześlizgiwał się co chwilę czyjś wzrok.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Idiotyzm - skwitowała Ilyari, z całej siły próbując skupić
się na jedzeniu. Niełatwo było to jednak zrobić, tym bardziej, że w tej chwili
do stołu za nią usiadło kilka dziewcząt, które natychmiast zaczęły plotkować.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Naprawdę? Ona? - pytała jedna. Próbowała być cicho, ale co z
tego, skoro siedziała tak blisko Iri i Sil? Obie doskonale wszystko słyszały.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Uhm. Nie widzisz czarnej opaski?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Oj, Linea z pokoju obok też ma taką. To jeszcze nie znaczy,
że to ona.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Mówię ci, że ona, widziałam przecież.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Aż żałuję, że nie byłam wczoraj na dole.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Ja też.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Co Książę Salgarienu w niej właściwie widzi? Zna ją któraś?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Fala zaprzeczeń.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Może podejdź i zagadaj, co, Lil?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Jeśli to przyszła Królowa Salgarienu, to w sumie dobrze
byłoby się wokół niej zakręcić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Żałosne. Ja tam nie zamierzam jej nadskakiwać. Paniusi się
teraz wydaje, że jest pępkiem świata.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie wydaje mi się. Tess mówiła, że wyglądała wczoraj na
okropnie speszoną. A Doma słyszała, że pochodzi z plebsu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- To tylko plotki, nie wiadomo, kim i jaka ona właściwie jest.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Otóż to! - Ilyari i Silya zdumiały się, słysząc nagle znajomy
głos. Sil podniosła głowę i ujrzała, że przy stole tych gaduł stoi Erri.
Podparła się pod boki i gromiła je spojrzeniem. - To tylko plotki, więc
łaskawie olejcie je i nie wściubiajcie nosa w nieswoje sprawy!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Dziewczyny zamilkły. Odtąd nie obgadywały już Ilyari.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Dziękujemy - rzekła Silya, kiedy Erri się do nich dosiadła po
tym, jak odebrała zamówione wcześniej kanapki. Ilyari skinęła głową w podzięce.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Erri machnęła ręką.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie ma za co. Wiecie, nie powinnyście przejmować się takim
gadaniem. Ono było, jest i zawsze będzie. Ale fakt faktem, niezłe
przedstawienie nam wczoraj zafundowałaś, Iri!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ilyari jakoś sobie nie przypominała, by pozwoliła Erri na
tytułowanie jej skrótem imienia, ale postanowiła to przemilczeć. Bądź co bądź
koleżanka jej pomogła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Mam wrażenie, jakby to był tylko jakiś dziwny sen - przyznała
niechętnie Ilyari. - Gdy się obudziłam, byłam prawie pewna, że tak faktycznie
jest. A teraz to! - obruszyła się. Dziewczyny obok chyba to usłyszały, bo nagle
zamknęły się w sobie. Wyglądały, jakby niespodziewanie śniadanie zaczęło je wręcz
fascynować. - Czy ludziom coś się w głowach poprzewracało? - zapytała już
ciszej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Oj, musisz zrozumieć. Yuki to Książę Salgarienu. Nigdy
wcześniej nikt go nie widział w żadnym domu publicznym, a przynajmniej tak
słyszałam, a tu nagle ty się zjawiasz i jak za dotknięciem czarodziejskiej
różdżki - on również. Bierze na ciebie wyłączność i nie poddaje się, mimo że
zabijasz go spojrzeniem i w ogóle nie uwodzisz. Nie starasz się ani odrobinę, a
on dalej dzielnie to wytrzymuje. Ja na jego miejscu już dawno bym się poddała -
wyznała z rozbrajającą szczerością. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Iri zrobiło się niesamowicie głupio. Jak dotąd słyszała podobne
rzeczy tylko od Silyi (acz ta ujmowała wszystko zgoła delikatniej). Nie
wiedziała, że inne dziewczyny z pokoju też tak uważnie śledziły jej losy. To
okropne. Zawsze pragnęła głównie spokoju, a co teraz miała? Urwanie głowy. I
oczywiście wszystko przez Yukiego! Miała ochotę go zamordować.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Pomyśl tylko. Obecnie wyłączność to jak oświadczyny, a zapłodnienie
dziewczyny - jak sam ślub. - Erri znów nazwała rzecz po imieniu. Jej
rozmówczynie spąsowiały, ale Erri na szczęście tego nie zauważyła, zajęta swym
monologiem. - To znaczy, że Książę musiał sobie ciebie upatrzyć na żonę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Ale dlaczego? - jęknęła Iri. - Nie chcę być jego żoną, w
życiu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Silya miała ochotę ją uderzyć. Czy ona musiała być taka głupia?
Trafiło jej się największe szczęście, jakie mogłaby sobie wyobrazić dziewczyna
w jej sytuacji, a ona co? Nic, tylko marudziła, a na dodatek zatruwała
biedakowi życie na każdy możliwy sposób! Było jej go autentycznie żal. Może nie
najlepiej wszystko rozegrał - obie miały o nim nieco inne zdanie, gdy widziały
w nim tylko tego, kto wraz z Shinem uratował im życie podczas masakry w
Dzielnicy Północnej - ale, do licha ciężkiego, widać jak na dłoni, że chciał
dla niej dobrze! Przecież gdyby tak nie było, nie miałby tego wzroku zranionego
pieska, prawda?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wzięła głęboki wdech, by się uspokoić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Może dlatego, że się w tobie zakochał? - spytała. Spokojny
ton nie do końca jej wyszedł, widać było, że się gniewa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ilyari i Erri jak na zawołanie spojrzały na nią z pobłażaniem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Miłość nie istnieje - rzekły jednocześnie. Wszystkie trzy
zamilkły na chwilę, bardzo zdziwione. Ilyari pomyślała, że chyba po raz
pierwszy ma na jakiś temat takie samo zdanie jak Erri.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Właśnie, że istnieje. - Sil zebrała w sobie odwagę, by
wyrazić swoją opinię nie tylko w towarzystwie siostry. - Uważam, że Yuki się w
tobie zakochał i dlatego znosi to wszystko jak rycerz z dawnych czasów.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Iri i Erri spojrzały na nią jak na wariatkę. Cóż, sposób
myślenia przyjaciółki Sil już znała, ale Erri?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie wierzysz w miłość? - zapytała Silya, patrząc na nią.
Wydawało jej się, że jest inaczej. - Nieraz mawiałaś, jak to zazdrościsz Iri.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Co to ma do rzeczy? - Erri uniosła brwi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- No nie wiem. Zazdrościsz jej Yukiego, tak?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Tak, ale przecież się w nim nie zakochałam ani nic z tych
rzeczy! - Erri roześmiała się serdecznie. - Zazdroszczę jej, bo Książę jest
bogaty, wpływowy, ogółem ustawiony na całe życie. Ta, która zostanie jego żoną,
będzie żyć jak księżniczka z bajki. Jak tu nie zazdościć?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Silyi opadły ręce. Erri to jednak niezła materialistka.
Chociaż… Może po prostu była realistką, a ona naiwną romantyczką, której
marzenia nigdy się nie ziszczą? Bogowie, chyba jednak faktycznie to drugie.
Posmutniała porządnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nawet jeśli go nie lubisz - zwróciła się do Ilyari Erri -
pomyśl sobie, że przynajmniej będziesz bogata.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Po pierwsze, nie ja będę, tylko on jest. Po drugie, gardzę
tym. Bynajmniej nie zależy mi na pieniądzach - powiedziała szczerze Iri,
krzywiąc się.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- No cóż, ale jednak raczej będziesz je miała. - Erri wzruszyła
ramionami, po czym pochyliła się nad stołem i szepnęła do Ilyari
konspiracyjnie: - Wiesz, w sumie jak tak bardzo nie lubisz pieniędzy, to możesz
mi czasem jakieś oddać po znajomości.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Iri jakoś to nie rozśmieszyło.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Na szczęście na tym temat się skończył. Erri rozmawiała sobie z
Silyą o wszystkim i o niczym, a Ilyari zupełnie się wyłączyła, nie słyszała już
żadnego ich słowa. Jej serce znów zalała odraza do Yukiego. Bogowie, jak ona go
nie znosiła!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Jej przerażenie i złość spotęgował fakt, że żołnierz
patrolujący jej korytarz badawczo jej się przyglądał spod zmrużonych powiek,
kiedy wracała ze stołówki do pokoju. Miała dziwne wrażenie, że widziała go wczoraj
we Wspólnej Sali.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Świetnie, więc i Armanie zwracali teraz na nią uwagę. Koniec z
niewidzialnością.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt right 16.0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zamorduje Yukiego, zamorduje!<span style="mso-tab-count: 1;"> </span><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Przyszedł do niej w całkiem dobrym humorze. Dowiedział się co
nieco na temat Killiego, więc niczym dziecko miał nadzieję, że Ilyari jakoś go
nagrodzi. Naiwny.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Nawet wysłuchując jego sprawozdania, mroziła go spojrzeniem. A
miał przecież względnie dobre wieści - Killi i jego opiekunowie jakoś sobie
radzili. Było co prawda ciężko, ale Malinie trafiła się okazja zajmowania się
dziećmi sąsiadów podczas ich nieobecności, więc do kieszeni rodziny systematycznie
wpadały dodatkowe <i style="mso-bidi-font-style: normal;">damany<a href="file:///F:/%E5%BD%A9%E3%81%A1%E3%82%83%E3%82%93/%E7%A7%81%E6%96%87%E6%9B%B8/%E8%81%9E%E3%81%93%E3%81%88%E3%81%AA%E3%81%84%E5%8F%AB%E3%81%B3/Nieme%20krzyki.docx#_ftn1" name="_ftnref1" style="mso-footnote-id: ftn1;" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><span style="mso-special-character: footnote;"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: PL; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: "MS Mincho"; mso-fareast-language: JA; mso-fareast-theme-font: minor-fareast;">[1]</span></span><!--[endif]--></span></span></a></i>.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Podziękowała mu bardzo W IMIENIU KOLEŻANKI. I nie, nie brzmiało
to szczerze. Bogowie, co on znowu takiego zrobił, że sobie na to zasłużył? W
czym jej ubliżył? Wczoraj jak głupi miał nadzieję, że wszystko zmierza ku
lepszemu - w końcu wcześniej Ilyari o nic go nie prosiła - a teraz wrócili do
punktu wyjścia, czyli pogardy i lodu zamiast oczu. Miał wrażenie, że zaraz
pęknie mu serce.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Co się stało? - zapytał, zanim zdążył ugryźć się w język.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- To, że niszczysz mi życie - wysyczała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>No dobrze, to już wiedział. I naprawdę stale miał z tego powodu
wyrzuty sumienia. Ale dlaczego jej wczorajsze i dzisiejsze zachowanie tak
diametralnie się różniło? Wczoraj była… no, „miła” to za dużo powiedziane, ale
przynajmniej jakoś go tolerowała, a dzisiaj miał wrażenie, że najchętniej
rzuciałaby się na niego z pazurami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Choć, jak zauważył, zawsze miała bardzo krótko obcięte
paznokcie, a może wręcz paznokietki, bo całe ręce miała małe jak u dziewczynki.
Bogowie, tak strasznie urocze…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Jak to zazwyczaj bywało, kazała mu się pospieszyć. A on jak
zwykle usłuchał. Miała go okręconego wokół palca, z czego doskonale zdawał
sobie sprawę. Ilyari ogółem często była trochę jak dziecko, mała buntowniczka,
która sprawdza, na ile może sobie pozwolić. Szczerze mówiąc, czasami musiał się
powstrzymywać, by nie utrzeć jej nosa. Ostatecznie jednak postanowił
potraktować jej, łagodnie mówiąc, nieprzyjemne zachowanie jako coś w rodzaju
pokuty.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Po wszystkim już miał wyjść, gdy jego spojrzenie natrafiło na
dłonie Ilyi, gdy pieczołowicie nakrywała się kołdrą, jak zawsze chcąc jak
najszybciej schować się przed jego wzrokiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Z powrotem do niej doskoczył. Pisnęła jak małe zwierzątko, ale
tym razem był zbyt skupiony na czym innym, by uznać to za słodkie. Nawet nie
zwrócił na to uwagi. Sięgnął po jej lewą rękę, wpatrując się w jej nadgarstek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Kto ci to zrobił? - zapytał przez zaciśnięte zęby, patrząc na
siniaki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Kto, do jasnej cholery, odważył się ją tknąć?! Był pewien, że
to nie on zostawił te ślady. Zawsze starał się dotykać ją jak najmniej, choć
było to okropnie trudne. Nie tylko przez wzgląd na niewygodę, ale przede
wszystkim na to, że musiał z całej siły się hamować, by po prostu nie zasypać
jej pocałunkami i innymi pieszczotami. Bogowie, jaką on miał na nią ochotę! Na
nią całą, nie tylko na to, co dostawał, bo musiała mu dawać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Poczuł, że drży. Chyba niechcący ją przestraszył. Znów wydała
mu się młodsza niż była w istocie. Zmusił się do puszczenia jej ręki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Kto? - powtórzył.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Nie rozumiała, co się dzieje, nie wiedziała, dlaczego tak
zareagował. Na moment zupełnie wytrącił ją z równowagi, ale na szczęście szybko
doszła do siebie. Znów założyła maskę zimnej panny.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Któryś z twoich pracowników, jak mniemam, drogi Książę -
odparła. W jej głosie słychać było jad. Domyślił się, że niczego już z niej nie
wyciągnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Po raz pierwszy nawet się nie żegnając, wypadł z jej pokoju.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- A temu co się stało? - rzuciła w eter pytanie Erri.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Yuki zbiegł prędko do Wspólnej Sali, jako że jedyne, co zdołał
wymyślić w tym krótkim czasie, to że coś stało się właśnie tam. W końcu w
innych miejscach, w których mogły przebywać pracownice domu publicznego,
Armanie nie pozwoliliby na jakieś dziwne akcje. Miał Ilyę na wyłączność, była
jego, nikt nie mógł się na nią zapisać. Mógł za to ją dotknąć, gdy przebywała
we Wspólnej Sali, gdzie zawsze był niezły gwar i straszny zamęt.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Kiedy tam dotarł, w jednej chwili dopadł do urzędnika.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Kto miał dzisiaj poranną zmianę? - zapytał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Meles, paniczu - wydukał zdumiony i nieco przestraszony
pracownik.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Czy meldował ci o czymś niezwykłym? - kontynuował
przesłuchanie Yu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie, paniczu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- A podczas twojej zmiany coś się działo?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie, paniczu - powtórzył zafrasowany mężczyzna.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Yuki myślał gorączkowo.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- A wczorajsza wieczorna zmiana? Kto ją miał?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Ja, paniczu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Działo się coś?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Po minie urzędnika od razu poznał, że odpowiedź brzmiała: tak.
I nie minęło pięć minut, a wiedział już, dlaczego Ilyari tak go dzisiaj
traktowała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Kto? - wycedził. Zapragnął poznać imię tego, który ośmielił
się ją tknąć. W ciągu kilku sekund przed jego oczyma przelatywały wizje niszczenia
temu facetowi życia. Och, zmiażdżyłby go w jedną chwilę!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Urzędnik już otwierał usta, gdy Yuki nagle oprzytomniał i
uniósł dłoń, by go powstrzymać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie, czekaj, jednak mi nie mów. Lepiej nie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Obawiał się, że jeśli pozna tożsamość tego gościa, naprawdę się
nie powstrzyma i zrobi coś, czego później by żałował.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Kiedy wrócił do domu, poczuł się niesamowicie zmęczony. Nawet
Ciastek nie był w stanie go pocieszyć i rozruszać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Naturalnie miał świadomość, że prędzej czy później plotki się
rozniosą i ludzie dowiedzą się, że upodobał sobie Ilyari. Jednakże… Po
pierwsze, miał nadzieję, że minie więcej czasu, zanim odbije się to na Ilyi, a
po drugie, marzyło mu się, że gdy już tak się stanie, ona jakoś to zaakceptuje.
Gdyby między nimi układało się lepiej, może i ona zareagowałaby bardziej
pozytywnie. Fakt, nie wydawała się osobą łaknącą jakiejkolwiek sławy, ale mimo
wszystko… Cóż, jak by nie było, miał problem. Ilyari najwyraźniej miała mu za
złe, że przez niego stała się rozpoznawalna. Jego, szczerze mówiąc, też to
martwiło, bo to oznaczało, że Armanie będą baczniej się jej przyglądać, a z jej
charakterem możliwe było, że w końcu wybuchnie i napyta sobie biedy. Niech
bogowie ją bronią… Hm, i jego też, bo jak tak dalej pójdzie, to ona jednak
wydrapie mu oczy, choćby miała sobie w tym celu wyhodować szpony.<o:p></o:p></span></div>
<div style="mso-element: footnote-list;">
<!--[if !supportFootnotes]--><br clear="all" />
<hr align="left" size="1" width="33%" />
<!--[endif]-->
<div id="ftn1" style="mso-element: footnote;">
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: black;"><a href="file:///F:/%E5%BD%A9%E3%81%A1%E3%82%83%E3%82%93/%E7%A7%81%E6%96%87%E6%9B%B8/%E8%81%9E%E3%81%93%E3%81%88%E3%81%AA%E3%81%84%E5%8F%AB%E3%81%B3/Nieme%20krzyki.docx#_ftnref1" name="_ftn1" style="mso-footnote-id: ftn1;" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><span style="mso-special-character: footnote;"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="font-family: "Calibri",sans-serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: PL; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-bidi-font-family: "Times New Roman"; mso-bidi-language: AR-SA; mso-bidi-theme-font: minor-bidi; mso-fareast-font-family: "MS Mincho"; mso-fareast-language: JA; mso-fareast-theme-font: minor-fareast; mso-hansi-theme-font: minor-latin;">[1]</span></span><!--[endif]--></span></span></a>
Odpowiedniki polskich złotych.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: black;"><br /></span></div>
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: black;"><br /></span></div>
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: black;"><br /></span></div>
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="color: black;">*</span></div>
<div class="MsoFootnoteText">
<span style="font-family: Georgia, serif; font-size: 13.3333px; text-align: justify;"> Dziękuję serdecznie za wszelkie odwiedziny i komentarze, a także gwiazdki na Wattpadzie. :*</span></div>
</div>
</div>
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/14894742957753473026noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-4944271586179829570.post-39523899078250082012018-07-20T19:34:00.001+02:002018-07-20T19:37:51.204+02:00Rozdział XIV<br />
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt right 16.0cm;">
<div style="text-align: right;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 2;"> </span>Ainerey,
1. dzień 9. miesiąca 424. roku Ery Paktu<o:p></o:p></span></i></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm;">
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Po egzekucji pięciu armańskich ważniaków - Wielki Przywódca
oraz czterech Naczelników - udało się na wspaniałą ucztę, na którą zaproszono
wszelkich innych oficjeli przebywających akurat w Ainereyu lub jego okolicach.
Przywódca opowiedział zebranym, jak wyglądało wykonanie wyroku w Marrymocie
przed dwoma tygodniami - nie było tam tak ciekawie jak w Dameyu. Para królewska
została rozstrzelana bez większych dramatów, zaś pięcioletniego księcia Shuto
przygotowywano już do pobierania nauk w iście armańskim stylu. Chłopczyk miał
zostać wychowany na Armanina, w przyszłości pojąć za żonę wysoko urodzoną
Armankę i zarządzać Marrymotem jako wierny poddany Wielkiego Przywódcy Armanu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zajadając się pysznymi potrawami z najwyższej półki i popijając
wszystko wybornymi trunkami, Armanie zaśmiewali się z rozhisteryzowanej
królewny Leyny. Po zamordowaniu na jej oczach rodziny małolata wpadła w szał,
który jednak szybko przerodził się w zupełną apatię. Dziewczątko zemdlało,
jeszcze zanim jeden z żołnierzy przerzucił ją sobie przez ramię i zabrał z celi
z powrotem do pokoiku, który w najbliższym czasie miał być całym jej światem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Zostaniesz w Ainereyu kilka dni, Fremd? - zapytał w którymś
momencie Naczelnik Zachodniego Dameyu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie, mam w Salgarienie wiele spraw do załatwienia - odparł
ten.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>W duchu już się na nie cieszył. Pomyślał o tożsamościówce
pewnej kobiety, którą trzymał w kieszeni mniej oficjalnego munduru.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Jeszcze trochę cierpliwości i zacznie się zabawa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt right 16.0cm;">
<div style="text-align: right;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 2;"> </span>Salgarien,
1. dzień 9. miesiąca 424. roku Ery Paktu<o:p></o:p></span></i></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt right 16.0cm;">
<div style="text-align: right;">
<br /></div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Silya nie rozglądała się dookoła, lecz siedziała ze wzrokiem
wbitym w stolik, zatopiona w rozbieganych na wszystkie strony myślach. Nawet
nie próbowała ich ścigać i poskładać, wiedziała już, że na nic się to nie zda.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ostatecznie podskoczyła jak poparzona, gdy ktoś nagle się do
niej dosiadł. Gwałtownie podniosła głowę, po czym rozdziawiła buzię. Nie
wierzyła własnym oczom. Z początku wydawało jej się, że ma omamy bądź coś w tym
rodzaju. Może to ze zmęczenia? Albo po prostu wyobraźnia płatała jej figle…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Shin?! - wydusiła z siebie nieco zbyt głośno.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Ciii. - Przyłożył palec do ust, po czym wyszczerzył do niej
zęby. - Dobry wieczór. - Mimo jego uśmiechu, gołym okiem widziała, że Shin
czuje się nieswojo w tym miejscu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Co ty tu robisz?! - pisnęła oburzona, cofając się lekko.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Hej, no przecież nie zdradzam Miny! - rzekł wzburzony, po
czym, na powrót nieco ściszając głos, dodał: - Właściwie to ona mnie tu
przysłała. Oboje chcieliśmy wiedzieć, jak sobie radzicie, ty i twoja siostra.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Choć z jakiegoś powodu Sil czuła się zestresowana, jednocześnie
zrobiło jej się ciepło na sercu. Tych dwoje nadal o nich myślało? To
niesamowite, jak dobrymi i miłymi ludźmi byli. Jak by nie patrzeć, prawie ich
nie znali. Owszem, pomogli jej i Ilyari, ale po tym wszystkim mogli zwyczajnie
o nich zapomnieć i żyć dalej własnym życiem. Na pewno mieli przecież własne
problemy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Ehm, nie mogliście spytać Yukiego? - spytała zakłopotana, nie
patrząc na Shina. Jakoś tak głupio było jej o nim wspominać. Gdy ostatnio widziała
się z całym trio, ani jej, ani Iri przez myśl by nie przeszło, że Yuki niebawem
pojawi się w Karczmie z wyłącznością w kieszeni. Miała ochotę spytać Shina, czy
wiedział… ale stchórzyła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Eee… - Shin też wyglądał na nieco zmieszanego. Odchrząknął
lekko. - Wiesz, on raczej niechętnie o tym mówi. Znaczy… Eee… Tak jakby ma
wyrzuty sumienia i woli się samobiczować niż podzielić się z Miną i ze mną
jakimiś pożytecznymi informacjami - mruknął.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Och.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Słuchaj, to naprawdę dobry gość - zaczął bronić przyjaciela.
- On…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Wiem - przerwała mu Silya. - Wiem, że jest w porządku. To
widać, słychać i czuć - zapewniła z delikatnym uśmiechem, chcąc pocieszyć
Shina.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- To świetnie, że też tak myślisz. - Uśmiechnął się szerzej. -
Tylko… Ilyari chyba nie podziela tej opinii, co? Wybacz, że o to proszę, ale
nie mogłabyś może czasem szepnąć jej o nim dobrego słówka? On się wreszcie
załamie… - Przegryzł wargę, wyraźnie zmartwiony.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Wciąż to robię. - Sil westchnęła i odchyliła się lekko na
krześle. - Ona… Jestem przekonana, że gdzieś głęboko… bardzo głęboko ona to
wszystko wie. Tylko nie potrafi się do tego przyznać. Bo… za bardzo cierpi. -
Zamilkła na sekundę, gdy zdała sobie sprawę, jak to mogło zabrzmieć. Nie
chciała, by Shin odebrał to jako atak na swojego najlepszego przyjaciela. -
Znaczy: nie że to Yuki robi jej coś złego! - zaczęła spanikowana. - Znaczy… W
sumie robi, ale… Och, przepraszam, nie to miałam na myśli! Chodzi o to, że, że…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Że nie rani jej bardziej niż musi - łaskawie dokończył za nią
Shin. - Tak?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Taak. - Silyę ledwie już było słychać. Jej twarz, obecnie
purpurowa, wydała się Shinowi bardzo słodka. Zaraz jednak się zganił: chyba nie
powinien tak opisywać - choćby w myślach - kobiety innej niż ukochana żona? Z
drugiej strony, to przecież kuzynka jego bratniej duszy, a to w jakiś pokręcony
sposób oznaczało, że i dla niego Sil była prawie jak rodzina.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Przez co najmniej minutę siedzieli w ciszy. Czuli się trochę
jak w bańce mydlanej, jak gdyby cały gwar Wspólnej Sali, ludzie w niej
przebywający, muzyka… Jakby wszystko zniknęło. Myśleli o najbliższych sobie
osobach i o tym, jak mogłoby wyglądać ich życie, gdyby nie zniszczyli go
Armanie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Aa - przypomniał sobie nagle Shin. - Nie mów Yukiemu, że tu
byłem. Wkurzyłby się. Nie lubi, gdy się wtrącam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Dobrze. - Sil uśmiechnęła się leciutko. Jak się zastanowić, w
sumie i tak nie zamieniła z Yu słowa, odkąd trafiła do domu publicznego. A tak
swoją drogą, więź łącząca Shina i Yukiego skojarzyła jej się z tą, jaka łączyła
ją i Ilyari. - Jest dla ciebie trochę jak brat, prawda? - zapytała. Nie musiała
dopowiadać, o kogo jej chodzi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Uhm. - Shin z uśmiechem skinął głową. - Jest nawet lepiej. Z
rodzeństwem pewnie jeszcze częściej bym się kłócił - zachichotał, po czym
zamyślił się trochę, opierając brodę na ręce. - Jak by to ująć? Jest dla mnie
jak brat, którego sam sobie wybrałem. A może zrobili to za mnie bogowie? Mina i
on są dla mnie najważniejsi na świecie - podsumował.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- To tak jak dla mnie Iri - powiedziała Silya. - Tylko ona mi
została. Chciałabym, by była szczęśliwa, ale ona nawet nie zauważa - albo
przynajmniej nie chce zauważyć - że ma pod nosem skarb. Nikt nie traktuje
żadnej z nas tak, jak Yuki traktuje ją. Masz pojęcie, co widać w jego oczach,
gdy tam przychodzi? To niesamowite. Nie wiem, jak ona to robi, że to ignoruje.
Ja bym nie potrafiła. Bogowie, oddałabym wszystko, by być na jej miejscu…
Dlaczego wybrał ją? Aż tak bardzo się różnimy? Jestem aż taka zła?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zorientowawszy się, że znów popłynęła za daleko i powiedziała
coś, czego zdecydowanie mówić nie powinna, zakryła sobie usta dłońmi. Poczuła,
że zaraz spali się ze wstydu. Jak mogła palnąć coś takiego?! Nie dość, że
wyszła na zazdrośnicę, to jeszcze na zapatrzoną w siebie egoistkę i żałosną
wariatkę, której tylko miłostki i rozwiązłość w głowie. Cudownie. Shin powinien
jeszcze dopowiedzieć sobie, że to wszystko dlatego, że Yu jest najbogatszym
człowiekiem na Shantos, a nie będzie dla niej ratunku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Już prawie się popłakała, gdy Shin się odezwał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Wcale nie jesteś zła - zaoponował. Nieśmiało podniosła na
niego wzrok i zauważyła, że jest chyba niemal tak czerwony jak ona. - Yu i ty
nie mo… Eee… - Yuki zabiłby go, gdyby powiedział Silyi, że są spokrewnieni,
odchrząknął więc i rzekł: - Nie pasowalibyście do siebie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Uhm - mruknęła tylko pod nosem Sil, niezdolna do tego, by coś
powiedzieć. Chciała zapaść się ze wstydu pod ziemię. A potem szybko umrzeć, by
na dobre zniknąć z tego świata. Ktoś tak okropny nie powinien żyć. Jak mogła
powiedzieć coś takiego?! Żałosna idiotka!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Słuchaj, miłość nie wybiera. Ja do teraz zastanawiam się,
czemu Mina wyszła za mnie, a nie za Yu, który jest dużo lepszym facetem ode
mnie, ale to chyba nie ma sensu, bo po prostu tak jakoś wyszło, że miałem
szczęście i zakochała się we mnie, a w Yu widzi raczej brata, tak jak ja. Tutaj
musiało być podobnie. Coś gościa strzeliło i padł ofiarą nieszczęśliwej
miłości. Naszą rolą jest więc ich zeswatać, tak? - Spojrzał wyczekująco na Sil.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Tak - odparła potulnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie ma sensu się zadręczać. I nie miej wyrzutów sumienia czy
coś, bo wiesz, gdybym ja był kobietą, pewnie też bym się w nim zakochał…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Ale ja się nie zakochałam! - zaoponowała przerażona, z
jakiegoś powodu w panice rozglądając się na boki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Dobrze, dobrze. - Shin uniósł ręce w obronnym geście. To
nieco ułatwiało sprawę. Nie chodziło więc o zakochanie się, tylko o sam fakt,
że „Ilyari ma lepiej”. Cóż, miała, każdy by to przyznał, więc naprawdę nie
dziwił się Silyi, że czuje się tak, a nie inaczej. - Posłuchaj, po prostu
róbmy, co w naszej mocy, by jakoś wyprostować sytuację tych głuptasów, dobrze?
Wiadomo, wiele zdziałać nie możemy, ale może wreszcie wezmą sobie do serca
którąś z naszych delikatnych sugestii.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Sil energicznie pokiwała głową.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- To jesteśmy wspólnikami - oświadczył Shin, znów uśmiechnięty,
po czym wyciągnął nad stołem rękę, by Silya mogła ją uścisnąć na znak
współpracy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zadał jej jeszcze kilka pytań, by upewnić się, jak ona i Iri
sobie radzą. Niedługo potem zdecydował się wracać, jako że doglądający porządku
w Wielkiej Sali armański żołnierz zaczął się na niego ze zniecierpliwieniem
patrzeć, jak gdyby poganiał go wzrokiem, by wybrał sobie jakąś panienkę i udał
się z nią na górę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ale nie z nim te numery, on miał żonę i nigdy w życiu by jej
nie zdradził.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Pożegnał się z Silyą i życzył jej wszystkiego, co najlepsze, w
duchu modląc się, by i ona odnalazła kogoś, kto zdejmie z jej ramion choć część
ciężaru.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt right 16.0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wyszedłszy na ulicę, mocniej opatulił się
płaszczem. Było naprawdę zimno, temperatura spadła do około zera. Jak tak dalej
pójdzie, lada moment może zacząć padać śnieg…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt right 16.0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Minaili miała dobry pomysł z wysłaniem go
do Karczmy. Oboje wciąż martwili się o Yu i dziewczęta, a skoro przyjaciel nie
chciał niczego im mówić i właściwie ich unikał, odwiedzenie dziewczyn wydawało
się najlepszym wyjściem. Do Wspólnej Sali mógł wejść każdy mężczyzna. Może raz
na jakiś czas zdarzało się, że ktoś jednak zmieniał zdanie i wychodził, nie
zaznawszy małych chwil rozkoszy z jedną z pracownic, prawda? Cóż, a jeśli
wcześniej tak nie bywało, to teraz już tak.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt right 16.0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Shin cieszył się też, że udało mu się zachowywać
przy Silyi względnie normalnie. Czyli… po swojemu. Tak, jak zachowywałby się na
co dzień, gdyby nie sprawa z porwanymi ze szkoły dziewczynkami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt right 16.0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Swoją drogą, miał niebywałe szczęście, że
spotkał Sil. Nie miał przecież pewności, czy będzie we Wspólnej Sali. Na Ilyari
nie liczył, w końcu nie miała po co tam przychodzić. I właściwie to dobrze, bo
z nią o wiele trudniej by mu się rozmawiało. Wątpił, by jakiekolwiek jego
argumenty mogły do niej przemówić. Silya tymczasem zdawała się myśleć podobnie
do niego, co wlało nieco otuchy do jego serca. Może jeśli Sil w kółko będzie
powtarzała Iri, że Yu nie jest zły, to i ona zacznie w to wierzyć? Uch, oby.
Shin błagał w duchu, by bogowie wreszcie zdjęli część ciężaru z bark Yukiego.
Czy ten człowiek naprawdę nie mógł wreszcie zaznać w życiu trochę szczęścia,
radości, miłości? Do licha! Zasługiwał na to jak nikt inny, a odkąd stracił
matkę, nic, tylko cierpiał w ten czy inny sposób. Shin i Mina nie mogli na to
patrzeć…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt right 16.0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Po powrocie do domu Shin długo tulił żonę,
ciesząc się, że ją ma.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt right 16.0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- I jak? - zapytała wreszcie, nie mogąc
doczekać się sprawozdania. Shin opowiedział jej wszystko ze szczegółami, choć
najchętniej trochę podkoloryzowałby fakty. Nie chciał dobijać Minaili, ale
wiedział, że ona wymaga od niego szczerości.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt right 16.0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Biedactwa. I one, i Yu - szepnęła,
ponownie wtulając się w męża. Miała niebywałe szczęście, że zdążyła za niego
wyjść, nim zrobiło się za późno. - Czy możemy coś dla nich zrobić?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt right 16.0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie wiem, kochanie - odparł ze smutkiem.
- Naprawdę nie wiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt right 16.0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt right 16.0cm; text-align: center;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt right 16.0cm; text-align: right;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Atten,
2. dzień 9. miesiąca 424. roku Ery Paktu<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt right 16.0cm; text-align: right;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Kennis westchnęła cicho, przewracając się w łóżku z boku na
bok. Mimo że to głupie, czasami myślała sobie, że lepiej byłoby, gdyby coś
zaczęło się dziać - cokolwiek - byle tylko skończyła się ta ciągnąca się w
nieskończoność bezczynność.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Kiedy Armanie przywieźli ją do jej własnego domu, tego, który
kupiła już jako sławna aktorka, zaprowadzili ją prosto do sypialni. Doskonale
znali drogę, więc musieli wcześniej poznać rozkład pomieszczeń. Niebawem
zresztą okazało się, że zdążyli już opróżnić pokój z wielu przedmiotów. Szybko
zorientowała się, jaką zasadą się kierowali: nie chcieli, by zrobiła sobie
krzywdę. Zniknęło wszystko, co ostre, wszystko, co mogłoby posłużyć za broń…
No, prawie wszystko. Gdyby się uparła, mogłaby przecież powiesić się na
prześcieradle, prawda? Choć z drugiej strony… Co rusz ją sprawdzano. Tuż za
drzwiami zawsze warowało co najmniej dwóch żołnierzy. Gdyby usłyszeli, że coś
się dzieje, na pewno od razu wparowaliby do środka. Poza tym kontrolowali ją,
wchodząc bez uprzedzenia w nieregularnych odstępach czasu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Co jeszcze się zmieniło? Ach, tak. Kraty w oknach. Wcześniej
ich nie było… Innymi słowy: stała się więźniem we własnym domu. Ba, we własnej
sypialni. Nie mogła jej opuścić, chyba że prosiła o pozwolenie na udanie się do
znajdującej się tuż obok łazienki. Wówczas jednak i tak ktoś jej towarzyszył.
Na szczęście w tym przypadku była to kobieta, ale i tak Armanka, więc co Kennis
po tym? Jeden jedyny raz próbowała do niej zagadać swoim łamanym armańskim, ale
ta odpowiedziała tylko, że to nie ma sensu, że ona nigdy nie stanie się jej
sojusznikiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Jesteś sama, pogódź się z tym - dodała. Kennis poczuła się
bardziej samotna niż kiedykolwiek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Obecnie najbardziej irytujący był dla niej fakt, iż w sypialni
nie miała niczego, czym mogłaby się zająć. Książki i przybory papiernicze
trzymała w bibliotece, gramofon i hafty w salonie… Oczywiście kilkakrotnie
prosiła Arman, by przynieśli jej coś, cokolwiek, ale ci naturalnie nie
spełniali jej zachcianek. Jeśli w ogóle się do niej odzywali, rozkazywali, by
zamilkła i była grzeczna.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Czego ode mnie chcecie? Po co mnie tu trzymacie? - pytała
również, ale jedynymi odpowiedziami, jakie otrzymywała, były te w stylu „Za
jakiś czas się dowiesz”.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>No cóż, w sumie nie kłamali. Faktycznie w końcu się
dowiedziała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Stało się to tydzień po przywiezieniu jej tutaj. Bladym świtem
do jej sypialni wparowało dwóch żołnierzy i dwie Armanki w cywilu. Mundurowi
stali z pewnym znudzeniem nieopodal drzwi, z kolei kobiety wyciągnęły Kennis z
łóżka i zaczęły przekopywać szafę oraz szuflady toaletki w poszukiwaniu
najpiękniejszych ubrań i najlepszych kosmetyków, jakie posiadała Kennis.
Wkrótce zabrały się za nią, od czasu do czasu szczebiocząc coś między sobą -
Kennis niestety nie rozumiała połowy tego, co mówiły, ale z tego, co wyłapała,
wynikało, że komentują jej wygląd.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Kiedy skończyły, po prostu wyszły. Żołnierze zostali.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Kennis dopiero wtedy przyjrzała się w lustrze. Niechętnie
musiała w duchu przyznać, że nieznajome wykonały kawał dobrej roboty: wyglądała
pięknie. Co prawda troszkę schudła (oczywiście przynoszono jej posiłki, lecz
ona nie zawsze miała apetyt, czasami ze stresu z powodu bezsilności bolał ją
żołądek i wówczas prawie nic nie brała do ust), ale nie na tyle, by wydawała
się przez to mało kobieca. Od okresu dojrzewania była świadoma swoich niemal
idealnych kształtów i czasami ten fakt wykorzystywała. Głównie na scenie.
Szczupła, ale nie chuda, lekko zaokrąglona tu i ówdzie, właśnie tam, gdzie
takie krągłości powinny u kobiety występować. Miała szczęście, bo figura nie
zmieniła jej się, mimo wojny i okupacji. Co tu dużo mówić, miała pieniądze oraz
znajomości, więc ani ona, ani jej rodzina nie cierpiała na brak pożywienia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Pomyślawszy o rodzinie, znów posmutniała. Co się z nią działo?
W tym domu mieszkała z siostrą, brat i jego żona zamieszkiwali z rodzicami
Kennis kilka przecznic dalej. Jeszcze niedawno wszyscy mieli się względnie
dobrze, ale odkąd zaczęły się te łapanki niezamężnych kobiet… Kennis obawiała
się, że jej siostrę zabrano do któregoś z tych okrytych złą sławą armańskich
domów publicznych. Kiedy dowiedziała się o zapowiadanych łapankach, oczywiście
poinformowała o tym siostrę, jednak zdawała sobie sprawę z tego, że raczej mało
która kobieta dała radę się uchować. Zresztą z Kennis powinni byli zrobić to
samo, dlaczego więc tkwiła w domu?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zauważyła w lustrze, że ma zaszklone oczy. Nagle przeszło jej
przez myśl, że skoro Armanie najwyraźniej nie chcieli, by zrobiła sobie
krzywdę, powinni byli wynieść toaletkę. Gdyby się postarała, mogłaby przecież
zbić lustro i podciąć sobie żyły jednym z odłamków, prawda? Ale nie, chwila,
nie starczyłoby jej przecież czasu. Wartownicy usłyszeliby dźwięk tłuczonego
szkła i zareagowaliby, zanim zdążyłaby się pociąć albo przynajmniej
zatamowaliby jakoś krwotok na tyle szybko, by nie umarła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Z drugiej strony, dlaczego miałaby się zabić? Z nudów? Jak by
nie patrzeć, póki co nie wyrządzono jej krzywdy, jedynie się nudziła i czuła
upokorzona, przebywając w niewoli. Mimo wszystko cieszyła się jednak, że nie
zabrali jej toaletki. Gdyby to uczynili, straciłaby zawartość szuflady z
biżuterią, a wraz z nią… Cóż, grunt, że nie byli na tyle przebiegli, by
sprawdzić każdy drobiazg w jej pokoju, bo…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Nie zdążyła tego do końca przemyśleć, bowiem usłyszała na
korytarzu jakieś poruszenie. Stojący w sypialni żołnierze nagle stanęli na
baczność. Po chwili drzwi się otworzyły. Mundurowi zasalutowali z pewnym
uniżeniem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Do środka wszedł wyprostowany mężczyzna - naturalnie Armanin.
Żołnierz obwieszony paroma orderami, oczywiście blondyn, choć z ledwo
widocznymi na tle i tak jasnych włosów siwymi pasmami. Szarooki, mniej więcej
pięćdziesięcioletni, przynajmniej na oko Kennis. Z twarzy nie wyglądał na
potwora, ale kto ich tam wie. Pewnie był takim samym zwyrodnialcem jak
większość najeźdźców.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Uczynił ręką gest, na który pozostali dwaj ponownie
zasalutowali, po czym wymaszerowali z sypialni. Kennis bezwiednie się spięła.
Miała dziwne wrażenie, że zaraz ostatecznie przekona się, dlaczego ją
„oszczędzono”.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Dzień dobry - rzekł mężczyzna. Czuć było obcy akcent, ale
poza tym prawidłowo wymówił marrymockie powitanie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Nie odpowiedziała, nie była w stanie wykrztusić z siebie słowa.
Bała się, że zostanie za to ukarana, ale choć otworzyła usta, żaden dźwięk nie
przeszedł jej przez krtań.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie obawiaj się, pani, nie zrobię ci krzywdy. - Armanin
uśmiechnął się sympatycznie. - Nazywam się Drez Bonweld.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Usłyszawszy to, przełknęła ślinę. Miała przechlapane. Stał
przed nią Naczelnik Attenu we własnej osobie. Człowiek będący zwierzchnikiem
tych, którzy ją tu przytargali. Tych, którzy napadali na niewinne dziewczęta i
je porywali. Jeden z zaufanych ludzi Wielkiego Przywódcy Armanu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Bogowie, może jednak trzeba było postarać się jakoś popełnić
samobójstwo?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Mimo przerażenia, jakie ją opanowało, jej umysł poczęły
nawiedzać zupełnie idiotyczne - szczególnie w takiej sytuacji - myśli, na
przykład taka, że z tego, co jak dotąd zauważyła, co najmniej jedna trzecia
armańskich nazwisk kończyła się na „weld”. Czy to słowo niosło ze sobą jakieś
znaczenie?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Uspokój się, dziewczyno, to nie ma sensu, karciła się w duchu
Kennis. Mimo tego nadal nie była w stanie ani się poruszyć, ani odezwać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Po chwili zarejestrowała jednak coś dziwnego. Nieznajomy
patrzył na nią… z zachwytem. Oczy praktycznie mu błyszczały, miało się
wrażenie, że spogląda na klejnot, a nie na zwykłą Marrymotkę. Z jednej strony
była przyzwyczajona do tego, że patrzy się na nią z niejakim ubóstwieniem, ale
dotyczyło to raczej jej rodaków. Armanie zazwyczaj spoglądali na nią z pogardą,
tak jak na resztę Marrymotek czy Dameyek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Jestem zaszczycony, mogąc cię wreszcie poznać osobiście, pani
- rzekł uroczystym tonem Drez Bonweld. Podszedł do niej, ujął jej rękę i złożył
na niej pocałunek. - Jakie zimne dłonie… - szepnął. - Zmarzłaś, pani?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- N-nie - wyjąkała. Niemal się zdziwiła, gdy odkryła, że głos
wreszcie jej nie zawiódł. No, może trochę, bo zadrżał, ale jednak wybrzmiał, a
to już spory sukces. Być może otrząsała się powoli z szoku. Postanowiła to
wykorzystać. - M-mnie również miło - skłamała. - Co cię skłoniło, panie, do
przyjścia w moje skromne progi? - zapytała. Postanowiła zabrzmieć dość
niewinnie, ale podejrzewała, że gość i tak wyczuje sarkazm. W końcu ona go nie
zapraszała, nie miała też tu żadnej władzy. Już nie. Była tylko i wyłącznie
więźniem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Ach, pani, jestem twym wielkim wielbicielem! - wykrzyknął
Drez z uśmiechem, nie przejmując się postawą Kennis. - Odkąd ujrzałem twój
występ w sztuce „Nadzieja dla umarłych”, zakochałem się w twej grze. Jesteś najlepszą
aktorką tych czasów, pani!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Kennis znów zaniemówiła. Gdyby były to czcze pochlebstwa,
zupełnie by je zignorowała, ale od tego człowieka biła szczerość. Co jak co,
ale jako profesjonalna aktorka umiała odróżnić rzeczywistość od gry. Ten
mężczyzna zdecydowanie nie udawał. Naprawdę ją doceniał jako artystkę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Od lat marzyłem, by móc z tobą porozmawiać, pani. Odkąd
przebywam w Marrymocie, obejrzałem każdy ze spektakli, w jakich występowałaś.
Niektóre kilkakrotnie. Wcześniej widywałem cię jedynie od czasu do czasu.
Największym przeżyciem było, gdy dałaś gościnny występ w Ferdanie. Jak ci się
podoba nasza stolica, pani? No, co prawda trochę się zmieniła od tamtego czasu,
jeszcze wyładniała, śmiem twierdzić, ale wówczas też nie było chyba źle, hm?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Aa… Tak, oczywiście. Ferdan to całkiem ładne miasto -
wydukała, nie wiedząc, gdzie podziać wzrok. Czuła się zażenowana. Wiedziała, że
ma niemałe grono fanów w Armanie, nie sądziła jednak, że zalicza się do nich
obecny Naczelnik Attenu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Przypomniała sobie, jak dwa lata przed wojną zaproszono ją do
stolicy sąsiedniego kraju, by wystąpiła w tamtejszym Teatrze Stołecznym.
Stresowała się okropnie, bo było zdecydowanie zbyt gorąco jak na jej gust,
przez co czuła się słabsza niż zazwyczaj, a do tego bardzo się pociła. Bała
się, że na scenie da ciała. Jednak gdy stanęła w blasku reflektorów, jak zawsze
zapomniała o prawdziwym świecie i zatopiła się w tym teatralnym. Spektakl
zakończył się burzą oklasków. Choć sztukę wystawiono w języku marrymockim,
Armanie przygotowali wcześniej broszury z całością tekstu w ich języku, dlatego
każdy widz wiedział, o co dokładnie chodzi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Wiesz, że to z twojego powodu nauczyłem się marrymockiego? -
zagaił znów Bonweld. - Wcześniej znałem jedynie podstawy, ale kiedy ujrzałem
„Nadzieję dla umarłych”, stwierdziłem, że to nie wystarczy. Uczyłem się w
wolnych chwilach i w rezultacie podczas oglądania „Ogrodu potępieńców” w
Ferdanie prawie w ogóle nie musiałem zerkać do broszury z tłumaczeniem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>I co, miała go za to pochwalić? Podziękować? Czuć się
zaszczycona? Bogowie, czego on od niej chciał? Kennis nie wiedziała, co powinna
zrobić. Czego on oczekiwał?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Masz jakąś ulubioną rolę? - zapytał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Znów musiała skłamać. Nie mogła przecież wyznać, że obecnie jej
ulubioną rolą jest ta, którą grała w teatrze podziemnym. Wcześniej było
inaczej, ale w obecnych czasach…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Ciężko stwierdzić - odparła. Odchrząknęła lekko, bo jej głos
dziwnie brzmiał. - Wiele z nich ciepło wspominam. Między innymi pierwszą. Jako
dziecko zagrałam leśną nimfę w „Puszczy Samotnego Lwa”. Miałam dziewięć lat. Po
premierze postanowiłam, że chcę zostać aktorką. - Nie wiedziała o tym, ale
uśmiechnęła się na to wspomnienie. Po przeprowadzce do Attenu zaczęła chadzać z
rodzicami i rodzeństwem do teatru. Niedługo potem namówiła rodziców, by
pozwolili jej wziąć udział w przesłuchaniu do jednego z przedstawień
familijnych. O dziwo, od razu ją wybrano. Sam dyrektor, Tannes, wyczuł, że mała
ma talent. Od początku był jej teatralnym patronem i szybko zrobił z niej
gwiazdę sceny. - Inna rola, która przychodzi mi teraz na myśl, to ta w moim
pierwszym musicalu. Priscilla z „Tańca ze słońcem i księżycem”.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Och, widziałem! - Drez klasnął w dłonie. - Byłaś niesamowita,
pani. Nie dość, że tak pięknie deklamujesz i grasz, to jeszcze śpiewasz i tańczysz.
Coś pięknego. Byłem urzeczony.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Dziękuję, panie. - Dygnęła lekko. Póki co postanowiła go po
prostu zagadać. Nie miała pewności, jakie co do niej miał plany (choć już się
ich domyślała), ale zamierzała odwlekać nieuniknione jak najdłużej. - Bardzo
się wówczas stresowałam - paplała. Weszła już w rolę mogącej godzinami
rozmawiać o teatrze aktoreczki. No, jeszcze niedawno to była prawdziwa ona.
Teraz trochę się to zmieniło. W końcu nie tak dawno temu niemal na jej oczach
zamordowano czworo dobrych ludzi… - Choć reżyser i inni aktorzy mówili podczas
prób, że dobrze mi idzie, jako jedyna byłam musicalową nowicjuszką.
Zastanawiałam się, czy naprawdę tak myślą, czy po prostu chcą połechtać moją
dumę. Miałam już przecież wyrobiony dobry status jako aktorka teatralna. Ale
musical? Właściwie przypadkiem dostałam w nim angaż. Przez jakiś czas wręcz
tego żałowałam. Nigdy przecież nie szkoliłam się w śpiewie i tańcu. Podczas
tygodni prób trenowałam jak szalona, raz nawet zasłabłam. Na szczęście potem
jakoś poszło i zebraliśmy wiele pozytywnych recenzji. Ostatecznie polubiłam
musicale i do dziś od nich nie stronię.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- O tak. Co tu dużo mówić, jesteś wszechstronnie utalentowaną
artystką, pani!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Ależ przesadzasz, panie - rzekła, chowając oczy za firanką
rzęs. Wiedziała, że gdy tak robi, wygląda słodko i niewinnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Gdzieżby tam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Bonweld uśmiechnął się i ciągnął rozmowę. Wypytywał Kennis o
różne rzeczy, ale wszystkie miały związek z jej działalnością aktorską. Nie
wkraczał na tematy osobiste, w żaden sposób się jej też nie narzucał. Gdyby nie
to, że Kennis miała w pamięci wszystkie okropieństwa, za którymi stali Armanie,
być może nawet opuściłaby gardę i niemal polubiła tego człowieka. Wydawał się
dobrze wychowany, był obyty w świecie sztuki, społeczeństwa i polityki, ładnie
się wysławiał, często niewymuszenie uśmiechał. Kennis musiała jednak pamiętać,
że za tym wszystkim kryła się jego druga twarz: Naczelnika Attenu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Mimo wszystko po raz pierwszy od dziewiętnastego dnia ósmego
miesiąca czas minął jej jak z bicza strzelił. Dopiero gdy zaczęło się
ściemniać, zauważyła, że przegadała z Drezem Bonweldem cały dzień. W
międzyczasie przeszli nawet do jadalni, by zjeść uroczysty obiad, co dodatkowo
pokrzepiło Kennis, bowiem po raz pierwszy od tygodnia mogła wyjść z sypialni
dalej niż do łazienki. Po drodze do stołu zauważyła co prawda, że część jej
własności Armanie zdążyli już ukraść, ale czymże to było w obliczu tego, co
dopiero miało się zdarzyć?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Koło osiemnastej, gdy na dworze było już całkiem ciemno, Drez
oświadczył, że na niego już czas. Ponownie ucałował dłoń Kennis, po czym
opuścił jej pokój, jednocześnie zapowiadając, że wróci do niej za kilka dni i
wówczas „poznają się bliżej”.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Dobrze wiedziała, co miał na myśli.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt right 16.0cm; text-align: right;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Przedmieścia
Salgarienu, 3. dzień 9. miesiąca 424. roku Ery Paktu<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt right 16.0cm; text-align: right;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt right 16.0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Witaj - rzekła Roza Resweld, patrząc na
męża. - I jak udała się egzekucja? Jak minęła podróż?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt right 16.0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Fremd uśmiechnął się pewnie do swojej
pierwszej żony.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt right 16.0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Całkiem nieźle - oznajmił. Przeszedł z
Rozą do jadalni i rozkazał służbie podać sutą kolację. Choć nie mógł
powiedzieć, że wycieczka do Ainereyu nie była udana, cieszył się, że wrócił już
do swojego obecnego domu, który mieścił się na przedmieściach Salgarienu.
Wcześniej należał do jakiegoś miejscowego bogacza, ale jakiś czas temu Armanie wypędzili
z posiadłości jego i jego rodzinę, ponieważ Fremd zażyczył sobie właśnie tego,
a nie innego domu na czas pełnienia funkcji Naczelnika Shantos. Pod wieloma
względami wygodniejsze byłoby mieszkanie w samym Salgarienie, niemniej tutaj
panował większy spokój. A spokój był od czasu do czasu potrzebny nawet
najmłodszemu w historii Generałowi I Rangi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt right 16.0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Opowiedział Rozie o egzekucji. Choć w
teorii nie powinien nikomu o tym mówić, wiedział, że jej może ufać. W końcu
nieprzypadkowo wybrał na pierwszą żonę właśnie ją. Po ukończeniu szkoły
wojskowej zdecydował, że czas na małżeństwo. Nie przeżywał przelotnych przygód
z innymi dziewczętami w Wielkich Domach Rozkoszy - najpierw zrobił porządne
rozeznanie, dowiedział się, które są dostępne, które mają potencjał, które
mogłyby mu się przydać. Najlepiej wypadła Roza Shvar. Jej ojciec był
absolwentem salgarieńskiej Akademii Dyplomatycznej i piastował wysokie
stanowisko w jednym z najważniejszych urzędów w Ferdanie. Matka miała tytuł
magistra armanistyki, a dodatkowo była utalentowaną skrzypaczką. Fremd dokopał
się nawet do ocen Rozy ze szkoły - były celujące. Tak samo opinie nauczycieli
na jej temat.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt right 16.0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Od razu wykupił ją na wyłączność. Nie mógł
mieć pewności, czy zanim on się pojawił, ktoś przypadkiem jej już nie
zapłodnił, ale szybko się okazało, że na szczęście tak nie było.
Piętnastoletnia wówczas Roza zdawała się jakoby czekać właśnie na niego. Szybko
zaszła z nim w ciążę, a następnie urodziła mu upragnionego syna, następcę.
Kiedy Vern miał półtora roku, Fremd zasugerował, by zostawić syna pod opieką
służących, aby Roza mogła dokończyć kształcenie, a następnie wstąpić na
uczelnię wyższą. Niespełna osiemnastoletnia dziewczyna z radością przyjęła
propozycję. Od zawsze miała nadzieję, że po urodzeniu dziecka dostanie okazję
kontynuowania nauki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt right 16.0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Fremd był z niej niezwykle zadowolony. Co
więcej, Rozie udało się to, co nie udało się jemu: została przyjęta na Akademię
Dyplomatyczną.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt right 16.0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Dobrze wybrał sobie żonę. Oj, dobrze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt right 16.0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Druga i trzecia też zresztą go nie
zawiodły, niemniej nie ufał im aż tak jak Rozie. Zostawił je w Armanie, by
doglądały rodzinnego dobytku i dbały o wykształcenie dzieci.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt right 16.0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Wiadomo już, kto zostanie przyszłym
królem Dameyu? - zapytała Roza, gdy wysłuchała opowieści męża do końca.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt right 16.0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Ostateczna decyzja zostanie podjęta, gdy
królewna Leyna zakwitnie, ale póki co największe szanse ma na to Kral Presen,
Naczelnik Ainereyu - odparł.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt right 16.0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Następnie opowiedział Rozie o tym, czego
podczas uczty dowiedział się od Wielkiego Przywódcy. Zanim ten przybył do
Ainereyu, jakiś czas spędził w Attenie, stolicy Marrymotu, gdzie brał udział w
egzakucji króla Marry’Mota XXI i jego żony, a także królewskiej matki
Marry’Mota. Ci pierwsi byli jeszcze młodzi, młodsi od niego, i mieli póki co
tylko jednego syna - pięcioletniego obecnie królewicza Shuto. Marry’Mot podobno
wydawał się pogodzony z losem, podobnie jak jego matka, jedynie królowa Shinta
błagała o łaskę dla swego synka. Z pewnością miała świadomość, że Armanie
zamierzają zrobić z niego jednego ze swoich. Fremd podejrzewał, że dla Shinty
było to gorsze aniżeli śmierć. No cóż, Armanie bynajmniej nie wysłuchali jej
próśb. Armańska indoktrynacja Shuto już się rozpoczęła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt right 16.0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Kiedy tylko Wielki Przywódca dotarł do
Ainereyu, dopadł do niego posłaniec z Ferdanu, który wiedział, gdzie spodziewać
się wodza o tej porze. Okazało się, że podczas nieobecności Przywódcy w stolicy
Armanu przyszedł do niego oficjalny list od Rady Piętnastu Narodów, nawołujący
go do zaprzestania działań okupacyjnych. Wcześniej już dostawał wezwania do
zakończenia wojny i inne nudne dokumenty, ale naturalnie nic sobie z tego nie
robił. I dwanaście póki co niezaangażowanych w konflikt państw ostatecznie nie
podejmowało żadnych działań przeciwko Armanowi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt right 16.0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Żałosne - skwitował Roza. - Naprawdę
myślą, że wskórają coś samymi słowami? Jeśli tak bardzo nie podoba im się
obecna sytuacja polityczna na świecie, niech spróbują nam przeszkodzić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt right 16.0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie miałbym nic przeciwko. - Fremd
uśmiechnął się groźnie. - Zmietlibyśmy ich na proch.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt right 16.0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Porozmawiali potem na temat Tozera
Kardama, który zawiódł podczas egzekucji.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt right 16.0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Każdy z czterech Naczelników oraz sam
Wielki Przywódca Armanu miał obdarzyć zaszczytem jednego z podległych sobie
żołnierzy i wyznaczyć go na towarzysza swej podróży do Ainereyu oraz mordercy
jednego z członków dameyskiej rodziny królewskiej. Wielki Przywódca wziął ze
sobą tego, który odczytał wyrok. Tozer Kardam był zaś podwładnym Naczelnika
Wschodniego Dameyu, który po jego porażce chciał go dotkliwie ukarać. Fremd
zauważył jednak w oczach młodzika ogromny zachwyt, gdy wyręczył go w zadaniu, i
uznał, że może warto go sobie wziąć. Nigdy zbyt mało ślepych popleczników.
Podczas uczty przekonał więc podpitego Naczelnika Wschodu, by oddał mu
chłopaka. Ten od razu się zgodził, być może nawet ciesząc się, że pozbędzie się
tego, który zbłaźnił się przed samym Wielkim Przywódcą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt right 16.0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Fremd przywiózł więc Tozera ze sobą na
Shantos i póki co oddał pod rozkazy jednemu ze swoich zaufanych ludzi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt right 16.0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Rozmowa przeszła potem płynnie na temat
obecnej sytuacji w Salgarienie. Ruch oporu oczywiście próbował raz na jakiś
czas swoich żałosnych sztuczek, ale na Armanach nie robiło to większego
wrażenia. Dameyczyków było zwyczajnie za mało, by im zagrozili. Według
statystyk, na jednego dameyskiego mężczyznę przypadało dwoje dzieci, na
armańskiego zaś - pięcioro. To robiło swoje. Do tego Arman był z sześć razy
większy od Dameyu. Fakt faktem, że część jego terenu nie nadawała się do
zamieszkania, niemniej nie sprawiało to, że Arman było niewielu. Wręcz
przeciwnie. Po prostu mieli więcej dużych miejscowości. Według standardów
armańskich, w Dameyu tylko Ainerey i Salgarien można było nazwać miastami z
prawdziwego zdarzenia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt right 16.0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Skoro już tak sobie szczerze rozmawiamy
- zagadnęła w którymś momencie Roza, popijając herbatę - może zdradzisz mi,
czyimi to dokumentami tak namiętnie się ostatnio bawisz?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt right 16.0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Och, w swoim czasie, Rozo, w swoim
czasie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt right 16.0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Na twarz żony zstąpiło coś na kształt
chmury. Na czole pojawiła się zmarszczka, ale nawet ona nie zdołała jej
oszpecić. Roza Resweld była po prostu piękna, Fremd uważał, że ładniejsza niż
Erza i Hega, jego pozostałe żony. Naprawdę mu się z nią udało!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt right 16.0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie mów mi tylko, że zamierzasz mi tu
sprowadzić jakąś dameyską żonę - rzuciła z grymasem niezadowolenia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt right 16.0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Czyżbyś była zazdrosna, moja droga?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt right 16.0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Żartujesz? - Uniosła brew. - Raczej
zniesmaczona. Nie brzydzisz się tych niecywilizowanych robaków? Ja bym w życiu
nie tknęła nikogo pochodzącego spoza Armanu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt right 16.0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Twoje szczęście - powiedział cicho, a
jego oczy na moment złowieszczo zabłysły. Zaraz jednak zaśmiał się
niewymuszenie. - Póki co nie planuję nowych żon. Ale jeśli przypadkiem jakaś by
się trafiła, spokojna głowa, odeślę ją do Armanu, by Erza i Hega się nią
zajęły.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt right 16.0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Nie udobruchał tym Rozy, ale nawet mu na
tym nie zależało. Mógł ją szanować i jej ufać, ale to nie znaczyło, że miała
jakikolwiek wpływ na jego decyzje. W końcu to on tu rządził. Tu i na całym
Shantos.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt right 16.0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Uśmiechnął się pod nosem na tę myśl.</span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/14894742957753473026noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-4944271586179829570.post-83453589140284784922018-07-12T22:35:00.004+02:002018-07-12T22:35:54.175+02:00Rozdział XIII<br />
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Ainerey,
25. dzień 8. miesiąca 424. roku Ery Paktu<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Meirik, szerzej znany jako król Dam’Ey XIX, ponuro uśmiechnął
się pod nosem. Niech to, zostanie pewnie zapamiętany jako najgorszy władca w
historii kraju. Jako ten, który pozwolił Dameyowi upaść. Ten, który nie
potrafił go obronić. Żałosne.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Powiódł zmęczonym wzrokiem po członkach swej rodziny. Jedyny
syn, pierworodne dziecko - Rik - najprawdopodobniej najlepiej znosił
wielomiesięczny pobyt w celi. Cóż, miał niemal dwadzieścia lat, był silny i
zawsze odznaczał się odwagą. Jaka szkoda, że nie zostanie królem. Na pewno
poradziłby sobie z rządzeniem lepiej niż ojciec. Meirik był z niego dumny, choć
rzadko kiedy o tym mówił.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Starsza córka, trzynastoletnia Leyna, przez pierwsze dni była
roztrzęsiona, wręcz rozhisteryzowana, teraz jednak niemal się nie odzywała.
Przez większość czasu wtulona w matkę - tak jak i młodsza córeczka, niespełna
czteroletnia Kliyo, wyglądała na nieobecną. Meirik sam nie wiedział, czy
chciałby znać jej myśli.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>No właśnie: myśli. Co siedziało w głowach jego dzieci? Czy
miały świadomość, co je czekało? On nie miał złudzeń. Prędzej czy później
Armanie się ich pozbędą. Nie utrzymywaliby ich przy życiu tak długo, gdyby nie
chcieli tego wykorzystać - najpewniej przygotowując ciekawy spektakl, który on
sam nazwałby po prostu egzekucją. Cóż, Rik zapewne spodziewał się rychłego
końca. Co jednak z Leyną, oraz małą Kliyo? Ta ostatnia raczej nie miała
pojęcia, co się wokół niej dzieje, Leyna z kolei… Biedne dziecko.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Meirik napotkał spojrzenie żony, Kleyny. Posłała mu coś w
rodzaju łagodnego, pocieszającego uśmiechu. Wiedział jednak, że to tylko gra.
Nocami, gdy dzieci spały, rozmawiał z nią szeptem i z doby na dobę widział, jak
marnieje. Przede wszystkim bała się o ukochane dzieci. On oczywiście też, lecz
równie mocno przeżywał fakt KOŃCA. Końca życia, dynastii, władzy. Właściwie
końca Dameyu, bo czymże on będzie bez swego króla?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Westchnął bezgłośnie, po czym przymknął oczy i począł się
modlić. Od dłuższego czasu była to jego jedyna rozrywka…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Salgarien,
25. dzień 8. miesiąca 424. roku Ery Paktu<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Silya porządnie zrugała się w duchu za to, że była tak
małostkowa, iż poczuła ulgę, gdy okazało się, że jej drugi klient jest młody i
niebrzydki. Czy naprawdę była aż taką idiotką? Właściwie co za różnica? Stary,
młody, brzydki, ładny, bogaty, biedny… I tak każdy przychodził tu po jedno, a
jej pozostawało zaciskać powieki i modlić się, by „gość” jak najszybciej się od
niej odsunął i sobie poszedł.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Tym razem również nie potrafiła powstrzymać się od płaczu.
Chociaż tyle dobrego, że dzisiejszy klient się na nią z tego powodu nie
zdenerwował. Wyglądał, jakby było mu wszystko jedno - z kim to robi i co ta
osoba czuje.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Następny facet do skreślenia. Na bogów, czy istnieją tacy,
którzy jakkolwiek dbają o partnerkę? Tacy, którzy być może nawet chcieliby
jakoś wyratować ją z opresji?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Gdy tylko sobie poszedł, szybko się umyła. Jak zwykle miała
ochotę zagadać do Iri, ale ta od obiadu siedziała za swoją zasłonką i do nikogo
się nie odzywała, dołując się w samotności. No dobrze, Silya nie była wiele
lepsza, ale przynajmniej próbowała być nieco bardziej… otwarta i towarzyska. Od
czasu do czasu zamieniała parę słów z koleżankami z pokoju. W przeciwieństwie
do Ilyari, która była tak cicho, że gdyby nie to, że Sil wiedziała, iż ta jest
niemal tuż obok, sądziłaby, że jest nieobecna.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Sil, kochanie, nie ma co beczeć. - Erri dopadła do Silyi, gdy
ta wyszła z łazienki. O bogowie, to aż tak było widać i słychać, że płacze przy
kliencie? Co za wstyd! Ogółem to, że wszystko odbywało się tak okropnie jawnie,
było dla niej chyba najgorsze. Gdyby chociaż każda para miała jakiś oddzielny
pokoik, choćby malutki… A tak? Wszyscy wiedzieli o wszystkim, uch. Dramat. -
Chyba nie jest tak źle, co? Nie byli przecież agresywni?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Na widok przerażonych oczu nowej wtrąciła się Bomi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Erri, trochę wyczucia - mruknęła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- No co? Wszystkie wiemy, jacy są faceci, bez sensu to ukrywać.
Niektórzy są… napastliwi i niedelikatni, że się tak wyrażę. Nasze nowe ptaszęta
powinny mieć tego świadomość.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Myślę, że mają, skoro jak zapewne każdy widziały już
chociażby, co potrafią Armanie - rzuciła Fima.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- No nic, w każdym razie będzie dobrze - rzekła Erri,
uśmiechając się pocieszająco i klepiąc Silyę po ramieniu. Choć miewała chwile,
w których traciła pogodę ducha przez wzgląd na nowe armańskie zasady,
generalnie starała się jednak choć trochę dodawać otuchy innym. Mogła się
wydawać nieczuła czy nietaktowna, ale tak naprawdę była dobrą dziewczyną i tym,
których lubiła, życzyła jak najlepiej. Obecnie każda z koleżanek po fachu
automatycznie stawała się jedną z grona lubianych.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Ehm… - Silya spuściła wzrok, jednocześnie mnąc rąbek różowej
koronkowej koszulki. - Mogę was o coś zapytać? - wymruczała cicho.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- O co tylko pragniesz! - zaćwierkała Erri.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Pytanie to już od jakiegoś czasu siedziało w jej głowie i
pragnęło wydostać się przez usta, ale Silya albo nie była w stanie zebrać w
sobie dostatecznie dużo odwagi (ciężko było jej rozmawiać na takie tematy -
szczególnie z każdym, kto nie był Ilyari), albo okoliczności nie sprzyjały - w
końcu nie mogła pytać o takie rzeczy podczas gdy którakolwiek ze współlokatorek
przyjmowała klienta.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Jak dawałyście radę na samym początku? Jak można się do tego…
przyzwyczaić? - powiedziała to tak cicho, że tylko dziewczęta znajdujące się
najbliżej to usłyszały.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Ech, wiesz, okoliczności się teraz zmieniły, więc w sumie nie
dziwię się, że aż tak to przeżywasz, tym bardziej, że i ty, i Ilyari ogólnie
wydajecie się niezłymi cnotkami - rzuciła bez ogródek Erri. - Ale… Hm. Jeśli
umiejętnie to rozegrać, to może być przyjemnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Sil zaczerwieniła się. Bogowie, nie była stworzona do takich
rozmów, naprawdę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Sporo zależy od klienta, oczywiście - kontynuowała Erri. -
Niektórzy są beznadziejni, to fakt. O takich trzeba po prostu szybko zapomnieć.
Innych najlepiej owinąć sobie wokół palca. Jeśli się da, dobrze jest nieco z
nimi poflirtować, trochę ich zauroczyć… Wtedy niekoniecznie będą myśleli tylko
o sobie, ale i o twoich potrzebach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Ale… Nie bałaś się na początku?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Za pierwszym razem owszem, trochę. Ale potem już z górki. -
Erri wzruszyła ramionami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Ja zazwyczaj odpływam gdzieś myślami - wyznała Bomi. -
Wszystko dzieje się jakby tuż obok. Czasem niemal udaje mi się uwierzyć, że
jestem jedynie biernym obserwatorem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Wiesz, ze wszystkim jest tak, że początki są najgorsze -
zauważyła Orra. - Nie bój się, przywykniesz. Za jakiś czas znajdziesz własny
sposób na to, by sobie radzić - zapewniła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Ale mimo wszystko pamiętaj, żeby nie zatracić siebie - dodała
cicho Ama, patrząc na Silyę z powagą. - Szczególnie teraz. Wszystkie o tym
pamiętajmy - poprosiła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Każda - poza Ilyari siedzącą za zasłonką - skinęła głową w
niemej zgodzie. Choć tak źle je potraktowano, choć obdarto je z godności, nie
zamierzały zapomnieć o tym, kim są.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Erri już nabrała powietrza, by znów coś powiedzieć, ale
zamilkła, gdy ujrzała w drzwiach Yukiego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie przerywajcie sobie - mruknął.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Erri chyba trochę się zarumieniła (a może Silyi tylko się
wydawało?) i pokłoniła się lekko. Sil, choć okropnie zmieszana, nie mogła nie
patrzeć na tego, który uratował ją i Iri. Kiedy przechodził obok niej, zerknął
na nią i dałaby sobie głowę uciąć, że dojrzała w jego oczach wstyd i żal. No
nie, czego by nie robiła, nie potrafiłaby myśleć o nim tak jak Ilyari - jako o
zdrajcy. Ten człowiek przecież nie mógł być zły! Jaki okrutnik ma takie
słodkie, psie oczka, które błagają o wybaczenie?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Poczuła ukłucie zazdrości. Ależ z niej wredna zołza, jak mogła?
Powinna cieszyć się… „szczęściem” Iri. Ona tego nie dostrzegała i zatracała się
w nienawiści, ale kto wie, może kiedyś jej się odwidzi. Mniejsza z tym… Nie
powinna tyle o tym myśleć. Dobrze byłoby skupić się na czymś innym. Tylko na
czym? Wszystko teraz kręciło się tylko wokół jednego. A rozmowa na poważniejsze
tematy odpadała, póki Yuki był w pomieszczeniu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Nabrał powietrza w płuca i odchylił zasłonkę Ilyi. Szczerze
mówiąc, był przerażony. Bał się, jak bardzo pogardliwym spojrzeniem go obdarzy.
Jednocześnie jakaś jego cząstka poczuła chwilową ulgę, gdy skrył się przed resztą
obecnych w pokoju dziewczyn. Uch, niby był dość przyzywczajony do tego, że
swoją obecnością wzbudza pewną sensację, ale w takim miejscu jak to… było to
dość kłopotliwe i zawstydzające. A już najbardziej zażenowany czuł się,
przechodząc obok Silyi. Jak mniemał, do wczoraj z pewnością wyobrażała go sobie
zupełnie inaczej…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Odważył się spojrzeć na Ilyari. Nie widział, w co była ubrana,
bowiem niedbale zasłaniała się kołdrą. Najwidoczniej zakryła się naprędce,
słysząc, że się zjawił. Usta zacisnęła w cienką linię, wzrok utkwiła w białej
pościeli.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Bogowie, znów nie miał pojęcia, jak się zachować. Powiedzieć
coś? Milczeć? Załatwić sprawy szybko? A może jednak nie?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Dobry wieczór - powiedział w końcu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ilyari zebrała w sobie skromne pozostałości odwagi, po czym
spojrzała mu prosto w oczy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Dobry wieczór, jaśnie panie - rzekła tonem tak zimnym, że
przeszły go dreszcze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Odezwałby się, ale jakoś odjęło mu mowę. Cóż, niby domyślał
się, że Iri szybko dowie się, kim jest, ale… Cóż, cała ta sytuacja była
naprawdę niezręczna. Czuł się, jakby ją oszukał, zdradził… i może faktycznie
tak było. Ale - pomijając sprawę z bywaniem w przybytku rozpusty i wyłącznością
- nie zawinił chyba aż tak bardzo, prawda? Przecież nie miał obowiązku latania
w tę i we w tę i chwalenia się każdej napotkanej osobie, że jest bogaczem i
synem najsłynniejszego mężczyzny na Shantos.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Poważnie? Książę Salgarienu? - wysyczała. - O tym też nie
zamierzałeś mi powiedzieć? Och, w sumie po co. W końcu potrzebna ci jestem
tylko do jednego. A kiedy już się znudzisz, po prostu pójdziesz do innej. - Dwa
ostatnie zdania powiedziała bardzo cicho, ledwie je dosłyszał. Ale jednak. A
może lepiej by było, gdyby te słowa przepadły. Poczuł się okropnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- To nie tak - zaczął, ale uniosła dłoń, by mu przerwać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie chcę tego słuchać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ciekawe, czy miała świadomość, że zachowuje się z wyższością i
na swój sposób rozkazuje członkowi najważniejszej rodziny na wyspie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Yuki z jednej strony miał ochotę jakoś się wytłumaczyć, z
drugiej… Ach, gdyby nie te wszystkie uszy dookoła! Gdyby tylko mogli
porozmawiać prywatnie…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Pospiesz się - szepnęła. Miała co prawda zamiar zabrzmieć
groźnie, ale oczywiście jej nie wyszło. Żałosna mała dziewczynka…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Ainerey,
27. dzień 8. miesiąca 424. roku Ery Paktu<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Mamo!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Krzyk Żaby rozniósł się po całym domu. Jak ten siedmioletni
dzieciak to robił, że potrafił być tak głośny? Finn czasami dziwił się, że
jeszcze nigdy żaden z sąsiadów nie przyszedł do nich ze skargą. Chociaż to
jeszcze nie byłby problem. Gorzej, gdyby mała ściągnęła im na głowy Arman.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Co się stało, Kaeri? - W głosie matki słychać było zmęczenie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- A bo Finn ani nie trenuje, ani się nie uczy, a nie chce się z
nami pobawić - zamarudziła Żaba.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Alyeo, to prawda? - zapytała matka Mysz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Uhm - odparła niezbyt zainteresowana, nie odrywając wzroku od
podręcznika i zeszytu. Siedziała właśnie przy kuchennym stole i rozwiązywała
zadanie domowe z matematyki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Finn, chodź no tu na chwilę!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Westchnął. Wiedział, że tak będzie. Ponieważ i tak już stał na
schodach, w mgnieniu oka znalazł się na dole, w kuchni.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zajmowali niewielki, ale jednak własny domek w Dzielnicy
Zachodniej Ainereyu. Na parterze znajdowały się tylko kuchnia, niewielki pokój
dzienny i łazienka, a na piętrze - sypialnia rodziców, pokój dziewczynek i małe
królestwo Finna. Bardzo małe. Zajmował najmniejsze pomieszczenie, bo był sam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie mógłbyś się nimi zająć? - spytała Tolyea, pocierając
skroń. Był wieczór, dopiero wróciła z pracy, a przecież kolacja sama się nie
zrobi. Co prawda Finn siedział cały dzień w domu, ale, jakkolwiek by nie był
utalentowany w innych dziedzinach, w kwestiach kulinarnych został pokarany
zupełnym brakiem wyczucia, jeśli można to tak eufemistycznie określić. Jak to
zawsze podkreślała (ku niezadowoleniu Finna), był w stanie przypalić nawet wodę
na herbatę. Z tego powodu miał kategoryczny zakaz dotykania kuchenki. Jedynie
kanapki go nie przerastały, ale że ostatnio ciężko było zdobyć chleb, żywili
się głównie owsianką czy jakimiś - używając określenia Finna - brejami, a to już
była wyższa szkoła jazdy, ponad kwalifikacjami chłopaka. Dlatego też Tolyea
codziennie rano, przed pracą, przygotowywała dzieciom zapasy jedzenia -
pierwsze i drugie śniadanie oraz obiad, z kolei kolację robiła po powrocie do
domu. Finn zaprowadzał i przyprowadzał dziewczynki ze szkoły (Alyea miała już
co prawda prawie jedenaście lat i mogłaby chodzić sama, ale z powodu okupacji
rodzice nie chcieli do tego dopuszczać), a potem ślęczał z nimi sam na sam aż
do powrotu matki lub - ostatnio raczej od święta - ojca.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Sam nie chodził do szkoły. Uczył go głównie ojciec, ale nie
tylko. Miewał różnych nauczycieli, którzy szkolili go w rozmaitych dziedzinach
- i pewnie zrujnowałoby to budżet domowy, gdyby nie fakt, że większość jego
korepetytorów była przyjaciółmi taty, a to równało się zniżkom… albo nawet
zupełnie darmowym lekcjom.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Zajmuję się nimi cały dzień! - zaprzeczył wzburzony.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Siedzenie z nimi i i pilnowanie ich to nie do końca to samo
co zajmowanie się nimi - odparła matka, wyciągając z szafki garnek. Finn nawet
nie próbował odgadnąć, co potem do niego wrzuciła. - Zrozum, to twoje siostry,
potrzebują uwagi i zainteresowania ze strony starszego brata. Jesteś dla nich
wzorem - tłumaczyła cierpliwie. Stara śpiewka.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Wcale nie! - obruszyła się Żaba, wydymając usteczka. Byłaby
urocza z tymi swoimi brązowymi loczkami i dużymi, ciemnymi oczętami, ale była
zdecydowanie zbyt ruchliwa, a jej miny pewnie przejdą kiedyś do historii. Z
tego powodu od niemowlęctwa kojarzyła się Finnowi z małą, skoczną żabką i otrzymała
od niego takie, a nie inne przezwisko.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Mysz z kolei - czyli Alyea - była… No cóż, cicha i raczej
spokojna, taka szara myszka. I to mówi samo przez się.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Żabo, niech no ja cię dorwę! - Finn nie mógł się powstrzymać.
Gwałtownie ruszył na Kaeri, a ta zarechotała radośnie, domyślając się, że
nadszedł czas na zabawę. Zaczęła uciekać, piszcząc i skacząc, ale ledwie
dotarła do salonu, a już ją złapał i zaczął tarmosić. Wygilgał ją całą,
wyczochrał jej włosy za wszystkie czasy, a nawet skradł kilka całusów. Mała
cały czas śmiała się radośnie, a Finnowi przeszło przez myśl, że gdyby nie to,
co działo się za oknami, życie nie byłoby takie złe. Miał rodzinę, miał cel,
miał przyszłość… No, z tą przyszłością to teraz niekoniecznie. Ale nadziei nie
tracił. Wierzył, że wszystko się ułoży. Musiało, prawda?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Ciszej trochę! - zawołała z kuchni matka.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Cii. - Finn popatrzył na Żabę i przyłożył palec do ust.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Ciiiiiiii. - Spapugowała jego gest z iskrzącymi się oczyma,
po czym znowu wybuchła śmiechem, na co Finn tylko pokręcił głową.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Oj, Żabko, Żabko.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Pobawił się z nią jeszcze chwilę, aż wreszcie stracił
cierpliwość. Już miał się poddać, gdy na pomoc pospieszyła mu matka, wołając na
kolację.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wziął Kaeri na barana i przeszedł do kuchni. Posadził małą na
jej krześle, a sam usiadł na swoim. Zauważył, że kiedy on bawił się z Żabą,
Mysz zdążyła już posprzątać na stole.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Smacznego - rzekli wszyscy i zabrali się za jedzenie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Kiedy wróci tata? - zapytał Finn. - Miałaś od niego jakieś
wieści?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Tolyea tylko pokręciła przecząco głową.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Chyba nic mu się nie stało, co? - spytała cicho Alyea.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Finn spojrzał na nią. Tak jak i Kaeri, miała brązowe włosy i
oczy, ale z twarzy siostry były zupełnie inne. On plasował się jakoś pośrodku,
ale od obu dziewczynek odróżniał go kolor oczu - były brązowozielone, zupełnie
jak u ojca.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Żartujesz, Myszko? Tata jest niezniszczalny! - Wyszczerzył
zęby, chcąc pocieszyć siostrzyczki, które widocznie spochmurniały. Zauważył, że
matka spojrzała na niego z wdzięcznością. Skinął jej głową, po czym wrócił do
jedzenia brei.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>O ile Żaba najwyraźniej odzyskała humor, o tyle Mysz nie
bardzo. Momentami Finn zastanawiał się, ile Alyea rozumie z sytuacji, w której
znaleźli się Dameyczycy. Kaeri oczywiście była za mała, by się domyślać, a nikt
przecież bezsensownie nie karmił jej strasznymi szczegółami. Naturalnie
widziała, że dzieją się złe rzeczy, że ludziom czasami dzieje się krzywda, że
wrogowie opanowali kraj i trzeba na nich uważać, ale niewiele więcej. Z kolei
Myszka… Czy miała świadomość tego, że pozostały jej maksymalnie trzy lata normalnego
życia? Co słyszała w szkole? Jak zareagowała, gdy jej starsze koleżanki
porywano? Czasami Finn chciał nawet o to zapytać, ale zwyczajnie tchórzył. A
Alyea sama z siebie niczego nie opowiadała. Milczała jak zaklęta, gdy tylko
ktoś poruszał temat łapanek i wywózek dziewczynek niewiele starszych od niej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Patrzył tak na nią i niedowierzał. Przecież to było dziecko!
Mała dziewczynka w dwóch warkoczykach i z paroma piegami na twarzy. Jak ci
pieprzeni Armanie śmiali wyrządzać takim niewinnym istotkom krzywdę?!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zdawał sobie sprawę z tego, że tak naprawdę nikt nie zna dnia
ani godziny. Musiał obmyślić jakiś plan, coś, co uratuje jego siostrzyczki.
Kiedy tylko wróci ojciec, natychmiast naradzi się z nim i matką. Przecież
musiał być jakiś sposób, prawda?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Salgarien,
28. dzień 8. miesiąca 424. roku Ery Paktu<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Po pracy Shin wszedł do kamienicy, w której mieszkał, tylko po
to, by wyciągnąć z piwnicy swój rower. Choć to nie było w jego stylu, w
międzyczasie nawet nie przywitał się z Minaili. Zbyt mocno mu się spieszyło.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Dotarł do Parku Śródmiejskiego w ciągu kilku, może kilkunastu
minut. Największe w obrzeżu Salgarienu połacie zieleni znajdowały się właściwie
po części w Śródmieściu, po części w Dzielnicy Zachodniej, ale z jakiegoś
powodu nazwa parku przyjęła się taka, a nie inna. Choć to niesamowicie głupie,
niegdyś Shin uważał, że to krzywdzące dla mieszkańców Zachodu, teraz jednak
bynajmniej nie takie drobnostki miał w głowie. Odkąd niemal dwa tygodnie temu
na oczach jego i wielu innych pracowników oraz uczniów szkoły podczas zajęć
lekcyjnych Armanie porwali dziewczynki w wieku czternastu lat i starsze,
głównie o tej sprawie myślał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wjechawszy na teren parku, Shin zwolnił. Nie ruszał głową, ale
kątem oka na bieżąco sprawdzał otoczenie. Zauważył tylko jednego Armanina, ale
ten był w cywilu, a do tego towarzyszyły mu żona i dwoje dzieci w wieku mniej
więcej trzech i pięciu lat.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>W głowie Shina pojawiły się nieproszone myśli. Jak te
skurczybyki śmiały być takie beztroskie? Jak śmiały wieść szczęśliwe życie,
podczas gdy oni - Dameyczycy i Marrymoci - skazani przez nich byli na płacz i
zgrzytanie zębów?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Na nowo rozpaliła się w nim nienawiść. Jeszcze nie tak dawno - choć
jemu wydawało się, że od tego czasu minęły wieki - potrafił myśleć o okupantach
choć trochę życzliwie. Uważał, że nie każdy Armanin jest zły. Ale po tym, co
stało się piętnastego dnia tego miesiąca… O nie. Żadnej litości dla
ciemiężycieli, nawet tej duchowej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Była już druga połowa jesieni, liście opadły i nagie drzewa
jedynie dodatkowo dobijały. Zgniła zieleń trawy, błoto, zasnute szarymi,
deszczowymi chmurami niebo… Wszystko zdawało się potęgować smutek, który
zalewał serca rodaków Shina i jego same.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Pedałował dalej, zwracając się ku stawowi. Umówiona ławka
znajdowała się po drugiej jego stronie, dlatego musiał objechać zbiornik. Woda
wydawała się brudna, lodowata i ogólnie nieprzyjemna pod każdym możliwym
względem. Wiedział, że staw jak zwykle zostanie na wiosnę dokładnie
oczyszczony, teraz jednak w żadnym razie go to nie pocieszało. Dlaczego nawet
przyroda musiała go załamywać? Gdzie podziała się cała radość? Cały jego
optymizm? Oby nie przepadły na zawsze…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Dotarłszy na miejsce, zsiadł z roweru i oparł go o ławkę, na
której sam zaraz usiadł. Wyciągnął z torby dzisiejszą gazetę i zaczął udawać,
że ją czyta. Niestety, obecnie wszelkie czasopisma poddawane były cenzurze,
dlatego najważniejszych rzeczy zwyczajnie nie można było się z nich dowiedzieć.
Na szczęście ruchowi oporu jak dotąd udawało się produkować własne gazetki i
ulotki, dzięki czemu część informacji, które ocenzurowali Armanie, można było
poznać właśnie dzięki nim. Niestety, nakład nie był szczególnie duży, a i z
czytaniem takich pisemek trzeba było uważać. Przyłapani na lekturze
„nielegalnej prasy” byli surowo karani - zazwyczaj dotkliwym biciem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Shin nadal badał otoczenie wzrokiem, ale nie dostrzegł żadnego
Armanina. Ba, w pobliżu nie było nawet żadnego Dameyczyka. Cóż, pogoda nie
zachęcała do spacerów - w każdej chwili mógł spaść deszcz, a do tego było
zimno, prawdopodobnie koło pięciu, może siedmiu stopni. Ponadto… Cóż, wiadomo,
nikt już nie czuł się w tym kraju bezpiecznie. Człowiek mógł sobie wyjść na
przechadzkę i już z niej nie wrócić, bo Armanom zachciało się urządzić łapankę.
Czasami Shin dziwił się, że na Shantos nadal jest tak wielu ludzi, skoro tylu
już zamordowano…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Łącznik okazał się łączniczką, która zaszła Shina od tyłu.
Poruszała się na tyle cicho, że zorientował się o jej obecności dopiero wtedy,
gdy była jakiś metr za nim. Zdradziły ją oczywiście gęsto ścielące podłoże
opadłe liście.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Kobieta, mniej więcej trzydziestoletnia szatynka, usiadła po
prawej stronie Shina.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Krążą pogłoski, że te, które nie zakwitły, zostaną odesłane
do domów, ale nie wiemy kiedy - powiedziała cicho. Nie patrzyli na siebie. Shin
nadal „czytał” gazetę, zaś łączniczka jakby z zamyśleniem wpatrywała się w
pływającą po stawie kaczą rodzinę. - Potem będą regularnie badane. Niestety,
te, które już dojrzały, nie zostaną odesłane do dameyskich ośrodków.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Shin na moment przymknął powieki. Bardzo się ucieszył na wieść,
że część dziewczynek najprawdopodobniej wróci jednak do swych rodzin, dobił go
jednak fakt, że reszta będzie skazana na armańskie domy publiczne. Nie
wyobrażał sobie, jak bardzo musiały się biedactwa bać. Poza tym… Oczywiste
było, że większość z nich raczej nie pożyje długo. Ale może to dla nich lepiej?
Może to te, które zmuszone zostaną poślubić Arman, będą bardziej nieszczęśliwe?
Pewnie tak…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie ma zgody na żadne akcje, nie możemy ryzykować, że
zemszczą się na dzieciach. Są plany wykupienia dziewczynek, niedługo zaczną się
negocjacje, ale prawdopodobieństwo zgody jest znikome. To tyle.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Shin bez słowa wstał, schował gazetę, po czym niespiesznie
wsiadł na rower.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Gdyby ci złoczyńcy byli łasi na pieniądze, wystarczyłoby
poprosić Amao i może paru innych dobrze sytuowanych ludzi o pomoc. Na pewno by
się zgodzili. Ba, Amao i Yuki wręcz sami rwaliby się do tego, by sfinansować
wykupienie niewinnych dziewczynek z rąk okupantów. Shin wątpił jednak, by tak
miało się stać. Pewnie, każdemu zależało na pieniądzach, ale sęk w tym, że te
wszystkie idiotyczne zasady Arman ustalili niby ich bogowie. A bogom nie wolno
się było sprzeciwiać, szczególnie takim jak <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Feremo
Krezdo Irfo</i>, którzy znani byli ze swego okrucieństwa. No, Armanie zresztą
nie byli wiele lepsi. Będą raczej woleli jeszcze bardziej pognębić Dameyczyków
i Marrymotów aniżeli trochę się wzbogacić, tym bardziej, że odkąd wygrali
wojnę, chyba nie narzekali na brak jakichkolwiek dóbr.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wrócił do domu, odłożył rower z powrotem do piwnicy, wspiął się
po schodach, po czym wszedł do mieszkania.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Już jestem - rzucił bez swej zwykłej radości. Stracił ją
trzynaście dni temu. Minaili ciężko to znosiła. Shin zawsze był taki wesoły,
często zachowywał się jak wariat lub dzieciak, ale ostatnio zdarzało mu się to
nader rzadko, żeby nie rzec: wcale.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Witaj, kochanie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Mina podeszła do niego i przytuliła się. Objął ją mocno,
zatapiając twarz w jej włosach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- I jak? - zapytała cichutko, spoglądając na jego posiniaczoną
twarz. Wyglądał okropnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Przeszedłszy do salonu, opowiedział jej o tym, czego dowiedział
się od łączniczki. Potem razem obgadali sprawę i okazało się, że mają na ten
temat identyczne zdanie. Raczej nie warto łudzić się o uwolnienie wszystkich
dziewczynek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Yuki się odezwał? - zapytał Shin, opierając się o zagłówek
fotela. Yu to właśnie druga sprawa, którą się ostatnio zadręczał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- A gdzie tam - mruknęła Mina. - Naprawdę się o niego martwię.
Wydaje mi się, że powinniśmy do niego pójść, bo sam chyba nie zamierza do nas
wpaść. Znowu robi to samo. Odcina się. Głupek…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Shin zauważył w oczach żony łzy - zapewne smutku i złości
jednocześnie. Oboje nie znosili, gdy Yuki ich odpychał, a to niestety zdarzało
się dość często, odkąd zginęła jego matka, Allana.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- O tak, głupek - potwierdził Shin. - Wiesz co, masz rację.
Złożymy mu wizytę i mu nagadamy. To chyba logiczne, że chcemy go wspierać i być
z nim w takich… no wiesz, ciężkich chwilach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Minaili skinęła głową. Przeszli do kuchni, zjedli obiad
składający się z kaszy jaglanej i paru skromnych kawałeczków mięsa, po czym
ruszyli do Karczmy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Yukiego zastali w jego gabinecie. Na korytarzu, jak zwykle w
ciągu dnia, czatował armański żołnierz. Zapytał, po co przyszli, a oni
odpowiedzieli, że to sprawa osobista. O dziwo, Armanin ich nie odprawił,
jedynie wzruszył ramionami, sprawdził ich dokumenty, a następnie wpuścił do
środka.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Yu nie wyglądał na zaskoczonego ich przybyciem. Zdawał się raczej
ich spodziewać. Cóż, znał ich bardzo dobrze, w końcu przyjaźnili się od zawsze.
Obawiał się, że tych dwoje wreszcie nie wytrzyma i przyjdzie go wypytać o
sprawę związaną z Silyą i Ilyari. Oczywiście było mu miło, że martwili się o
jego kuzynkę i jej przybraną siostrę, ale… O losie, to było zbyt osobiste, zbyt
uwłaczające, zbyt straszne. Od czterech dni czuł się jak zdrajca i gnębiciel.
Nienawidził siebie. Bał się spojrzeć przyjaciołom w oczy, a do tego nie chciał
mówić o tym, co robił, dlatego nie odwiedzał ich od ładnych paru dni.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Stary, koniec tego dobrego - powiedział na wstępie Shin,
siląc się na coś, co w zamierzeniu miało być energicznym gestem wskazania Yu
palcem, ale wyszło trochę słabo.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Martwimy się o ciebie i nie chcemy, byś znów nas od siebie
odpychał - dopowiedziała łagodnym tonem Minaili.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Yuki potarł skroń, po czym niechętnie wstał zza biurka i
zaprosił przyjaciół na skórzaną kanapę. Jego gabinet był niemalże identyczny
jak ten ojca.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Jak sobie radzisz? - zapytał Shin, gdy wszyscy się usadowili.
Yuki siedział ze zwieszoną głową, a on i Mina, no cóż, jak na szpilkach. Trudno
było przecież rozmawiać o czymś takim.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Shin żałował, że Yu to spotkało. Zawsze marzyło mu się, by
znalazł sobie jakąś pannę i w normalny, cywilizowany sposób ją w sobie
rozkochał. Shin i Mina mogliby go wtedy wesoło dopingować. Teraz zaś… Sytuacja
była wręcz tragiczna. Małżeństwo nadal codziennie dziękowało swoim bogom za to,
że są razem i nie grozi im coś takiego jak Yukiemu i Ilyari.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Yuki milczał. Co miał im powiedzieć? Że czuje się jak
gwałciciel? Bogowie, właściwie zwyczajnie nim był. Zrobił coś, czego miał nigdy
w życiu nie zrobić, zdradził to, w co wierzył, zdradził swoje ideały.
Zasługiwał na karę, na wieczne potępienie, na wszystko, co najgorsze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Yu, jak one się mają? - Minaili postanowiła podejść
przyjaciela od drugiej strony.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- A jak się mają mieć? Zostały tak strasznie skrzywdzone… Nie
rozmawiałem z Silyą, ale widać po niej, że często płacze. A Ilyari…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zamilkł. Nie był w stanie wyrzec tego na głos. Tego, że
dziewczyna, którą tak się zauroczył, nienawidziła go z całego serca. Że gdy go
widziała, jej oczy wyrażały wszystkie możliwe najgorsze emocje. Że nie dawała
mu dojść do słowa, że za każdym razem drżała, że próbowała grać silną, ale łzy
zdradzały, jak bardzo jest skrzywdzona. Że serce waliło jej ze strachu tak
mocno, że niemal to czuł, niemal słyszał. Że tak naprawdę chciałby jej
podarować cały świat, ale zamiast tego obdzierał ją ze wszystkiego, co miała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Wiesz przecież, że to najlepsze wyjście - powiedział cicho
Shin. Serce łamało mu się na widok zrozpaczonego przyjaciela.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie wiem. Niczego już nie wiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zastanawiał się, czy dobrze postąpił. I co tak naprawdę nim
kierowało. Chęć ochrony Ilyari czy jednak egozim? Naprawdę nie miał pojęcia i
to go przerażało.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Posłuchaj, pomożemy ci, jak tylko możemy i… - zaczął Shin,
ale Yu mu przerwał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Wybacz, stary, ale nie możecie mi pomóc. Wiecie, jak to jest,
gdy patrzycie w lustro i na własny widok robi wam się niedobrze? - Yuki
przeszywał spojrzeniem to Shina, to Minaili. Oboje spuścili wzrok. - No
właśnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Yu wstał, po czym wrócił za biurko.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Mina i Shin próbowali jeszcze nieśmiało coś powiedzieć, jakoś
go pocieszyć, trochę wypytać, ale w końcu, zorientowawszy się, że to na nic,
dali za wygraną i wyszli. Być może w końcu Yuki się otworzy, ale nawet jeśli
tak, póki co ten moment zdecydowanie nie nadszedł.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Salgarien,
29. dzień 8. miesiąca 424. roku Ery Paktu<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zanim Armanie wprowadzili swe nieludzkie zasady, Wspólna Sala
była typowym wesołym miejscem w stylu karczemnym. Ludzie zapoznawali się,
żartowali i choć wszyscy wiedzieli, że każdy męski gość zawitał tam w jednym
celu, a każda kobieta jest panną lekkich obyczajów, atmosfera była niemalże
swojska. Obecnie rzecz przedstawiała się nieco inaczej. Każdą z pracownic domu
publicznego można było odnaleźć w specjalnych albumach, więc przez pierwsze dwa
dni we Wspólnej Sali tak naprawdę przybywali niemalże tylko mężczyźni. Popijali
sobie, przeglądając zdjęcia dziewcząt i wybierając towarzyszkę na najbliższy
czas. Szybko jednak zorientowali się, że fotografia to nie wszystko, że stary
system odpowiadał im dużo bardziej. Oczywiście i wcześniej, i teraz bywali
tacy, dla których nie liczyło się, z kim to będą robić, liczył się sam akt.
Większość wolała jednakże choć trochę poznać dziewczynę, z którą miała obcować.
Sprawujący w tym miejscu kontrolę Armanie uznali, że w takim wypadku interes
będzie lepiej kwitł, jeśli rozkaże się pracownicom przychodzić do Wspólnej Sali
tak jak niegdyś. Zarządzili, by te, których nikt nie wybrał do godziny
osiemnastej, schodziły do Sali i starały się o klientów. A ponieważ rządzili
przede wszystkim za pomocą strachu, często przypominali, że konieczny jest co
najmniej jeden gość na dobę. Dziewczyny chcąc nie chcąc musiały więc porządnie
starać się zadbać o to, by nie zasłużyć na karę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ilyari oczywiście nie miała takiego problemu. Yuki kupił ją na
wyłączność, a to równało się zapewnieniu jej wyrabiania normy. Z wieloma
dziewczynami było jednak inaczej, tym bardziej, że dameyscy panowie też
bynajmniej nie cieszyli się z nowych zasad i dziwnie się czuli, wybierając
dziewczęta poprzez albumy. Większość klientów oczywiście znała już część
pracownic, mogli więc prosić właśnie o nie, reszta z kolei miewała od czasu do
czasu problemy ze znalezieniem odpowiedniej partii. Ostatecznie więc Wspólna
Sala już po paru dniach od wprowadzenia nowych zasad ponownie wypełniła się
życiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Tego dnia Silya po raz pierwszy zmuszona była zejść do Wspólnej
Sali. Czuła się na swój sposób upokorzona, że nikt jej do tej pory (czyli do
osiemnastej) nie wybrał, choć jednocześnie wiedziała, że to głupie i żałosne.
Dodatkowo zresztą bała się tego, co miała zrobić. Niby jak miała zachęcić kogoś
do wybrania jej? Nie umiała flirtować ani nic w tym stylu, w końcu nigdy
wcześniej tego nie robiła. Poza tym była raczej dość nieśmiała, co dodatkowo
utrudniało sprawę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Iri zdecydowała, że nie puści Sil samej do tej jaskini lwa i
zeszła do Sali razem z nią. Jakaś jej cząstka cieszyła się z tego, że sama nie
musi szukać klienta - byłaby chyba zresztą skazana na niepowodzenie, skoro
każdego zbijała wzrokiem - ale inna stresowała się już przed kolejnym
spotkaniem z Yukim. Przychodził zawsze w okolicach dziewiętnastej, dlatego
stwierdziła, że może pozwolić sobie na pójście z Silyą. Miała więc jeszcze
trochę czasu, ale niepokój i tak ją już zalewał. Nie wiedziała, dlaczego tak
jest. Czemu tak się tego bała? Przecież to już szósty dzień, to będzie szósty
raz. Mogło zostać zniesmaczenie, nawet obrzydzenie, mogły zostać złość i
nienawiść, ale dlaczego nadal odczuwała strach? Czy tak miało być zawsze?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Silya czuła swego rodzaju wdzięczność z powodu tego, że Ilyari
jej towarzyszy, wiedziała, że siostra chce dobrze, ale tak naprawdę wolałaby
być w chwili takiej hańby sama. Już i tak wszystko, co działo się w tym domu
publicznym, było całkowicie jawne, a więc tak strasznie uwłaczające, jak tylko
się dało. Miała więc ochotę wyperswadować Iri ten pomysł, w końcu jednak
zacisnęła zęby i tego nie zrobiła. Ostatnio, choć powinny szczególnie się
wspierać, praktycznie nie rozmawiały, a kiedy już to robiły, prychały na siebie
albo się sprzeczały. Ilyari dalej przeżywała jak głupia swoją sytuację, a
przecież miała o niebo lepiej od reszty dziewcząt. Sil denerwowała się, że ta
tego nie widzi. Jednocześnie dalej jej zazdrościła szczęścia. Yu był w miarę w
porządku, więc Iri nie miała na co narzekać. Mogła mieć pewne poczucie
bezpieczeństwa - wszak miała gwarancję, że Yuki wyrobi jej normę. Sil z kolei
drżała na myśl o tym, że codziennie stresować się będzie, czy danego dnia ktoś
ją zechce, dzięki czemu ona sama uniknie kary.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Nie odzywały się do siebie, jakoś nie mogły. Usiadły w kącie,
sztywno wyprostowane, siedząc jak na szpilkach. Czuły się trochę jak produkty
wystawione w sklepowej witrynie na sprzedaż. To wszystko było tak uwłaczające…
Nawet w myślach ciężko im było wyartykułować, jak bardzo czują się poniżone.
Czy większość dziewcząt czuła się z tym aż tak źle? A może tylko te, która
zaczęły pracę tych kilka dni temu?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Silya uparcie gapiła się w stół, Iri z kolei taksowała wzrokiem
otoczenie, czym prawdopodobnie odstraszała część potencjalnych klientów Sil.
Jednakże po kilkunastu minutach ktoś jednak odważył się podejść do ich stolika.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Dobry wieczór, drogie panie - przywitał się Ridryk, którego
poznały, gdy Erri oprowadzała je po Wspólnej Sali ich pierwszego dnia w
Karczmie. - Pamiętacie mnie?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Silya nieśmiało skinęła głową, Iri odburknęła coś pod nosem.
Ciężko było go nie pamiętać. Erri powiedziała, że ten jegomość zalicza
wszystkie pracownice po kolei, napomknęła też o tym, że skoro tak, to Iri i Sil
na pewno też spotkają się z nim jako swoim klientem. Oczywiście żadna nie miała
wtedy jeszcze pojęcia, że Armanie zmienią zasady, a tym bardziej, że Ilyari
zostanie wykupiona na wyłączność, więc w tym przypadku Ridryk będzie musiał
obejść się ze smakiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Cóż ja widzę, czarna bransoletka? - Ridryk spoglądał na rękę
Iri. - Niesamowite, widzę ją po raz pierwszy. Ktoś cię chyba naprawdę lubi,
pani - rzekł z uśmiechem. W Ilyari się zagotowało, choć facet nie miał przecież
na myśli nic złego. - A koleżanka bez bransoletki, prawda? - Ridryk ujął dłonie
Silyi w swoje. Ta była tak wstrząśnięta tym gestem, że nie zareagowała. Ilyari
miała z kolei ochotę wyrwać ręce siostry z uścisku Ridryka. Ogółem zresztą
najchętniej zabiłaby każdego, kto ośmielał się ją tknąć. Problem w tym, że nie
mogła. - Jak miło! Wiem już więc, z kim spędzę ten wieczór.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ridryk dalej się uśmiechał, nawet dość sympatycznie, ale
dziewcząt to bynajmniej nie udobruchało. Silya ze zgrozą zauważyła, że to
pierwszy niemłody klient, jaki jej się trafił, do tego też dobijało ją, że
fakt, iż gość „zalicza każdą po kolei” jest powszechnie znany. Miała być po
prostu następną dziewczyną do odhaczenia na liście około pięćdziesięcioletniego
jegomościa z wyraźnym zamiłowaniem do domów publicznych. Ilyari czuła się wręcz
oburzona postwą Ridryka, wiedziała jednak, że nic nie może zrobić. Posłała
tylko Silyi współczujące spojrzenie, a potem odprowadziła ją wzrokiem, gdy ta -
po krótkiej rozmowie Ridryka z urzędnikiem - wychodziła ze Wspólnej Sali. Iri
odczekała kilka minut, po czym sama również wróciła do pokoju, czując się,
jakby szła na ścięcie. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Coraz bliżej dziewiętnastej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span><o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Ainerey,
1. dzień 9. miesiąca 424. roku Ery Paktu<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Księżniczkę
Leynę oderwano od maminych ramion trzy dni temu. Cała rodzina jak zwykle
siedziała w lochu, czekając nie wiadomo na co. A przynajmniej Leyna nie
wiedziała. Rodzice i Rik pewnie się domyślali, ale gdy Ley o to pytała, albo
nie doczekiwała się żadnej odpowiedzi, albo musiała zadowalać się jakimiś nic
niewnoszącymi półsłówkami. Szczerze mówiąc, trochę zazdrościła Kliyo, która
raczej nie za bardzo miała pojęcie, co się dzieje. Jej największym problemem
była nuda, nie dostała bowiem żadnych zabawek. Ach, no i nie smakowało jej
jedzenie, więc często marudziła. Leyna z kolei na początku była wielce oburzona
tym, co się działo, wrzeszczała, płakała, obrażała się, słowem - zachowywała
się jak stereotypowa rozpuszczona królewna. W końcu jednak dni zaczęły zmieniać
się w tygodnie, a te w miesiące - przynajmniej tak podejrzewała. Nie miała
pojęcia, ile czasu minęło, odkąd kilka tygodni po rozpoczęciu okupacji zamek
królewski zupełnie upadł i ona wraz z rodziną została wtrącona do lochu. Rik,
który starał się liczyć poszczególne dni, utrzymywał, że siedzą zamknięci już
niemal od roku. Ley była tym przerażona. W normalnych okolicznościach tyle by w
tym czasie zrobiła! Życie było takie piękne, zanim zaczęła się wojna… Jak
Armanie śmieli najechać jej kraj? To się przecież nie godziło!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Obecnie
Leyna niezbyt przypominała panienkę, którą była. Bardzo schudła, ubrania, które
jej dano, wisiały na niej jak na wieszaku. Skóra wydawała jej się niemal szara.
Nie mogła na siebie patrzeć. Co się stało z tą śliczną księżniczką? Niegdyś
piękne, lśniące, zdrowe loki w kolorze czekolady zastąpiło coś, co mogła nazwać
tylko szczeciną. Brązowe oczy straciły cały blask. Stała się brzydka, blada i
chuda. A nade wszystko przerażona.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Kiedy
zabierano ją od reszty, krzyczała i płakała. Nie rozumiała, dlaczego oddzielają
ją od rodziny. Nawet gdy zagrożono jej bronią, rozkazując, by się uspokoiła,
nie zareagowała. Władzę nad nią przejęła panika. Zawyła z bólu, gdy wykręcono
jej ręce. Przestała wrzeszczeć dopiero wtedy, gdy straciła siły, co stało się
mimo wszystko dość szybko, jako że od długiego czasu nie dostarczała
organizmowi tylu wartości odżywczych i witamin, ile powinna.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Zaprowadzono
ją do łaźni dla służby, gdzie posługaczki porządnie ją wyszorowały. Od czasu do
czasu jej i jej rodzinie pozwalano się myć. Wówczas również przychodzili do
łazienki dla plebsu. Leyna od dawna nie widziała porządnej łazienki czy łaźni.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Kiedy
uznano, że jest czysta, obcięto jej paznokcie i odziano ją w sukienkę. Z
przyjemnością zamieniła łachy, które przyniesiono jej jakiś miesiąc temu, na
porządne odzienie, któremu jednak daleko było do tego, co niegdyś nosiła.
Materiał był nieprzyjemny w dotyku, dziwnie szorstki, ale odkąd ją zamknięto,
wciąż nosiła coś takiego, dlatego na swój sposób była już do tego
przyzwyczajona.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Niebawem
zaprowadzono ją do pokoju, którego nie znała. Nadal jednak znajdowała się na
terenie zamku. Podejrzewała jednak, że to pomieszczenie zostało przerobione
przez Arman. Miało w sobie coś ze szpitala, ale Ley miała dziwne wrażenie, że
jest w nim coś złowrogiego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Poddano
ją wielu nieprzyjemnym badaniom. Momentami próbowała jakoś się buntować, ale
była tak wykończona, że nie na wiele się to zdało. W końcu jednak ten dramat
się skończył, przeniesiono ją do jakiegoś niewielkiego i skromnego, ale jednak
pokoiku (podejrzewała, że to jedna z izb dla służby). Dostała ciepły i dość
smaczny posiłek oraz gorącą herbatę. Denerwowało ją, że podczas jedzenia jest
stale obserwowana, ale próbowała nie zwracać na to większej uwagi i delektować
się daniem. Od dawna nie jadła bowiem czegoś tak konkretnego. W lochu zazwyczaj
karmiono ją suchym chlebem i wodą albo jakimiś dziwnymi paćkami, których nie
potrafiła nazwać. Teraz z kolei dostała niewielką miseczkę rosołu oraz kurczaka
i warzywa ugotowane na parze. Prawdziwa uczta.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Kiedy
zjadła, obserwująca ją kobieta (Armanka) zabrała naczynia i wyszła. Leyna
usłyszała szczęk zamka. Została zamknięta.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Dopiero
wtedy rozejrzała się po pokoju. Okno było zakratowane. I nawet nie dało się go
otworzyć, wołanie o pomoc nie wchodziło więc w grę. Łóżko stojące pod lewą
ścianą patrząc od drzwi wyglądało na nieszczególnie wygodne w porównaniu z tym,
jakie miała w swej królewskiej komnacie, i niesamowicie luksusowe, porównując
je z pryczą z lochu. W prostej, drewnianej szafie Ley odkryła kilka ubrań w
swoim rozmiarze, w tym bieliznę. Poza tym w izdebce znajdowały się jeszcze
tylko krzesło i stolik, przy którym wcześniej jadła obiad.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Westchnęła
i usiadła na łóżku, rozkoszując się jego miękkością i czystością. Nie
wiedziała, co o tym wszystkim myśleć. Próbowała przypomnieć sobie wszystko,
czego uczyła się na temat Armanu, ale jej umysł zdawał się nie pracować tak jak
trzeba.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Zatęskniła
za rodzicami i rodzeństwem. Czy ich też wyprowadzono z celi i umieszczono w
różnych pokojach? Czemu ich rozdzielono?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Same
pytania, żadnych odpowiedzi. Gdy próbowała się czegoś dowiedzieć podczas
dostawania posiłków albo waląc w drzwi, zupełnie ją ignorowano. I tak minęły
jakieś dwie doby.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Przyszli
po nią między śniadaniem a obiadem - nie miała w pokoju zegara, więc czas wyznaczały
jedynie posiłki oraz wschody i zachody widocznego za zamkniętym oknem słońca.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Zaprowadzono
ją do lochów. Pomyślała, że z powrotem trafi tam, skąd niedawno ją zabrali.
Żołnierze wtrącili ją jednak do celi naprzeciwko tej, w której siedzieli jej
rodzice i rodzeństwo.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">- Mamo!
Tato! - wołała, odkąd tylko znów ich zobaczyła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">- Ley,
skarbie! - płakała matka.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Okupanci
ignorowali ich krzyki, prośby, szlochy. Leyna trafiła do osobnej celi, w której
nie było dosłownie nic, choćby pryczy czy koca, nawet ławki, czegokolwiek.
Naprzeciwko niej znajdowała się jej rodzina, a pomiędzy nimi - kilku armańskich
żołnierzy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">- Na
bogów, uciszcie tę histeryczkę - rozkazał jeden z nich. Mówił oczywiście po
armańsku, ale Ley od dawna uczyła się tego języka, więc doskonale zrozumiała
jego słowa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Inny
Armanin zasalutował, po czym wszedł do celi Ley i ją zakneblował. To, że udało
jej się go wcześniej lekko ugryźć, Leyna uznała za swój mały sukces.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Mężczyzna
wyszedł i znów zamknął drzwi celi. Leyna zaczęła więc tupać i walić rękoma w co
popadnie - czyli w kraty i ściany - co znów wyprowadziło z równowagi żołnierzy.
Doigrała się w końcu - związano jej kończyny i posadzono pod murem. Ley straciła
całą siłę, poddała się i już cicho siedziała, starając się nie zwracać uwagi na
to, jak bardzo jej twardo i niewygodnie. Zamiast tego skupiła się na tym, co
widzi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Na
korytarzu między celami stało pięciu żołnierzy wyglądających na bardzo ważnych
oraz pięciu raczej normalnych. To jeden z tej pierwszej grupy kazał ją
zakneblować i związać, a inny z drugiej wykonał owe polecenia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Rodzice i
rodzeństwo Leyny zostali zakuci w kajdany przywiązane do jakichś haczyków na
ścianie ich celi, tej równoległej do korytarza.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Bogowie,
co tu się działo?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">- Możemy
zaczynać - oznajmił łaskawie mężczyzna, który wydawał się być darzony
największym spośród zebranych szacunkiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">- Tak
jest - zasalutował jeden z tych „raczej normalnych” żołdaków. Wysunął się na
lewo (patrząc od strony Ley) i odwrócił się do reszty rodaków. Odchrząknął, po
czym rozłożył zrolowaną wcześniej kartkę papieru. - „Wyrok z pierwszego dnia
dziewiątego miesiąca czterysta dwudziestego czwartego roku Ery Paktu”.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Leyna z
przekąsem pomyślała, że Pakt najwyraźniej przestał obowiązywać już jakiś czas
temu, w końcu został złamany przez Arman. Przez myśl przeszło jej również, że
wreszcie wie, jaka jest data.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Chwila,
moment, czy on powiedział „wyrok”?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">- „Na
mocy zwycięzcy Wojny Trzech Nacji skazuje się na śmierć poprzez rozstrzelanie
byłego króla Dameyu, Meirika znanego jako Dam’Ey XIX, byłą królową, Kleynę z
Ainereyu, oraz ich dzieci, Rika i Kliyo.”<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Członkowie
głównej gałęzi rodziny królewskiej nigdy nie mieli w dowodach części o
pochodzeniu. Jedynie osoby wchodzące do rodu, tak jak królowa, ją zachowywały.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Leyna
szeroko otworzyła oczy. Co oni opowiadali? Żartowali, prawda? Chyba nie
zamierzali zabić całej rodziny królewskiej?! Nie, nie całej… Dlaczego nie
wymienili jej imienia? O co chodzi?!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">- „Wyrok
został wydany z powodu zagrożenia, jakie stanowią skazani dla wielkiego
Armanu.”<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Jakie
zagrożenia, do licha? Można to było jeszcze powiedzieć o Meiriku i Riku, na
upartego nawet o Kleynie, ale Kliyo?! Przecież to małe dziecko!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">-
„Zostanie wykonany w trybie natychmiastowym. Świadkami zostaną Wielki Przywódca
Armanu oraz najważniejsze osobistości Dameyu - Naczelnik Ainereyu, Naczelnik
Wschodniego Dameyu, Naczelnik Zachodniego Dameyu oraz Naczelnik Shantos. Ku
chwale Armanu” - zakończył żołnierz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">- Ku
chwale Armanu - powiedziała cała reszta.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">- No
dobrze, część oficjalną mamy za sobą - rzekł mężczyzna, który najwyraźniej był
Wielkim Przywódcą we własnej osobie. - Zanim popatrzymy na egzekucję, proponuję
zabawić się z królową. Jacyś chętni? - Trzech Naczelników z lubieżnymi uśmiechami
pokiwało głowami. - Oter, Fremd, a wy? - zwrócił się do pozostałych dwóch.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">- Dameyki
mnie brzydzą - odparł jeden.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">- Nie
gustuję w starszych od siebie - wyjaśnił drugi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">- Wasza
wola. - Wielki Przywódca wzruszył ramionami, po czym wszedł do celi rodziny
Leyny. Ta nie widziała wszystkiego, jedynie to, co była w stanie dojrzeć
pomiędzy nogami wrogów, ale doskonale słyszała każde słowo.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">- Ani się
ważcie! - krzyczał jej ojciec.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">- Rik,
Ley, Kliyo, nie patrzcie! - wołała matka.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">- Jak
śmiecie?! - wrzeszczał brat.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">-
Mamusiu, boję się - płakała siostra.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Potem
Leyna musiała zacisnąć oczy i bynajmniej nie tylko dlatego, że mama jej kazała.
Pragnęła też zakryć uszy, ale nie mogła tego zrobić ze związanymi rękami.
Czuła, że płacze. Starała się ignorować to, co się działo, lecz było to
niemożliwe. Wiedziała, że - jeśli przeżyje - zapamięta to wszystko do końca
swoich dni.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Tata i
Rik chyba jakoś się rzucali, trzeba było ich uspokoić. Ley usłyszała jęki bólu,
gdy ich kopano.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">A może to
tylko zły sen? Może jednak kiedyś się obudzi? Leyna błagała w duchu, by tak
było, ale nic się nie zmieniało.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Wieki
później, kiedy wszelkie najbardziej niepokojące odgłosy już umilkły i Ley na
powrót zdołała otworzyć oczy, Armanie zapytali z wielką łaską, czy skazani mają
jakieś ostatnie słowa. Kleyna powiedziała dzieciom i mężowi, że ich kocha. Rik
przez zaciśnięte zęby oświadczył okupantom, że jeszcze pożałują. Meirik bez
większego przekonania rzekł, że Damey nie upadnie, a nawet jeśli - odrodzi się
z popiołów. Zapłakana Kliyo pytała tylko ciągle, co się dzieje i mówiła, że
chce do mamusi. Kleyna, siedząca na podłodze w porwanej sukni, a właściwie jej
strzępkach, najwyraźniej nie mogła znieść myśli o tym, że jej dzieci mają
zginąć. Błagała o łaskę, ale oprawcy byli niewzruszeni.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">-
Oszczędźcie chociaż dziewczynki - szlochała, a Leyna chcąc nie chcąc
zastanawiała się, dlaczego mówi i o Kliyo, i o niej. Przecież jej chyba nie
chcieli zabić, tak? A może? Niczego już nie rozumiała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">- Dobra,
koniec gadania. Na pozycje - zarządził Przywódca.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Czterej
podwładni - piąty był tym, który wcześniej odczytał wyrok - weszli do celi i
ustawili się, każdy przed jednym z członków rodziny królewskiej. Od lewej byli
to kolejno: Rik, Meirik, Kleyna i Kliyo. Leyna nie mogła na to nie patrzeć, jej
oczy wydawały się jakby przyklejone do tego widoku. Próbowała krzyczeć, ale nie
była w stanie z powodu knebla. Wiła się przez chwilę, próbując odwrócić uwagę
od swojej rodziny, ale to jej się nie udało. Tylko jeden z ważniaków - ten,
który nie zgwałcił jej matki - odwrócił się do niej na moment i obdarzył ją tak
przerażającym uśmiechem, jakiego nigdy wcześniej nie widziała. Natychmiast
znieruchomiała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">- Na
rozkaz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Żołnierze
wycelowali.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">- Ognia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Celę
zalała fontanna krwi. Pomiędzy nogami żołnierzy Leyna ujrzała, jak mama, tata i
Rik padają martwi na ziemię.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Jednakże
Kliyo nadal żyła. Trzęsła się jak osika i wielkimi ze strachu oczyma wpatrywała
się w młodego żołnierza, który stał nad nią z karabinem. Ten też drżał.
Wyglądało na to, że zaszczytne zadanie zamordowania jednego z członków
dameyskiej rodziny królewskiej go przerosło. Prawda była taka, że ów młodzian,
Tozer Kardam, bardzo cieszył się na dzisiejszą egzekucję, nie przewidział
jednak, że nie dane mu będzie rozstrzelanie króla, królowej lub następcy tronu,
lecz akurat trafi mu się mała, niewinna dziewczynka w wieku jednej z jego
licznych sióstr.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Bogowie,
obdarzcie mnie odwagą, pomyślał. Przecież Wielki Przywódca na mnie patrzy!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Niestety,
nie był w stanie się ruszyć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Minęły
ledwie ze trzy sekundy od rozstrzelania reszty, ale Tozerowi wydawało się,
jakby minęły już wieki. Za sobą usłyszał coś jakby westchnięcie. Nagle tuż przy
nim pojawił się jeden z Naczelników. Fremd Resweld był wzorem dla większości
młodych żołnierzy. Był najmłodszym Generałem I Rangi w historii Armanu. Ponadto
w wieku zaledwie trzydziestu dwóch lat został Naczelnikiem Shantos. Dla
porównania, reszta dameyskich Naczelników oraz Naczelnicy z Marrymotu mieli co
najmniej czterdzieści cztery lata.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">- Patrz i
ucz się - powiedział spokojnie Resweld, wyjmując z kabury pistolet. Bez
mrugnięcia okiem, bez żadnej zbędnej emocji, strzelił prosto w czółko
czteroletniej królewny.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Tozer
przełknął ślinę, Fremd z kolei poklepał go pocieszająco po ramieniu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">- Tak to
się robi - rzekł. - Przed tobą jeszcze długa droga, ale pamiętaj, by nigdy się
nie poddawać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">- Tak
jest! - zasalutował Kardam.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-indent: 14.2pt; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Teraz już
na pewno Fremd Resweld będzie jego idolem, niedoścignionym ideałem armańskiego żołnierza.</span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/14894742957753473026noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-4944271586179829570.post-35024024182973545992017-06-21T16:07:00.001+02:002018-06-21T23:00:19.536+02:00Rozdział XII<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<br />
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Atten, 24.
dzień 8. miesiąca 424. roku Ery Paktu<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Od czterech dni Marrymot był piekłem jeszcze większym niż
wcześniej. Dobrze nie było, odkąd tylko zaczęła się wojna, czyli od przeszło
trzech lat, ale to, co działo się obecnie…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wojna od zawsze kojarzyła jej się z okrutną zabawą mężczyzn.
Ci, którzy pragnęli władzy, zmawiali się z tymi, którzy chcieli podnieść sobie
samoocenę, udowodnić coś światu. Szybko dołączali do nich zbiry, sadyści i
gwałciciele, a także po prostu ci, którym się nudziło.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Właśnie, nuda. Kennis zawsze uważała, że inteligentni ludzie
się nie nudzą, ale teraz, kryjąc się w tajnym schowku u nieznanej sobie
rodziny, niemal nie mogąc się poruszyć i nie mając nic do roboty, stwierdziła,
że musi nieco zrewidować poglądy. Ale to nieważne.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wracając do wojny: to mężczyźni ją wywoływali, oni ją
prowadzili i oni ją kończyli. Dlaczego w takim razie w tej bezsensownej męskiej
grze najbardziej musiały cierpieć kobiety? Najpierw, kiedy prowadzono regularne
bitwy, trzęsły się ze strachu, każdego dnia bojąc się, że ich mężowie, synowie,
bracia, ojcowie czy ukochani nie wrócą. Potem opłakiwały poległych, zaś podczas
okupacji… Wiecznie narażone na niebezpieczeństwa, w większości bały się wyjść z
domów. Jakoś jednak dawało się żyć. Armańska okupacja trwała już niemal rok i
zarówno Marrymoci, jak i Marrymotki nauczyli się egzystować w nowej
rzeczywistości. Nauczyli się nie wychylać, nie popisywać odwagą, kłaniać na
widok Arman, spełniać ich rozkazy. Nauczyli się kodeksu przetrwania. Ale nic
nie mogło przygotować ich na to, co spadło na nich cztery dni temu. Podziemie
dowiedziało się co prawda, że Armanie przeprowadzą łapanki niezamężnych kobiet
na wielką skalę, ale niemożliwym wręcz było ukrycie wszystkich dziewcząt.
Niektóre posłano do marrymockich domów publicznych, ale większość nawet nie
chciała o tym słyszeć. Kennis również.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Drgnęła, gdy tuż nad głową usłyszała kroki. Wstrzymała oddech i
przysłuchała się głosom. Uff, to nie Armanie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Odetchnęła z ulgą i przymknęła oczy, wspominając wydarzenia
ostatnich kilku dni.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Dziewiętnastego jak zwykle przebywała w Marrymockim Teatrze
Narodowym. Od rana ćwiczyła swoją najnowszą rolę. Odpoczęła nieco dopiero
podczas przerwy obiadowej. Rozmawiała z kolegami i koleżankami, dzieląc się
spostrzeżeniami na temat nowego reżysera. Byliby tak gawędzili całą godzinę
przeznaczoną na posiłek, gdyby nie fakt, że niespodziewanie do Restauracji Teatralnej
przyszedł młody chłopak, którego i Kennis, i kilkoro innych osób znało jako
łącznika z ruchu oporu. Ujrzawszy ją, Maks skłonił się lekko, a jego policzki
uroczo się zaróżowiły. Biedny młodzik! Był do szaleństwa w niej zakochany,
odkąd ujrzał ją w sztuce pod tytułem „Muśnięcie słońca”. Kennis bardzo go
lubiła, ale nie było mowy, by odwzajemniła jego romantyczne uczucia. I nie
chodziło tu o wiek ani o pozycję. Ona po prostu wierzyła, że gdyby to było to,
poczułaby to od razu. A nic takiego się nie wydarzyło, żadnych motyli w
brzuchu, żadnego kołatania serca.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Maks zreflektował się szybko i podszedł do stolika dyrektora
teatru, Tannesa. Wyszeptał mu na ucho parę słów, po czym ulotnił się prędko.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Kennis dyskretnie spojrzała na Tannesa. Zbladł, a na jego czoło
wystąpił pot. Przez moment siedział nieruchomo, po czym odchrząknął lekko,
przeprosił współbiesiadników (na których składały się same ważne w Attenie
persony), po czym powoli udał się ku wyjściu. Ujrzawszy ustalony przed kilkoma
tygodniami znak oznaczający konieczność spotkania się w konkretnym
pomieszczeniu teatru, Kennis przestała zwracać uwagę na rozmowę, jaka się przy
niej toczyła. Nie mogąc już nic przełknąć, siedziała po prostu, uśmiechając się
grzecznie, ale myślami będąc już daleko. O co chodziło? Co takiego powiedział
dyrektorowi Maks?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Cóż, niebawem miała się dowiedzieć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Kiedy przerwa obiadowa dobiegła końca, niby to od niechcenia
oderwała się od grupy. Wiedziała, że inni z ruchu oporu niebawem zrobią to
samo. Pokręciła się trochę po korytarzach, by następnie przejść do ustalonego
pokoju.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Kiedy tam weszła, zastała Tannesa oraz kilkoro innych.
Poczekali jeszcze chwilę na resztę. Z powodu niecierpliwości Kennis ledwo mogła
usiedzieć w miesjcu. Wiedziała, że wieści nie będą dobre, nie spodziewała się
jednak aż takiego dramatu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Dowiedziawszy się, że Armanie zamierzają obedrzeć Marrymotki z
całej godności, lekko rozdziawiła usta. Czy to jej się śniło…?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Cała reszta spotkania zatarła się w jej pamięci. Kiedy
próbowała coś sobie przypomnieć, widziała tylko rozmazane obrazy. Mgła zasnuła
jej umysł, nie pozwalając skupić się na niczym poza tragedią, do której
niebawem doszło.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Kennis nawet nie myślała o małżeństwie. Owszem, jej rodzice i
dziadkowie bardzo pragnęli, by znalazła sobie męża, ale dla niej całym życiem
był teatr. Nie miała czasu na zakochanie się ani nic z tych rzeczy. Całkowicie
poświęcała się pasji, co zaowocowało uznaniem ją za najlepszą aktorkę obecnych
czasów. Nie spoczęła jednak na laurach, postanowiła, że zawsze będzie starała
się równie mocno, zupełnie tak, jak gdyby każda następna rola była jej
pierwszą, poprzez którą musiała udowodnić widzom, że nadaje się do tego, co
robi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Dziewiętnastego dnia ósmego miesiąca czterysta dwudziestego
czwartego roku Ery Paktu Kennis po raz pierwszy pożałowała, że nie zdecydowała
się na ślub z pierwszym lepszym Marrymotem. Do licha, mógłby to być nawet Maks!
On byłby zachwycony, a ona miałaby pewność, że pozwoli jej na każdy kaprys i
przyklaśnie każdej jej decyzji.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ale już za późno. Teraz nic nie mogło jej uratować…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Nie wątpiła, iż to, że zapewniono jej schronienie
najprawdopodobniej lepsze niż innym dziewczętom, zawdzięczała swej sławie.
Jeszcze dziewiętnastego wieczorem ulokowano ją w skrytce pod podłogą domu, w
którym nie mieszkała żadna panna na wydaniu ani nawet dziewczynka.
Podejrzewano, że Armanie najpierw wparują do tych domostw, w których mieszkały
młode dziewczęta - i nie pomylili się. Niemniej Armanie nie byli głupi,
wiedzieli, że informacje o łapankach przeciekły i że Marrymotki będą chowane po
wszystkich kątach. Dlatego też Kennis nie miała złudzeń: znajdą ją. Prędzej czy
później.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Salgarien,
24. dzień 8. miesiąca 424. roku Ery Paktu<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Nigdy wcześniej nie czuła się tak poniżona. Okryła się hańbą,
została splugawiona i już nigdy, przenigdy nie zmyje z siebie tego wstydu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Kiedy Yuki wreszcie sobie poszedł, miała zamiar zakopać się pod
kołdrą i wypłakać. Niestety, nie pozwolono jej na to. Do pokoju wszedł armański
lekarz i wykonał swoje obowiązki, jedynie dokładając jej wstydu. To samo zrobił
reszcie dziewcząt. Każda była skrępowana i zdołowana, ale Ilyari nie myślała
wówczas o innych. Tonęła we własnej rozpaczy, która pogłębiła się tylko, gdy
lekarz odebrał jej białą bransoletkę, a wręczył czarną, nakazując jej nosić ją
codziennie, przez całą dobę. Przypomniała sobie wykład na temat opasek. Czarna
oznaczała wyłączność. To z kolei znaczyło, że Yuki wykupił sobie do niej prawa.
O bogowie, czy to oznaczało, że upatrzył ją sobie już wcześniej, zanim
zaprowadził ją i Silyę do Karczmy?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Jej serce znów zalała fala nienawiści.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zeszła z łóżka i na moment zapatrzyła się na pobrudzoną krwią
pościel. Dowód jej hańby i niedotrzymania złożonej Najstarszym przysięgi. Przymknęła
powieki, pozbywając się gromadzących się w oczach łez. Potem gwałtownym ruchem
zebrała wszystko, co nieczyste, i uciekła do łazienki. Rzuciła zabrudzone
prześcieradło na podłogę, a sama już miała wpaść pod prysznic, gdy jej wzrok
napotkał lustro. Podeszła do niego powoli. Niby widziała siebie, ale wydawało
jej się, że patrzy na kogoś zupełnie innego. Na kogoś obcego. Czy to przez to,
co się chwilę wcześniej wydarzyło?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Przymknęła oczy, by powstrzymać łzy. Kiedy zaś znów uniosła
powieki, zwróciła uwagę na zepsutą fryzurę. Zanim TO się stało, jej włosy jak
zwykle tkwiły w objęciach ciasnego koka. Czesała się tak, wiedząc, że pani
matka by to aprobowała. To fryzura właściwa wyznawczyniom Najstarszych.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Teraz jednak, spoglądając na uwolnione z koka kosmyki i ogółem
potarganą czuprynę, zdała sobie sprawę, że nie ma już prawa tak się czesać. Złamała
przysięgę, stała się upadłą kobietą, wybrała życie w hańbie. Wyglądając jak
grzeczna, wzorowa i niewinna wyznawczyni Najstarszych, okłamywałaby i
wszystkich dookoła, i samą siebie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Jeszcze bardziej zrozpaczona, po uwolnieniu włosów z koka weszła
wreszcie pod prysznic. Zawzięcie szorowała się gąbką po całym ciele, choć
przecież Yuki ledwo ją dotknął. Dopiero po jakimś czasie zauważyła, że skóra
zdążyła się już porządnie zaczerwienić, a jej oddech wciąż jest nienaturalnie
przyspieszony. Odłożyła myjkę na miejsce i objęła się ramionami. Z powodu
spływającej po niej wody nie poczuła, że płacze, ale miała tego świadomość.
Pierwsza łza, druga, trzecia, siedemnasta…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ukucnęła i objęła kolana rękoma, leciutko kołysząc się w przód
i tył. Woda niemal kojąco oblewała jej gładkie plecy. Uspokoiłaby ją, gdyby miała
mniejsze problemy. Teraz jednak nic nie mogłoby jej pomóc.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Najchętniej nigdy nie wyszłaby spod prysznica. Zebrała się
jednak w sobie i osuszyła ciało ręcznikiem wyglądającym na dużo nowszy od tego,
którym wycierała się w domu. W domu… którego już nie miała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Znów zerknęła na swoje odbicie w lustrze. Wyglądała koszmarnie,
ale co ją to obchodziło? Nie zamierzała być dla nikogo piękna. Wręcz
przeciwnie, najchętniej dodatkowo by się oszpeciła, byle tylko nikt na nią nie
patrzył. On też. On w szczególności. Zdrajca, któremu tak bardzo chciała wierzyć.
Zdrajca, któremu nauczyła się ufać, choć tak krótko się znali. A może właśnie o
to chodziło? Może nie przejrzała go, bo nie mieli okazji bliżej się poznać? Czy
gdyby więcej z nim rozmawiała, odkryłaby, kim jest w istocie? Nie wiedziała.
Był tak doskonale niepozorny, że wydawał się wręcz idealny do robienia czegoś w
tajemnicy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ze złością zabrała się za mycie pościeli, którą następnie
powiesiła na suszarce. Potem stała chwilę nieruchomo. Wciąż nie chciało jej się
wierzyć w to wszystko, co się wydarzyło.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zmusiła się wreszcie do powrotu do pokoju. Chciała zakryć póki
co rozpuszczonymi, mokrymi włosami twarz, którą od płaczu pokrywały czerwone
plamy. Planowała przemknąć „na swoje terytorium”, zasunąć zasłony, zwinąć się w
kłębek i oddać czarnej rozpaczy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Silya szlochała sobie cicho, siedząc na swoim łóżku. Ilyari
wiedziała, że powinna ją pocieszyć, ale wątpiła, by Sil mogła czuć się gorzej
od niej, a poza tym nie miała ochoty na jakiekolwiek czcze gadanie, ruszyła
więc w swoją stronę. Nie zdołała uczynić jednak kroku, gdy doskoczyła do niej
Erri.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Wytłumacz się, jak to się stało, że kopnął cię taki
zaszczyt?! - zawołała. Gdy Iri podniosła głowę i Erri ujrzała jej zaczerwienioną
twarz, zdziwiła się lekko, ale zaraz się zreflektowała i oznajmiła, że czeka na
odpowiedź.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie mam pojęcia, o co ci chodzi - warknęła Ilyari, po czym
postawiła krok do przodu. Erri złapała ją za przegub lewej ręki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie udawaj! - Wykręciła oczyma. - Znaliście się już wcześniej
czy jak? Byliście już ze sobą? Ty i Książę Salgarienu?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Iri już miała wybuchnąć złością, gdy dotarły do niej ostatnie
słowa koleżanki. Zamarła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Co? - spytała szeptem. Silya również przestała płakać i ze
zdumieniem patrzyła na Erri, czekając na wyjaśnienia. Ogromnie się zdziwiła,
gdy ujrzała wychodzącego stąd Yukiego. Nie widziała, gdy wchodził, bo była
wtedy z tym okropnym Ureno. Zdążyła go znienawidzić. Gdy uświadomiła sobie, że
teoretycznie może zostać jego żoną, zrobiło jej się niedobrze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Oj, nie udawaj niewiniątka! - wykrzyknęła Erri, przerywając
wspomnienia i rozmyślania Sil. - Przyznaj się, jak to się stało, że sam Książę
Salgarienu zaszczycił cię wizytą, hę? I to nie ostatnią, skoro wziął cię sobie
na wyłączność! To nie może być przypadek, więc opowiadaj, jak się poznaliście?
Jak zostałaś jego dziewczyną?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Myśli Ilyari plątały się bez większego sensu po jej umyśle.
Książę Salgarienu? Że niby Yuki?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- To jest syn Amao? - zdołała z siebie wykrztusić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Erri uniosła brwi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- No przecież. A ty myślałaś, że kto? - zaśmiała się. - Nie no,
chyba udajesz, co? Przecież każdy wie, że to on - paplała, ale widząc
konsternację na twarzach Iri i Sil, zorientowała się, że te faktycznie są
zupełnie zielone. - Nie wierzę. Słyszycie, dziewczyny? - rzuciła do reszty
obecnych. - Nie wiedziała, że panicz Yuki to syn pana Amao! - Chichotała przez
chwilę, ale potem nagle spoważniała. - Ale się znaliście, prawda? Nie wmówisz
mi, że nie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Okazało się, że jednak zupełnie go nie znałam - odrzekła
lodowatym tonem Ilyari, mrożąc Erri spojrzeniem, po czym wyrwała się z jej
uścisku. Nic już nie mówiąc, przeszła na swoją stronę i zamaszystym ruchem
zasunęła zasłonki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Co to miało znaczyć?! Domyślała się oczywiście, że ten cały Yu
jest dobrze sytuowany i ma jakieś kontakty, ale, do licha, Książę Salgarienu?!
To się w głowie nie mieściło! Nie dość więc, że zrobił sobie z niej jakąś…
panienkę do towarzystwa, to jeszcze pod przykrywką pomocy im umieścił ją i
Silyę w przybytku ojca i spokojnie sobie na nich zarabia (albo i nie, w końcu teraz
to Armanie rządzili tą częścią Karczmy, ale to Yukiego nie usprawiedliwiało)! A
to skurczybyk! Nigdy w życiu mu nie wybaczy!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Ach, jestem zazdrosna! - zapiszczała Erri. - Ale cię spotkał
zaszczyt! - rzuciła w stronę wciąż schowanej za zasłoną, ale bacznie
przysłuchującej się Ilyari. - Nie dość, że ktoś pragnie jej tak bardzo, że chce
ją mieć na wyłączność, to jeszcze jest to Książę Salgarienu! - paplała już do
nikogo konkretnego. - Przecież jeśli da mu dziecko, będą małżeństwem, a to
oznacza, że wejdzie w skład najbogatszej rodziny w Salgarienie i na całym
Shantos!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ilyari gotowała się ze złości. Nie mogła w to wszystko
uwierzyć, po prostu nie mogła… <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Silya odchyliła kotarę i wlazła na łóżko przybranej siostry. Pragnęła
ją przytulić, ale ta jedynie wzdrygnęła się przed tym. Nie mogła teraz znieść
żadnego dotyku. Chciała być sama. Na zawsze. Miała ochotę się zabić. Tak
bardzo, tak bardzo… Z kolei gdy tylko myślała o Yukim, pragnęła rzucić się na
niego i udusić go własnymi rękoma.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Sil starała się nie mieć żalu do przyjaciółki, ale średnio jej
się to udawało. Poczuła się dotknięta odepchnięciem jej, a poza tym Iri robiła
z igły widły. Tak naprawdę miała przecież dużo lepszą sytuację od niej… To ona
miała najgorzej, ale nikt tego nie widział, każdy zajęty był sobą. Ale to
przecież normalne, w końcu była nikim… Na nią Yuki nawet nie spojrzał, a Ilyari
wybrał sobie na „tę jedyną” i przyszłą żonę. A ona zostanie sama, jak zwykle…
Pierwszego klienta również nie potrafiła w żaden sposób zadowolić. Widać było,
że nią gardził. Powiedział nawet, że nigdy więcej do niej nie przyjdzie, bo nie
lubi takich beks, co to nawet nie potrafią zająć się gościem. Poczuła się
wówczas dotknięta i poniżona. Czy to takie złe, że się bała? To był jej
pierwszy raz…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Silya wpadła już w błędne koło zadręczania się. Zebrały się nad
nią chmury. Iri dostrzegła to kątem oka, ale nie miała siły na doprowadzanie
jej do porządku. Nie teraz, gdy jej życie waliło się coraz bardziej i bardziej.
Pozwoliła więc Sil odejść w milczeniu do jej własnego kącika, zabrać pobrudzoną
pościel i pójść do łazienki, by doprowadzić się do porządku. Ilyari tego teraz
potrzebowała. Świętego spokoju i możliwie jak największej ciszy, by móc dołować
się w nieskończoność.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Tego wieczoru żadna z nich nie miała apetytu i nie poszła na
kolację.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Atten, 25.
dzień 8. miesiąca 424. roku Ery Paktu<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Kennis była już przekonana, że niebawem oszaleje. Nie dość, że
nie miała niemal żadnej możliwości ruchu, wszystko ją bolało i ciężko jej się
oddychało, to jeszcze bała się tak bardzo, że zastanawiała się, jakim cudem
serce nie rozsadziło jej dotąd klatki piersiowej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>I pomyśleć, że jeszcze tydzień temu żyła niemal normalnie,
odbywając próby, występując, rozmawiając z przyjaciółmi i rodziną…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Próbowała zasnąć, ale nie była w stanie. Wcześniej trochę
drzemała, jednak podejrzewała, że powinna spać nadal. Nie słyszała żadnych
odgłosów chodzenia, a Matina nie przyszła do niej jeszcze ze śniadaniem, więc
pewnie nadal była noc - albo przynajmniej bardzo wczesny ranek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wzięła głębszy wdech, co niestety wystarczyło, by do jej gardła
dostał się kurz, przez co rozkaszlała się po raz nie wiadomo który w ciągu tych
paru dni. Za każdym razem, gdy łapał ją atak kaszlu, niemal dostawała zawału.
Gdyby w tym czasie do domu wtargnęli Armanie, od razu by ją znaleźli.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Uspokoiwszy się wreszcie, otarła łzy, które podczas kasłania
napłynęły jej do oczu. Dobrze, że miała choć tyle miejsca, by to zrobić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ponownie zamknęła oczy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Już prawie zapadła w upragniony sen, gdy usłyszała to, czego
najbardziej się bała: armańskie wrzaski. Rozkazy, przekleństwa i jeszcze raz
rozkazy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Domownicy wyskoczyli z łóżek. Kennis podejrzewała, że byli
równie przerażeni co ona. Zastanawiała się, jak szybko ją znajdą. By nie myśleć
o tym, co ją czeka po odkryciu, zajęła się liczeniem sekund.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Minęło mniej więcej siedem minut, gdy Armanie zaczęli odsłaniać
przykrytą starym dywanem podłogę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Kurz, o bogowie, tyle kurzu!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Żadnego kaszlu, Kennis, uważaj, żadnego kaszlu!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wstrzymała oddech i zacisnęła powieki oraz usta. Ale nawet
cisza jej nie uratowała. Zanim się obejrzała, była już brutalnie wyciągana ze
schowka. Teraz już wszystko jedno. Rozkaszlała się porządnie. Padła na kolana,
gdy armański żołnierz ją popchnął.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ponieważ przez dłuższy czas przebywała w ciemości, jej oczy
musiały przyzwyczaić się do światła. Mrugała i ocierała łzy, aż wreszcie obraz
nieco się wyostrzył.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Matina, jej mąż Elek i jego rodzice - Keresa oraz Famian -
stali pod ścianą z rękoma założonymi za głowę. Jeden z Arman nie spuszczał z
nich wzroku. Drugi z cwanym uśmieszkiem przypatrywał się Kennis. Trzeci i
czwarty nadal szukali, nie wiedząc, że nikogo więcej już w tym domostwie nie
znajdą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Masz ty dokumenty, <i style="mso-bidi-font-style: normal;">oihdoih</i>?
- zapytał ten, który pilnował Kennis.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Z trudem dźwignęła się na nogi. Miała wrażenie, że zaraz znowu
padnie, ale, ku jej własnemu zdziwieniu, tak się nie stało. Sięgnęła do
malutkiej torebki, którą miała cały czas przy sobie. Wyjęła dowód tożsamości i
podała go Armaninowi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Och - usłyszała z jego ust. Choć kiedy odbierał od niej
dokument, jego twarz wyrażała znudzenie tą rutynową czynnością, jego mina zmieniła
się, gdy zobaczył, z kim ma do czynienia. - Słynna Kennis, co? - zwrócił się do
niej. Przyglądał jej się przez chwilę, potem spojrzał na jej zdjęcie, a
następnie znów na nią. Domyślała się, że wyglądała raczej żałośnie, przez co
mogła nie do końca przypominać siebie z fotografii. - No, no, a to ci
niespodzianka - mruknął do siebie. Chciał chyba coś jeszcze powiedzieć, jednak
wówczas dwaj poszukiwacze zbiegów zameldowali, że dom jest już czysty. -
Doskonale - rzucił. - Weźcie tę panią do samochodu - polecił, wskazując na
Kennis. - Macie się z nią dobrze obchodzić i wara ją choćby tknąć, zrozumiano?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Tak jest! - zasalutowali równocześnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Złapali ją ostrożniej niż się spodziewała, po czym zaczęli ją
wyprowadzać. Odwróciła głowę, by posłać ukrywającej ją rodzinie spojrzenie
pełne smutku, wyrzutów sumienia, ale i wdzięczności. W końcu, jak by nie
patrzeć, wiele ryzykowali. Na szczęście nie wyglądało jednak na to, by mieli
jakieś szczególne problemy z powodu ukrywania kogokolwiek. Gdyby było inaczej,
coś by się już przecież działo, prawda?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>W chwili, w której przekraczała próg, wychodząc na zewnątrz,
usłyszała pierwszy strzał. Odruchowo odwróciła się i zdążyła jeszcze ujrzeć
kawałek martwego ciała Matiny. Krzyknęła rozdzierająco i automatycznie zaczęła
się wyrywać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Drugi strzał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Jej zielone oczy wypełniły się łzami przerażenia i rozpaczy.
Całe jej ciało rwało się do ucieczki, ale przytrzymujący ją Armanie byli dla
niej zbyt silni.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Trzeci strzał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Płakała przeraźliwie, nie mogąc uwierzyć w to, co się dzieje.
Rzeczywistość przestała być realna, stała się dziwną, niepokojącą marą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Kiedy wpychali ją na tylne siedzenie czarnego jak smoła
automobilu, usłyszała czwarty strzał. Wówczas opuściły ją wszystkie siły, stała
się bezwładna niczym kukiełka z teatru lalkowego, który tak lubiła w
dzieciństwie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Nie wiedziała, czy pozostali dwaj Armanie wyszli z domu po
minucie, czy po stu latach. Nie wiedziała, jak długo trwała ich ożywiona
rozmowa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Kiedy jednak ruszyli, wiedziała dokąd.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Salgarien,
25. dzień 8. miesiąca 424. roku Ery Paktu<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ilyari i Silya w milczeniu udały się do stołówki. Najchętniej
głodziłyby się w ramach niemego protestu przeciwko wszystkiemu, co się działo,
lecz burczące brzuchy najwyraźniej się na to nie zgadzały.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Miniona noc dla obu była okropnie nieprzyjemna. Na zmianę to
się budziły, to zasypiały, tylko po to, by być dręczonymi przez koszmary.
Niewyspane i w złych humorach, prawie się do siebie nie odzywały. Ich koleżanki
też nie wyglądały na szczególnie zadowolone. Miały jednak o tyle lepiej, że,
jak by nie patrzeć, były przyzwyczajone do prostytucji. Dla Iri i Sil nie tylko
ten „zawód” był nowością, ale i samo obcowanie z mężczyznami. Czuły się tak
zawstydzone, że nie potrafiły jeszcze na ten temat porozmawiać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Silya zagryzła wargę. Nie tak to sobie wyobrażała… Miała wyjść
za mąż i to z tym - i tylko tym! - człowiekiem dzielić łoże. Naturalnie jej mąż
miał się okazać młodym, przystojnym, niesamowicie sympatycznym chłopakiem.
Tymczasem zaś wylądowała w domu publicznym, mając być zabawką dla… dla
kogokolwiek, kto tylko ją zechce. Nie było w tym zbyt dużo romantyzmu.
Najgorsze jednak było to, że ona, zupełnie nie panując nad własnymi myślami, i
tak co rusz marzyła o tym, że zjawi się tu jej książę z bajki i wybawi ją z
opresji. Musiała pilnować się, by nie powiedzieć o tym Ilyari, bo ta tylko by
ją zrugała albo wyśmiała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>No właśnie, Ilyari… Dlaczego tak bardzo przeżywała to, że
wykupił ją Yuki? To znaczy… Niby rozumiała, że nie tak go sobie obie
wyobrażały, ale kto wie, może kierowała nim miłość albo chęć niesienia pomocy?
To byłoby takie słodkie i na swój sposób tragiczne! Iri miała szczęście.
Zresztą… Nawet jeśli on jej nie kocha, co z tego? Był najlepiej sytuowanym
obywatelem wyspy. Mógł dać jej wszystko. Wystarczy, że Ilyari zajdzie z nim w
ciążę, a Armanie uczynią z nich małżeństwo i Iri będzie mogła sobie żyć w
spokoju i dostatku, o jakim nigdy nawet nie śmiałaby marzyć. Oczywiście Silya
jej tego życzyła. Chciała, by Ilyari była bezpieczna i szczęśliwa. Ale
jednocześnie była zazdrosna, tak bardzo zazdrosna… Nie przyznałaby się do tego,
co to, to nie. Właściwie sama nie do końca zdawała sobie z tego sprawę. Tak
samo jak z tego, że myślała o sobie jak o męczennicy, dobijając się faktem, iż
Yuki wybrał jej przybraną siostrę, a nie ją, więc ona będzie musiała nie
wiadomo jak długo usługiwać nie wiadomo jak wielu mężczyznom. Bała się, że
nawiedzi ją więcej takich ludzi jak Ureno - niemiłych, oschłych,
niedelikatnych. Co więcej, zapewne nie każdy będzie młody. Jak będzie miała
postępować, jeśli przyjdzie do niej jakiś starszy, brzydki jegomość? Na samą
myśl robiło jej się niedobrze. Iri to jednak miała świetnie! Yuki nie należał
może do najprzystojniejszych mężczyzn na świecie, ale był słodki, przemiły i
skromny, co było wręcz szokujące zważywszy na to, że był tak bogatym
człowiekiem. Do licha, ani jej, ani Iri nawet przez myśl nie przeszło, że może
być Księciem Salgarienu! Przyjaźnił się też z Shinem i Minaili, którzy przecież
byli zwykłymi mieszczanami. Nie zważał więc na różnice klasowe. To bardzo dobrze
o nim świadczyło.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Uch, chyba zaczęła go idealizować. To tylko ją pogrążało, bo
coraz bardziej zazdrościła Ilyari.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ta z kolei nijak nie potrafiła sobie poradzić z targającymi nią
uczuciami. Była na siebie wręcz wściekła z powodu tego, że aż tak bardzo
zabolała ją zdrada Yukiego. Bo tak i tylko tak go właśnie widziała: jako
zdrajcę. Głupia, myślała, że to dobry człowiek, który wraz z Shinem ryzykował
życiem, by ocalić ją i Silyę! Był taki miły, taki taktowny… Udało mu się ją
pocieszyć, gdy wpadła w rozpacz. Uważała za uwłaczające to, że kilkakrotnie był
świadkiem jej wybuchu żalu. Widział ją tak okropnie słabą… Nie mogła więc teraz
pokazać, jak bardzo czuje się zraniona i wątła. Musiała nim gardzić i go
nienawidzić, ale, na bogów, to nie takie proste, jak jej się wydawało. Gdzieś
na samym dnie jej duszy wciąż tlił się malutki płomyczek nadziei, że zrobił to,
ponieważ… Ponieważ co? Do licha, nie zasługiwał na żadne taryfy ulgowe! Nic go
nie tłumaczyło. To podły zdrajca, pieprzony paniczyk pływający w złocie i
zboczeniec, jak każdy mężczyzna na tym beznadziejnym ludzkim padole. Nie będzie
go na siłę usprawiedliwiać, o nie!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Naburmuszona, niemal ze złością jadła powoli swoje kanapki z żółtym
serem, pomidorem i kiszonym ogórkiem. Z drugiej strony stolika, naprzeciwko
niej, Silya wcinała kanapkę z dżemem malinowym, jak zwykle się przy tym
brudząc. Normalnie Ilyari roześmiałaby się na ten widok, ale na myśl, że w
takich momentach pani matka nie szczędziła Sil komentarzy na temat tego, jaka
to jest nieuważna, zrobiło jej się przykro. W milczeniu podała Silyi serwetkę,
a sama przerzuciła się z myślenia o Yukim na myślenie o Miirze. Tak okropnie za
nią tęskniła! Gdyby żyła, nie pozwoliłaby na to wszystko… Kto wie, może
wpadłaby na jakiś genialny plan, który wyrwałby Iri i Sil z potrzasku? Może…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Nie. To na nic. Ona nie wróci, nigdy. Wcześniej Ilyari miała
przynajmniej nadzieję, że spotka się z nią po śmierci, ale po wczorajszym
wieczorze… Złamawszy przysięgę daną Najstarszym, Ilyari zaprzepaściła swoją
szansę na dostanie się nad Ocean Łaski, gdzie to na pewno wylądowała pani
matka. Nie, Iri czekał już tylko Ogień Sprawiedliwości… Tak bardzo ją to bolało
i przerażało! Nie wiedziała też, kogo tak naprawdę powinna obwiniać. Miirę, bo
zmusiła ją do złożenia tej przysięgi? Siebie, bo wybrała życie zamiast śmierci?
Silyę, przez którą dokonała takiego właśnie wyboru? Czy może Yukiego, który
odebrał jej cnotę?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Odpowiedź mimo wszystko okazała się zadziwiająco prosta. Nie
potrafiła nienawidzić Miiry i nawet nie miała do niej żalu. Silyę kochała jak
siostrę i choć nie była zadowolona z tego, że przez nią zdradziła siebie, nie
chciała jej za bardzo obwiniać. To był jej wybór… i jego czyn. To oni, Ilyari i
Yuki, zasługiwali na potępienie. Sobie miała za złe to, jak nisko upadła, ale
jego nienawidziła całym sercem za to, co jej zrobił. Na choćby najmniejsze
wspomnienie „tego” robiło jej się słabo. Nie wyobrażała sobie, by miało się to
powtórzyć. A miało. Codziennie. O bogowie, dlaczego? Dlaczego?!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Jęknął cicho, przewracając się na plecy i zakrywając ręką oczy.
Całą noc śniło mu się jej pełne pogardy spojrzenie. Te piękne, zielonobrązowe
oczy były w stanie idealnie przekazać, co o nim myśli ich właścicielka. Bogowie
drodzy, jak ona go nienawidziła! Jego serce roztrzaskało się na milion
kawałków. Bał się, że nie uda mu się go poskładać. Dlaczego tak się działo?
Najpierw stracił matkę, a teraz kobietę, która pojawiała się w co drugiej jego
myśli. To znaczy… Pewnie, miał się z nią widzieć i z nią być codziennie. Nie ma
co, cudownie, czego więcej chcieć? O losie! Wolałby umrzeć niż czuć się tak jak
w chwili, gdy odebrał jej cnotę. Poczuł się jak zdrajca i największy możliwy
zwyrodnialec. Do licha, nie potrafił nawet czerpać przyjemności ze zbliżenia.
No dobrze, ciało może i reagowało jak powinno, ale serce tylko dodatkowo go za
to rugało. Żałosny, żałosny…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Westchnął przeciągle i odsunął rękę. Spojrzał na sufit.
Wpatrywał się tak w niego kilka minut, jak gdyby chciał znaleźć w nim
pocieszenie lub odpowiedź na dręczące go pytania i wątpliwości. Naturalnie
nadaremno.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Powinien już dawno być w pracy. Jeśli ojciec się dowie, że Yuki
do godziny dziewiątej rano wylegiwał się w łóżku i samobiczował, będzie co
najmniej niezadowolony. Co prawda trochę czasu w tę czy we w tę nie zrobi
różnicy, ale Amao był zasadniczym człowiekiem i pilnował dyscypliny, nawet - a
może szczególnie - gdy chodziło o jego własnego syna.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Szlag - mruknął pod nosem Yu, zmuszając się do wstania. Umył
się i ubrał, oczyma wyobraźni wciąż widząc Ilyari i ten wyrzut na jej twarzy.
Dlaczego tak zranił istotę, którą chciał uratować i ochronić przed całym złem
tego świata?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Bez sensu. Wszystko było bez sensu. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Atten, 25.
dzień 8. miesiąca 424. roku Ery Paktu<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Przez całą drogę przebywała w stanie podobnym do transu,
dlatego nie miała pojęcia, czy podróż trwała kilka minut, czy kilka godzin.
Niebo, o dziwo, zdawało się jednak wskazywać na to pierwsze…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Oderwawszy mętny wzrok od sklepienia, które bezmyślnie obserwowała
przez okno armańskiego automobilu, zamarła. Ze zdumieniem rozejrzała się
dookoła. Była przekonana, że żołnierze wiozą ją do jednego z tych strasznych
Wielkich Domów Rozkoszy, tymczasem zaś, nie dość, że nadal była w stolicy swej
ojczyzny - Attenie, to na dodatek wylądowała w Dzielnicy Willowej… tuż przed
swoim domem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Wyłaź - rzucił jeden z Arman. Ocknąwszy się, spostrzegła, że
wszyscy poza nią i kierowcą opuścili już pojazd.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Drżąc lekko, jakby spodziewając się, że to wszystko to jakiś
podstęp albo chory żart, udało jej się wyjść z samochodu. Czuła, że ledwo
utrzymuje się na nogach. Jeszcze raz się rozejrzała, ale nie było mowy o
pomyłce. Znajdowała się na swojej ulicy. Przed swoim domem, tym, który udało
jej się kupić kilka lat temu, jeszcze przed wojną. Jako małe dziecko mieszkała
w rodzinnej wsi, Friyi, ale potem przeprowadziła się z rodzicami i rodzeństwem
do Attenu, w którym zakochała się w teatrze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Widzisz? I na co ci było całe to chowanie się? Mogłaś te dni
spokojnie spędzić we własnej willi - powiedział do niej drwiąco jeden z Arman.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Bogowie, czy ona śni?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Zaprowadźcie ją do jej sypialni - rozkazał swym podwładnym.
Od razu ujęli ją pod ramiona i poprawadzili w stronę budynku, który ostatni raz
widziała dziewiętnastego rano. Ledwie sześć dni, a zdawało się, jak gdyby
minęły całe wieki…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Serce Kennis waliło niepokojąco mocno. Czego miała się
spodziewać? Czy mogła liczyć na łaskę ze względu na swoją sławę? Czy to
możliwe, że ukochany teatr ją ocalił? A może to tylko kolejna zabawa mężczyzn?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Kiedy wraz z dwoma Armanami przekraczała próg własnego domu,
wstrzymała oddech.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Ainerey, 25.
dzień 8. miesiąca 424. roku Ery Paktu<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Stolica Dameyu tonęła w szarości. Deszczowe chmury w całości
przesłaniały niebo, jak gdyby chciały przypomnieć mieszkańcom miasta, że nie ma
już dla nich nadziei. Od kiedy przed pięcioma dniami Armanie rozpoczęli łapanki
niezamężnych kobiet, w Ainereyu panował chaos. Pierwsze trzy dni
charakteryzowały się głównie przeraźliwymi krzykami i bieganiną. Dameyczycy
udawali myszy, a Armanie - koty. Mimo że gryzonie próbowały się bronić i
buntować, zorganizowały też niejedną akcję mającą wspomóc rodaczki, przegrały z
kretesem. Udało im się uratować zaledwie jednostki, ale i one prędzej czy
później wpadną. Tak czy inaczej, w ramach kary za niestosowanie się do rozkazów
przeprowadzane były dodatkowe łapanki. O każdej możliwej porze dnia i nocy. W
mniej lub bardziej losowych miejscach. Niektórych rozstrzelano na miejscu,
innych zostawiano na publiczną egzekucję. Kobiety gwałcono, mężczyzn nierzadko
torturowano. Nie oszczędzano dzieci ani osób starszych czy chorych. Dla nikogo
nie było litości. Według zwycięzców wojny, Dameyczycy czy Marrymoci na nią nie
zasługiwali.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Finn zagryzł wargę, po raz tysięczny powstrzymując odruch,
który kazał mu wkroczyć do akcji, zrobić cokolwiek, byle tylko nie musieć
patrzeć na kolejną śmierć niewinnego człowieka. Chciał walczyć, jakoś
sprzeciwić się temu okrucieństwu… Ale ojciec mu zakazał. W normalnych
okolicznościach Finn oczywiście by się zbuntował. Nie był dzieckiem, miał
siedemnaście wiosen i od najmłodszych lat był szkolony na przyszłego gwardzistę
królewskiego, co wiązało się zarówno z wyczerpującymi treningami fizycznymi,
jak i koniecznością ćwiczenia umysłu. Na szczęście nie był głupi. Właściwie
miał nawet talent - bardzo szybko zapamiętywał to, co widział lub przeczytał.
Nie był geniuszem, a jego zdolność nie była, dajmy na to, pamięcią
fotograficzną - ot, po prostu zapamiętywanie przychodziło mu łatwiej niż
przeciętnej osobie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Oprócz tego wszystkiego wbijano mu też do głowy, że ma być
bezwzględnie posłuszny przełożonym - jak dotąd miał przez nich rozumieć
rodziców i nauczycieli, a w przyszłości wszystkich strażników wyższych stażem
i, naturalnie, króla oraz jego rodzinę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Służba w pałacu nie była dziedziczna, ale ojcu Finna bardzo
zależało, by syn poszedł w jego ślady, dlatego, nawet niepytany o zdanie, jako
dziecko rozpoczął naukę. Obecnie uważał, że wie już wszystko, co trzeba. Bywał
zbyt pewny siebie, czasem porywczy, stał się niepokorny. Stąd pewność, że gdyby
nie poważna mina ojca, kiedy kazał mu siedzieć cicho i nie wplątywać się w
walkę podczas łapanek, zignorowałby jego słowa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Otrzymał inne zadanie. Ojciec wręczył mu stos map, których miał
nauczyć się na pamięć. Powierzchnia, podziemie. Ainerey i okolice. Do tego
adresy. Miał je zapamiętać, a następnie spalić kartki, na których je zapisano.
W razie rewizji - zniszczyć wszystko od razu. Armanie wpadli do domu dwa dni
wcześniej - na szczęście Finn miał większość informacji w małym palcu. Adresy
już wcześniej spalił, z kolei, otrzymawszy od matki ostrzeżenie, że Armanie są
już u sąsiadów, szybko pozbył się zapamiętanej mapy kanałów. Ta Ainereyu i
okolic nie powinna im zaszkodzić, wszak zwykłe atlasy posiadało wiele osób.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Odszedł od okna, nie mogąc znieść widoku sceny, jaka się za nim
rozgrywała. Przymknął oczy, policzył do dziesięciu i uspokoił oddech.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Usiadł na drewnianym, nieobitym krześle, odchylił się na nim i
spojrzał na biały sufit. No, prawie biały. Kiedyś biały.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Po raz kolejny począł zastanawiać się, dlaczego ojciec zachował
się tak, a nie inaczej. Bo przecież nie mogło mu chodzić tylko o zapewnienie mu
bezpieczeństwa, prawda? To byłoby… nieprofesjonalne. Więc może przyczyny trzeba
było upatrywać w reszcie rodziny? Może ojciec podejrzewa, że niebawem zginie,
więc chce, by Finn przeżył i zajął się za niego matką i siostrami? A może… Może
powód był ważniejszy? Może ojciec kazał Finnowi zapamiętać te wszystkie
informacje i mapy w konkretnym celu, a nie tylko po to, by czymś zająć jego
myśli, jak to już nieraz robił?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Finn miał nadzieję, że ojciec niebawem wróci i wyjaśni mu
sytuację. Z trudem znosił bezczynność, szczególnie w tak ciężkich czasach…</span></div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/14894742957753473026noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-4944271586179829570.post-29241256151980207732016-09-06T18:00:00.001+02:002018-06-21T22:32:07.257+02:00Rozdział XI<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<br />
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Salgarien,
18. dzień 8. miesiąca 424. roku Ery Paktu<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wszyscy rozeszli się w milczeniu. Grobowa cisza jedynie
podkreślała dramatyczność sytuacji, w której znaleźli się Dameyczycy. Wiadomym
było, że w najgorszym położeniu postawione zostały kobiety, jednakże dla
mężczyzn też wiele miało się zmienić. Nowe armańskie zasady wykluczały normalne
wiązanie się z ukochanymi. Śluby przed obliczem Najstarszych lub Nowych bogów
straciły na ważności. Niektórzy zastanawiali się, co też Armanie zamierzają
zrobić z tymi, którzy zawarli małżeństwo stosunkowo niedawno bądź z parami,
które nie doczekały się dzieci. Chyba ich nie rozdzielą? To już by była
przesada. Nie, chwila: wszystko, co robili okupanci, było szaleństwem. Po
Armanach Dameyczycy i Marrymoci mogli spodziewać się dosłownie każdego
okrucieństwa…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Przez ładnych kilka minut po powrocie Ilyari, Silyi i ich
współlokatorek do pokoju panowała cisza. Każda z dziewcząt usiadła na swoim
łóżku i tępo wpatrywała się w ścianę czy podłogę albo sufit. Ciężko było
znaleźć słowa, by opisać to, co się czuło. Ciężko było przerwać milczenie.
Ciężko było zaakceptować, a nawet wręcz zrozumieć to, co się usłyszało.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie wierzę - szepnęła w końcu Erri. - Tak nie może być! -
niemal krzyknęła, podrywając się nagle z łóżka i zeskakując z niego. Tupnęła
nogą niczym dziecko. - Za kogo oni nas mają?!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Ciszej - poprosiła Orra. - Oni mogą wciąż gdzieś tu być -
zauważyła. Nieco lękliwie zerknęła na zamknięte drzwi, jak gdyby bała się, że
ktoś za nimi stoi i je podsłuchuje. Iri i Sil zdziwiły się lekko, widząc ją
przestraszoną, bowiem zdążyły poznać Orrę jako twardo stąpającą po ziemi,
zdystansowaną nieco dziewkę ze wsi. Była silna, choć niekoniecznie na to
wyglądała, i dość poważna. Jakoś nie wyglądała na strachliwą. Z drugiej strony,
kto normalny nie bałby się w takiej sytuacji?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Przepraszam - mruknęła Erri, z powrotem siadając na łóżku. -
Po prostu nie mogę w to wszystko uwierzyć. Nie chcę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- To uwłaczające - szepnęła Fima. Otoczyła nogi rękoma i
położyła brodę na kolanach. Jej krótkie, ciemnobrązowe włosy opadły tak, że
zasłaniały jej połowę twarzy, jednak nie zwracała na to uwagi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Owszem - zgodziła się z nią Bomi. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Porąbało ich - warknęła Erri. - Do licha, jak oni mogą? Robią
z nas niewolnice. Chcą nas tu zamknąć i nawet nam za to nie zapłacą!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wspomniały niektóre z wielu okropnych informacji, jakimi
uraczyli je Armanie poprzez kodeks odczytany przez jednego z pracowników.
Okazało się, że nie wolno im wyjść z Karczmy, póki nie zostaną żonami. Od tej
zasady mogły wystąpić wyjątki, ale były one raczej rzadkie. Inną
niesprawiedliwą nowiną było, że przestaną im płacić. A jeśli chodzi o takie jak
Iri i Sil - nawet nie zaczną. Miały służyć za darmo, ponieważ „to był ich
obowiązek”. Czuły się, jak gdyby nagle uczyniono z nich niewolnice. Najgorsze
było to, że nie mogły się sprzeciwić. Gdyby to zrobiły, czekałyby ich srogie
kary, w ostateczności nawet śmierć. Ilyari przeszło co prawda przez myśl, że
może dobrze byłoby zostać rozstrzelaną, póki nikt jej nie tknął, ale obawiała
się, że zanim by ją zabito, i tak by się nią zabawiono, a może nawet by ją
torturowano. Ponieważ straszliwie bała się bólu, porzuciła myśl o
„samobójstwie”.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Iri kątem oka zauważyła, że na wzmiankę o braku zapłaty Ama
przegryzła wargę, ale żadna z nich nic nie powiedziała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Silya siedziała nieruchomo, a jej oczy błyszczały od łez. Od
czasu do czasu jedna spływała jej po policzku. Nie do końca docierało do niej
to, co usłyszała. Przecież już było tragicznie, jak to możliwe, że miało być
jeszcze gorzej? Nie była w stanie tego pojąć. Jak ludzie mogą robić coś takiego
innym ludziom? Dlaczego Armanie uważali się za lepszych? Bo ich kraj miał większą
powierzchnię i liczniejsze społeczeństwo? Bo byli nowocześniejsi? Przecież jak
by nie było, wszyscy ludzie powinni być sobie równi. Dlaczego oni tego nie
rozumieli?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Najchętniej bym… - zaczęła znów gniewnie Erri, ale wtedy
drzwi otworzyły się z rozmachem. Ze zgrozą zauważyły za nimi Armanina.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Za godzinę zaczną się badania. Macie się wykąpać i być
gotowe, gdy ktoś po was przyjdzie, by zaprowadzić was do gabinetu - wyrecytował
całkiem niezłym dameyskim. Nie kojarzyły, czy był wcześniej we Wspólnej Sali.
Raczej nie, bo wówczas to on mógłby przecież tłumaczyć. Chociaż może Armanom
chodziło o to, by pobawić się kosztem jakiegoś Dameyczyka, zmuszonego do
przekładania ich słów?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zatrzasnął drzwi, a one przez minutę znów siedziały cicho i
nieruchomo. W końcu jednak odezwała się Orra.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Dobra, lepiej faktycznie się umyjmy. Nie chcemy problemów,
tak?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wszystkie zgodnie skinęły głowami. W łazience miały dwa
prysznice i jedną wannę. Najpierw zajęły je Orra, Fima i Bomi, potem weszły
Silya, Ilyari i Erri, na koniec Ama.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Ilyari, tym razem załóż coś tutejszego - poradziła jej Erri,
gdy we trzy siedziały w łazience. - Armanie mogą się zdenerwować, widząc cię
tak skromnie ubraną - zauważyła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Wiem - mruknęła tylko Iri. Zdawała sobie z tego sprawę, ale
nie mogła znieść tego, że nie dość, że musi ubrać coś tak żenująco prześwitującego,
to jeszcze ma się w tym pokazać wrogom kraju. Najchętniej ukatrupiłaby tych
wszystkich zuchwalców. Że też śmieli panoszyć się w Dameyu i nakazywać jego
obywatelom robić takie rzeczy! Tak bardzo chciała, by zostali ukarani, by
zapłacili za wszelkie krzywdy… Ale gdzie tam. Panoszyli się u nich coraz
bardziej, za nic mieli ich prawa i zwyczaje. Gardzili nimi i robili wszystko,
by ich o tym uświadomić. Korzystali z każdej sytuacji, by pokazać im, kto nimi
rządzi. Nienawidziła tego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Przejrzała wszystko, co miała na swojej półce i ostatecznie
wybrała jakiś seledynowy ciuszek, który był chyba najmniej prześwitujący ze
wszystkich. Sięgał jej do połowy ud, więc i tak nie było źle, zważywszy na to,
że wyższym od niej dziewczętom większość ubrań ledwo zasłaniała pośladki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Kiedy tylko to założyła, poczuła się jak upadła kobieta. Cóż,
właściwie tym właśnie była. A jeśli nie, to niebawem się stanie. Wstyd i hańba,
nic więcej… Ach, nie mogła na siebie patrzeć. Wyglądała ładnie, choć nie
powiedziałaby tego na głos, ale bardzo wstydziła się komukolwiek w tym pokazać.
Nawet Silyi, a więc co dopiero Armanom.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ama zdążyła się wykąpać w samą porę. Ledwie wyszła z łazienki,
już ubrana, a do ich pokoju wpadł armański żołnierz, gestem i jakimś armańskim
słowem nakazując im iść za nim. Jak się okazało, na korytarzu stał jeszcze
jeden okupancki wojak. Jeden prowadził, drugi zamykał pochód.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Przeszli kilka korytarzy i w końcu zatrzymali się przed
ostatnim pomieszczeniem. Armanin idący na przedzie otworzył drzwi. Ten drugi
wepchnął dziewczęta do środka. Potykały się o siebie, dlatego nie od razu
zwróciły uwagę na miejsce, w którym się znalazły. Kiedy uniosły oczy, zauważyły
wystrój, który skojarzył im się raczej z salą tortur. Dziwne krzesła, dziwne
przyrządy, dziwne zapachy. Najgorsze było jednak to, co robiono ich koleżankom
z pokoju obok. Zorientowały się, że Armanie przyprowadzają tu mieszkanki
każdego pokoju po kolei. Obecnie dwie ich znajome były badane, reszta już się
ubierała. Tamte dwie leżały jednak w niepokojących pozycjach i poddawane były
jakimś zabiegom, które mroziły przybyłym krew w żyłach. Ponadto jak na
zawołanie poczuły się jeszcze bardziej skrępowane i przerażone. Co prawda
wszystkie poza Ilyari i Silyą były już dotykane przez mężczyzn i współżyły z
nimi, jednak nie przechodziły przez coś takiego, a także nigdy nie były tykane
przez Arman, swoich największych wrogów. Automatycznie więc znieruchomiały ze
strachu. Jedynie Silya bezwiednie cofnęła się o krok, marząc tylko o tym, by
stamtąd uciec. Na jej nieszczęście, wszystkie wciąż były obserwowane przez
armańskich żołnierzy, którzy je tu zaprowadzili. Jeden z nich, od razu
zauważywszy ruch Silyi, natychmiast pchnął ją z powrotem do przodu. Zesztywniała
z przerażenia i nie ruszyła się już nawet o milimetr.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Jeszcze zanim puszczono tamte dziewczęta, zaczęto brać je.
Jedną stawiano na wadze, drugiej mierzono wzrost, trzeciej pobierano krew,
czwartą brano na ten straszny fotel… Każdej coś robiono i po skończonej kolejce
wszystkie przesuwały się o jedno stanowisko.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Całość obsługiwali armańscy lekarze oraz ich pomocnicy, w tym
jedna kobieta. Miały nadzieję, że znajdą u niej jakieś wsparcie albo że chociaż
będzie obchodziła się z nimi delikatnie, ale na owej nadziei się skończyło.
Była szorstka i nieprzyjemna. Pobierała krew: robiła to tak, by specjalnie
sprawić im ból, kiedy wbijała im igły. Wiedziały, że zostaną im po tym siniaki,
ale nie tym najbardziej się przejmowały. Najgorsze czekało je na tych okropnych
krzesłach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ilyari i Silya trafiły najpierw do mierzenia i ważenia.
Widziały, jak odpowiedzialne za to osoby wpisują potem ich dane do jakichś
formularzy. U Silyi metr pięćdziesiąt wzrostu i czterdzieści kilogramów, a u
Ilyari - metr pięćdziesiąt sześć i czterdzieści dwa kilogramy. Obie miały
niedowagę, na co pomocnicy zacmokali z niezadowoleniem czy może po prostu
pogardą. Zdecydowanie nie spodobały im się również ich skromne wymiary.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Krew pobrano im wręcz brutalnie. Wywiad okazał się okropnie
krępujący, pytano je o bardzo szczegółowe intymne sprawy. Nie zwykły o nich
rozmawiać nawet z panią matką, a co dopiero z zupełnie obcymi osobami, na
dodatek mężczyznami i to Armanami! Chociaż tyle jednak, że ten Armanin znał
dameyski i nie musiały prosić o pomoc jakiegoś tłumacza bądź próbować dogadać
się na migi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Najgorsze trafiło im się na koniec. Na myśl, że będą musiały to
przechodzić od czasu do czasu, chciało im się szlochać. Zresztą Silya i tak się
popłakała, ponadto trzęsła się jak osika, przez co została niejednokrotnie
zrugana. Ilyari ze wszystkich sił starała się myśleć o czymś innym, zacisnęła
mocno powieki, ale i tak drżała ze strachu, obrzydzenia, wstydu i poczucia
poniżenia. Z jednej strony miała ochotę posłać okupantom mordercze spojrzenie,
z drugiej, za bardzo się bała, a poza tym miała świadomość, że pewnie nie
uszłoby jej to płazem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Kiedy wreszcie mogły się ubrać, nagle poczuły się wdzięczne za
te ledwie zakrywające najbardziej intymne części ciała stroje. Miały nadzieję,
że będą mogły już pójść, uciec do swojego pokoju i po prostu schować się pod
kołdry albo najlepiej zapaść się pod ziemię, ale kazano im czekać na pozostałe
dwie koleżanki. Żadna z dziewcząt nie patrzyła na inne, by nie krępować ani
ich, ani siebie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Gdy przebadano już wszystkie, niektórym z nich rozdano
bransoletki. Ilyari i Silya dostały białe, co, jak im niechętnie wyjaśniono,
oznaczało, że są jeszcze nietknięte i zaznaczono ze złośliwym uśmiechem, że
długo ich nie ponoszą. Każdej wręczono czerwoną - te miały zakładać w „te dni”.
Czuły, że to uwłaczające, poza tym znów przypomniały sobie przerażenie, którego
doświadczyły, gdy dowiedziały się, że niedyspozycja nie zwalnia ich z
obowiązków. Dotychczas, jak Iri i Sil usłyszały od koleżanek, w „te dni” miało
się wolne. Teraz odebrano im ten komfort.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Po czasie zdającym się trwać wieki wróciły do pokoju, znów
odprowadzone przez Arman. Kiedy drzwi się za nimi zatrzasnęły, wszystkie
wybuchły płaczem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Salgarien,
19. dzień 8. miesiąca 424. roku Ery Paktu<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wymęczone z powodu wydarzeń poprzedniego dnia i wieczornego
płaczu, ledwo były w stanie wstać około godziny dziewiątej. Niemrawo się
ubrały, po czym poszły na śniadanie. Atmosfera na stołówce była co najmniej
niewesoła. Prawie nikt nie rozmawiał, wszyscy cicho spożywali posiłek. Tak naprawdę
mało kto miał apetyt, więc większość odebranych porcji wróciła w stanie ledwo
naruszonym. Jedynie kilka pojedynczych osób ze stresu jadło więcej niż zwykle i
prosiło o dokładki, próbując zajeść zmartwienia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Po powrocie do pokoju nie miały zbyt wiele czasu na
jakiekolwiek rozmyślania czy pogawędki. Do pomieszczenia wpadło kilka Armanek
po cywilu. Jedna, najprawdopodobniej jako jedyna potrafiąca wydukać coś po
dameysku, oznajmiła, że przyszły tu, by przygotować je do sesji zdjęciowej.
Zanim zdążyła ugryźć się w język, Erri spytała, po co komu jakiekolwiek ich
fotografie. Armanka lodowatym tonem oznajmiła, że do albumów dla klientów. Będą
mogli je sobie przeglądać, obejrzeć zdjęcia dziewcząt i poczytać informacje o
nich i dzięki temu wybrać odpowiednią. Dziewczętom zrzedły miny. Nie mało miały
upokorzeń? Musiano je znów traktować jak przedmioty na sprzedaż?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Armanki, nie siląc się na delikatność, zabrały się za ich
przygotowanie. Malowały je, układały im włosy, zajęły się ich strojami. Jedyne,
co dobre, to fakt, że okazało się, iż nie będą musiały pozować nago, czego się
obawiały, gdy powiedziano im, po co będą im robione zdjęcia. Armanka wyjaśniła
z wyższością, że gdyby zapozowały bez ubrań, klienci nie mieliby już nic do
odkrycia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nuda - skwitowała, po czym bezceremonialnie pociągnęła za
włosy Bomi, którą akurat czesała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Po południu sprowadzono wszystkie dziewczęta na jeden z
korytarzy, ustawiono w kolejce i wysyłano pojedynczo na szybką sesję zdjęciową.
Każdej robiono aż osiem zdjęć: zbliżenie twarzy z przodu i z profili, całą
sylwetkę z czterech stron oraz mniej lub bardziej przypadkową pozę mającą
rozpalić wyobraźnię klienta. Większość dziewcząt znów poczuła się zupełnie
znieważona.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zawstydzone, wracały potem do swoich pokojów, przez całą drogę patrząc
uparcie pod nogi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Yuki wszedł do swojego gabinetu i bezsilnie opadł na krzesło.
Rozmowa z Shinem i Minaili sprzed dwóch dni nie do końca mu pomogła. Nadal nie
wiedział, co powinien zrobić. Był zupełnie skołowany.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Za każdym razem, gdy zamykał oczy, nachodziły go myśli, że
wszelkie zło, które wyrządzili Armanie, nie miało miejsca. Że to tylko koszmary
senne, które zaraz się skończą. Że nie było wojny, nie ma okupacji. Że Fremd
Resweld nie istnieje, a jeśli nawet, to nie zagraża nikomu spośród jego bliskich.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Że jego matka nadal żyje.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Potem jednak unosił powieki i szara rzeczywistość uderzała go z
całą mocą. Dameyczycy i Marrymoci przegrali wojnę, Armanie przejęli nad nimi
kontrolę. Resweld odebrał mu matkę, a jego rodacy, z Wielkim Przywódcą na czele,
pozbawiają Dameyczyków honoru. Na każdym kroku w jakiś sposób ich poniżają i
odbierają im nadzieję na lepszą przyszłość.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>To, co wprowadzali w życie teraz, było ciosem poniżej pasa.
Zaczęli od szkół i domów publicznych, lecz już jutro zamierzają przeprowadzić
akcję na wielką skalę. A oni, Dameyczycy, nic tak naprawdę nie mogą zrobić.
Zabicie kilkunastu czy kilkudziesięciu Arman nic nie da, bo to ich było
znacznie więcej i jedni zostaną po prostu zastąpieni innymi. Na dodatek próba
zamachu odbije się na niewinnych. Yu i inni mu podobni dobrze to wiedzieli, bo
brali już udział w tego typu operacjach. Nie kończyły się one dla nich dobrze. Część
z nich, członków ruchu oporu, zginęło, ale nie to było najgorsze. Armanie w
odwecie zabijali cywili, w tym dzieci. Po prostu zgarniali pierwszych lepszych
Dameyczyków z ulic, ustawiali ich pod murem i rozstrzelali.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Duża część członków ruchu Wolny Damey wahała się przed każdą
akcją. Ostatecznie częściej skłaniała się ku sabotażowi aniżeli dywersji oraz
potajemnie pomagała najbiedniejszym. Nikomu nie zależało przecież na tym, by
tracić cywili, a to groziło Dameyczykom za każdym razem, gdy wymierzali
przeciwko Armanom broń.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Yuki nieraz zastanawiał się, jak została odkupiona akcja, w
której on i Shin uratowali Silyę i Ilyari. Przecież Shin najprawdopodobniej zabił
wówczas jednego z napastników. Inaczej nie byliby w stanie odbić dziewcząt.
Jednakże tamten drugi - Yu nie zdążył mu się w żaden sposób przyjrzeć, bo
myślał wówczas tylko i wyłącznie o tym, by na czas dobiec do Ilyi i zabrać ją w
bezpieczniejsze miejsce - przeżył i nie wiadomo, co zaraportował przełożonym.
Czy zamordowanie pani matki dziewczyn oraz tej drugiej kobiety wystarczyło
Armanom? A może to ich nie pocieszyło i wyżyli się na kimś innym? Yukiego
nieraz to męczyło.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Teraz jednak miał inne zmartwienie. Za nic nie mógł wpaść na
żaden idealny plan, dzięki któremu mógłby uratować kuzynkę i jej przybraną
siostrę od hańby. Roztrząsał w nieskończoność wszelkie opcje, ale każda równała
się zgubie. Momentami z przerażeniem zdawał sobie sprawę z tego, że gdyby to on
był kobietą i został postawiony w takiej sytuacji, wolałby umrzeć. Na swój
sposób rozumiał więc Ilyari, która z początku chciała wysłać do Karczmy jedynie
Silyę, a samej odebrać sobie życie. Niemniej, choć to może głupie, naiwne czy
dziwne, teraz, gdy poznał te dwie istoty, nie potrafił już wyobrazić sobie, że
miałoby ich nie być.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ach, niemądre serce, dałobyś sobie spokój! Nic dobrego nie
wyniknie z takich uczuć…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Gdyby nie ci parszywi Armanie! O bogowie, gdyby tylko nie oni…
Gdyby zniknęli, gdyby z jakiegoś powodu się wycofali… Och, byłoby tak cudownie!
Mógłby powiedzieć Silyi prawdę, a Ilyari… Cóż, mógłby spróbować normalnie się z
nią zaznajomić. Kto wie, może coś by kiedyś z tego było? Póki co tak naprawdę
praktycznie się nie znali, więc ciężko było cokolwiek przewidzieć, ale…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Nie, to bez sensu. Takie gdybanie donikąd nie prowadzi. Nie
stanie się cud, dzięki któremu zostanie uratowany przed podjęciem decyzji.
Znajdował się między młotem a kowadłem i powinien to zaakceptować.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Tylko, bogowie drodzy, dlaczego to było tak trudne?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Salgarien,
20. dzień 8. miesiąca 424. roku Ery Paktu<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Armanie już od dawna przygotowywali się na ten dzień. Z uwagą
przestudiowali dokumenty z Wielkich Urzędów poszczególnych miast czy regionów
wiejskich, a także przydatne informacje z placówek medycznych. W rezultacie,
dzięki wspólnym staraniom, w dużej mierze dowiedzieli się, gdzie powinni
uderzyć. Resztą zajmą się później, nie było powodów do pośpiechu czy zmartwień.
I tak wszystko pójdzie po ich myśli. Te żałosne dameyskie robaki nie są w
stanie im się sprzeciwić. Próby oporu zostaną bezzwłocznie i bez litości
ukarane.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Nie obyło się bez ofiar, to oczywiste. Ale ich, Arman, to nie
obchodziło. Wkraczali do domów i porywali niezamężne kobiety, aby
przetransportować je potem do swoich przybytków rozkoszy. Uciekające łapali na
ulicach. Przetrząsnęli szafy, piwnice, strychy, zeszli nawet do kanałów, po
których wcześniej nie chadzali.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Dameyczycy płakali, krzyczeli i klęli. Błagali o litość.
Prosili o łaskę. Wznosili modły do swych nic niewartych bogów, nie wiedząc lub
nie chcąc przyjąć do wiadomości, że jedyni prawdziwi bogowie to armańscy <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Feremo Krezdo Irfo</i>.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ale Arman to nie obchodziło. Niektórzy uśmiechali się
jadowicie, inni beznamiętnie wykonywali swoją robotę. Ci nieliczni, którzy nie
chcieli się do tego mieszać, być może z powodu współczucia, być może jakichś
chorych ideałów, byli karani na równi z Dameyczykami. Rozkazy są wszystkim, nie
wolno im się sprzeciwiać. Nie wolno pozostać obojętnym. Ku chwale Armanu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Na zmianę spoglądały przez okno, zakrywając sobie usta dłońmi.
To, co działo się na ulicach, przechodziło wszelkie wyobrażenia. To musiał być
początek końca świata. Jak inaczej wytłumaczyć to szaleństwo?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ze ściśniętymi gardłami odsunęły się wreszcie od szyby i
poszukały schronienia w swoich łóżkach. Nie były w stanie wypowiedzieć ani
słowa. Przerażone, wpatrywały się w transie w bliżej nieokreślone punkty. Silya
płakała. Ilyari zakryła sobie uszy, nie chcąc słyszeć wrzasków dochodzących z
zewnątrz. Erri ukryła twarz w poduszce.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>O bogowie, niechże ten koszmar się już skończy…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Salgarien,
21. dzień 8. miesiąca 424. roku Ery Paktu<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Słyszałem, jak Armanie mówią, że w Ainereyu wybuchły
zamieszki co najmniej trzy razy większe niż u nas. W akcji zginęło kilkaset
osób, a rozstrzelać zamierzają jeszcze więcej. Planują łapanki. U nas pewnie
też.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Przystojny szatyn westchnął i oparł głowę o ścianę. Zaraz
jednak, jakby nie mogąc wytrzymać, wyjął z kieszeni marynarki cygaro i zapalniczkę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Chcesz? - spytał Yukiego, ale ten pokręcił głową. Szatyn
wzruszył ramionami, zapalił cygaro i mocno się zaciągnął. Siedzieli właśnie w
jednej z najbardziej eleganckich części Karczmy, takiej, do której wstęp mieli
tylko ci, którzy reprezentowali sobą naprawdę wysoki poziom. - O bogowie, nie
wierzę, że do tego wszystkiego doszło. Jeszcze jak pomyślę, że nasi przyjaciele
mogliby nie dowiedzieć się o tych wczorajszych łapankach i nie udałoby mi się
przyprowadzić tu Linei, to mnie krew zalewa. - Przegryzł wargę, wyobrażając
sobie swoją narzeczoną w rękach Arman. Szlag go trafiał, gdy o tym wszystkim
myślał. Do licha, mieli już ustaloną datę ślubu! Wszystko zapięte na ostatni
guzik. Goście zaproszeni, sala i zespół wynajęte, kwiaty zamówione, menu ustalone…
Wszystko, po prostu wszystko. Miało być idealnie. A ci degeneraci ot tak sobie
to zniszczyli. Przez nich zmuszony został zostawić Lineę w Karczmie. Oczywiście
od razu wykupił na nią wyłączność, nie pozwoliłby jej nikomu tknąć. Niemniej
oboje czuli się przez tę całą sytuację poniżeni, zniesmaczeni i zwyczajnie
nieszczęśliwi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Thamey, powiedz… - Yuki wahał się przez chwilę. Thamey był
jego przyjacielem, znali się prawie od zawsze. Nie należał on do grupy, którą
Yu tworzył z Shinem i Minaili, po części dlatego, że był rok starszy, po części
dlatego, że otaczał się raczej ludźmi w swoim kręgu społecznym. Był dziedzicem
dużej fortuny. Jego rodzina kontrolowała większą część portowych
przedsiębiorstw i czerpała z nich wielkie zyski. Niemniej nawet to nie wystarczało,
by dorastać do pięt Królowi Salgarienu, który rządził bynajmniej nie tylko
Karczmą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Thamey spojrzał na przyjaciela i pytająco uniósł brwi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Gdybyś ledwo znał Lineę, gdyby nic was jeszcze nie łączyło, a
ty przyprowadziłbyś ją tutaj, by uratować jej życie, zdecydowałbyś się na to,
by jej patronować, wiedząc, że ona może cię za to znienawidzić? - spytał
wreszcie Yu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Dlaczego miałaby mnie za to znienawidzić? Patronat to
najlepsze, co tym dziewczynom może się trafić. A o bogatym facecie marzą wszystkie
- oznajmił, jakby to było oczywiste.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- No nie do końca. Co poniektóre mają nas za „paniczyków”, a
dostanie się tutaj jest dla nich gorsze niż śmierć - mruknął Yuki. Przypomniał
sobie słowa Ilyari po tym, jak on i Shin odprowadzili ją i Silyę do domu.
„Zwariowałaś”, stwierdziła wówczas, zwracając się do Sil, gdy oni już
odchodzili. „Nie wiadomo, kim oni są, paniczyki jedne… Mam nadzieję, że już
więcej ich nie zobaczymy”.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zrobiło mu się przykro. To głupie, ale wziął to sobie do serca.
Tak samo jak pierwsze spojrzenie, którym go obdarzyła. Było pełne nieufności i
jakiegoś takiego jadu… Ale potem zobaczył, jak ryzykuje życiem, by pomóc
nieznajomej dziewczynce. Jak troszczy się o Silyę. Jak cierpi po stracie pani
matki. Jak płacze, siedząc samotnie na podłodze w kuchni Minaili…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zalała go fala gorąca. Nie, nie, nie. Ile by o tym wszystkim
nie myślał, nie mógł wyobrazić sobie, by miał ją dotknąć ktoś poza nim.
Próbował oczywiście nie myśleć o niej jak o swojej własności. Nie chciał
przecież jej uprzedmiotowić. Do licha, przeciwko temu w końcu walczył. To
Armanie chcieli zniewalać innych, nie on. Ale, do jasnej cholery, jeśli ktoś
odważy się ją tknąć…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zacisnął pod stołem pięści.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Mówisz? - Thamey nie do końca mu wierzył. Milczał przez
moment, wydychając dym i zastanawiając się nad czymś. - Cóż, jak by nie było,
nie oddałbym nikomu Linei. Zwariowałem na jej punkcie od razu kiedy ją
poznałem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Yu skinął głową.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Też cię wreszcie trafiło, co? - Thamey uśmiechnął się pod
nosem. - Najwyższy czas - stwierdził. - Ale najwidoczniej masz problem.
Dziewczyna ma charakterek, powiadasz?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Można to tak ująć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Słuchaj, stary, innego wyjścia nie masz. Albo ją bierzesz,
albo oddajesz zgrai innych - rzekł bez ogródek Thamey. Yuki natychmiast zrobił
się czerwony na twarzy, na co Thamey uniósł ręce w obronnym geście. - Ja tylko
mówię, jak jest. Wiesz, że mam rację.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Miał. I to właśnie było najgorsze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Która to? - zapytał po kilkudziesięciu sekundach, pukając w
album, który przyniósł ze sobą. Był wcześniej w wiadomej części Karczmy, by
zobaczyć, co się tam dzieje. Póki co nie mógł jeszcze spotkać się z Lineą.
Obecnie Armanie nie pozwalali widywać się z dziewczętami. Przygotowywali je na
to, co miało się niebawem zacząć, zaś przyszli klienci mogli powoli zaznajamiać
się z „towarami” i nawet się na nie zapisywać. Thamey od razu wykupił Lineę na
wyłączność, nie mógł pozwolić sobie na zwłokę. Obecnie więc we wszystkich
dostępnych albumach przy jej zdjęciach pojawiła się czarna karteczka
oznajmiająca, że ta kobieta jest akurat niedostępna. Mimo wszystko Thamey był
jednak wściekły, że tak naprawdę każdy będzie mógł oglądać sobie zdjęcia jego
narzeczonej w tak skąpym odzieniu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Yuki niechętnie sięgnął po album. Widział te zbiory już
wcześniej i krew go zalewała, gdy myślał o tym, przez co musiały przechodzić
wszystkie te niewinne istoty. Gdy ujrzał Ilyari i Silyę, miał ochotę się
popłakać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Życie było tak cholernie niesprawiedliwe…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Przekartkował album i znalazł odpowiednie strony. Na każdą
dziewczynę przypadały dwie sąsiadujące ze sobą. Osiem zdjęć, dane osobowe,
nawet dokładne ich wymiary w biuście, talii i biodrach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Przez moment patrzył na nią z jakimś dziwnym uczuciem w sercu.
Nie do końca rozumiał, co się z nim ostatnio działo.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Przez chwilę wahał się, czy pokazać ją Thameyowi. Jakoś… czuł
się nieswojo i tak, jakby był zazdrosny, że ktokolwiek poza nim może na nią
patrzeć. Ale, do licha, niebawem każdy będzie mógł.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>W końcu oddał Thameyowi album. Ten z nieodgadnionym wyrazem
twarzy przestudiował dokładnie otwarte strony.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie da się ukryć, że ma w sobie jakieś nieokreślone coś -
przyznał po namyśle. - Z jakiegoś powodu wydaje mi się, że pasuje do rodziny
królewskiej. - Uniósł do góry jeden kącik ust.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Coś w tym było. Dopiero gdy do jego rąk dostały się albumy,
Yuki zauważył, że było coś szlachetnego w rysach Ilyari. Gdyby odziać ją w
królewskie szaty, mogłaby uchodzić za wysoko urodzoną. Miała w sobie coś lekko
niepokojącego. Nie był pewien, czy to coś, z czym się urodziła, czy spojrzenie,
jakim innych obdarzała, a może jeszcze coś innego? Dziwne. Niby zwyczajna
dziewczyna z ludu, wcale nie najpiękniejsza na świecie, ot, taka sobie, a
jednocześnie jakże niezwykła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- O, co za słodka panienka - usłyszał za sobą czyjś głos Yuki.
Odwrócił się. Thamey siedzący naprzeciwko uniósł wzrok. Na otwarty album
patrzył jakiś czterdziestokilkuletni jegomość. - Od trzech lat jestem wdowcem,
powinienem wreszcie pomyśleć o nowej żonie - oznajmił, jakby z namysłem patrząc
na zdjęcia Ilyari.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>W Yukim coś pękło. Wyrwał Thameyowi album, zamknął go, po czym
lodowatym tonem zwrócił się do nieznajomego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Ta nie wchodzi w rachubę. Jest moja. - Choć w żyłach mu
wrzało, oznajmił to lodowatym tonem, zanim zdążył cokolwiek przemyśleć.
Jegomość nieco się obruszył, ale w końcu tylko wzruszył ramionami i odszedł.
Thamey znów uśmiechnął się pod nosem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- No i masz swoją odpowiedź - rzekł tylko. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Salgarien,
24. dzień 8. miesiąca 424. roku Ery Paktu<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Minęło kilka dni od czasu spotkania z Armanami, badań i
robienia zdjęć. Ten okres kojarzyły przede wszystkim z uczuciem strachu. Na
okupantów natykały się na każdym kroku, bowiem niemal całkowicie przejęli tę
część Karczmy, która była domem publicznym. Nieraz spotykały się z wrednymi
komentarzami na swój temat. Prawdopodobnie było ich dużo więcej, lecz mało
która z dziewcząt znała armański, dlatego rozumiały tylko te wyzwiska, które
rzucali po dameysku, co Armianie robili wyłącznie po to, by wszystkie pracownice
wiedziały, że są przez nich obrażane.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Silya i Ilyari w ciągu tych paru dni zauważyły, że dziewcząt
noszących białe opaski jest znacznie więcej niż się spodziewały. Właściwie
myślały, iż być może będą jedynymi, które takowe otrzymały. Nie miały odwagi
zapytać, jak to się stało, ale i tak wszystkiego się dowiedziały. Niektóre
koleżanki z ich pokoju miały znajome w innych i okazało się, że te „białe
dziewczątka” trafiły do Karczmy w podobny sposób jak Iri i Sil. Zostały
powiadomione o planowanych łapankach, więc przyszły tu same bądź zostały tu
wysłane przez rodziców, przyjaciół czy innych bliskich. Lamentowały też nad
tymi, którzy nie uwierzyli roznoszącym wiadomości członkom ruchu oporu bądź im
nie zaufali. Płakały nad przyjaciółkami czy siostrami, które, jak
przypuszczały, gniły już w armańskich przybytkach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Dwudziesty czwarty dzień ósmego miesiąca ogłoszony został tym,
w którym dziewczęta mają rozpocząć pracę na nowych zasadach. Zanim ten
nadszedł, stworzono albumy z ich zdjęciami, oznakowano pokoje listami ich
mieszkanek, zawieszono na ramie każdego z łóżek informacje na temat zajmującej
go dziewczyny. W międzyczasie dotarły wyniki badań krwi, o których jednak ich
właścicielek nie informowano. Równocześnie dopuszczono już przyszłych klientów
do wybierania sobie kobiet na później, a także ich badano, by wykluczyć
choroby, i pobierano im ślinę w celu zbadania DNA.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Choć duża część Dameyczyków w duchu oburzała się na nowe
zasady, było też wielu takich, którym zmiany się spodobały, choć naturalnie nie
każdy by się do tego przyznał. Jedni cieszyli się, że być może uda im się
wreszcie kogoś poślubić, bo jak dotąd żadna ich nie chciała, inni zamierzali
skorzystać z tego, że przechadzki do domów publicznych nie będą już tak źle
odbierane przez krewnych i znajomych. Wielu przychodziło do Karczmy w nadziei
odnalezienia w niej córki, siostry czy przyjaciółki, ale te, które zostały
porwane podczas łapanek, bez wyjątku trafiły do armańskich Wielkich Domów
Rozkoszy w różnych częściach nie tylko Dameyu, ale i Armanu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Jak się szybko okazało, w Marrymocie działo się dokładnie to
samo.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ze stolicy Dameyu, Ainereyu, co rusz dobiegały niepokojące
wieści. Niektórzy nadal się buntowali, lecz każdą akcję udawało się Armanom
zniweczyć. Odpłacali okupowanym pięknym za nadobne. Ofiar przybywało z każdym
dniem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>A one mogły się tylko za nie modlić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Spory wysyp klientów nadszedł w godzinach
popołudniowo-wczesnowieczornych, kiedy to mężczyźni zazwyczaj wracali z pracy.
Niektóre dziewczęta przyjęły panów wcześniej, ale w pokoju Silyi i Ilyari tak
się akurat nie stało.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Najpierw, w tym samym momencie, przyszli klienci Orry i Fimy.
Najwyraźniej byli dobrymi znajomymi, bo weszli do pokoju, rozmawiając
przyjaźnie o tylko sobie znanych sprawach. Potem zajęli się swoimi paniami,
kryjąc się za zasłonkami. Kiedy odeszli, do pomieszczenia wszedł armański
lekarz, który akurat miał dyżur na tym korytarzu. Tak jak wcześniej je
poinformowano, Armanie sprawdzili, czy dziewczyna aby na pewno wyrobiła normę.
Niewiele się to różniło od tego, co robiono im kilka dni temu, podczas badań na
tych strasznych krzesłach. Przerażone i obrzydzone, nie mogły sobie wyobrazić,
by miało je to spotykać każdego dnia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Silya coraz bardziej się denerwowała, ale wiedziała, że Ilyari
musi czuć się jeszcze gorzej - zarówno przez wzgląd na to, że dużo bardziej
bała się „tych spraw”, jak i na dawno temu złożoną Najstarszym przysięgę.
Pewnie gardziła sobą z powodu tego, co miała zrobić. Ale czy miała jakieś
wyjście? Nie. Mogła albo oddać się klientom, albo wpaść w ręce Arman, którzy
zrobiliby z nią dużo gorsze rzeczy, a może nawet by ją zabili… No, Iri może i
wolałaby umrzeć, ale Silya by tego nie zniosła. Nie myślała w takich momentach
o tym, że jest egoistką, skoro podchodzi do tego w ten sposób. W jej mniemaniu
to było słuszne podejście. Chęć oddania się w ramiona śmierci nie była godna
pochwały, była raczej przerażająca.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Niedługo potem w niewielkich odstępach czasowych przyszli
klienci Erri i Bomi. Gdy ci zaczęli już się ze sobą zabawiać, nadszedł
mężczyzna, który przedstawił się jako Ureno i oświadczył, że przybył do Silyi. Ta
struchlała natychmiast. Nie była w stanie się poruszyć. Spuściła wzrok, nie mogąc
znów podnieść na niego oczu. Niby powinna poczuć ulgę, bo gość był przynajmniej
młody, na oko kilka lat starszy od niej, ale…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zresztą… Naprawdę ktoś ją wybrał? Naprawdę ktoś chciał z nią…
no, wiadomo co? Z jednej strony była przerażona, z drugiej wiedziała przecież,
że to się w końcu stanie. Poza tym i tak wraz z Ilyari otrzymała dodatkowy
dzień wolny od pracy. Przybyły do Karczmy szesnastego, więc normalnie zaczęłyby
pracować dwudziestego trzeciego, jednak z powodu tych wszystkich szaleństw
Arman zyskały ten jeden dzień. To jedyne, co dobrego z tego wyniknęło.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Mimo wszystko w tej chwili nie była w stanie myśleć pozytywnie.
Była przestraszona, zawstydzona i zupełnie nie wiedziała, co powinna zrobić.
Niby starsze dziewczyny próbowały ją czegoś nauczyć i dawały jej wiele rad, ale
nagle wszystkie wyparowały z jej umysłu. Poczuła się niczym męczennica,
zmuszona do przetrwania tortur - tylko po to, by po kilkunastu godzinach zostać
im poddaną znowu. O bogowie, czy ona naprawdę miała teraz tak żyć? Ona, Ilyari
i reszta dziewcząt? Jeszcze pół biedy z tymi, które pracowały tu już wcześniej,
z własnej woli. Ale co z tymi, które do dzisiaj nosiły białe bransoletki? Co z
tymi, które trafiły do armańskich domów publicznych? Co z tymi, które tak jak
Iri złożyły Najstarszym przysięgę?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Nie miała czasu roztrząsać tego wszystkiego w nieskończoność,
bowiem Ureno już do niej podszedł i przyglądał jej się, marszcząc brwi. Czekał
na coś? Czy powinna coś powiedzieć, coś zrobić? Cóż, nawet gdyby chciała, nie
byłaby w stanie. Ot tak, po prostu. Znieruchomiała niczym sparaliżowana.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>W końcu to on przejął inicjatywę. Zasłony zasunął tak niedbale,
że i tak połowę było widać. Spanikowana Silya już niemal się poruszyła, by to
naprawić, a najlepiej zwyczajnie uciec jak najdalej stąd, jednak Ureno złapał
ją i bez zbędnych ceregieli zaczął ją obmacywać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Nigdy w życiu nie czuła się tak przerażona i skrępowana, choć
podczas armańskich badań była przekonana, że nic gorszego jej już nie spotka.
Jednakże to nie wtedy, a teraz straciła cnotę. To teraz wodzono nieznajomymi
rękoma po jej ciele, w tym po najintymniejszych jego częściach. Płakała cicho,
nie mogąc się powstrzymać. Jej klienta najwyraźniej to irytowało, ale nic nie
powiedział, tylko, zapewne ze złości, stał się jeszcze mniej delikatny.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Kiedy tylko Ureno nieumiejętnie odgrodził siebie i Sil od
świata, Ilyari usłyszała jej stłumiony szloch. Nie mogła tego wytrzymać. Wstała
i wybiegła na korytarz, nie będąc w stanie patrzeć i słuchać tego wszystkiego,
co działo się wokół niej. Była przerażona. O niczym w tej chwili tak nie
marzyła jak o tym, by umrzeć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Nie zwracając uwagi na podśmiewających się z niej Arman
patrolujących korytarz, osunęła się po ścianie tuż przy drzwiach do swojego
pokoju. Ukucnęła, dbając o to, by za bardzo się nie obnażyć (miała na sobie
jedną z tutejszych „sukienek”, nie wolno już jej było ubrać odzienia Minaili), oplotła
ramionami kolana i schowała twarz. Łzy wypływały z jej zielonobrązowych oczu
jedna po drugiej. Wyłączyła się na rzeczywistość, utonęła w ciemności oraz
paraliżującym strachu i smutku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>I znów, tak jak zaledwie półtora tygodnia temu, ocknęła się
dopiero, gdy poczuła na ramieniu czyjąś dłoń. W pierwszej chwili podskoczyła
jak oparzona, bo pierwsze, co jej przyszło na myśl, to Armanin, który czegoś od
niej chce, na przykład ukarać ją za niewłaściwe zachowanie czy histerię.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ale nie. Ujrzała tę samą osobę co przed jedenastoma dniami. Jej
struchlałe serce nieoczekiwanie zalała fala ciepła i nadziei. Błyszczącymi
oczyma wpatrywała się w jednego ze swoich wybawicieli. Yuki patrzył na nią z
taką troską, ale i jednocześnie przestrachem…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Nie namyślając się ani odrobinę, wczepiła palce w jego koszulę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- O bogowie, jesteś - szeptała. - Proszę, zabierz nas stąd,
pomóż nam, proszę, proszę - płakała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Jego serce roztrzaskało się na kawałki. Przytulił ją, bo nie
był w stanie się powstrzymać. Głaskał ją po jedwabiu jej ciemnych włosów, tak
samo jak wtedy, w domu Shina i Minaili. Położył policzek na czubku jej głowy i
przymknął oczy, próbując nie myśleć o tym, że zaraz to wszystko się skończy, że
zaraz przestanie być jej bohaterem, a stanie się najgorszym w świecie
zwyrodnialcem. Wiedział, że tak będzie, bo zdążył poznać ją na tyle, by
przewidzieć akurat tę jej reakcję. Wystarczająco nasłuchał się jej zdania na
temat prostytucji w jakiejkolwiek formie, czy to dobrowolnej, czy też
wykonywanej pod przymusem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Yuki, co wymyśliliście? Pospiesz się, zabierz nas stąd -
szeptała dalej Ilyari. Odsunęła się od niego odrobinę i z nadzieją, ale i
niemal z nutą obłędu spojrzała mu prosto w oczy. - Silya… Ona… Pomóż jej,
szybko!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>O bogowie, tak bardzo chciałby móc to uczynić! Ale nawet gdyby
nie było wokół tylu Arman, jakakolwiek akcja nie miała szans się powieść. W
Salgarienie roiło się od okupantów. Więcej kręciło się tylko po Ainereyu.
Salgarien, jako drugie co do wielkości, a także co do wysokości dochodów miasto
Dameyu, było dla Arman niezwykle ważne pod względem strategicznym oraz
ekonomicznym. Nie chcieli pozwolić sobie na rozróby, dlatego każdy bunt tłumili
w zarodku, za „winy” najczęściej karząc cywili.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Ilya, chciałbym… - powiedział tak cicho, że nie był pewien,
czy ona to dosłyszy. Najwyraźniej jednak usłyszała, bo spojrzała na niego
pytająco, wciąż tym swoim naiwnym wzrokiem pełnym nadziei. - O bogowie, tak mi
przykro… Tak mi przykro… - powtarzał, tuląc ją do siebie. W końcu jednak zmusił
się do tego, by lekko ją od siebie odsunąć i znów spojrzeć jej głęboko w oczy.
- Ale nie mogę. Nie da się.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Znieruchomiała. Jedynie usta jej drżały. Usta, w które miał
ochotę natychmiast się wpić. Siłą woli powstrzymał się od tego i po prostu na
nią patrzył. Na jego oczach jej twarz się zmieniała. Najpierw ukazało się na
niej niedowierzanie, potem obojętność, na koniec podejrzenie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Cóż więc tu robisz? - zapytała pozornie beznamiętnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Nie zwracali żadnej uwagi na to, że poza nimi na korytarzu były
przecież inne osoby, w tym dwóch armańskich żołnierzy na służbie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Ja… Przyszedłem do ciebie - wyznał cicho, ale pewnie. Nie
mógł się już wahać. W końcu podjął decyzję, która zaważy na życiu ich obojga.
Wybrał tę opcję, choć nie był pewien, czy bardziej przez wzgląd na chęć
zapewnienia jej bezpieczeństwa, czy też na własną dumę i egoizm.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Na jej twarz zstąpiła chmura obrzydzenia i nienawiści.
Przymknęła oczy, jakby chcąc nad sobą zapanować. Potem uniosła powieki i
uśmiechnęła się pogardliwie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Więc to tak? - prychnęła z nutą histerii w głosie. - „Nie
chcesz nic w zamian”? Dobre sobie! Jesteś żałosny, jak oni wszyscy! -
wykrzyknęła, zrywając się na równe nogi. Widać było, że choć bardzo chciała,
nie była w stanie do końca nad sobą zapanować. Trzęsła się, nie wiedział, czy
ze strachu, ze złości czy jeszcze z innego powodu, a usta nadal jej drżały,
jakby miała na nowo wybuchnąć płaczem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Nie miał pojęcia, co zrobić. Wszystko wydawało się bezsensowne.
Pocieszanie, zapewnianie, że to dla jej dobra, przemawianie do rozsądku… To na
nic. Przecież gdyby był na jej miejscu, też nie chciałby się z tym pogodzić.
Poczułby się wręcz… zdradzony, jak sądził. Czy właśnie tak ona się teraz czuła?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Owszem. Dokładnie tak. Nie mógł tego wiedzieć, ale jej serce
kłuło boleśnie i żałośnie kwiliło. Jak mogło dać się tak oszukać? Dlaczego
myślało, że na tym chorym świecie komukolwiek można zaufać? Jak mogło uwierzyć
w ludzką bezinteresowność? <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Robiła wszystko, by nie dać po sobie znać smutku i poczucia
zdrady. Pozwalała wypłynąć tylko uczuciom nienawiści, wstrętu i pogardy. Nie
miała pojęcia, jak idealnie jej się to udawało. Yuki nigdy nie czuł się tak
mały i żałosny. Miał ochotę uciec, byle tylko nie musieć patrzeć na tę pełną
wzgardy twarz, mając świadomość, że to on jest źródłem tej ogromnej niechęci.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Mierzyliby się tak spojrzeniami wyrażającymi całą gamę
negatywnych uczuć prawdopodobnie w nieskończoność, gdyby nie przerwał im jeden
z armańskich żołnierzy. Powiedział coś po armańsku, po części z rozbawieniem,
po części twardo. Yuki odmruknął coś w jego języku, po czym automatycznie ujął
dłoń Ilyari, by pociągnąć ją ku jej pokojowi. Pełna obrzydzenia natychmiast
wyrwała rękę z uścisku. Pozwolił jej na to, nie użył siły, by ją przed tym
powstrzymać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Z wysoko podniesioną głową weszła do pomieszczenia, w którym od
ponad tygodnia mieszkała. Patrzyła prosto przed siebie, bo wiedziała, że gdyby
rozejrzała się na boki, jej pozorna odwaga by prysła, zastąpiona tylko i
wyłącznie strachem i wstydem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Z założonymi rękoma stanęła między ścianą a swoim łóżkiem, ale
twarzą do ściany. W duchu nakazywała sobie spokój, ale serce waliło jak
oszalałe. Bała się. Nie, więcej: była przerażona do granic możliwości. I
jeszcze to poczucie zdrady, tak okropnie bolesne… Po kilku dniach spędzonych w
towarzystwie Shina i Yukiego zaczęła myśleć, że nie każdy mężczyzna jest
beznadziejny. Że nie każdemu zależy tylko na jednym. Okazało się jednak, że
była w błędzie i teraz miała za to słono zapłacić. Tym razem nie miał wydarzyć
się żaden cud, bo skoro sam sprawca poprzedniego okazał się zwykłym dewiantem,
nikt inny jej nie pomoże. Jej ostatni płomyk nadziei zgasł, zdmuchnięty przez
tego, kto go wcześniej zapalił.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Kiedy tak patrzył na jej wyprostowaną postać zgrabnie i, mimo
sytuacji, w pełen dostojeństwa sposób przemierzającą pokój, poczuł się, jak
gdyby patrzył na księżniczkę bądź przynajmniej arystokratkę. Z pewnością miała
w sobie całe pokłady dumy. Przez to będzie tylko bardziej cierpiała… Nie tylko
z powodu tego, co się zaraz stanie. Miał świadomość, że może w ten sposób
podpaść niektórym Armanom. Wielu z nich chciało, by tylko się ich bano, a na
pewno nie traktowano z wyższością, choćby pozorną.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ostrożnie osłonił ich przed światem. Potem na chwilę stanął
nieruchomo i spojrzał na wciąż odwróconą do ściany Ilyari. O bogowie, była taka
śliczna. Wydawała się taka mała i krucha. Nie wiedział, czy miała tego
świadomość, ale nadal drżała lekko. Przełknął ślinę, powstrzymując się przed
porwaniem jej w ramiona. Tylko by ją wystraszył. Zresztą teraz na pewno nie
chciałaby być przez niego przytulana.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Miał ochotę umrzeć z rozpaczy, ale zamiast tego po prostu się
do niej zbliżył.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Mogłabyś się położyć? - szepnął. Podejrzewał, że najlepiej
będzie, jeśli Ilya szybko będzie miała to za sobą. Pierwszy raz zawsze był
najtrudniejszy. Ze smutkiem spojrzał na białą bransoletkę, którą nosiła.
Niebawem ją jej zabiorą. Przez niego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Nie odpowiedziała. Całą siłę woli przeznaczyła na powstrzymanie
się od płaczu bądź próby ucieczki. Zaciskając usta, zrobiła to, o co ją
poprosił, czując, że zaraz umrze ze strachu i zawstydzenia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Gdy jednak zobaczyła, że on się zbliża, spanikowała. Nigdy
wcześniej aż tak mocno nie pragnęła zniknąć z powierzchni ziemi. Była
przerażona, chciała uciec. Poderwała się do pozycji siedzącej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie! - wyrwało jej się. Zrodziłby się z tego krzyk, gdyby nie
fakt, że ścisnęło jej się gardło. W tym stanie przypominało to raczej jęk
konającego zwierzęcia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Przerażony, że ktoś ich usłyszy, nie mając większego wyboru,
zakrył jej usta dłonią.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Proszę - szepnął. - Nie krzycz ani nic z tych rzeczy, bo
zabiorą cię do siebie. Wiesz, co cię tam czeka.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Umarłby, gdyby ją zabrali.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Jej bajeczne oczy wypełniły się łzami, ale zamiast patrzeć na
niego jedynie z przerażeniem czy smutkiem, zionęły też nienawiścią i pogardą.
Czuł się okropnie. Nie miał pojęcia, jak ona to robi. Jak jedna para oczu może
wyrażać tyle emocji jednocześnie?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Proszę - powtórzył, po czym ostrożnie odsunął rękę, gotów, by
w razie czego znów położyć ją na jej buzi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Chyba nie zamierzała się już odzywać, wciąż jednak sztyletowała
go wzrokiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Umierała ze strachu, choć Yuki wyglądał tak niepozornie i
niewinnie. Jego aparycja tak bardzo nie pasowała do tego, co się pod nią kryło!
Wydawać by się mogło, że to cichy, spokojny chłopak, pełen współczucia i
empatii, a nie przebrzydły zdrajca zgrywający bohatera.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Nie zdjął z niej odzienia, podwinął tylko jej koszulkę, jakby
nie chciał jej dodatkowo peszyć. Sam też się nie rozebrał, mimo że tak robiła
większość klientów, choć nie wszyscy. Obserwował jej reakcje, czując się, jakby
faktycznie bezcześcił księżniczkę. Trochę chyba jednak wyidealizował sobie jej
postać. Z drugiej strony, to chyba normalne, gdy jest się co najmniej
zauroczonym?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Od kiedy w grę wchodziła jakakolwiek nagość, Ilyari nie
wiedziała, gdzie podziać wzrok. Widać było, jak bardzo się wstydziła i bała,
niemniej kiedy niechcący ponownie napotykała wzrok Yukiego, swoim okazywała
jedynie nienawiść, mimo że kosztowało ją to wiele trudu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Przepraszam - mruknął ledwo dosłyszalnie z miną zbitego psa.
Na co jej jednak jego przeprosiny?! Nakazywała sobie w duchu myśleć o Silyi.
Przecież robi to dla niej, by jej nie opuścić, choć najchętniej po prostu by
się zabiła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Silya, Silya...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Tylko pozornie opanowana, postanawiając zapomnieć o wstydzie
(co udawało jej się jedynie po części), utkwiła spojrzenie w oprawcy. Mimo bólu,
nawet nie pisnęła i nie spuściła z niego wzroku ani na moment. Chciała, by
zapamiętał te chwile do końca życia, by nigdy sobie nie wybaczył, by trawiły go
jego nic niewarte wyrzuty sumienia i by po śmierci spłonął w Ogniu
Sprawiedliwości Najstarszych bogów. Chyba udało jej się przekazać mu pogardę,
jaką do niego żywiła, bo bynajmniej nie wyglądał na zadowolonego z siebie czy
dumnego z odebrania jej cennego dziewictwa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Dlaczego ja? - spytała tonem, który mógłby zmrozić
najgorętsze serce. Yuki jednak nie odpowiedział. Zamilkła więc, ale nie
zrezygnowała z mrożenia Yukiego spojrzeniem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Przypomniał sobie, co Ilyari krzyczała, gdy wraz z Minaili
powiadomił ją i Silyę o jedynym możliwym sposobie uratowania ich. „Nie pozwolę,
by jakiś zboczeniec tknął Silyę i mnie! Nigdy w życiu!”<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>O bogowie, czy właśnie tym się stał...?</span></div>
</div>
</div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/14894742957753473026noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-4944271586179829570.post-100468627468435892016-07-29T12:08:00.002+02:002018-06-21T21:54:26.716+02:00Rozdział X<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<br />
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Salgarien,
16. dzień 8. miesiąca 424. roku Ery Paktu<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ze smakiem zjadły śniadanie i wypiły ziołową herbatę, która
faktycznie zdawała się ukoić nieco ich nerwy. A może to kwestia psychiki?
Powiedziano im, że ziółka pomogą, dlatego wmówiły sobie, że tak jest w istocie?
Jak by nie było, nie zamierzały dociekać prawdy, jako iż wolały docenić chwilę
ukojenia - może nieszczególnie wielkiego, ale jednak zauważalnego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wróciły potem do pokoju. Same by go nie znalazły, pogubiłyby
się w labiryncie korytarzy, ale nowe koleżanki, najpewniej pamiętając swoje
pierwsze dni w Karczmie, domyśliły się tego i zabrały je ze sobą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Tam kazały im pójść się wykąpać i porządnie wyszorować. Z
jednej z łazienkowych szafek Fima wyjęła dwie nowe gąbki i podała je Silyi i
Ilyari. Pokazała im, co gdzie leży, a potem, przypomniawszy sobie o ręcznikach,
oświadczyła, że mają je w swoich szafkach w pokoju. Cofnęły się więc i zajrzały
wreszcie na swoje półki. Wyglądające na nowe białe ręczniki od razu rzuciły im
się w oczy - po pierwsze dlatego, że były tam najgrubsze, po drugie - jako jedyne
miały kolor śniegu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Z konsternacją przejrzały kilka ubrań z wierzchu. Większość
przypominała to, co miała na sobie Erri. Ogółem ciuszki składały się głównie z
koronek czy prześwitujących siateczek, wszystkie były zdecydowanie zbyt krótkie
jak na gust Iri i Sil, a do tego co najmniej połowa z nich była w wyzywających
kolorach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie ma mowy, nie założę tego - mruknęła Ilyari, zatrzaskując
szafkę zaraz po wyjęciu z niej ręcznika.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Chyba nie będziemy miały wyboru, raczej nie dostaniemy czegoś
nowego, a nie możemy wiecznie chodzić w sukienkach od Minaili - zauważyła Sil,
wybierając coś na chybił trafił. Ruszyła za Ilyari do łazienki. Gdy zamknęła za
sobą drzwi, spytała: - Zamierzasz dalej nosić tę przepoconą sukienkę?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- A ty zamierzasz wyglądać jak tamte dziewczyny? - warknęła
Iri, odwracając się do przybranej siostry. - Nikomu się w czymś takim nie
pokażę. Mogę w tym co najwyżej spać. Upiorę sukienkę, która podczas snu
wyschnie i problem z głowy - powiedziała, choć sama w to nie wierzyła. Po
pierwsze, sukienka raczej nie wyschłaby w ciągu takich kilku godzin, po drugie,
materiał długo tego nie wytrzyma.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Jasne. - Sil westchnęła. - Słuchaj, mi też się to nie podoba,
ale co mamy zrobić? Nie powinnyśmy za bardzo się wyróżniać i robić problemów,
bo to nam wcale na dobre nie wyjdzie - zauważyła, krzywiąc się lekko.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Na dobre to nam nie wyjdzie cała ta decyzja o przyjściu tutaj
- odparowała Ilyari, niemal mrożąc Silyę spojrzeniem. - Nie wiem, co ja tutaj
robię, naprawdę. Marzę tylko o tym, by zniknąć raz na zawsze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie mów tak - poprosiła Sil, kładąc rękę na ramieniu siostry.
- Musimy się wspierać, a jakoś to będzie - szepnęła, próbując przekonać do tego
także samą siebie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Z pewnością - prychnęła Iri, strzepując z ramienia dłoń Silyi.
- Masz w ogóle świadomość, co nas tu czeka? Obedrą nas ze wszystkiego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Wiem, że to straszne i naprawdę się boję, ale z drugiej
strony… - Zawahała się. - Inne dziewczyny jakoś dają radę. Tak było od wieków.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Uważasz więc, że to w porządku? Że mężczyźni mają prawo do
zabawiania się w taki sposób, a kobiety, które im usługują, mogą być
szczęśliwe?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie. Po prostu myślę, że być może strach ma wielkie oczy i
jakoś… jakoś przywykniemy. Kiedyś. - W jej oczach błyszczały łzy, ale nie
stopiło to serca Ilyari, która nadal patrzyła na Sil bardzo chłodno i z nutą
pogardy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Może ty. Ja na pewno nie - ucięła, po czym uznała temat za
skończony. Odwróciła się i podeszła do jednego z pryszniców. Miała do wyboru
również wannę, ale wolała zakryć się zasłonką i w spokoju umyć. Najchętniej
zresztą nie wychodziłaby już z łazienki. Bała się, co się stanie, gdy to zrobi.
Miała nadzieję, że faktycznie przez kilka pierwszych dni ona i Silya nie będą
musiały „pracować”, lecz zostaną najpierw doprowadzone do porządku - cokolwiek
by to nie znaczyło - ale to nie zmieniało faktu, że wolałaby być niemalże
gdziekolwiek indziej, byle nie tu, w Karczmie, która jawiła jej się teraz jako
źródło zepsucia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Silya sama nie wiedziała, czy jest bardziej smutna, czy
wściekła. Kiedy Iri zniknęła za zasłoną prysznica, Sil z bezsilności tupnęła
nogą. Miała ochotę wziąć coś do ręki i cisnąć tym w ścianę. Cóż, miała ręcznik
i jakiś skąpy ciuszek, a także gąbkę, ale wolałaby coś cięższego…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zorientowawszy się, co za głupoty przychodzą jej na myśl,
pohamowała się na siłę. Do licha, czemu to wszystko musiało tak wyglądać?! I
czemu Ilyari była taka wredna? Co ona jej zrobiła? Niby rozumiała, że Iri po
prostu nie radzi sobie z sytuacją, w której została postawiona, ale czy musiała
być przy tym taka złośliwa i niedostępna? Silyi marzyło się, by Iri nie
opuszczała jej boku, przytulała ją, głaskała po głowie i spokojnym tonem
zapewniała, że wszystko będzie w porządku, że co by się nie stało, jakoś dadzą
radę. W końcu mają siebie, czyż nie? Ale nie, gdzieżby tam, ta wredota jak
zwykle musiała powiedzieć coś, co ją zraniło! Czy ona nie miała żadnych uczuć?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ochłonęła nieco dopiero wtedy, gdy weszła do wanny. Na
szczęście i tutaj mogła ogrodzić się zasłonką, której wcześniej nie zauważyła
ani ona, ani Iri, jako iż ta ukryta była za jedną z łazienkowych szafek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Kiedy woda poczęła obmywać jej ciało, Silya zakryła sobie usta
dłonią, by nie dopuścić do tego, żeby z jej ust wymsknął się choćby najmniejszy
dźwięk. Miała ochotę zawyć z rozpaczy. Nie dość, że sytuacja, w jakiej się
znalazła, była tragiczna, to jeszcze niemal pokłóciła się z Ilyari, a potem tak
źle o niej myślała! A to przecież ona, Silya, była najgorsza. Egoistka! Gdyby
nie bała się śmierci, pozwoliłaby Iri na samobójstwo i sama również by je
popełniła. Wówczas nawet nie trafiłyby do tego przybytku hańby i zguby. Ale
skoro już tu są, i tak mogłaby lepiej się zachowywać, wspierać jakoś Iri… Tyle
że ona tego nie chciała, jedynie ją odpychała i mówiła rzeczy, które ją raniły.
Czuła się, jakby Ilyari zarzucała jej, że dobrze się tu czuje i na przykład z
radością założy te… „ubrania”, a przecież wcale tak nie było.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Och, zupełnie się już pogubiła. Nie wiedziała, co czuć i co
myśleć. Z tego wszystkiego po prostu się popłakała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>W tym czasie Ilyari z całych sił powstrzymywała się od łkania.
Pragnęła co prawda zwinąć się w kłębek w jakimś kącie i porządnie się wypłakać,
ale co jej to da? Nic. No, wściekanie się również, ale jakoś przecież musiała sobie
radzić w tych okolicznościach. Z drugiej strony, nie może wiecznie wyżywać się
na Silyi, tym bardziej, że to głupiutkie dziewczątko wszystko brało do siebie.
Uch.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zdała sobie sprawę z tego, że najlepiej byłoby przyjąć postawę
chłodnej obojętności. Nie powinna mieć z tym większych problemów, wszak od lat
tłumiła w sobie wiele emocji. Może więc tak właśnie powinna postępować? Udawać,
że wszystko po niej spływa? Wycofać się do własnego, małego świata, żyć w nim,
a nie w tym realnym, jakże okrutnym?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Tak, to dobry pomysł. Obawiała się tylko, że to, przed czym
postawił ją los, okaże się zbyt trudne, by przejść obok tego „obojętnie”.
Przecież tak bardzo, tak straszliwie się bała! Nie chciała się do tego przyznać
przed Silyą ani tym bardziej nowymi koleżankami, ale władał nią tu tak ogromny
strach, że niemal ją paraliżował. Co prawda, szczerze mówiąc, pewnie czułaby
się podobnie w noc poślubną, ale tutaj dochodziło jeszcze widmo Arman. Umrze,
jeśli któryś ją tknie. Chociaż nie, umrze, jeśli ktokolwiek ją tknie. A
przynajmniej chciałaby móc to zrobić. Niestety, umieranie nie było takie łatwe.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Przypadkiem wyszło na to, że wykąpały się w podobnym czasie. A
może to wcale nie był przypadek? Przyzwyczajone były, by nie spędzać w łazience
więcej niż piętnaście minut, bo takie zasady panowały u pani matki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Kiedy na siebie spojrzały, obie poczuły wyrzuty sumienia.
Ilyari z powodu tego, co powiedziała, a Silya tego, co pomyślała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Przepraszam - mruknęła Iri.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Ja też - odmruczała Sil. Ilyari już miała zapytać za co, gdy
ugryzła się w język. Chyba wolała nie wiedzieć. Silyi nieraz odbijało, gdy
wymyślała sobie własne przewinienia. Często uważała się za jakże najgorszą na
świecie i bezsensownie się samobiczowała. Powody były różne: a to pani matce
nie spodobało się, jak wytarła kurze (nigdy nie robiła tego specjalnie
dokładnie), a to zamarudziła, gdy miała w czymś pomóc… Każdą krytykę brała do
siebie i przy niemal każdej możliwej okazji dopowiadała sobie tysiąc innych
przywar. Potem wmawiała sobie, że ktoś powiedział, że jest taka a taka, podczas
gdy to ona sama nazywała siebie na przykład wredną czy głupią. Oczywiście nigdy
nie docierało do niej, że nikt o niej w ten sposób nie myśli. Ona wiedziała
lepiej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Iri westchnęła więc tylko i zmusiła się do przytulenia
przybranej siostry. Wiedziała, że to ją w jakiś sposób uszczęśliwi czy
pocieszy. Sil posłała jej delikatny uśmiech.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Owinięte ręcznikami, spojrzały w duże lustro. Iri przegryzła
wargę, po czym bez słowa ubrała to, co wcześniej miała na sobie - sukienkę
podarowaną przez Minaili. Silya rozważnie postanowiła tego nie komentować. Sama
wydała z siebie odgłos cierpiętnicy, po czym sięgnęła po to coś, co zabrała ze
sobą z szafki. Musiała przyznać, że kolor jej się podobał - był lawendowy, a
ona kochała każdy odcień fioletu. Pewnie dlatego jej ręka niekontrolowanie
wyjęła z szafy właśnie tę szmatkę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Rozwinęła ją i ujrzała „sukienkę” z cienkiej, prześwitującej
siateczki. U dołu miała uroczą koronkę. Zaciekawiona i nieco oczarowana, Silya
włożyła na siebie to ubranie, nie rezygnując jednak z posiadanej bielizny, w
przeciwieństwie do Erri, która bez dwóch zdań nie miała takowej na sobie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Przyjrzała się w lustrze i niemal się zachłysnęła. Gdyby nie
to, że ta sukienka była tak prześwitująca i krótka - nie sięgała nawet połowy
ud (właściwie domyślała się, że w zamiarze miała ledwo zakrywać pośladki,
jednak Silya była niska, więc naturalnie sięgała jej dalej) - byłaby wręcz
prześliczna. Jak tak o tym myślała, zdała sobie sprawę, że mogłaby ubierać coś
takiego dla męża, którego by kochała. O tak, z przyjemnością! Wyglądała całkiem
ładnie. Fakt, była za chuda, ale, jeśli wierzyć nowym koleżankom, niebawem i
ona, i Iri nabiorą nieco wagi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wracając do nowego ubrania, naprawdę chciałaby wystąpić tak
przed ukochanym mężem. W jej wyobraźni ów mąż zawsze był przystojnym i
niezwykle sympatycznym chłopakiem, może nawet kimś w stylu Shina czy Yukiego
(bo na pewno nie Kana czy Rena!), i traktował ją jak księżniczkę. Gdyby była
dla kogoś boginią, chciałaby mu sprawiać radość, na przykład zakładając dla
niego takie fikuśne ciuszki. Ale tylko dla niego, dla nikogo innego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>No właśnie, i tu jest pies pogrzebany. Miała się w tym przecież
pokazać wszystkim, a wstydziła się nawet dziewcząt, z którymi teraz mieszkała!
Właściwie nawet Ilyari, ale to tylko dlatego, że miała ona takie, a nie inne
podejście do tych ubrań.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Iri zmierzyła ją spojrzeniem, uniosła brew, ale zacisnęła
wargi, by nie podzielić się z siostrą żadnym kąśliwym komentarzem. Milcząc, powiesiła
ręcznik na suszarce stojącej pod jedną ze ścian, po czym wyszła z łazienki.
Silya znów westchnęła niczym męczennica, a następnie udała się za nią.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- No, Silya, wyglądasz świetnie! Tylko powinnaś zdjąć bieliznę.
Z nią mało kogo poderwiesz - oznajmiła tonem znawcy Erri, gdy tylko dostrzegła
Sil. Podbiegła do niej w podskokach i obejrzała ze wszystkich stron.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Silya powiedziałaby, że wcale nie zamierza nikogo podrywać, ale
zamiast tego tylko zarumieniła się porządnie, z jednej strony się krępując, a z
drugiej - choć się tego wstydziła - czując się mile połechtaną z powodu
zasłyszanego komplementu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Ilyari, ty za to nie poderwiesz nikogo - oświadczyła dobitnie
Erri, tym razem zwracając się w stronę Iri.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- I o to właśnie chodzi - odwarknęła, mierząc koleżankę zimnym
spojrzeniem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Uuu, chyba mamy tu buntowniczkę, dziewczyny! - zaśmiała się
Erri, zamaszystym ruchem ręki odgarniając swe rudoblond loki na plecy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Daj jej spokój - poprosiła Ama. - Dobrze wiesz, jak ciężko
jest tu na początku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- E, mnie tam nie było źle - powiedziała beztrosko Erri.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Silya uniosła brew.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Naprawdę? - powątpiewała. Czy to w ogóle możliwe, by nie bać
się tego wszystkiego, z czym wiązała się praca w domu publicznym?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Owszem - odparła pewnie Erri, po czym z jakiegoś powodu
podzieliła się z nowymi swoją historią. Być może uczyniła to po to, by w jakiś
sposób je pocieszyć albo może zapewnić, że mogło być gorzej. Być może po prostu
chciała się komuś zwierzyć. Albo zwyczajnie lubiła dzielić się z innymi
opowieściami czy ogółem gadać. Wyglądała zresztą na niezłą paplę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Jak się okazało, Erri nie pochodziła z Salgarienu, lecz ze
stolicy Dameyu, Ainereyu. Gdy tylko wybuchła wojna, jej rodzice i rodzeństwo
zginęli podczas bombardowania. Jedynie przeznaczenie bądź kapryśny los sprawił,
że Erri nie znajdowała się wówczas tam, gdzie oni. Miast siedzieć w domu,
płynęła właśnie ku wyspie Shantos, jadąc na wieś w odwiedziny do umierającej
babki. Spędziła u niej nieco ponad miesiąc, wiedząc już, że nie ma dokąd
wrócić, ale w końcu zmuszona została pochować i babcię. Przez kilka tygodni
udawało jej się utrzymać ubogą chatynę po babci, ale ostatecznie wyrzucono ją z
niej i Erri wylądowała na ulicy, przez wiele tygodni żyjąc na skraju zupełnej
nędzy w otoczeniu innych podobnych jej żebraków. Ledwo żyjąc, dotarła do
Salgarienu i pewnie umarłaby, gdyby przypadkowy przechodzień o dobrym sercu nie
zaniósł jej do szpitala, z którego, kiedy ją odratowano, wysłano ją do Karczmy.
Do dziś nie wiedziała, kim był wybawca, który zaniósł ją pod opiekę lekarzy,
była za to wdzięczna Amao, że przyjął ją do pracy, dzięki czemu pożegnała uczucie
wiecznego głodu i chłodu, a także strachu o to, czy będzie w stanie przetrwać
kolejny dzień.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Och, tak mi przykro - pisnęła Silya. Kto by pomyślał, że Erri
tyle przeszła i straciła tak wielu bliskich! Nagle okazało się, że nie tylko
ona kogoś utraciła. Przypomniała sobie ponadto scenę, której świadkiem była kilka
dni temu, w mieszkaniu Minaili i Shina, kiedy wraz z Iri spoglądała przez okno
na Arman znęcających się nad jakąś rodziną. O bogowie, Armanie wyrządzali tyle
zła! Nie tylko jej i Ilyari, ale również innym, wszystkim dookoła. Czy to w
porządku, że ona i jej siostra tak bardzo narzekały na swój los? Jak widać,
nawet radosna Erri wiele w życiu przeszła. Och, a Paleo, Goi i Kamma?! Wpadły w
ręce Arman tak nagle, zupełnie niczego nie przeczuwając… Miały przecież wyjść
za mąż. Tyle na to czekały… I niespodziewanie wszystkie plany i próby ułożenia
sobie życia spełzły na niczym.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ilyari znieruchomiała. Czuła się w tej chwili niemalże
identycznie jak Silya. Zrobiło jej się głupio, że tak przejmowała się własnym
losem, ale z drugiej strony, nie potrafiła tego nie robić. Za bardzo się bała,
za bardzo brzydziła… I była zwyczajnie zbyt dumna, by zaakceptować to, co miało
się z nią stać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Cóż, jak mniemam, wy też nie miałyście łatwo - rzekła Erri
poważnym tonem. - Nie jestem głupia, widzę, jak wyglądacie. Ale uwierzcie, że
tu naprawdę jest wspaniale. Znaczy wiadomo: nie każdy lubi łóżkowe igraszki i
nie każdy klient jest świetny, ale możecie się tu czuć bezpiecznie, a to chyba
jest najważniejsze w tych pokręconych czasach, prawda? Poza tym możecie jeść
albo wylegiwać się w wannie, ile chcecie, macie ubrania za darmo, wolno nam też
przyjmować prezenty od klientów…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Silya westchnęła. Wszystko ładnie, pięknie, gdyby nie to, że
praca polegała na tym, a nie czym innym. Nagle zrobiło jej się przykro. Gdyby,
dajmy na to, wylądowały tu jako kelnerki czy nawet sprzątaczki, mogłoby im się
tu żyć naprawdę w porządku, wręcz na poziomie. Ciekawi goście z różnych krajów,
mili współpracownicy, bogata Karczma, sympatyczny pracodawca… Ale, o losie, dom
publiczny? Dlaczego musiały dostać się właśnie tutaj?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Odpowiedź była jedna: Armanie. To oni byli temu winni. Temu i
wielu innym okropnościom. Ach, gdyby tylko nie oni!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Dobra, koniec biadolenia - zarządziła Erri, klaszcząc w dłonie.
- Musimy was doprowadzić do porządku. Według zasad, macie tydzień na to, by się
ogarnąć, czyli, innymi słowy, zrobić się na bóstwa. Oczywiście my wam w tym
pomożemy. Tak tu już jest, że doświadczone zajmują się młódkami - zaśmiała się.
- Mam nadzieję, że porządnie się wyszorowałyście!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Erri, one przecież nie trafiły tu z ulicy czy spod mostu -
zachichotała Fima. - Wyglądają na cywilizowane młode panienki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Co nie zmienia faktu, że trzeba zająć się ich włosami,
paznokciami, piętami i tak dalej - wyliczała Erri. Najwyraźniej nie mogła się
doczekać, by wziąć sprawy w swoje ręce. - Chodźcie do łazienki, pokażę wam,
jakie cuda tu mamy!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Siłą zaciągnęła je do pomieszczenia, z którego ledwie
kilkanaście minut temu wyszły i zaprezentowała szafkę pełną kosmetyków oraz
różnorakich akcesoriów służących upiększaniu, jak to nazywała. Oczy Silyi
zaświeciły się lekko - szczerze mówiąc, lubiła tego typu rzeczy, ale pani matka
nie pozwalała im się malować ani nic w tym rodzaju. Ganiła każdy, choćby
najmniejszy przejaw próżności. Ilyari, wychowana na zasadach Miiry, zupełnie
nie rozumiała, czym Sil się tak zachwyca i dlaczego chciałaby na przykład
malować powieki. Po co jej to? Była dostatecznie ładna i bez tego. Uważała
zresztą, że najlepsze jest naturalne piękno. Nie lubiła więc makijażu i tego
typu bzdetów. Nigdy nie miała pomalowanych paznokci, nigdy nie wpinała we włosy
bogatych ozdób, rzadko kiedy nosiła jakąkolwiek biżuterię - a ostatnio w ogóle,
bo podczas wojny pani matka zmuszona była sprzedać niemal wszystkie błyskotki,
jakie posiadały, by mieć za co kupić coś do jedzenia. Jedyne, czego nie
sprzedała, to <i style="mso-bidi-font-style: normal;">aerys</i>, wisiorek z
symbolem Najstarszych. Iri miała go w przyszłości odziedziczyć. Pomyślawszy o
tym, do jej oczu napłynęły łzy. Czy do końca życia, myśląc o pani matce i o
tym, co utraciła wraz z jej śmiercią, będzie miała ochotę płakać? Czy
kiedykolwiek będzie umiała poradzić sobie z tą stratą? Momentami obawiała się,
że nie. Że już na zawsze zostanie tym naznaczona. Mówiono jednak, że czas leczy
rany. Z jednej strony miała nadzieję, że to prawda, z drugiej - wydawało jej
się, że jeśli przestanie cierpieć i tęsknić, będzie to wyraz nieposłuszeństwa i
braku lojalności z jej strony wobec kobiety, która tyle dla niej poświęciła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Erri tłumaczyła im już to i owo, ale Ilyari jej nie słuchała.
Odpłynęła myślami hen, daleko, jak to miała w zwyczaju od czasu do czasu robić.
Silya, gdy to zauważyła, robiła wszystko, co mogła, aby Erri tego nie
spostrzegła. Nie chciała, by Iri już na samym początku wpakowała się w kłopoty,
choćby tak błahe.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wieczorem Erri zabrała Silyę i Ilyari do tak zwanej Wspólnej
Sali. Wyjaśniła podopiecznym, że to miejsce, w którym zbierają się zarówno
pracownice, jak i klienci. Poznają się, rozmawiają, piją, a wszystko ma na celu
wybranie przez mężczyzn kobiet, z którymi chcą spędzić kilka upojnych chwil.
Obie poczuły się, jak gdyby zaprowadzono je na sklepową witrynę w celu
sprzedania ich niczym zwykły towar. Choć wiedziały, że jeszcze nic im nie
grozi, i tak niechętnie tam poszły. Gdy zaś przekroczyły próg pomieszczenia,
wręcz przestraszyły się tamtejszego gwaru. Po części skojarzył im się on z tym,
który panował w sali, którą Yuki prowadził je ledwie kilkanaście godzin temu.
Wierzyć im się nie chciało, że minęło tak mało czasu. Wydawało im się, że zarówno
to, jak i pobyt u Shina i Minaili, a już szczególnie ich stare życie, wydarzyło
się w innym stuleciu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Sporych rozmiarów sala w stylu karczemnym wypełniona była
ławami, ławkami, stolikami, krzesłami, a w niektórych miejscach nawet swego
rodzaju kanapami i pufami. Ogień wesoło trzaskał w kominku, za ladą drewnianego
baru stali mężczyźni go obsługujący.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Zazwyczaj to tutaj zdobywamy klientów - oznajmiła jak gdyby
nigdy nic Erri. - Najtrudniej jest na początku, potem już z górki. - Nie
wiedziały, czy koleżanka stwierdza fakt, czy może chce je pocieszyć. Jeśli
miała na myśli to drugie, to zdecydowanie jej się nie udało.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- O, nowe! - zawołał ktoś. Odwróciły się z przestrachem i
dojrzały mężczyznę w wieku około czterdziestu lat, który właśnie szedł ku nim z
kuflem piwa w ręce. - Patrzcie, chłopaki! - krzyknął w stronę jednego ze
stolików, przy którym najwyraźniej siedzieli jego znajomi. - Niech no się wam
przyjrzę… - zaczął i już chciał je sobie obejrzeć, gdy Erri zagrodziła mu
drogę. W tym samym czasie Ilyari przesunęła się tak, by zakryć Silyę, choć
zrobiła to zupełnie bezwiednie. Mimo tego Sil poczuła wdzięczność i wzruszenie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Panie Medo, one dopiero dziś się tu zjawiły, są jeszcze
zagubione. Proszę dać im czas na ochłonięcie - powiedziała przymilnym tonem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Skoro tak ładnie prosisz, Erri - zachichotał obleśnie, ale
dał się spławić. Erri odprowadziła go wzrokiem, po czym wzruszyła ramionami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- To tutaj normalne - wyjaśniła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Silyi i Ilyari zrzedły miny. Jakoś nie wyobrażały sobie
obcowania z tego typu osobami. Nie miały jednak czasu na przemyślenia, ponieważ
koleżanka poczęła je oprowadzać. Przedstawiła je paru dziewczynom z innych
pokojów, a także kilku znajomym klientom, jednak jednocześnie dbała o to, by
żaden im się nie narzucał, za co zarówno Sil, jak i Iri były wdzięczne.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Erri zwróciła ich uwagę na pracownika o poważnym wyglądzie,
który stał za inną ladą niż barmani. Okazało się, że to urzędnik, do którego
przychodzą klienci, gdy zdecydują się na daną dziewczynę. Wszystko musiało być
skrzętnie dokumentowane, by nie doszło do żadnych przekrętów.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Dobry wieczór, panno Erri - usłyszały w którymś momencie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Odwróciły się w stronę sofy, na której rozsiadł się około
pięćdziesięcioletni jegomość.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Kogóż tu przyprowadziłaś?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Ach, to nowe ptaszęta, panie Ridryku - wyjaśniła. Zamieniła z
nim kilka słów, po czym pociągnęła dziewczęta w innym kierunku. - To Ridryk,
zalicza tu każdą po kolei, więc prędzej czy później i wy na niego traficie -
zachichotała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- To obleśne - wyrwało się Ilyari, choć zamierzała się nie
odzywać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Cóż, ludzie są różni - zbagatelizowała sprawę Erri.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Mniej więcej w tym samym czasie drzwi do gabinetu Amao
otworzyły się. W normalnej sytuacji Amao zganiłby gościa za to, że nie raczył
zapukać, lecz teraz zdecydowanie nie mógł sobie na to pozwolić. „Gościem”
okazał się bowiem armański żołnierz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Dokumenty - warknął po armańsku, nie marnując czasu ani
energii na najwyraźniej zbyteczne według niego powitania.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Amao bez słowa wyjął swoją tożsamościówkę i podał ją intruzowi.
Zdążył się już przyzwyczaić do niezapowiedzianych inspekcji. Zazwyczaj służyło
to jedynie pokazaniu, kto tak naprawdę dzierży władzę w Salgerienie lub
ewentualnie zastraszeniu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Żołnierz upewnił się, że ma do czynienia z Królem Salgarienu,
po czym oświadczył kategorycznym tonem, nadal posługując się swoim ojczystym
językiem:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Przejmujemy władzę nad waszym domem publicznym. Do jutra mają
nam zostać dostarczone dane wszystkich waszych dziewczyn.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Czyj to rozkaz? - zapytał chłodno Amao, posługując się
nienaganną armańszczyzną.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Wielkiego Przywódcy Armanu, oczywiście. Choć bezpośrednią
władzę nad Salgarienem i całą wyspą sprawuje Naczelnik Shantos.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Naturalnie. - Amao przymknął na moment powieki. Nie zamierzał
się kłócić, bo wiedział, że nic to nie da. On i jego przyjaciele
niejednokrotnie próbowali już coś zmienić, ale nie mieli żadnych praw. I tak
cud, że zupełnie nie odebrano mu Karczmy. Po prostu przejęto część jego
dochodów. A teraz zażądano praw do domu publicznego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Jutro dostaniecie kodeks. Jeśli nie będziecie stosowali się
do zasad, zostaniecie ukarani - dodał Armanin. - Pojutrze odbędzie się
zebranie, w którym mają uczestniczyć wszyscy pracownicy domu publicznego. To
tyle na razie - oznajmił, po czym bez słowa pożegnania wyszedł.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Amao odchylił się na krześle. Więc to już, tak? Oficjalne
łapanki miały zacząć się dwudziestego, ale szkoły zaatakowano już wczoraj.
Teraz żądają kartotek pracownic, a niebawem wprowadzą tu wszelkie swoje chore
zasady. Oczywiście, spodziewał się tego. Niemniej miał nadzieję, że może jakimś
cudem coś się jednak odmieni albo chociaż odwlecze… Ale nie, to tylko mrzonki.
Prawdziwe życie nie wyglądało w ten sposób.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Westchnął cicho, odczekał jeszcze kilka minut, podczas których
próbował się uspokoić, po czym wezwał służącego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Przyślij tu Yukiego - polecił stanowczym, acz zmęczonym
głosem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Salgarien,
17. dzień 8. miesiąca 424. roku Ery Paktu<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Yu, wyglądasz, jakby cię właśnie wyciągnęli z grobu - orzekł
Shin. - Co jest?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Yuki jęknął tylko i ukrył twarz w dłoniach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Jestem… zagubiony - mruknął po kilkudziesięciu sekundach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- To znaczy? - Shin nie bardzo rozumiał. Rozsiadł się wygodnie
na fotelu, uważając na obrażenia odniesione dwa dni temu w szkole. Wciąż ze
zgrozą wspominał tamte chwile. Wiedział, że nigdy nie wybaczy sobie własnej
bezsilności. Przed oczyma nadal miał te przerażone twarzyczki porywanych
dziewczynek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>On i inni nauczyciele próbowali dowiedzieć się wczoraj, dokąd
je zabrano, ale Armanie nie zamierzali puścić pary z ust. Uparcie oznajmiali
tylko, że zabrali je „tam, gdzie powinny być”. Większość Dameyczyków miała
świadomość, że mają na myśli Wielkie Domy Rozkoszy, jednak tych było coraz
więcej i więcej, więc nie wiadomo, do którego która trafiła. Zresztą na pewno
nie każda już dojrzała. Co z tymi, które jeszcze nie zakwitły? Czy zostaną
odesłane do domów? Ani Shin, ani nikt inny tego nie wiedział.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Dzisiaj nie było lekcji. Dyrektor odwołał zajęcia, choć potem
został z tego powodu zganiony przez jakiegoś armańskiego pułkownika, który z
chorą satysfakcją oświadczył mu jeszcze, że długo stołka nie utrzyma.
Dameyczycy spodziewali się, że jeszcze chwila, a Armanie zupełnie zapanują nad
oświatą. Wówczas tylko rodzice oraz inni krewni i znajomi będą mogli potajemnie
uczyć dameyskie dzieci prawdziwych wartości.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Chodzi o Silyę i Ilyari, prawda? - wtrąciła się Minaili. Na
jej twarzy widać było szczerą troskę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Yuki zacisnął usta.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Co dokładnie powiedzieli Armanie? - zapytała Mina, siląc się
na opanowany ton. Tak naprawdę szalenie bała się o te dwie istotki, jakże
drogie jej najlepszemu przyjacielowi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Prawie wszystko ma wyglądać tak jak u nich. Tyle że będzie
więcej papierologii i, naturalnie, Armanom wolno łamać zasady, a innym nie -
odparł krótko.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Jakżeby inaczej - prychnął Shin. Przez moment panowało
milczenie. - No i co zamierzasz zrobić? - odważył się w końcu spytać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Yuki znowu jęknął.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie wiem. Nie mam pojęcia! Do licha, szlag mnie trafia, kiedy
pomyślę, że ktoś ma je dotknąć! - Shin i Mina zauważyli, że ze złości zrobił
się czerwony na twarzy. - Nie mogę tego znieść. Tym bardziej, że nic nie mogę
zrobić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Coś tam możesz - szepnął Shin. - Mówisz, że ma być jak u
Arman, tak? Wlicza się w to wyłączność?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- No… taak - przyznał Yu. Zaraz jednak spojrzał na przyjaciela
z wyrzutem. - Ale przecież nie mogę tak po prostu… Cholera!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Yu, czy to przypadkiem nie byłoby najlepsze wyjście i dla
ciebie, i dla niej? - zapytała nieśmiało Minaili.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Jak ty byś się poczuła w takiej sytuacji? - odparował
gniewnie Yuki. - I co ty byś zrobił? - zwrócił się teraz do Shina.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie pozwoliłbym nikomu tknąć Miny - odparł pewnie Shin. -
Nikomu. Nigdy. Przenigdy. - Energicznie pokręcił głową, a potem wzdrygnął się
na samą myśl, że ktoś inny mógłby położyć na niej łapy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Niewykluczone, że przez jakiś czas byłabym na niego wściekła -
przyznała Minaili - ale uważam, że to może być najlepsze i właściwie jedyne
rozsądne wyjście. Wiecie, że ucieczka ani nic w tym rodzaju nie wchodzi w grę.
Armanie też nagle nie rozpłyną się przecież w powietrzu. Jeśli się nią
zajmiesz, nikt inny nie będzie mógł jej tknąć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Ale Resweld… - zaczął Yuki, przegryzając wargę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Reswelda nie widzieliśmy od… od dawna - przypomniał Shin, w
porę się hamując, by nie powiedzieć za dużo, co mogłoby zranić jego
najdroższego przyjaciela. - Nie ma powodów do zmartwień. Ilyari najwyżej
pogniewa się przez parę dni, ale potem będzie ci dozgonnie wdzięczna i stanie
się jednym z twoich licznych wyznawców - zaśmiał się nieco wymuszenie. To
prawda, że wiele osób uwielbiało Yukiego, niemniej w tej sytuacji nikomu z nich
nie było do śmiechu. - Słuchaj, stary, domyślam się, co czujesz. Ale ostatnio
jedyne, co możemy zrobić, to wybierać między złym a gorszym.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Zastanów się spokojnie - poradziła Minaili. - Prześpij się z
tym i zdecyduj. Pamiętaj, że masz możliwości, które mogą uratować honor tej
dziewczyny.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- A co z Silyą? - mruknął Yu, kończąc temat Ilyari, jakże go
deprymujący.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Tu sprawa jest cięższa - przyznał Shin. - Aczkolwiek i tak
mam wrażenie, że mimo wszystko ona lepiej to zniesie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Yuki nic na to nie odpowiedział. Przymknął na moment oczy i
starał się uspokoić galopujące donikąd myśli. Próby spełzły jednak na niczym.
Nie był w stanie dojść do żadnych konkretnych wniosków ani podjąć żadnych
poważnych decyzji. Wszystko to było po prostu zbyt trudne. Nienawidził obecnego
stanu świata. Nienawidził Arman. Nienawidził Fremda Reswelda…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Salgarien,
18. dzień 8. miesiąca 424. roku Ery Paktu<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Nie tylko Ilyari i Silya przeraziły się, gdy usłyszały na
korytarzu tupot żołnierskich butów. Usłyszały wypowiadane na szybko komendy, ale
ich nie zrozumiały, bo wszystkie wypowiadano po armańsku. Wkrótce i do ich
pokoju wpadł jakiś wojak o twarzy, na której malowały się jednocześnie gniew,
zniesmaczenie i zacięcie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Dokumenty - warknął, ale to akurat każda zrozumiała, jako że
nieraz już to słowo słyszała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>W milczeniu sięgnęły po tożsamościówki i podały mu je. Zerknął
na nie od niechcenia, po czym oddał komuś stojącemu za nim. Ten najwyraźniej
porównał dane z tym, co miał zapisane na jednej z kartek, które trzymał w ręce.
Trwało to kilka minut. Potem oddał tożsamościówki przełożonemu, który rzucił je
na podłogę, jakby chciał pozbyć się obłażącego go robactwa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Iri nie wiedziała, czy tylko w niej się zagotowało, gdy ten to
uczynił, niemniej nie zamierzała pisnąć ani słowa. Za bardzo się bała, a poza
tym i tak nie znała armańskiego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Żołnierz wypowiedział jakieś zdanie, które brzmiało jak
pytanie, ale widząc, że żadna z nich go nie rozumie, zwrócił się do
podwładnego. Ten skinął głową, po czym łamaną dameyszczyzną ogłosił:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Wszyscy musieć iść do Wspólna Sala. Niedługo zebranie.
Obowiązkowy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Po tych słowach obaj odmaszerowali, najprawdopodobniej
zmierzając do kolejnego pokoju.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Przez kilka chwil w pomieszczeniu panowała martwa cisza.
Wyglądało na to, że każda z dziewcząt próbuje uspokoić szaleńczo kołaczące
serce.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>W końcu, jedna po drugiej, zaczęły opuszczać swoje miejsca, by
podnieść z podłogi swoje dokumenty tożsamości. Uznawszy wspólnie, że pewnie
lepiej zabrać je ze sobą do Wspólnej Sali, razem wyszły na korytarz, a
następnie skierowały się tam, gdzie im nakazano.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Kiedy dotarły na miejsce, zauważyły, że większość dziewcząt już
tam dotarło. Poza nimi w sali przebywało wielu pracowników, którzy działali na
rzecz tej części Karczmy, która była domem publicznym.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Na wszystkich dameyskich twarzach dokładnie widać było strach.
Gdy Armanie organizowali takie spędy, nigdy nie chodziło o coś dobrego. Zawsze
mieli do przekazania coś, co jedynie osłabiało pozycję Dameyczyków. Armanie
deptali ich i deptali, aż w końcu zupełnie wdepczą ich w ziemię, całkowicie
pozbawią nadziei.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Kazano im stanąć w równych szeregach, jak gdyby sami byli
wojskowymi. Wystarczyło, by czyjąś twarz wykrzywił grymas, a natychmiast
przypominano mu, czy to uderzeniem, czy to wrzaskiem, że jest tylko nic
niewartym śmieciem, któremu nie wolno w żaden sposób się przeciwstawiać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Silya umierała ze strachu. Była pewna, że to po niej widać, „na
szczęście” jednak widok przerażenia sprawiał Armanom radość. Za to nie karano
Dameyczyków. Ilyari z kolei przybrała maskę obojętności, starając się
jednocześnie, by nie przerodziła się ona w maskę pogardy. Za to na pewno by
oberwała. Jak dobrze, że umiała kryć się z własnymi emocjami… W takich chwilach
bardzo jej się to przydawało. Dzięki temu obecnie jedynie szczególnie bystre
oko byłoby w stanie dostrzec, jak wielkie strach oraz obrzydzenie nią rządzą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Jakiś wyglądający na ważnego Armanin wystąpił na środek. Rzekł
po armańsku kilka słów, patrząc przy tym po twarzach zebranych. Iri kątem oka
zauważyła, że na te słowa któryś z pracowników Karczmy pchnął lekko drugiego.
Ten nieśmiało powiedział coś po armańsku, zwracając się do owego Armanina,
który, słysząc go, skinął głową. Na ten gest dwóch innych armańskich żołnierzy
ruszyło ku pracownikowi, po czym zaciągnęło go na środek i postawiono tuż obok
ważniaka.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Jak się okazało, owy biedny pracownik miał tłumaczyć słowa
Armanina. Najwyraźniej bardzo dobrze znał język, ponieważ rozumiał dosłownie
wszystko, co mówiono i, na początku jąkając się ze strachu, płynnie przekładał
wszystko na dameyski. Większość zdań zdawała się sprawiać mu wręcz ból.
Wyglądał na porządnego człowieka, przynajmniej w oczach Dameyczyków, ponieważ
Armanie takimi zwyczajnie gardzili. Choć z drugiej strony, gardzili po prostu
wszystkimi, którzy nie byli ich rodakami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Zebraliśmy się tutaj, by wprowadzić was w nowy świat -
usłyszeli. - Mocą postanowienia Wielkiego Przywódcy Armanu, zmieniamy wasze
żałosne dameyskie przepisy na armańskie. Wy, zacofani poganie, nie macie
pojęcia, jak powinno wyglądać życie, ale spokojnie, uwierzcie, że wszystkiego
was nauczymy. Jakikolwiek opór jest bezcelowy i zostanie stłamszony z całą
surowością.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>W pomieszczeniu przez chwilę panowała martwa cisza.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Jedyni prawdziwi bogowie, <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Feremo
Krezdo Irfo</i>, nakazali nam przewodzić narodami. Macie niebywałe szczęście,
że dostaliście się pod nasze rządy. Dzięki temu wasze pogańskie wierzenia i
zwyczaje zostaną wyplenione, a wy będziecie mieli okazję stać się bardziej
wartościowymi istotami ludzkimi, ponieważ póki co jesteście jedynie beznadziejnymi
robakami, które ma się ochotę zdeptać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Armanin uśmiechnął się podle.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Wolą <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Feremo Krezdo Irfo</i>
jest, by każda dziewczynka, tuż po zakwitnięciu, została oddana do Wielkiego
Domu Rozkoszy, by tam służyć całą sobą panom. Kiedy nadejdzie odpowiednia
chwila i trafi na odpowiedniego mężczyznę, zostaje jego żoną. Od teraz te
zasady tyczą się też was. Macie dogadzać, póki nie zostaniecie pobłogosławione
przez <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Feremo Krezdo Irfo</i> dzieckiem.
Wy, pracownicy, będziecie dbać o to, by nie doszło do żadnych nieporozumień.
Niezwykle ważne jest, by skrzętnie dokumentować, kto z kim, gdzie, jak i
dlaczego - rzekł niechlujnie Armanin. - Ponieważ jesteście idiotami
nieznającymi się na prawdziwym i jedynym słusznym życiu, będziecie nadzorowani
przez nas. Przypominam, że jakakolwiek próba oporu, zdrady czy sabotażu będzie
karana. Wykaz kar zostanie powieszony na każdym korytarzu. W ręce waszych władz
został powierzony kodeks, do którego wszyscy macie się stosować. Pozostawiam
waszemu szefostwu zapoznanie was z nim.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Po tych słowach po prostu wyszedł, nie zaszczycając zebranych
spojrzeniem. Wyglądało to tak, jak gdyby gardził nimi tak bardzo, że uważał za
uwłaczające przebywanie w ich towarzystwie dłużej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Nikt nie był w stanie się odezwać, tym bardziej, że na sali nadal
przebywało mnóstwo Arman. Cisza taka trwała kilka minut - dopiero wówczas
odezwał się inny armański żołnierz, najwyraźniej niemający już tak wysokiej
pozycji jak poprzednik.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Macie tu zaczekać na jednego z was. Po rozmowie z naszym
przedstawicielem przyjdzie do was, by zapoznać was z kodeksem - oznajmił
chłodnym tonem, po czym również wyszedł. Środek sali opustoszał, zostali tylko
ci Armanie, którzy najwyraźniej zajmowali się utrzymaniem w pomieszczeniu
porządku. Gdyby wyszli, Dameyczycy prawdopodobnie zaczęliby dzielić się
uwagami, tymczasem nikt nie był w stanie się odezwać, by nie zwrócić na siebie
uwagi zaopatrzonych w broń okupantów.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Po kilku kolejnych minutach do środka wszedł Amao we własnej
osobie. Większość Dameyczyków pokłoniło mu się automatycznie. Ilyari z niepokojem
spostrzegła, że na ten gest niemal wszyscy Armanie się skrzywili. Nie dało rady
nie zauważyć, że ich przedstawicielowi nikt się nie pokłonił, tymczasem na
widok Króla Salgarienu ludzie najchętniej by wiwatowali.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Dzień dobry - przywitał się Amao. Silya pomyślała sobie, że
przynajmniej on nie zapomina o powitaniu. Żaden z Arman nie raczył tego
uczynić. - Rozmawiałem właśnie z pułkownikiem Dakartem Germedem. Jak już
usłyszeliście, w Dameyu zmieniają się przepisy… - Ostrożnie dobierał słowa, a
na jego twarzy malował się pozorny spokój, jednak co bystrzejsi obserwatorzy
doskonale wiedzieli, jak bardzo Amao gardzi okupantami i jak bardzo ich
nienawidzi. Zdecydowanie nie zgadzał się z niczym, co ci na nim wymuszali,
jednak próba oporu mogłaby co najwyżej stać się przyczyną jego zguby, a tego
nie chciał nikt. - Polecam się do nich stosować. Zapewniono mnie, że buntowanie
się jedynie pogorszy sytuację. Przykro mi - dodał i nikt nie miał wątpliwości,
że tak było w istocie. Potem Amao oznajmił, że zapoznał się już z kodeksem,
dlatego przekazuje go w ręce pracowników, by ci odczytali go i zapamiętali jego
zawartość. To samo tyczyło się pracownic domu publicznego. Następnie pożegnał
się i wyszedł, odprowadzony kolejnymi pełnymi szacunku pokłonami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Pracownik, który otrzymał z rąk Amao książeczkę będącą zbiorem
obowiązujących ich teraz armańskich zasad, westchnął cicho, po czym wyszedł na
środek i zaczął czytać. Opowiedział o tym, jak ważne są systematyczne badania
ginekologiczne. O tym, że każda z dziewcząt musi wyrabiać „normę”, czyli
przyjąć co najmniej jednego klienta na dobę. O tym, że co dwa-trzy tygodnie
będą miały badaną krew. O tym, że istnieje coś takiego jak wyłączność. O tym,
że dostaną bransoletki w różnych kolorach, przy czym każdy oznacza co innego. O
tym, że wszelkie środki antykoncepcyjne są surowo zakazane. O tym, że Armanom
wolno wszystko. O tym, że od zasad nie ma wyjątków. O tym, że póki dziewczyna
nie zajdzie w ciążę, jest praktycznie nikim. O tym, że tylko ojciec jej dziecka
może zostać jej mężem. O tym, że armańskie badania wykluczają pomyłki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Jednym słowem o tym, że życie Dameyek nieodwołalnie się
zmieniło.</span></div>
</div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/14894742957753473026noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-4944271586179829570.post-23952136201157624472016-04-17T12:21:00.002+02:002018-06-21T20:36:19.666+02:00Rozdział IX<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<br />
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Salgarien,
16. dzień 8. miesiąca 424. roku Ery Paktu<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Po cichutku ruszyły za Yukim, rozglądając się niepewnie, jakby
za każdą beczką piwa czy regałem na wino mogło czaić się niebezpieczeństwo. Co
chwilę z niepokojem spoglądały na sufit, nasłuchując uważnie. Chwilami miały
wrażenie, że znajdują się pod restauracją - słyszały piękną muzykę i
postukiwanie kieliszków - by zaraz potem zwątpić i zastanawiać się, czy to
przypadkiem nie bar. A może znajdowały się nieopodal jednego i drugiego?
Piwnica była doprawdy duża. W końcu zauważyły, że wyjść z niej można nie tylko
jednymi drzwiami - przejścia znajdowały się i po prawej, i po lewej stronie,
patrząc stąd, skąd przyszły. Pewnie więc jedne drzwi prowadziły do
ekskluzywnego lokalu, a drugie do prostego baru, w którym każdy znajdzie coś
dla siebie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Nagle Yu stanął i odwrócił się do Ilyari i Silyi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Spróbujcie nie dać po sobie poznać, że jesteście tu po raz
pierwszy - poprosił. Widać było, że był zestresowany. - Grajcie pewne siebie,
tak jakbyście tu pracowały, ale jednocześnie spróbujcie nie wychylać się z
tłumu. Gdyby ktoś przypadkiem was zaczepił, uśmiechnijcie się czy coś,
przeproście, mówiąc, że jesteście zajęte, i dalej idźcie za mną. Dobrze?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Skinęły tylko głowami, przejęte, zagubione i przestraszone.
Zdały sobie sprawę z tego, że ciężko będzie im odgrywać taką rolę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Młodzieniec poprowadził je ku prawym drzwiom, do których
prowadziło kilkanaście drewnianych schodów. Niezależnie od siebie każde z nich
nabrało powietrza, zanim Yu otworzył drzwi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Buchnęło w nich ciepłe powietrze, rozgrzane ogniem z kominka
oraz ogólną wesołością. Znaleźli się w typowej... karczmie. Takie dziewczęta
odniosły wrażenie. Duże pomieszczenie, w większości drewniane, choć budynek był
przecież ceglany, więc musiał to być zabieg estetyczny, wypełnione było ludźmi
niejednej narodowości. Silya zapomniała na chwilę o strachu, niezbyt dyskretnie
rozglądając się dookoła, oczarowana gwarem i powszechną radością. Jakże ten
klimat różnił się od tego, do którego przywykła! W jednym z rogów grała kapela,
niektórzy goście tańczyli i śpiewali. Większość siedziała przy mniejszych lub
większych drewnianych ławach z kuflami piwa w ręku. Cóż, nie mogli już wrócić
do domów przez wzgląd na godzinę policyjną, więc możliwe, że niektórzy
zamierzali balować w tym miejscu do rana.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Yuki szedł przodem. Kilkakrotnie ktoś pozdrawiał go lub mu się
kłaniał, ale dziewczęta nie zwracały na to większej uwagi. Silya obserwowała
otoczenie (przy jednym ze stolików zauważyła nawet mężczyznę, który
zdecydowanie musiał być Ramarczykiem - widziała takiego po raz pierwszy w
życiu, a gdy pochwycił jej spojrzenie, nie wiedzieć czemu poczuła, że się
rumieni), a Ilyari patrzyła głównie pod nogi. Gdy poczuła na ręce czyjś uścisk,
omal nie dostała zawału. Odwróciła się i widząc, że to tylko jakiś podpity
facet próbujący prosić o dolewkę, zmroziła go spojrzeniem i lodowatym tonem
oznajmiła, że jest w tej chwili zajęta, więc poprosi jedną z koleżanek, by się
nim zajęła. Opuściła go natychmiast, zostawiając go w nieco zabawnym stanie
konsternacji.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Przeciskali się przez ciżbę przez ładnych kilka minut, ale
wreszcie dotarli do drzwi, za którymi panował względny spokój.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Teren dla pracowników - wyjaśnił cicho Yuki. Najwyraźniej do
kolejnych oficjalnych i otwartych dla gości części Karczmy prowadziły inne
przejścia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Były zaskoczone tym, jak sprawnie można poruszać się po
labiryncie, jakim był największy budynek Salgarienu, a może i całego Dameyu,
wyjąwszy pałac królewski. Yu prowadził je pewnie, bez zastanowienia, miały
wręcz wrażenie, że mógłby przebyć całą drogę z zamkniętymi oczyma.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Pracujesz tutaj? - zapytała w którymś momencie Silya, nie
mogąc powstrzymać ciekawości.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Stanął na chwilę i odwrócił się do nich.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Tak - odparł po sekundzie namysłu, uśmiechnął się blado, po
czym ruszył dalej. Sil zerknęła na Ilyari, a ta tylko wzruszyła ramionami.
Średnio interesowało ją miejsce zatrudnienia wybawcy, bardziej przejmowała się
tym, co czekało ją i jej przybraną siostrę. Tak okropnie się bała...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Mijani pracownicy pozdrawiali Yukiego, niejeden skinął mu
głową. Na dziewczęta nie zwracano tu żadnej uwagi, co bardzo je cieszyło.
Prawdopodobnie mieli je za jedne z wielu ludzi znajdujących w Karczmie
zatrudnienie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Szli tak dobrych kilka minut, ale wreszcie znaleźli się w
części, w której, sądząc po tabliczkach, urzędowało kierownictwo. Wystrój był
tu nieco inny niż wcześniej, dało się zauważyć eleganckie i droższe elementy.
Zapewne przyjmowano w tym miejscu niejedną ważną personę. Silya i Ilyari czuły
się w nim nieswojo, ale, mając na głowie inne, dużo poważniejsze zmartwienia,
postanowiły za dużo o tym nie myśleć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Yuki zapukał do dębowych drzwi na końcu korytarza i nie
czekając na odpowiedź, otworzył je i zaprosił dziewczęta do środka. Zdziwiły
się trochę na tę samowolkę, ale, coraz bardziej zestresowane, nie pisnęły na
ten temat ani słowa i prędko o tym zapomniały.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Gabinet był ładnie wyposażony i choć teoretycznie na pierwszy
rzut oka wydawał się dość skromny, całość sprawiała poważne i niemal królewskie
wrażenie. Po lewej stronie znajdowały się dwie skórzane sofy, gdzie pewnie
przyjmowano wielu interesantów, prawą ścianą rządziły wysokie do sufitu ciemne
regały zapełnione książkami i segregatorami, natomiast na wprost drzwi pyszniło
się potężne mahoniowe biurko, za którym siedział dobrze zbudowany mężczyzna. Prawdopodobnie
miał czterdzieści kilka lat. Iri i Sil speszyły się porządnie pod wpływem jego
spojrzenia, choć zdecydowanie nie było ono wrogie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Dobry wieczór - szepnęły nieśmiało, patrząc pod nogi. Stały
tuż obok siebie, bliżej drzwi aniżeli biurka, i nerwowo bawiły się palcami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Nieznajomy uśmiechnął się lekko i przywitał je, po czym
spojrzał na ich towarzysza.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Możesz już iść, Yuki, zajmę się resztą - rzekł poważnym, acz
spokojnym tonem. Jego głos ewidentnie wskazywał na to, że był to człowiek
raczej pewny siebie, ale nie wywyższający się. Surowy, gdy trzeba, lecz
jednocześnie łagodny, jeśli wymagała tego sytuacja.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Yu skinął głową, po czym odwrócił się ku wyjściu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Przepraszam - mruknęła płochliwie Silya, zwracając się do
mężczyzny za biurkiem, po czym skierowała się ku Yukiemu i złapała go za rękę,
by powstrzymać go przed opuszczeniem pokoju. Gdy zdziwiony się zatrzymał,
natychmiast puściła jego dłoń. Czuła, że się rumieni, trochę głupio postąpiła,
ale chyba nie myślał, że może tak wyjść bez pożegnania? - Dziękujemy za
wszystko - powiedziała cicho, lecz pewnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Tak, dziękujemy - dołączyła się Ilyari, wykonując tradycyjny
gest dziękczynny. Silya zreflektowała się szybko i sama też go wykonała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie ma za co - odparł, najwyraźniej lekko zawstydzony. Silyi
przeszło przez myśl, że w takich sytuacjach chłopak wygląda doprawdy uroczo. -
Powodzenia. Nie poddawajcie się - dodał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Naprawdę nie chcecie niczego w zamian? - spytała Iri. - Ty i
twoi przyjaciele - uzupełniła. Nie podawała imion, bo nie była pewna, ile mógł
wiedzieć nieznajomy mężczyzna, który siedział za nimi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Oczywiście, że nie - odpowiedział, uśmiechając się leciutko.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Dziękujemy - szepnęła jeszcze raz Sil. W przypływie odwagi
uścisnęła go lekko. Ilyari najwyraźniej nie zamierzała ruszyć się z miejsca,
więc Yu jeszcze raz się pożegnał, po czym wyszedł i zamknął za sobą drzwi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Dziewczęta powoli odwróciły się do mężczyzny za biurkiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Przepraszamy - rzuciła Ilyari, nie będąc pewną, jak się
zachować.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie szkodzi - odparł z sympatycznym i uspokajającym uśmiechem
mężczyzna. - Wiem mniej więcej, przez co przeszłyście. Jest mi naprawdę przykro
z tego powodu, jak i z tego, który was tu zawiódł. - Spochmurniał trochę. - Gdyby
czasy były inne, z przyjemnością dałbym wam inną pracę, ale niestety...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Spuściły głowy. Iri zagryzła wargę. Nienawidziła tego świata,
nie tak powinien przecież wyglądać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Proszę o wasze tożsamościówki - odezwał się znowu mężczyzna,
już dość urzędowym tonem. - Muszę przepisać wasze dane - wyjaśnił na wszelki wypadek,
nie chcąc, by młode dziewczyny bezsensownie się czymś stresowały.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Podały mu dokumenty tożsamości. Na chwilę zapanowała cisza -
mężczyzna przepisywał dane, dziewczęta skupiały się na tym, by nie myśleć zbyt
dużo o tym, co je czekało, oraz o tym, by uspokoić szaleńczo bijące serca.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- No, jest - odezwał się nagle mężczyzna, oddając Ilyari i
Silyi tożsamościówki. - Musicie się podpisać. Tutaj i tutaj - poinstruował je,
wskazując palcem miejsca do złożenia podpisu. Sil od razu się podpisała, Iri
rzuciła okiem na tekst, zanim to zrobiła. Nie wyglądało na to, by coś było nie
w porządku. Poza tym, że wszystko było nie tak, biorąc pod uwagę to, co miały
zacząć robić, by nie zginąć w męczarniach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Mamy środek nocy, więc sam zaprowadzę was na miejsce - oznajmił
mężczyzna, wstając. Był wysoki i całkiem przystojny. Brązowe oczy zdradzały
bystrość i inteligencję, ale również przemożne zmęczenie, którego to odczucie
potęgowały siwe włosy. Nie wydawał się na tyle stary, by zupełnie zsiwieć, Iri
przeszło nawet przez myśl, że może stało się tak przez wzgląd na jakieś przykre
wydarzenie z przeszłości. Słyszała o takich przypadkach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Posłusznie wyruszyły za nim w plątaninę kolejnych korytarzy.
Nie wiedziały nawet, czy nimi wcześniej przechodziły, czy też na wszystkich po
raz pierwszy stawiały kroki. Droga do celu znowu zajęła im ładnych kilka minut.
I w tym przypadku ich towarzyszowi kłaniano się lub go pozdrawiano, gdy ktoś na
nich wpadał, osób tych nie było jednak wiele przez wzgląd na późną godzinę.
Obecnie w Karczmie przebywali tylko klienci i ci, którzy mieli pecha otrzymać
nocną zmianę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>W końcu weszli na ciemne, drewniane, idealnie wypastowane,
kręte schody. Mniej więcej w ich połowie ciszę przerwały liczne odgłosy rozmów,
chichoty i inne dźwięki, których dziewczęta wolały nie interpretować. Serca
prawie im stanęły, gdy zrozumiały, że oto nadszedł czas, w którym
przypieczętuje się ich los.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Trafili na długi, rozgałęziający się w niektórych punktach
korytarz. Z obu jego stron znajdowało się wiele drzwi, z prawie każdego zaś
pomieszczenia - mimo środku nocy - dobiegały różnego rodzaju odgłosy. Ściany
zdobione były tapetą i obrazami, parkietowa podłoga zaś bordowym dywanem.
Znajdowały się najpewniej w tej części domu publicznego, z którego korzystali
ci bardziej zamożni obywatele.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Mężczyzna stanął przed jednym z pokoi i gestem pokazał, że mają
do niego wejść. Obie znieruchomiały, drżąc jedynie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie bójcie się - poprosił. - To naprawdę najlepsze, co
miałyście do wyboru.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wiedziały, że ma rację - w końcu przeanalizowały już wiele
różnorakich możliwości - ale nadal przerażało je to, co miały niebawem zacząć
robić. Przerażało tak bardzo, że momentami miały wrażenie, że umrą ze strachu,
wstydu bądź wyrzutów sumienia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- To najbezpieczniejsze miejsce w Salgarienie - rzekł jeszcze,
jakby pragnął dodać im otuchy. - Jeśli stąd wyjdziecie, zginiecie bądź
przypadnie wam los nawet gorszy od śmierci. Poza tym nie macie dokąd wrócić, a
tu zapewniony macie dach nad głową, regularne posiłki i kąpiele, słowem
wszystko.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Tyle że cena jest zbyt wysoka - szepnęła pod nosem Ilyari, na
tyle jednak cicho, by mężczyzna tego nie dosłyszał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Uśmiechnął się smutno, a dziewczęta pozwoliły się wreszcie poprowadzić
do wnętrza najbliższego pomieszczenia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>W środku znajdowało się osiem łóżek, cztery po prawej stronie i
cztery po lewej. Naprzeciwko wejścia stała duża szafa dwudrzwiowa. Niedaleko niej
znajdowały się drzwi, zapewne prowadzące do łazienki. Łóżka przedzielały szafki
nocne i stoliki. Na niektórych z nich stały wazony z kwiatami, na innych leżały
gazety bądź stare książki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Pięć łóżek było zajętych. Na jednym z nich, drugim po prawej
patrząc od strony wejścia, dwudziestokilkuletnia dziewczyna przyjmowała akurat
klienta. Dwie inne dziewczęta leżały na swoich łóżkach zupełnie nagie, lecz mimo
tego nieskrępowane, jedna, ubrana, w spokoju czytała książkę, a ostatnia
najpewniej brała kąpiel, gdyż z łazienki dobiegał odgłos puszczanej do wanny
wody.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zabawiająca się w najlepsze para nie zwróciła na przybyłych
najmniejszej uwagi, zaś dwie rozebrane dziewczyny chichotały na widok Silyi i
Ilyari, a dokładniej ich zatrwożone, zniesmaczone i przerażone miny.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nowe ptaszęta, co? - zaśmiała się jedna z kobiet. Wstała i z
gracją podeszła do mężczyzny, wpatrując się w niego kusząco. - Może szybki
numerek, panie ojcze?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Innym razem, Erri - odparł łagodnie, uśmiechając się lekko. -
Zajmiesz się nimi?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Oczywiście, panie ojcze - zapewniła z szerokim uśmiechem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Skinął głową, po czym wyszedł. Zdezorientowane dziewczęta nie
zdążyły nawet podziękować mu za fatygę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- „Panie ojcze”…? - zapytała szeptem Ilyari.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Wszystkie tak go tu nazywamy - rzekła Erri, wzruszając przy
tym ramionami. Długie do ramion, zakręcone na końcach rudoblond włosy
zakołysały się.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- To był Amao? - spytała cicho Silya.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Naturalnie. A wy myślałyście, że kto?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Trudno było im uwierzyć, że nieświadomie spędziły jakiś czas
sam na sam w towarzystwie najbogatszego i być może również najbardziej
wpływowego człowieka Salgarienu, przynajmniej sprzed okupacji Arman. Cóż, jak by
nie patrzeć, nie przedstawił im się, a one były zbyt przestraszone i
zestresowane, by o to zapytać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Wybierzcie sobie łóżka - poleciła Erri. - Wolne są te -
mówiła, wskazując poszczególne palcem prawej ręki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Nawet się nie zastanawiając, wybrały łóżka obok siebie - oba po
lewej stronie patrząc od wejścia. Ilyari zajęła to bliżej ściany z oknem, Silya
następne.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Erri pokazała im szafę i ich półki oraz wyjaśniła, że ubrania,
które się na nich znajdują, należą teraz do nich, a także że jeśli nie będą na
nie pasowały, ktoś z pewnością załatwi inne. Następnie oświadczyła, że pierwsze
dni spędzą na doprowadzaniu się do porządku, czyli na myciu się od stóp do
głów, pielęgnacji skóry, włosów i paznokci oraz tym podobnych czynnościach.
Koniecznie musiały też nieco przytyć, ale zostały zapewnione, że w tym miejscu
głód im nie grozi i szybko zażegnają niedobór witamin i minerałów oraz
niedowagę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Kiedy Erri zauważyła, jak zmęczone są nowe, nakazała im
odpocząć, gdyż w takim stanie i tak zapewne nie dotarłyby do nich żadne jej
nauki. Dziewczęta zgodziły się z tym, choć bardziej przez wzgląd na to, że
bynajmniej nie miały ochoty na bycie wtajemniczonymi w świat kurtyzan niż na
zmęczenie. Grzecznie ułożyły się na swych łóżkach, ale przez ładnych kilkanaście
minut, ciągnących się w nieskończoność, nie były w stanie zapaść w sen. Tępo
patrzyły na siebie nawzajem bądź na ścianę albo sufit, wciąż nie mogąc uwierzyć
w to wszystko, co się wydarzyło. W końcu jednak zasnęły, mimo hałasu
dobiegającego zarówno z ich pokoju, jak i tego zza ścian.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Znów nie była w stanie jej uratować. Choć tym razem doskoczyła
do niej w porę i nawet zasłoniła ją własnym ciałem, wystrzelony z okolic
automobilu pocisk w niewiadomy sposób ominął ją, by dopaść upatrzoną sobie
wcześniej ofiarę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Pani matka osunęła się na bruk. Ilyari ledwo zdążyła się
odwrócić i ją chwycić, by zapobiec uderzeniu jej głowy o ziemię.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Proszę, nie - szeptała w amoku, na nowo przeżywając rozpacz,
której nigdy nie zapomni.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Oczy Miiry zmatowiały. Przyciśnięta do brzucha dłoń pokryta
była szkarłatną krwią, która zresztą torowała sobie drogę pomiędzy palcami, by
zmierzyć ku brukowi. Kilka sekund później wiła się już pomiędzy poszczególnymi
kocimi łbami. Gdzieś w oddali rozległo się szczekanie bezpańskiego psa. Świat
stał się przerażającym obrazem namalowanym przez psychopatycznego artystę
używającego jedynie farb barwy czerni i wszelakich odcieni czerwieni.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wieki później do Ilyari dotarło wreszcie, że nie może już nic
zrobić. Nie zważając na to, że sukienkę ma do cna przesiąkniętą krwią pani matki,
dźwignęła się na nogi. Poczuła, że się chwieją, ale nie to miało teraz
znaczenie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Uniosła pełne bólu i nienawiści zielonobrązowe oczy i spojrzała
w stronę, z której wcześniej nadleciała śmiercionośna kula.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span><span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Morderca nadal stał przy
samochodzie. Wyglądał na rozbawionego całą tą sytuacją, choć właściwie tylko
usta rozciągały się w pogardliwym uśmiechu, zaś oczy wyrażały swego rodzaju
niezrozumiałą pustkę. Prawdopodobnie była to po prostu obojętność. Tak... Ten
człowiek - nie, potwór - nawykł do zabijania bez mrugnięcia okiem. I czerpał
radość z odbierania życia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Nienawidziła takich bestii. Według niej, nie zasłużyli na to,
by stąpać po tej ziemi, świętej ziemi nadanej ludziom przez Najstarszych.
Wiedziała, że ten ohydny zabójca pani matki spłonie w Ogniu Sprawiedliwości.
Pytanie brzmiało: kiedy to się stanie? I czy będzie jej dane ujrzeć jego
śmierć? Och, jakże tego w tej chwili pragnęła!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Przez jakiś czas stali tak nieruchomo, mierząc się nawzajem
wzrokiem. W końcu jednak coś się zmieniło, choć Ilyari nie od razu zrozumiała,
co to było.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wystarczyło, że mrugnęła, a Armanin zniknął jej z oczu.
Przestraszona poczęła rozglądać się na boki, chcąc odnaleźć go wzrokiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Kiedy jej spojrzenie padło na miejsce, w którym powinna leżeć
Miira, Ilyari niemal podskoczyła. Nie było jej!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Serce niemal wyskoczyło jej z piersi, w oczach poczuła piekące
łzy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Oddawaj ją! - krzyknęła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Miała zamiar znów zacząć rozglądać się za oprawcą, ale ledwie uniosła
wzrok, a okazało się, że on już przed nią stoi. Zupełnie się tego nie
spodziewając, wrzasnęła z zaskoczenia i ze strachu. Szare oczy mordercy,
widziane teraz z bliska, przeraziły ją jeszcze bardziej. Nie panując nad sobą,
zaczęła uciekać. Czuła jednak, że Armanin depcze jej po piętach. <i style="mso-bidi-font-style: normal;">Teraz twoja kolej,</i> słyszała - albo raczej
„poczuła”, jako że nie znała dźwięku jego głosu - w myślach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Szybko zaczęło brakować jej tchu. Była okropnie słaba
fizycznie. Często chorowała, niemal codziennie przynajmniej raz kręciło jej się
w głowie. Teraz też dopadło ją okrutne zmęczenie, do tego pociemniało jej przed
oczami. Zaczęła obawiać się, że zaraz uderzy w jakiś budynek. Zdała sobie
sprawę z tego, że od pewnego czasu nie biegnie już, lecz idzie, rozpaczliwie
chwytając powietrze. Wreszcie stanęła zrezygnowana i pogodzona z losem. Zamknęła
oczy - w końcu i tak nic nie widziała - i nakazała sobie się uspokoić. Powoli
wyrównywała oddech, co okazało się o wiele łatwiejsze niż się spodziewała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Poczuwszy, że to już ten czas, powoli uniosła powieki,
pochyloną głowę wyprostowała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Znów stał przed nią. Stalowe oczy przeszywały ją na wylot,
twarz zdobił kpiący uśmieszek. Nieznośnie powoli wyjął z kabury pistolet, po
czym bezceremonialnie przyłożył go do jej czoła. Poczuła chłód metalu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Po raz ostatni nabrała powietrza i zamknęła oczy. Nie zdążyła usłyszeć
wystrzału.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ilyari obudziła się nagle, oddychając ciężko. Natychmiast zdała
sobie sprawę z tego, że jest zupełnie mokra od potu. Odsunęła poły białej
kołdry, by nieco ochłodzić zgrzane ciało. Serce nagle rozszalało się, jak gdyby
zmęczyło się wyśnioną wcześniej szaleńczą ucieczką.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Próbując wyrównać oddech, odwróciła głowę w prawo, by upewnić
się, że z Silyą leżącą na sąsiednim łóżku wszystko jest w porządku. Okazało
się, że przyjaciółka śpi jeszcze, jak zresztą większość dziewcząt w pokoju. Kto
wie, może miały tu w zwyczaju dłużej spać, skoro w nocy często były zajęte...
pracą? Nie wiedziała i nie chciała wiedzieć. Nie chciała poznawać zwyczajów
tych kobiet na własnej skórze. Nie chciała tu być. O bogowie, nie chciała nawet
żyć. Co ją tu właściwie przygnało? Jak mogła być taka głupia? Co nią kierowało?
Tylko Silya? Kto nadał tej osiemnastoletniej dziewczynie prawo do decydowania o
losie przybranej starszej siostry?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Z powrotem odwróciła głowę i utkwiła spojrzenie w drewnianym -
bądź stylizowanym na taki - suficie. Po kilku minutach zaś podniosła się na
łóżku i po raz pierwszy uważniej przyjrzała się całemu pomieszczeniu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Drzwi wejściowe - z tego, co zdążyła w nocy zauważyć, jak
wszystkie na tym korytarzu - wykonane były z ciemnego drewna i znajdowały się
po drugiej stronie pokoju, po prawej stronie Ilyari, na środku tamtejszej
ściany pokrytej farbą u góry oraz ciemnobrązową boazerią u dołu. Po obu
stronach drzwi ustawione były łóżka: cztery z prawej (wszystkie zajęte) oraz
cztery z lewej (po przybyciu Silyi i Ilyari zajęte były już trzy), przedzielane
zgrabnymi szafkami nocnymi, na których ustawione były między innymi lampki
naftowe, mimo że do budynku doprowadzona była elektryczność. Może miało to na
celu sprzyjać klimatowi właściwemu takiemu przybytkowi? Iri przeszło przez
myśl, że w takim razie lepsze byłyby świece, ale one stanowiły większe
zagrożenie, jeśli chodzi o potencjalny pożar, więc być może dlatego wybór padł
na lampy naftowe?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Szafka nocna Ilyari mieściła się po jej lewej stronie. W kącie stał
wieszak - jak po chwili zauważyła, kolejny mieścił się na drugim końcu
pomieszczenia, choć również po lewej stronie, patrząc od wejścia. Po prawej by
się nie zmieścił, jako że na samym końcu pokoju, a jednocześnie niemal
naprzeciwko łóżka Ilyari, znajdowały się drzwi do łazienki. Sąsiadowały z
szafką nocną dziewczyny, która obecnie coś czytała i nawet nie zwracała uwagi
na Ilyari oraz, można powiedzieć, z oknem po drugiej stronie. Na lewo od okna
mieściła się szafa. Iri przypomniała sobie jak przez mgłę, że... Erri bodajże,
ta naga dzikuska, wspominała coś o tym, że każda z dziewcząt ma w niej swoją
półkę i ubrania. Aż bała się na nie zerknąć. Nie zdziwiłaby się, gdyby dostała
tylko bieliznę albo jakieś inne skąpe ciuszki, które więcej odkrywają niż zakrywają.
W życiu czegoś takiego nie ubierze, do licha. Nie wytrzyma tu...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Obiektywnie trzeba było stwierdzić, że te części budynku, które
zdążyła już zobaczyć, prezentowały się niezwykle zachęcająco. Atmosfera miała w
sobie coś na swój sposób magicznego, ale Ilyari nie potrafiła się tym
zachwycić. Nie w takiej sytuacji. Miała tu zaprzedać siebie, wszystkie
wyznawane od dziecka wartości... Miała zdradzić Najstarszych i zostać
grzesznicą oraz krzywoprzysięzcą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Nagle poczuła, że znów robi jej się słabo, więc z powrotem
opadła na poduszkę. Przez kilka chwil miała zamknięte oczy, a potem ze smutkiem
ponownie utkwiła wzrok w suficie. Z jakiegoś powodu dopiero wówczas zauważyła
jakieś cienkie szyny ciągnące się tam na kształt owali. Odkryła, że przy
ścianach są zasłonki, które można było sobie przesuwać wedle uznania. Coś
takiego znajdowało się przy każdym łóżku. Na moment ucieszyła się, że w ten
sposób Silya i ona będą mogły zapewnić sobie nieco prywatności, oddzielić się
na trochę od reszty świata, ale potem zdała sobie sprawę z tego, że zapewne owe
zasłony mają inny cel: odgrodzenie się pary kochanków od pozostałych osób w
pomieszczeniu. Co prawda ta para, która zabawiała się tu tej nocy, nie
skorzystała z dobrodziejstwa kotary, niemniej niektórzy pewnie woleli czegoś
takiego używać, czy to z powodu krępacji, czy to zwykłego kaprysu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>I znowu zaczynała myśleć „o tym”. Teraz wszystko się do „tego”
sprowadzało. O bogowie, tak bardzo się bała i brzydziła! Naprawdę, ale to
naprawdę wolała umrzeć. Przezwyciężyła jednak egoizm dla dobra Silyi, czym
skazała się na wieczne potępienie. Cudownie...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Sil wymruczała coś przez sen, więc Ilyari odwróciła się w jej
stronę. Wyglądała tak spokojnie... W przeciwieństwie do Iri, Silyi chyba nie
śnił się żaden koszmar. Ilyari zaś wciąż odczuwała dreszcze na myśl o tym, co
jej się przytrafiło w sennej marze. Ten Armanin... Doprawdy, nie umiałaby go
opisać i gdyby ujrzała go z daleka czy od tyłu lub z boku, za nic by go nie
poznała. Nie pamiętała żadnych szczegółów jego wyglądu poza dwoma. Szarymi
oczyma i złośliwym uśmiechem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Przymknęła powieki i wzięła głęboki oddech. Nie o tym mordercy
powinna teraz myśleć. Czy istnieje jakaś szansa na to, by umknąć niechybnej
zgubie? Czy dla niej i dla Silyi jest jeszcze jakaś nadzieja? Jakaś ucieczka
poza śmiercią? Wiedziała, że nie, ale mimo tego desperacko próbowała coś
wymyślić. Nie mogła ot tak pogodzić się z tym, że mają stać się zabawkami
mężczyzn, którymi gardziła. Ani z tym, że Damey nigdy już nie będzie taki, jak
kiedyś, gdy była dzieckiem. Przez jedną krótką chwilę zastanawiała się nawet,
jak by to było, gdyby ona i Silya zdążyły wyjść za mąż za Rena i Kana. Czy
wtedy byłyby bezpieczne? Co prawda całym sercem nienawidziła tych dwóch za to,
jak je ostatecznie potraktowali i była pewna, że nigdy nie zaznałaby szczęścia
u boku tego całego Rena, ale z drugiej strony... Wówczas służyłaby jednemu
mężczyźnie, a tutaj? Co ją tutaj spotka? I w jaki sposób ma chronić Silyę,
skoro czeka ją taki sam los jak ją? Obie zostaną zupełnie zbrukane. Nie do końca
to do niej docierało, choć pojmowała całą grozę, która płynęła z tego faktu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Poczuła, że zaczyna drżeć, a do jej oczu napływają łzy. Miała
ochotę porządnie się wypłakać, ale nie bardzo miała ku temu sposobność, wszak
nie była w pokoju sama. Wstała jednak po cichutku, nie chcąc nikogo budzić, po
czym czmychnęła do łazienki. Skorzystała z toalety, a następnie umyła ręce i
twarz zimną wodą. Miała nadzieję, że to jakoś ją otrzeźwi. Ze wszystkich sił
starała się nie popłakać, świadoma, że nie byłaby w stanie tego ukryć, bo jej
twarz natychmiast pokryłyby czerwonawe plamy. Silya od razu zaczęłaby
wypytywać, co się dzieje i starałaby się ją pocieszać, a ona zdecydowanie nie
miała na to ochoty. Co jej po pustych słowach? Pewnie, wiedziała, że Sil zależy
tylko na jej dobru, ale czcze pocieszenia w niczym Ilyari teraz nie pomogą.
Silya co prawda lubiła być zapewniana, że wszystko będzie dobrze, że dadzą
radę, że życie jakoś się ułoży i tak dalej, nawet jeśli było to oczywistym
kłamstwem czy po prostu mydleniem oczu, ale to przecież tylko oszukiwanie
siebie. Iri starała się czasem jakoś podnieść Sil na duchu, zazwyczaj jednak
osiągała przeciwny rezultat. Wszystko przez to, że nie potrafiła kłamać, za to
była mistrzynią w szczerym wyrażaniu tego, co myśli. Wolała się nie odzywać
zamiast wypowiadać puste słowa. Z tego i z wielu innych powodów nieraz
zastanawiała się, jak to możliwe, że tak bardzo pokochała Silyę i że mimo
wszystko tak dobrze się z nią dogaduje. Miały wiele wspólnych cech, to prawda,
ale różnice, które je dzieliły, były dość znaczące i trudne do zignorowania. Obie
czasami miały siebie dość, zdarzało się, że się poprztykały, kłótnie nigdy nie
trwały jednak długo, bo obie ich nie znosiły, a ponadto momentalnie dopadały je
wyrzuty sumienia i jedynie prześcigały się ze sobą, która pierwsza wyciągnie
rękę do zgody.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>W tym samym czasie Silya się obudziła. Przez moment
zastanawiała się, gdzie właściwie jest. Ledwie zaczęła przyzwyczajać się do
pokoiku w mieszkaniu Minaili i Shina, a już trafiła gdzie indziej. Poza tym to
„gdzie indziej” było domem publicznym. O bogowie, jak to się mogło stać? Czuła
się, jakby ten fakt latał gdzieś wokół jej głowy, lecz nie mogła go uchwycić i
do końca przyjąć do świadomości. Zmiany, jakie zaszły w jej życiu na
przestrzeni kilku ostatnich lat, przerastały ją. Najpierw straciła rodziców,
potem znalazła schronienie u pani matki, pokochała Ilyari jak siostrę i to
wszystko tylko po to, by Armanie zburzyli świat, który sobie z pomocą Miiry i
Iri zbudowała. Czym sobie na to zasłużyła? Ona i reszta Dameyczyków oraz
Marrymotów... Dlaczego Armanie byli tak okrutni? Jak bardzo by się nie starała,
nie potrafiła tego pojąć. Czyny, jakich dopuszczali się okupanci, zwyczajnie
nie mieściły się jej w głowie. Z natury była dobrą i współczującą pokrzywdzonym
dziewczyną, tym bardziej więc smuciło i przerażało ją to, co się ostatnio
działo. I jeszcze ta sytuacja, w jakiej znalazła się teraz wraz z Ilyari...
Ciężko było jej uwierzyć w to, że niebawem miała stać się czyjąś zabawką. Bo
czymże innym będzie? Ot, przedmiotem do kupienia. Co innego, gdyby wyszła za
mąż i spełniała obowiązki żony. To zupełnie odmienna sytuacja. Tutaj będzie
pewnie musiała usługiwać wielu różnym mężczyznom i niemądrze było się łudzić,
że każdy będzie miły, młody i przystojny. Aż tak naiwna nie była, co to, to
nie. Pewnie, zdarzały się nieśmiałe myśli, w których wyobrażała sobie spadającą
na nią niczym grom z jasnego nieba miłość, młodzieńca, który zrobiłby wszystko,
by ją stąd wydostać i zaciągnąć przed ołtarz Nowych bogów. Cóż, na Najstarszych
w tej kwestii też by się zgodziła, choć wiary i tak nie zmieni. Po prostu przez
cztery lata spędzone w towarzystwie dwóch zagorzałych wyznawczyń Najstarszych
przyzwyczaiła się już do obrzędów związanych z tą religią. Zresztą miała
przecież wziąć ślub w świątyni bogów przodków.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Nagle naszły ją myśli związane z wiarą. Od czasu do czasu
zdarzało jej się nad tym debatować samej ze sobą albo z Ilyari. Nie
ryzykowałaby bowiem takiej rozmowy z panią matką, dość konserwatywną.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Prawdą było, że to wiara w Najstarszych była pierwotną wiarą
Dameyczyków. Przed ustanowieniem Ery Paktu Dameyczycy i Marrymoci - wówczas
jeszcze się tak nienazywający - byli jednym Starożytnym Plemieniem, tyle że
dzielącym się na ludzi mieszkających na północy i na południu. Tak się złożyło,
że północ zamieszkiwały osoby o rudoblond włosach, a południe o brązowych, z
czasem jednak poprzez mieszane małżeństwa wszystko się zmiksowało, choć do
teraz to w Dameyu spotkać można było więcej szatynów aniżeli w Marrymocie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Całe plemię wyznawało Najstarszych, nazwanych tak na znak, że
to jedyni prawdziwi bogowie. Byli na świecie pierwsi, zanim jeszcze inne
plemiona wymyśliły sobie swoich bożków (oczywiście inne kraje miały własne teorie).<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Władzę nad plemieniem sprawowali akurat bracia będący potomkami
brązowowłosego człowieka południa i rudoblond kobiety z północy. Jeden
odziedziczył urodę po ojcu, drugi po matce. Po Wojnie Ziemi ustalili, że
łatwiej będzie zarządzać mniejszym terytorium, postanowili więc podzielić
ziemie plemienia na północny Marrymont i południowy Damey. Nazwy państw wzięły
się od mian braci - Marry’Mota oraz Dam’Eya. Już w imieniu swoich narodów wraz
z przywódcami trzynastu pozostałych byłych plemion podpisali Pakt, jednocześnie
przyrzekając sobie nawzajem wieczną współpracę między Dameyem a Marrymotem. I
faktycznie, Dameyczycy po dziś dzień szczycili się całkiem dobrymi kontaktami z
Marrymotami, z pewnością nie była to już jednak zażyłość na miarę tej sprzed
czterystu lat. Zdarzały się również konflikty, jak w każdym związku
międzynarodowym. Jeden ze sporów przypadł na rok dwieście osiemdziesiąty
czwarty. Ówczesny władca, Dam’Ey XIV, wstąpił na tron w wieku zaledwie
jedenastu wiosen i po pięciu latach poprztykał się o coś z dużo starszym i
bardziej doświadczonym od siebie królem Marrymotu. W rezultacie na kilkanaście
lat zerwał stosunki z północnym sąsiadem, a sam ogłosił, że Damey będzie odtąd
wierzył w Nowych bogów. Zdania ludu były jednak podzielone. Większość możnych
rodów poszła w ślady króla, ale zwykli mieszczanie czy plebs raczej niechętnie
zmieniali wiarę. Choć przez jakiś czas ludzie władcy dość brutalnie szerzyli
nową religię, ostatecznie nie dało się wyplenić wiary przodków i do teraz jedni
Dameyczycy wierzyli w Najstarszych, a inni w Nowych bogów. Jak by jednak nie
patrzeć, z roku na rok przybywało wyznawców raczej tych drugich. Silya była
zdania, że należy szanować każdego człowieka, bez względu na jego religię, lecz
ostatnio poczynała wątpić, czy wszyscy bogowie są dobrzy. Nieraz obiło jej się
już o uszy, że to bogowie Arman nakazali im napaść na niewinnych sąsiadów.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Usiadła na łóżku, zastanawiając się, co właściwie powinna
zrobić i jak się zachować. Nic sensownego nie przychodziło jej jednak do głowy.
Cała sytuacja, w jakiej się znalazła, wydawała jej się po prostu absurdalna.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wówczas z łazienki wyszła Ilyari. Sil posłała jej uśmiech, a
Iri starała się go odwzajemnić, ale zupełnie jej nie wyszło. Silya doceniła
jednak samą próbę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Dzień dobry - przywitała się cicho, by nie obudzić czterech
śpiących jeszcze dziewcząt. Ta, która czytała książkę, nagle jakby się ocknęła.
Ilyari skinęła głową w stronę Sil, a potem owej nieznajomej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Cześć - rzuciła ta. Miała długie do łopatek, kręcone brązowe
włosy i bardzo ładne, inteligentne brązowe oczy. - Mam na imię Ama. A wy? -
zapytała sympatycznym tonem, odkładając książkę w ciemnozielonej oprawie na
szafkę nocną.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Jestem Silya, a to Ilyari - odezwała się Sil, wiedząc, że
siostra pewnie niechętnie wdałaby się w jakąkolwiek pogawędkę. Mogłaby coś
odburknąć, a Silya wolała, by nie zrażały do siebie wszystkich wokół już na
wstępie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Miło mi was poznać - rzekła z uśmiechem Ama. Sil
odpowiedziała tym samym i zapytała o wiek. Ama nie wyglądała na wiele starszą
od nich i, jak się okazało, rzeczywiście tak było. W tym roku miała skończyć
dwadzieścia jeden lat.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Przez chwilę rozmawiały niezobowiązująco. Ilyari tylko się
przysłuchiwała. Nieszczególnie interesowało ją, co ma o sobie do powiedzenia
Ama, wolałaby raczej zobaczyć, co tak namiętnie czytała. Sama uwielbiała
książki i była częstym gościem w bibliotece. Pani matka nie lubiła co prawda,
gdy brała się za „bzdury” (czyli większość powieści), ale pozwalała jej czytać,
co chce, o ile tylko nie było w tym nic zdrożnego. Ilyari pochłonęła więc
niezliczoną liczbę romansów, powieści historycznych, obyczajowych, baśni i
innych. Czasami sięgała po poezję, ale szybko odkryła, że tylko proza jest w
stanie ukoić jej nerwy i przenieść ją do lepszego świata. Książki były jej
ucieczką. Kochała je za to.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Silya również lubiła czytać, ale nie czyniła tego aż tak
nałogowo jak Ilyari. Pani matka z kolei czytywała chyba tylko książki
religijne.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Co czytasz? - nie wytrzymała wreszcie Iri. Sil i Ama niemal
podskoczyły, zdziwione tym nagłym wtrąceniem się Ilyari w rozmowę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- „Zatracenie” Famii z Eksodosu - odparła Ama. - Słyszałaś o
tej powieści?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Tak, ale nie miałam jeszcze okazji po nią sięgnąć - przyznała
Ilya. O ile dobrze kojarzyła, w książce przewijał się motyw samobójstwa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Mogę ci ją przekazać, gdy skończę. Zostało mi kilka rozdziałów.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Będę wdzięczna. - Ilyari uśmiechnęła się leciutko, na chwilę
zapominając, gdzie jest. Przypomniała sobie nagle historię, którą niedawno
czytała… i której nie zdołała dokończyć. Akcja rozgrywała się w czasach Wojny
Ziemi. Mężny rycerz z terenów obecnego Kherimu, mający żonę i córkę, zakochał
się podczas jednej z licznych walk w pięknej wojowniczce z ziem Sharienu. Jako
że Iri nie zdążyła przeczytać książki, nie dowiedziała się w końcu, czy Arkel,
bo tak miał na imię ów odważny człek, zdecydował się porzucić rodzinę dla
cudownej Esmariell, czy też wrócił do żony i córeczki. Odczuwała ogromne
niezadowolenie z powodu niemożności doczytania powieści, choć obecnie był to
przecież jej najmniejszy problem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- O, hej, maleńkie! - Erri wyskoczyła spod kołdry przepełniona
energią. Jej łóżko mieściło się na drugim końcu pokoju, było pierwsze po
prawej, patrząc od strony wejścia. - Wyspane? Mam nadzieję, że tak - rzekła,
nie czekając na ich odpowiedź. Podeszła do nich. - No, wstawać, zdążycie
jeszcze należeć się w tych łóżkach. Lepiej się troszkę ogarnijcie, bo
wyglądacie, jakbyście wyszły ze stodoły, a trzeba będzie was wiele nauczyć -
oświadczyła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Erri, może byś się tak ubrała? - mruknęła karcąco Ama. - Nie
widzisz, jakie są przestraszone i zdezorientowane? Nie dokładaj im stresu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Niech się przyzwyczajają. - Erri wzruszyła ramionami. Ama
posłała jej pełne dezaprobaty spojrzenie. - No już dobrze, dobrze - westchnęła,
wywracając oczyma. Podeszła do szafy, otworzyła odpowiednie drzwiczki i wybrała
coś na chybił trafił. Założyła na siebie coś, czego Silya i Ilyari nie
potrafiłyby nazwać, a co składało się ze stanika i opadającej z niego haleczki
ledwie zasłaniającej pośladki. Erri zatrzasnęła drzwiczki szafy i odwróciła się
do Amy. - Zadowolona? - spytała tonem cierpiętnicy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ama tylko westchnęła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie przejmujcie się nią, tak już ma - wyjaśniła
przepraszająco w stronę nowych.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- „Tak już ma” - prychnęła przedrzeźniająco Erri, idąc już w
stronę toalety.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zaraz potem zaczęły budzić się i inne dziewczęta. Łóżko obok
Erri okazała się zajmować Orra o krótkich, brązowych włosach, zaś obok niej i
Amy - rudoblondwłosa Bomi. To po lewej stronie drzwi było własnością Fimy.
Wszystkie dziewczyny były starsze od Ilyari i Silyi, były po dwudziestce.
Koleżanki zdawały się dobrze się między sobą dogadywać, choć każda była inna.
Gdyby nie fakt, gdzie się znajdowały, Sil ucieszyłaby się z poznania nowych
osób. Iri teoretycznie nic do nowopoznanych nie miała, jednak kiedy
przypominała sobie, czym się na co dzień parają, jakoś nie potrafiła myśleć o
nich do końca przychylnie. Mimo tego starała się nie być w stosunku do nich
niemiłą - wszak nie wiedziała jeszcze, jak trafiły do tego przybytku. Pewnie
miały swoje powody, tak jak ona i Sil.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Minęło jakieś pół godziny, gdy wreszcie któraś z dziewcząt
stwierdziła, że umiera z głodu. Siostry dopiero wówczas zauważyły, że również z
chęcią by coś zjadły, dlatego bez większych oporów dały zaciągnąć się do
stołówki. Ze zdumieniem dowiedziały się, że pełne posiłki będą im wydawane trzy
razy dziennie. Na śniadanie miały dziś do wyboru płatki zbożowe z mlekiem lub
kanapki z szynką i żółtym serem. Nieśmiało poprosiły kuchtę o płatki. Dostały
do tego gorącą herbatę - podobno jakieś ziółka, które miały pomóc im się
uspokoić. Od razu bowiem widać było, że są nowe i zupełnie zagubione.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Usiadły naprzeciwko siebie przy podłużnej ławie i bez słowa
zajęły się jedzeniem. Miały świadomość, że ten stan względnego spokoju długo
się nie utrzyma i niebawem ktoś położy kres ich niewinności.</span></div>
</div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/14894742957753473026noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-4944271586179829570.post-54304290718578198752016-03-18T16:50:00.000+01:002018-06-21T15:11:15.454+02:00Rozdział VIII<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<br />
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Salgarien,
15. dzień 8. miesiąca 424. roku Ery Paktu<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Shin potrzebował sporo czasu na uspokojenie się i doprowadzenie
do porządku. Kiedy jednak to mu się udało, opowiedział reszcie - również
Yukiemu, który do tego czasu zdążył znów do nich przyjść - o tym, co wydarzyło
się w szkole.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Poranne lekcje minęły jak zwykle, nic szczególnego się nie
działo. Dramat wydarzył się na przedostatniej. Shin spokojnie prowadził
zajęcia, gdy do klasy nagle wpadło kilku albo nawet kilkunastu Arman. Widząc,
że ewidentnie chcą coś zrobić dzieciom, nie namyślając się, rzucił się na dwóch
z nich. Z jednym być może by sobie poradził, ale był nieuzbrojony, więc z dwoma
nie miał już większych szans. Otrzymując coraz to kolejne razy, krzyczał do
dzieci, by uciekały. Niestety, nawet te, które próbowały to zrobić, nie zdołały
zbiec. Armanie zgarnęli wszystkie dziewczynki i wyprowadzili je siłą, płaczące
i przerażone do granic możliwości. Miał akurat zajęcia z czternastoletnimi
dzieciakami. Jak się potem dowiedział, młodsze zostawili w spokoju, ale ich
rówieśników i starszych…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Póki był w stanie się ruszyć, próbował walczyć, ale nie miał
żadnych szans. Na moment chyba nawet stracił przytomność, ale nie był tego
pewien. Wszystko to wydawało się złym snem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Dziewczynki zabrano, roztrzęsionych chłopców puszczono do domu.
Podczas akcji zginęło dwóch siedemnastolatków, którzy próbowali obronić
koleżanki, oraz troje nauczycieli. Szczerze mówiąc, Shin dziwił się, że on sam
to przeżył. Dlaczego zostawili go przy życiu? Nie łatwiej byłoby się go pozbyć?
Nawet głupi by zauważył, że jest wrogiem Arman, czemu więc go oszczędzono,
podczas gdy innych nie? Ewidentnie coś tu było nie tak, ale Shin nie zamierzał
dzielić się tymi przemyśleniami z żoną i przyjacielem. Minaili była już dostatecznie
zmartwiona, a Yu... Cóż, pewnie znów ubzdurałby sobie coś głupiego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Nie mógł pojąć, jak Armanie mogli zrobić coś tak potwornego.
Czy oni w ogóle mieli jakieś ludzkie uczucia i sumienie? Jeszcze niedawno
próbował myśleć o nich obiektywnie - przecież niemożliwe, by dosłownie każdy
Armanin był zły i zasługiwał na potępienie - ale teraz chyba już nie potrafił
tego robić. To, czego się dopuszczali, w głowie się nie mieściło. Jak bardzo
trzeba być okrutnym i zdeprawowanym, by pojmać niewinne dzieci do Wielkich
Domów Rozkoszy? Czy w ogóle oddadzą rodzicom te dziewczynki, które jeszcze nie
zakwitły? Wszak na pewno takie wśród nich były. Dzieci dojrzewają w różnym
tempie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Tak okropnie współczuł swoim uczennicom! Nie mógł wybaczyć
sobie tego, że nie potrafił ich ocalić. A ich rodzice? O bogowie, przecież oni
wszyscy się załamią! Rano jak zwykle puścili swoje córeczki do szkoły, a one...
One nie wróciły. I nie wrócą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Chłopców też było mu żal. Musieli patrzeć na to wszystko,
przerażeni i bezsilni. Część z nich się załamie, część dołączy do ruchu oporu,
część na pewno zrobi coś nierozważnego, przed czym nikt ich nie powstrzyma, a
każdy bez wyjątku będzie miał po tym strasznym dniu traumę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Shin nigdy nie wybaczy sobie swej bezsilności i słabości.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Minaili nie mogła patrzeć na to, jak wciąż dręczy się wyrzutami
sumienia. Naturalnie nie mógł nic poradzić na to, co się stało, czegokolwiek by
nie zrobił, nie przyniosłoby to pożądanego skutku. Nie dziwiła mu się jednak,
że czuje się z tym wszystkim tak podle. Była pewna, że kiedy tylko zamykał
oczy, widział sceny ze szkoły i dobijał się tym, iż w żaden sposób nie pomógł
dzieciom.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Yu również czuł się okropnie. Po części przez wzgląd na uczucia
przyjaciół, po części przez to, że podobny los czekał niebawem większość
Dameyek i Marrymotek (dameyski ruch oporu utrzymywał tajne stosunki z
marrymockim i obie strony wiedziały, że sytuacja w obu krajach jest bardzo
podobna), w tym Silyę i Ilyari, o ile szybko nie zostaną umieszczone w
Karczmie. Z drugiej strony, nawet jeśli zgodzą się na pracę tam,
niepowiedziane, że to je uratuje. Czasy się zmieniały i Armanie rościli sobie
coraz więcej praw do interesów w Karczmie i nie tylko, co sprawiało, iż Yuki
bał się, że to pociągnie za sobą przykre i niebezpieczne konsekwencje. Nie
zmieniało to jednak faktu, że była to dla nich jedyna szansa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Sil i Iri zwyczajnie nie mogły uwierzyć w to, co usłyszały z
ust Shina. Wydawało im się to zbyt przerażające i okrutne, by mogło być
prawdziwe. Jak by jednak nie patrzeć, od tych kilku dni wszystko, co się
działo, było jakby nierzeczywiste przez wzgląd na fakt, jak bardzo było
straszne. Armanie niemalże przestali być w ich oczach ludźmi - jawili im się
jako najgorsze bestie. Tak nie można postępować, a oni... Oni wyrządzają tyle
złego bez mrugnięcia okiem. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Swoją drogą, dlaczego inne kraje im nie pomogły? Armanie
naruszyli Pakt Piętnastu Narodów ustanowiony czterysta dwadzieścia cztery lata
temu. Ilyari i Silya, jak każdy (albo przynajmniej prawie każdy) obywatel
jednego z owych piętnastu narodów, znały jego treść na pamięć. Czyż nie było
tam napisane „Od dnia dzisiejszego po kres czasu dzielimy świat na piętnaście
części, z których każda rządzić się będzie własnymi prawami”? Oznaczało to
przecież, że wojny mają ustać na zawsze, że każdy kraj otrzymuje suwerenność,
że nikt nie ma prawa podbijać innych państw i nimi rządzić. Armanie powinni więc
zostać surowo ukarani za złamanie Paktu. Ukarani przez wszystkie pozostałe
dwanaście państw. Tymczasem zaś Damey i Marrymot zostały zostawione w
potrzebie. Czyżby inne narody bały się Armanu? Czy był aż tak potężny?
Dziewczęta niezbyt znały się na polityce (żeby nie rzec: wcale), lecz miały
silne poczucie sprawiedliwości i nie mogły przeżyć tego, że w Dameyu tak się
wszystko posypało. Przecież gdyby taki Nadril albo taka Lemezja wspomogły Damey
i Marrymot, cała sytuacja mogłaby zakończyć się inaczej. Być może wojnę
zduszonoby w zarodku. Tymczasem wydarzyło się tyle złego... A jeśli Armanie na
tym nie poprzestaną? Jeśli zechcą podbić kolejne państwa? Czy wszyscy im
ulegną? Tak nie może być. Z tym trzeba coś zrobić... Jak tak dalej pójdzie,
ludzie niebawem doczekają się odpowiednika Ery Wojen Starożytnych Plemion,
która była tak straszna, że dzieci właśnie się o niej uczące do dziś potrafią
rozpłakać się na lekcjach, gdy mowa o dramatyczniejszych jej epizodach. Gdyby
teraz miało dojść do czegoś takiego... Cóż, pewnie rozpoczęłyby się masowe
samobójstwa, bo mało kto wybrałby najróżniejsze wyrafinowane tortury zamiast śmierci.
Tak jak wieki temu matki byłyby zmuszone zabić własne dzieci, by te nie dostały
się w ręce wrogów, którzy żywcem obdzierali je ze skóry czy palili (zazwyczaj
na oczach krewnych), synowie zdradzaliby ojców i na odwrót, zapanowałby chaos,
którego koniec byłby przez wiele lat jedynie nic niewartą mrzonką. Nie, tego
nie można powtórzyć. Przodkom ledwie udało się przeistoczyć barbarzyńskie walki
w „cywilizowaną” Wojnę Ziemi, a następnie ustanowić słynny Pakt. Ludzie
znajdowali się wówczas na skraju przepaści. Zostało ich mało, większość
poległa, została zdradzona, zabita, zbrukana, zniszczona. Ale dzięki przywódcom
ówczesnego świata ludzka kraina poczęła się odradzać i po ledwie kilkuset
latach doszła do obecnego poziomu. Dlaczego Armanie chcieli to zniszczyć? Czy
naprawdę wolą wojnę niż pokój? To nie do pomyślenia. Jak w ogóle można pragnąć
czyjejś krzywdy? Oczywiście w każdym zakątku świata od czasu do czasu trafiają
się różnego rodzaju zwyrodnialcy, mordercy, gwałciciele, okrutnicy, ale
wszystkich prędzej czy później się gładzi, tym bardziej, że są to jedynie
jednostki bądź mniejsze grupy, na przykład radykalne sekty religijne. Ale
teraz? Teraz wrogiem jest cały kraj. Wielki i potężny kraj, na dodatek bardzo
ludny. Podobnej wielkości był jedynie odległy Ramar, który jednak w dużej
mierze był niezamieszkany, jako że sporą jego część stanowiły dziewicze
puszcze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Po dłuższej chwili milczenia wszyscy poza Ilyari zaczęli
rozmawiać przyciszonymi głosami, zupełnie tak, jakby głośne mówienie o tym, co
się stało, było niewłaściwe. Ta zaś dyskretnie przegryzła na moment wargę, nie
mogąc wynurzyć się z głębin własnych myśli.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Jak tak dalej pójdzie, Silya i ona będą skończone. Armanie już
przypuszczali ataki, a będzie tylko gorzej. Nikt ich nie powstrzymuje, bo i jak?
Pewnie, od czasu do czasu ruch oporu bawił się w jakieś akcje sabotażowe czy
dywersyjne, ale na większą skalę nic to nie da.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Nie może pozwolić, by Silyę dopadli Armanie. Nigdy, przenigdy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wzięła głębszy wdech, patrząc na złożone na kolanach dłonie. Siedzieli
wszyscy w kuchni przy stole, jak zazwyczaj, bo tu mieścili się w piątkę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Proszę, zabierzcie Silyę do Karczmy - powiedziała nagle. -
Jak najprędzej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zaległa cisza. Przez kilka czy kilkanaście sekund nikt się nie
odzywał, próbując przetrawić to, co usłyszał. Wszyscy w napięciu i ze
zdumieniem wpatrywali się w Ilyari, która pozornie była zupełnie spokojna. W
środku jednak łkała nad losem Dameyek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Macie rację. To jedyne wyjście - rzekła w końcu, gdy nadal
nikt nie był w stanie wykrztusić z siebie słowa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Uhm. To bardzo rozsądne podejście - pochwalił ją niepewnie
Shin.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Iri? Co ty mówisz? - szepnęła Silya, wlepiając w nią spojrzenie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ilyari wreszcie uniosła wzrok, ale zgrabnie ominęła nim każdego
poza Sil, której spojrzała prosto w oczy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Tylko tam masz szansę na to, żeby wyjść cało z tego bagna -
stwierdziła. - Może nie będzie tak źle, co? - Spróbowała się uśmiechnąć, ale
niezbyt jej to wyszło. - Zawsze marzyłaś o wielkiej miłości, pamiętasz? Kto
wie, może to w Karczmie ją spotkasz? W życiu zdarzają się różne niespodzianki -
mówiła niezbyt przekonująco. Sama za bardzo w to nie wierzyła, choć chciała.
Życzyła przybranej siostrze wszystkiego, co najlepsze. Niechże faktycznie
zakocha się ze wzajemnością i wreszcie będzie szczęśliwa. Niech doczeka się
dzieci, którym nieumiejętnie będzie szyła czapki i szaliki na zimę, które
rozpieści tak niesamowicie, że będą zupełnie nieznośne, niech zatuli męża na
śmierć. Niech doczeka tego, o czym tak od dziecka marzyła. - Pewnie, na
początku będzie ciężko, ale musisz być dzielna i cierpliwa, dobrze? - ciągnęła,
używając tonu matki mówiącej do swego dziecka. Czuła, że zaraz się rozpłacze,
ale nie mogła sobie na to pozwolić, więc znów wzięła głęboki oddech. - Jakoś to
będzie - dodała na koniec.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Ale, Iri, nie rozumiem... - szepnęła Silya, wpatrując się w
nią wielkimi oczyma. - Dlaczego cały czas mówisz tylko o mnie?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Bo tylko ty pójdziesz do Karczmy - odparła spokojnie Ilyari.
W tym momencie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki przestała się bać.
Tak po prostu musi być, ot, tyle. Silya zacznie nowe życie, ciężkie, bo
ciężkie, ale ostatecznie na pewno na dobre jej to wyjdzie, a ona ze swoim się
pożegna. To nic takiego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie, Iri, nie pójdę bez ciebie - zaprzeczyła niby to hardo
Silya, jednak pod powiekami czuła już łzy. Wiedziała, że zaraz wpadnie w
histerię.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Pójdziesz. Ja przecież nie mogę tam iść.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Niby dlaczego?! - wykrzyknęła już z płaczem Sil.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Ty wiesz - powiedziała cicho Ilyari, uśmiechając się
leciutko.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Pieprzona przysięga! W tej chwili Silyę ogarnęła niemalże
nienawiść w stosunku do pani matki i Najstarszych bogów, przez których Iri
wybrała śmierć zamiast życia. Ona wiedziała. Wiedziała, co siostra zamierza.
Zabije się, a ją odda do Karczmy, by usługiwała jakimś napalonym mężczyznom,
żywiąc się jedynie nadzieją na to, że kiedyś jeden z nich stanie się „tym
jedynym”, i pozwoli jej utonąć w morzu rozpaczy. Nie, nie ma szans, by Silya
się na to zgodziła! Po jej trupie!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Mam to gdzieś - warknęła przez zaciśnięte zęby. Teraz nie mogła
się rozhisteryzować, musiała być twarda. Zbyt wiele od tego zależało. - Nigdzie
bez ciebie nie pójdę, rozumiesz? Albo pójdziemy do Karczmy razem, albo razem
zginiemy, w ten czy inny sposób. Nie chcę kolejny raz stracić kogoś bliskiego.
Nie chcę znów zostać sama. Nie zamierzam żyć bez ciebie, Iri. Tylko ty mi
zostałaś. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Patrzyły tylko na siebie, więc nie widziały reakcji pozostałego
trojga. Wszyscy byli wstrząśnięci, ale przy ostatnim zdaniu Yuki drgnął.
Małżeństwo spojrzało na niego z wyrzutem, lecz ten, choć z ciężkim sercem,
nadal uważał, że dla Silyi lepiej jest nie wiedzieć o tym, jakie więzi ich
łączą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Minaili prawie płakała, Shin siedział z zaciśniętymi ustami i
nieodgadnionym wyrazem twarzy, Yu szkliły się oczy. Mocno zaciskał dłonie na
spodniach. Od dziecka uczono go panować nad sobą. Gdyby tak nie było, zginąłby
już wiele razy, a przecież nie mógł zostawić rodziców - a teraz już tylko ojca
- samych.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Rozumiesz, co do ciebie mówię? - Silya nadal wpatrywała się w
Ilyari. Nie pozwoliła jej odwrócić wzroku. - Jeśli umrzesz, zabiję się,
obiecuję ci to na Nowych i Najstarszych bogów. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Iri miała świadomość, że Sil nie żartuje. Ale ona tak panicznie
bała się śmierci i tego, co miało być po niej! Niby wierzyła w Nowych bogów i
ich łaskę, w życie po śmierci, jakie ofiarują, wierzyła w to, że jej rodzice
czekają na nią gdzieś w zaświatach... Jednak mimo tego bała się. Bała się tak
bardzo, że normalnie nigdy nie podjęłaby takiej decyzji. Nigdy nie wybrałaby
śmierci zamiast życia, choćby najpodlejszego. Skoro tak, musiała być na
granicy. Ilyari musiała być teraz całym jej światem albo może jego
fundamentami, na których ona sama się opierała. Bez nich runie w bezkresną
przepaść i nie będzie już dla niej ratunku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Co ona ma teraz zrobić? Wybrać Silyę i życie czy Najstarszych i
śmierć? Gdyby nie troska i miłość, jakimi obdarzała Sil, wybór byłby bajecznie
prosty. Ale tak...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>O bogowie, pomóżcie! Znalazła się w potrzasku. Żadne wyjście
nie było dobre.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zrobiło jej się słabo, a do oczu napłynęły wstrzymywane łzy. To
już koniec. Czego by nie wybrała, pogrąży siebie i Silyę w rozpaczy. Jej umysł
ciągnął ją w egoistycznym kierunku, w którym czekały na nią bezpieczne ramiona
śmierci. Wiedziała, że samobójstwo pociągnie za sobą poważne konsekwencje w
ramach odpokutowania go, jako że było, łagodnie mówiąc, niewskazane, ale miała
nadzieję, że po jakimś czasie dobrego sprawowania się w zaświatach zasłuży na Ocean
Łaski Najstarszych. Jednakże serce się sprzeciwiało, walczyło o to, by zwróciła
się w drugim kierunku. W stronę cierpienia, upokorzenia, Ognia Sprawiedliwości.
Ale też tę, którą wybrała Silya, jedyna bliska jej osoba.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Choć to mogłoby wydawać się zaskakujące i niedorzeczne, w tym
momencie marzyła o tym, by do mieszkania wpadli Armanie i bez zastanowienia
rozstrzelali ich wszystkich. Problem sam by się rozwiązał. Nie musiałaby
podejmować najcięższej decyzji w życiu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>O bogowie, dlaczego do tego doszło...?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Dziewczętom kazano porozmawiać na osobności, w spokoju, i
zastanowić się nad tym wszystkim. Kiedy zostawiono je same w pokoiku gościnnym,
głównie to Silya mówiła. O tym, że Karczma to jedyne wyjście. Że przemyślała
wszystko i ich wybawcy mają rację. Przypominała o haniebnych czynach Arman. O
reszcie Dameyek, którym nie dano takiej szansy jak im. O bogach, szczególnie
Najstarszych. O tym, że z pewnością nie będą rozliczać swych wyznawczyń z
przysiąg złożonych w czasach, gdy sytuacja wyglądała zupełnie inaczej, a jeśli
nawet będą chcieli to zrobić, ona weźmie ciężar win Ilyari na siebie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Iri zaprzeczyłaby co najmniej połowie słów Silyi, ale nie miała
ochoty na dysputy. To, która miała rację, nie miało zbyt dużego znaczenia.
Zresztą tak naprawdę Sil pewnie sama nie wierzyła w większą część tego, co
powiedziała. Mówiła, co trzeba, co czuła, że musi zostać wypowiedziane, i tyle.
Nadzieja na lepsze jutro? Na miłość w czasach wszechobecnego strachu i śmierci
w każdej chwili mogącej zapukać do drzwi? Na radość i szczęście, choćby
poprzedzone cierpieniem, które jednak uszlachetnia i wzmacnia człowieka? Nie.
Życie tak nie wygląda. A już na pewno nie ich życie ani życie innych Dameyek i
Marrymotek. Im pozostała jedynie hańba lub śmierć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Gdyby nie Silya, gdyby tylko nie Silya... Wszystko byłoby
prostsze. Dlaczego Ilyari tak się do niej przywiązała? Dlaczego to niepozorne dziewczę
stało się jej tak drogie? Przez to nie było dobrego wyjścia z sytuacji, w
jakiej się znalazła. Była rozdarta między Sil a bogami. Och, tak bardzo
rozdarta... Odpowiedź powinna być prosta. Człowiek powinien wybrać Silyę, a
dusza - bogów. Sęk w tym, że ona przecież składała się z jednego i drugiego. I
choć życie doczesne przeminie i teoretycznie powinna bez namysłu oddać się
Najstarszym, coś w niej protestowało. Czy nie zachowałaby się okropnie
egoistycznie, gdyby zignorowała uczucia Silyi i postąpiła po swojemu? Z drugiej
strony, jeśli zdradzi bogów i złamie przysięgę im daną, nie będzie dla niej
ratunku. Najpierw będzie cierpieć za życia, a potem po śmierci, już wiecznie.
Spłonie w Ogniu Sprawiedliwości niczym najgorsi zbrodniarze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>O bogowie, tak bardzo się bała!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Silya paplała dalej, próbując przekonać do swoich słów zarówno
Ilyari, jak i - może przede wszystkim - samą siebie. Nie była aż tak naiwna, by
wierzyć w to, co mówi. Obawiała się wręcz, że będzie zupełnie przeciwnie, że
wkroczą do jaskini lwa, nawet o tym nie wiedząc. Ale czy to i tak nie jest
mniejsze zło? Jeśli nie zdecydują się na Karczmę, zgarną je Armanie, a jeśli
tak się stanie, zostaną obdarte ze wszystkiego, co mają. Z dumy, nadziei,
honoru, człowieczeństwa. Inną alternatywą była śmierć, ale jej Silya bała się
chyba jeszcze bardziej niż Arman. Nie do końca wiedziała, dlaczego tak jest,
ale naprawdę nie chciała umierać. Nie w najbliższym czasie. Chciałaby dożyć
późnej starości, patrząc, jak jej wnuki lub nawet prawnuki smakują świata.
Dlaczego miałaby rezygnować z danego jej przez bogów życia w wieku niespełna
dziewiętnastu lat? Bogowie po to dali jej życie, by mogła z niego korzystać.
Nie godziło się odbierać go sobie ot tak. Musiała przekonać Ilyari do swoich
wątpliwych racji, bowiem gdyby siostra nie zmieniła zdania, obie musiałyby
umrzeć. Sil nie potrafiłaby już bez niej żyć. A może by potrafiła, wszak po
każdej stracie można jakoś się podnieść - przynajmniej teoretycznie - lecz nie
chciała znów przeżywać śmierci bliskiej osoby. Żałowała pani matki, ale za
Ilyari tęskniłaby stokroć bardziej, być może nawet tak jak za rodzicami albo
przynajmniej prawie tak jak za nimi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Nie, nie pozwoli na to.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Być może nie zdążyłyby podjąć decyzji na czas, gdyby nie to, że
nagle Silya przypomniała sobie o dziewczynach, które również miały wziąć dziś
ślub. Przecież Armanie chcieli wkroczyć do świątyni, by, eufemistycznie rzecz
ujmując, przerwać ceremonię! Shin i Yuki obiecali, że ostrzegą ich koleżanki,
jednak nic potem na ten temat nie powiedzieli! Co prawda wyciągnęli z Sil ich
adresy (które na szczęście znała), ale później w ogóle do tego nie nawiązywali,
choć mieli wiele okazji.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Przestraszone wyszły do przedpokoju, by stamtąd zawołać
chłopców. Zapytały ich o Kammę, Paleo i Goi. W odpowiedzi najpierw otrzymały
jedynie smutne miny i spuszczenie przez nich wzroku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Przykro nam - mruknął Shin. - Byliśmy u każdej z nich wczoraj
późnym popołudniem. Żadnej z nich już nie zastaliśmy. Nie chcieliśmy wam mówić,
bo byłyście dostatecznie dobite tą całą Karczmą... - tłumaczył.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Co znaczy, że ich nie zastaliście? - spytała cicho Ilyari,
domyślając się odpowiedzi. Pustym wzrokiem patrzyła na młodzieńców. Tuż obok
niej Silya przełknęła ślinę i automatycznie poszukała dłonią ręki Iri.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Shin wziął wdech, ale zanim zdążył wymyślić odpowiedź, Yu,
patrząc Ilyari prosto w oczy, wyznał dziewczętom całą prawdę z wczorajszego
wypadu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Armanie dopadli je przed nami. Z samego rana wyciągnęli je z
łóżek i zawlekli do samochodów. Z zeznań naocznych świadków wynika, że nie
obchodzili się z nimi łagodnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>A więc to tak... Przepadły. Przepadły tak jak one mają
przepaść. To samo czekało je dwa dni temu. Gdyby nie pojawili się chłopcy,
tkwiłyby już po uszy w bagnie armańskiego domu publicznego. A teraz spotkało to
Paleo, Kammę i Goi, młode kobiety, które dzięki naukom przedmałżeńskim zdążyły
całkiem dobrze poznać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Silya zaczęła płakać, Ilyari nadal wpatrywała się w Yukiego, a
on w nią. Shin, zauważywszy to, stał cicho, świadomy, że decyzja zaraz padnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Po chwili wydającej się trwać w nieskończoność Ilyari
przymknęła powieki, zwróciła twarz ku górze i odetchnęła głęboko. Potem
powróciła do poprzedniej pozycji.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Zabierzcie nas do Karczmy - szepnęła, wydając na siebie wyrok
spłonięcia w Ogniu Sprawiedliwości Najstarszych.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Trzeba to jakoś zorganizować - zauważył Shin, kiwając się w
przód i tył. Siedział na dywanie w salonie. Silyę i Ilyari posadził na sofie, a
Minę i Yukiego na fotelach. Mógł co prawda zająć jeden z nich i wziąć Minaili
na kolana, ale kiedy siedział w taki sposób jak teraz, miał na wszystkich oko.
- Dokumenty są w porządku, więc tu nie ma problemu. Ale nie możecie sobie tak
po prostu stąd wyjść i pójść do Karczmy. Ulice są patrolowane, w Karczmie też
przebywa coraz więcej Arman... To niebezpieczne przedsięwzięcie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Pozostają kanały. Dojdziemy nimi do mnie, a potem piwnicami
do Karczmy - rzucił Yu. Nie wyglądał na zadowolonego z tego, co się działo, ale
nic innego im nie pozostało. Jeśli dziewczyny miały dostać jakąkolwiek szansę
od życia, to mogła to być tylko Karczma.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- W naszej piwnicy jest jakaś rura, która chyba prowadzi do
kanałów - przypomniała sobie Mina.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Byłoby świetnie. - Yuki skinął głową.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Shin zaoferował się, by natychmiast to sprawdzić. Wyszedł więc
z mieszkania i wrócił po kilku minutach, oświadczając z zadowoleniem, że
Minaili się nie myliła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- To chyba problem z głowy - zauważył Shin z uśmiechem. Że też
nigdy wcześniej nie wpadł na to, by tą drogą chadzać do Yu! Nawet godzina
policyjna nie byłaby im straszna. - Proponuję dzisiejszą noc. Przeprowadzę je
przez kanały, a potem przekażę je tobie - zwrócił się do przyjaciela. Ten
niechętnie skinął głową. - No to postanowione! - oświadczył. Lekko klasnął w
dłonie. Zachowywał pozorną pogodę ducha nawet teraz, gdy był rozchwiany emocjonalnie
z powodu zajścia w szkole. Nie zwracał też uwagi na ból powstały w wyniku
pobicia. Cieszył się po prostu, że coś się wreszcie układa. Miał nadzieję, że
plan przemycenia dziewcząt do Karczmy nie spali na panewce.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wysłali je do pokoiku gościnnego, by się przespały, jako że w
nocy pewnie oka nie zmrużą. Yu umówił się z Shinem co do godziny, pożegnał się
z Miną, po czym ruszył przygotować co trzeba. Shin i Minaili zostali sami.
Kobieta dotknęła lekko policzka męża, patrząc na niego z zatroskaną miną.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Boli? - spytała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- E tam, tyle co nic - odparł, wyszczerzając zęby.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Chciałabym, by Yu i te dziewczyny też były w stanie tak do
wszystkiego podchodzić - szepnęła, tuląc się do męża. Objął ją jedną ręką w
pasie, a drugą głaskał po głowie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Jakoś to będzie - oznajmił z pozorną pewnością. - Musi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Uhm - mruknęła tylko nieprzekonana. Próbowała wierzyć w
nadejście lepszych czasów, ale szczerze mówiąc, widziała tylko ciemność.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Mocniej uczepiła się Shina, próbując odegnać bezlitośnie
napływające jej do oczu łzy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Choć spodziewały się, że nie zasną, udało im się to zrobić dość
szybko. Były zapewne po prostu wymęczone przeżyciami tego dnia i poprzednich.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Minaili delikatnie zbudziła je jakieś czterdzieści minut przed
północą. Dała im jeść i pić, by po niedługim czasie pożegnać je ze łzami w
oczach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Dziękujemy za wszystko - rzekły obie, wykonując tradycyjny
gest dziękczynny.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie ma za co. Trzymajcie się, kochane - szepnęła, przytulając
je bez ostrzeżenia. Silya odwzajemniła uścisk, Ilyari zesztywniała, zdziwiona
takim gestem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Shin dał żonie całusa w policzek, po czym zaprowadził
dziewczęta na dół, do piwnicy. Było tam ciemno, ale nie zapalali wątłego
światła, by nie kusić losu. Starali się poruszać jak najciszej, żeby nawet
sąsiedzi-Dameyczycy nie wiedzieli, że coś się dzieje. Czasy były niepewne i
nawet wśród rodaków na pewno czaili się zdrajcy, więc lepiej dmuchać na zimne.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Shin wcześniej dokładnie przestudiował mapę kanałów, którą
naprędce skądś skombinował (skąd, tego nie powiedział), więc teraz, wyuczony
jej oraz znający topografię nadziemnej części Śródmieścia, szedł po ciemku,
prowadząc Ilyari i Silyę szybko i pewnie. Szli tak chyba tylko kilka minut.
Shin zatrzymał się wówczas, wszedł po niewidocznej dla dziewcząt drabince i
zapukał w coś, co się nad nim znajdowało. Jeden stuk. Przerwa. Pięć stuków.
Przerwa. Dwa stuki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Z drugiej strony również rozległo się stukanie. Jeden. Przerwa.
Pięć. Przerwa. Trzy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Właz został otwarty i Shin wylazł na powierzchnię, by potem
wraz z czekającym na górze Yukim pomóc wejść dziewczętom. Były od nich niższe,
a drabinka nie prowadziła na samą górę, więc miałyby poważne problemy, by
wdrapać się tam samodzielnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ze zdumieniem zauważyły, że znajdują się w ogrodzie. Był środek
jesieni, więc drzewa w dużej mierze zgubiły już liście, ale wysokie iglaki
otaczające ogród z trzech stron skutecznie broniły niepożądanym oczom wglądu do
niego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Było zbyt ciemno, by mogły zauważyć szczegóły. Okna otaczających
je kamienic czy willi ziały ciemnością, światła latarni z ulic tu nie
dochodziły, musiały więc polegać jedynie na mdłej poświacie księżyca i gwiazd.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Chłopcy ujęli je za dłonie i poprowadzili do jakiegoś budynku.
Tam również nie zapalili światła. Stanęli.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Cóż, tu się pożegnamy - rzekł jakby nieśmiało Shin. - Bardzo
miło mi było was poznać. Nie dajcie się smutkowi, walczcie o szczęście, byle
rozsądnie - poradził im z lekkim uśmiechem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Sil poczuła w oczach łzy. Z jakiegoś powodu przywiązała się do
Shina i Minaili i przykro jej było, że się rozstają. Nie miałaby nic przeciwko
temu, by dłużej u nich pomieszkać, ale miała świadomość, że to niebezpieczne i
dla niej oraz Iri, i dla tego sympatycznego małżeństwa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Podziękowały mu tak jak wcześniej jego żonie. Pomachał im
jeszcze, po czym zniknął w ogrodzie. Sil miała nadzieję, że jeszcze się
zobaczą. Ilyari z kolei z trudem myślała już o czymś innym poza tym, co je
niebawem czekało. Nie przywiązywała się też do ludzi tak szybko jak przybrana
siostra, więc łatwiej było jej pożegnać Shina i Minę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Yu poprowadził je do piwnicy. Okazała się zdecydowanie niemała,
bo przeszli kilka pomieszczeń, zanim odsunął jakieś beczki czy skrzynie, za
którymi znajdowały się niewielkie drzwiczki. Otworzył je kilkoma kluczami, po
czym puścił je przodem, by samemu z powrotem zamknąć drzwi. Westchnął cicho, po
czym kazał im iść za sobą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Przez kilka minut przedzierali się przez różnego rodzaju
pomieszczenia. Większość wyglądała na piwnice, inne na pralnie, jeszcze inne
sprawiały wrażenie, jak gdyby ktoś w nich mieszkał, ale obecnie przebywał gdzie
indziej. Wolały nie dociekać przyczyn tych potencjalnych zniknięć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>W końcu Yuki zatrzymał się przed następnymi solidnymi drzwiami
zamkniętymi na co najmniej kilka zamków. Ponownie bez zastanowienia sięgał po odpowiednie
klucze i otwierał kolejne to zamki. Nie pytały, skąd ma klucze i dostęp do tych
wszystkich podziemnych tajemnic. Pewnych rzeczy lepiej nie wiedzieć. Może
skombinował je od jakiegoś kolegi z ruchu oporu? A może miał pożyteczne
znajomości? Tak naprawdę nic o nim nie wiedziały, był najbardziej tajemniczym
członkiem trio przyjaciół, więc ciężko było im domyślić się, jak faktycznie
było.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie odstępujcie mnie ani na krok - przykazał im cicho. - Do
nikogo się nie odzywajcie. Nie rozglądajcie się za bardzo.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Skinęły głowami. Serca waliły im jak młotem. Bały się tego, co
je czekało. Bały się nieznanego i wszelkich wyzwań, jakie zostaną im rzucone.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Witajcie w Karczmie - mruknął Yuki na tyle cicho, że ledwie
go dosłyszały, jednocześnie otwierając drzwi do lekko oświetlonego
pomieszczenia. Spostrzegły kolejną piwnicę, tyle że ta zdecydowanie musiała
należeć do jakiegoś baru czy restauracji. Faktycznie musiały znaleźć się w
Karczmie. Sama piwnica wyglądała na swój sposób bogato. Zapasów i alkoholi było
tu całe mnóstwo, panował też względny porządek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Niepewnie i z drżącymi sercami przekroczyły próg.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>W jakimś pomieszczeniu nad nimi zegar począł wybijać północ.</span></div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/14894742957753473026noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-4944271586179829570.post-1747002822753888012016-02-19T19:11:00.001+01:002018-06-21T14:52:03.227+02:00Rozdział VII<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<br />
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Salgarien,
13. dzień 8. miesiąca 424. roku Ery Paktu<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Minaili i Shin wpadli do mieszkania zupełnie zziajani. Ledwo
zdążyli przed rozpoczęciem godziny policyjnej. Yuki wyszedł na korytarz, by ich
przywitać. Już wcześniej ustalili, że póki Silya i Ilyari tu przebywają, on też
może tu pomieszkiwać. Małżeństwo wiedziało doskonale, że przyjaciel będzie
spokojniejszy, mogąc choć w minimalnej mierze dbać o kuzynkę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Załatwione! - Shin uśmiechnął się. Pomógł żonie zdjąć
płaszcz, po czym sam zdjął swój. Pozbył się też butów. - Genn powiedział, że
postara się do jutra załatwić sprawę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Dziękuję. - Yu lekko przytulił przyjaciół w podzięce. Byli
doprawdy nieocenieni. - Nie wiem, co bym bez was zrobił.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Och, bez przesady - rzuciła z uśmiechem Mina. - Co z
dziewczynkami?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Zasnęły.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Kiedy Ilyari nieco się uspokoiła, pomógł jej przejść do pokoiku
gościnnego i posadzić ją na łóżku tuż przy śpiącej Silyi. Możliwe, że nie była
tego świadoma, ale poprosiła, by został chwilę, jak gdyby bała się samotności.
Kilka minut później już spała, a on mógł przez moment popatrzeć na twarze
kuzynki i jej przybranej siostry. Były niepozorne, delikatne i wymęczone.
Chciałby dać im tak wiele... Gdyby nie ta okupacja... Może odnowiłby kontakty z
Silyą, a Ilyari poznałby w normalnych warunkach i może...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Nie, stop. Nie wolno mu się nakręcać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wyszedł z pokoiku, przeszedł do salonu i tam czekał na powrót
przyjaciół. Zaczął się już poważnie o nich martwić, gdy wreszcie wrócili.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nic dziwnego - westchnęła Minaili, przerywając napływ
wspomnień Yukiego. - Biedactwa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Chodźcie, porozmawiamy - zaproponował Shin, wszyscy troje
przeszli więc do salonu i usadowili się na tych samych miejscach co zazwyczaj -
Mina i Shin na kanapie, Yu na fotelu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Dlaczego nie powiedziałeś im prawdy? - spytała cicho Minaili.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Yuki spuścił wzrok.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Mniej wiesz, spokojniej śpisz - odparł niechętnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie powinieneś jej od siebie odpychać - zauważyła z troską w
głosie Mina. - Po raz kolejny straciła kogoś bliskiego i świat, do jakiego
przywykła. Na pewno ucieszyłaby się, gdyby dowiedziała się, że w istocie ma
wujka i kuzyna.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Czym mniej będziemy się ze sobą kontaktować, tym lepiej dla
niej - odrzekł posępnym tonem Yu. - Chcę się upewnić, że obie są bezpieczne, a
potem nasze drogi znów się rozejdą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Głupek. - Minaili patrzyła na przyjaciela ze smutkiem. Znowu
zaczynał... Obawiała się, że już nie pozbędzie się tego uczucia, jakie
nawiedziło go po śmierci matki. Tego, które kazało mu twierdzić, że dla każdego
będzie lepiej, żeby się do niego zanadto nie zbliżał. Shin i ona nie dali się
odtrącić, ale byli silni i zdeterminowani, by do tego nie dopuścić. Dziewczęta
zaś nawet nie miały świadomości, z kim się zadają. - Rozumiem, że chcesz
zapewnić im bezpieczeństwo. Ale to nie oznacza, że musisz je odpychać. Na
bogów, Silya to twoja kuzynka, a Ilyari może być tą, na którą tak długo
czekałeś! Nie możesz tego odrzucić - mówiła. Shin spojrzał na nią ze
zdziwieniem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Yu się zakochał? - spytał niedowierzając. Widząc minę żony i
emocje, które próbował ukryć przyjaciel, zrozumiał, że chyba faktycznie tak
jest. - Stary, nic nie mówiłeś! - oskarżył go, celując w niego palcem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Mina przesadza - stwierdził tylko, choć obawiał się, że ta w
istocie rozumie całą tę poplątaną sytuację najlepiej z nich wszystkich. Może
dlatego, że była kobietą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie wiedziałem, że jesteś masochistą, ale co mi do tego... W
sumie poza złośliwym charakterkiem wydaje się milutka - rzucił Shin tonem
znawcy, nie zwracając uwagi na słowa Yu. - No to postanowione, trza was ku
sobie pchnąć! - rozochocił się.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Shin, nie denerwuj mnie - mruknął Yuki. - Dajcie temu spokój.
Nic z tego nie będzie. Jak już mówiłem, musimy znaleźć dla nich obu bezpieczną
przystań, a potem wrócimy do tego, co było.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- I po to tyle szukałeś Silyi, by znów ją opuścić? A Ilyari?
Jak już się zakochałeś, to trzeba iść na całość! Do licha, żyjemy w takich
czasach, że trzeba czerpać garściami co się da!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Szukałem Silyi, by dowiedzieć się, w jakiej jest sytuacji i
by w razie czego jej pomóc. Teraz jest okazja, by to zrobić. Więc jeśli chcecie
mi pomóc, to pomyślcie po prostu, jak je uratować - powiedział Yu przez
zaciśnięte zęby. Na bogów, oni nic nie rozumieli... Kochał ich, ale czasami
różnica światów, w których żyli, dawała o sobie znać ze zbyt wielką mocą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Przykro mi, stary, ale już ci powiedziałem, że jedyną opcją
jest Karczma - odparł ze smutkiem Shin.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Rzucił ten pomysł tuż przed obiadem, ale nie mieli kiedy go
przedyskutować.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie pozwolę na to, by trafiły do burdelu - warknął Yuki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Lepszy dameyski niż armański - zaoponował Shin. - Słuchaj,
wiem, co czujesz. Szlag by mnie trafił, gdyby coś takiego stało się jakieś
osiem lat temu i to my z Miną znaleźlibyśmy się w takiej sytuacji. Ale na pewno
nie dopuściłbym, by dostali ją Armanie. - Mówiąc to wszystko, mocno przytulał
żonę, jakby chciał ją obronić przed złem tego świata. - Dobrze wiesz, że
wystarczy teraz głupia rewizja, a takich jest przecież najwięcej właśnie w
Śródmieściu, by dziewczyny wpadły. A jeśli tak się stanie, to nie ma zmiłuj,
Wielkie Domy Rozkoszy czekają! Znając tych łotrów, posłaliby je w różne miejsca
i biedaczki nigdy więcej by się nie spotkały. No, o ile w ogóle przeżyłyby to,
co chcieliby zrobić im Armanie...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Starczy! - Yu nie mógł już tego słuchać. Na samą myśl, że
jakiś przeklęty Armanin miałby położyć swoje brudne łapy na jego kuzynce lub
Ilyari miał ochotę kogoś zabić. - Do cholery, nic już nie wiem!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ewidentnie był jednocześnie wściekły, jak i załamany. Mina
wyswobodziła się z objęć Shina i podeszła do Yukiego. Ujęła w dłonie jego twarz
i spojrzała mu prosto w oczy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Jestem kobietą, Yu, ale zgadzam się z Shinem. Dużo o tym
myślałam i analizowałam różne opcje, ale ostatecznie naprawdę nie ma innego
wyjścia jak wybrać mniejsze zło - szepnęła z powagą, ale i łzami w oczach. Tak
bardzo współczuła tym dwóm biednym istotkom! Nie wyobrażała sobie, by mogła
znaleźć się w podobnej sytuacji. Jakże wielkie miała szczęście, że pobrali się
z Shinem tak wcześnie! - Niebawem rozpanoszy się tu chaos okrucieństwa i
bezwzględności. Musisz podjąć decyzję. Nie możemy zrobić tego za ciebie, ale
chcemy uzmysłowić ci, co im grozi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Wiem... - szepnął. W jego orzechowych oczach również błysnęły
łzy. - Wiem... Ja po prostu...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Cii, jakoś to będzie - zapewniła, przytulając go do piersi. -
Jakoś to będzie - powtórzyła, chcąc przekonać do tego zarówno Yukiego, jak i
Shina oraz samą siebie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ledwo otworzyła opuchnięte od wcześniejszego płaczu oczy.
Jęknęła cichutko, bo gdy tylko się ruszyła, poczuła, że pęka jej głowa.
Ponownie przymknęła powieki. Na samą myśl o pani matce znów poczuła w oczach
łzy, ale z całych sił starała się opanować. Nie może wciąż wpadać w histerię.
Musi dbać o Silyę. Musi być dzielna, choć to takie trudne. Musi się jakoś
ogarnąć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Nagle napadły ją niewyraźne wspomnienia sytuacji sprzed...
Właściwie nie miała pojęcia, ile czasu minęło od jej szlochania w kuchni.
Przypomniała sobie jednak, że została nakryta w tak żałosnym stanie przez
niemalże obcą osobę. Na dodatek mężczyznę. Znowu jęknęła. Było jej tak okropnie
głupio! Jak ona ma mu spojrzeć w twarz? Zapadnie się chyba pod ziemię. Idiotka!
Trzeba było nad sobą zapanować, a ona co zrobiła? Poddała się rozpaczy i nie
myślała o konsekwencjach. Głupia, głupia!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Próbowała o tym zapomnieć, ale nie potrafiła pozbyć się
niesamowitego uczucia tkwienia w ramionach osobnika przeciwnej płci. Nigdy
wcześniej nie była tak blisko żadnego mężczyzny. Poczuła, że robi jej się
gorąco. O bogowie, co się z nią działo? Musi ochłonąć. Nie może się tak
zachowywać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Na myśl o tym, że miała wyjść za mąż, zrobiło jej się słabo.
Skoro sam uścisk mężczyzny tak na nią działał, jak miałaby przeżyć...
powinności żony? Okropieństwo. Ale cóż, Ren to przeszłość. Tylko co z Armanami
i ich okrutnymi prawami? Jak mają z Silyą im umknąć? Nie wyobrażała sobie
siebie i jej w ich łapskach. Nie przeżyłyby w żadnym Wielkim Domie Rozkoszy
nawet jednej doby. O wyczynach Arman krążyły już niemal legendy. Byli silni,
brutalni i ogółem okropni. Nie oddałaby się żadnemu z nich, choćby miała
umrzeć. Tak samo nie pozwoliłaby tknąć Silyi. Naprawdę wolałaby, aby obie
umarły niż dostały się w ich ręce, choć i ten wniosek ją przerażał.
Podejrzewała, że Sil wybrałaby wszystko, byle nie śmierć. Cóż, nie muszą
przecież zgadzać się we wszystkim...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Nie wiedziała, co ze sobą zrobić, więc póki co po prostu
leżała, dobijając się czym tylko się da. Jakieś pół godziny później przebudziła
się Silya. Iri odetchnęła z ulgą. Wreszcie będzie mogła zająć myśli czymś
innym.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Wyspałaś się troszkę? - spytała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Jestem jak nowonarodzona - odmruknęła Sil. - Iri, co z nami
teraz będzie? - zapytała cicho.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie wiem - odpowiedziała ze smutkiem. - Naprawdę nie wiem...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Silya spojrzała na nią uważnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Iri, płakałaś - zauważyła. Ta tylko wzruszyła ramionami,
dając znać, że to nic takiego. Były przecież w takiej sytuacji, że to nic
dziwnego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie musisz się martwić, już jest w porządku - zapewniła
nieumiejętnie, uśmiechając się wymuszenie i lekko głaszcząc Sil po głowie, na
co ta tylko westchnęła, jako że postanowiła nie denerwować siostry wałkowaniem
tego tematu. - Z tego co widać, jest już chyba środek nocy. Może jednak
spróbujemy znów zasnąć, co? - zaproponowała Ilyari.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Silya skinęła głową. Obie znów się położyły, Sil przytuliła się
do Iri, a ta, zamiast odepchnąć ją, jak to zazwyczaj robiła, objęła ją leciutko
i przez chwilę głaskała jeszcze po głowie. Silya szybko zasnęła. Iri pomęczyła
się trochę niemądrymi myślami, a potem również zapadła w sen.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Salgarien,
14. dzień 8. miesiąca 424. roku Ery Paktu<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Shin z samego rana musiał zabrać się do szkoły. Minaili wyszła
razem z nim z zamiarem zrobienia zakupów, dziewczęta zostawili więc pod pieczą
Yukiego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Silya nadal chyba odsypiała, bo o ile zazwyczaj budziła się
dość wcześnie, o tyle kiedy była porządnie zmęczona, mogła spać niemal do
południa. Ilyari już od jakiegoś czasu na przemian to się budziła, to
zasypiała, w końcu postanowiła więc wstać. Ubrała się w sukienkę, którą
pożyczyła jej Minaili, po czym po cichu wymknęła się z pokoju gościnnego.
Przeszła do łazienki, nie rozglądając się na boki, a tam obmyła twarz zimną
wodą, by się dobudzić i na szybko uczesała włosy, które natychmiast upięła w
kok. Choć na co dzień wolała kitkę lub warkocz, a teraz teoretycznie mogła
nawet pozwolić sobie je rozpuścić, czuła się w obowiązku nosić kok. Panią matkę
by to cieszyło. Nieświadomie robiła to dla niej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Chciała wejść do kuchni, by zaparzyć herbatę, ale stanęła wpół
kroku. Yuki siedział przy stole nad szklanką kawy, ale nie zauważył jej, bowiem
opierając głowę na ręce, wpatrywał się w okno. Już chciała czmychnąć, gdy zdała
sobie sprawę, że lepiej byłoby zagadnąć go teraz, sam na sam, niż przy
świadkach. Musiałaby się wtedy tłumaczyć, a to okropnie by ją zawstydziło.
Wystarczy, że jedna osoba widziała ją w takim żałosnym stanie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Tylko co miała mu powiedzieć? Wstydziła się tego, co się stało.
Swojego braku kontroli, tego, że pewnie wyglądała w tamtej chwili doprawdy
okropnie (miała świadomość, że gdy płacze, jej twarz zamienia się w morze
czerwonych plam), tego, że byli tak niestosownie blisko siebie...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Przegryzła wargę. Byłaby stchórzyła, gdyby przypadkiem nie
odwrócił głowy i jej nie zauważył. Uśmiechnął się ciepło, ale jednocześnie z
jakimś nieodgadnionym smutkiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Dzień dobry - odezwał się. - Dobrze spałaś?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Tak, dziękuję - odparła tak cichutko, że nie wiedziała, czy
mógł to dosłyszeć. Patrzyła pod nogi, w dłoniach nerwowo gniotła sukienkę.
Czuła na sobie wzrok jego cudownie orzechowych oczu, a to okropnie ją
krępowało. W końcu jednak musiała się przełamać, przekroczyła więc wreszcie
próg kuchni, na chwilę na niego spojrzała, ale zażenowana natychmiast z
powrotem spuściła oczy. Nie wiedziała, co ze sobą zrobić i gdzie podziać wzrok.
Skąd to się brało?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>W końcu zreflektowała się i przypomniała sobie, po co chciała
się z nim zobaczyć. Wykonała tradycyjny gest podziękowania.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Wybacz, proszę, moje wczorajsze zachowanie. Nie panowałam nad
sobą - szepnęła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Ależ... Nie ma za co przepraszać! To zrozumiałe, że jesteś
załamana. Obie jesteście - dodał cicho. Uniosła na niego spojrzenie. O bogowie,
jak słodko na niego patrzyła! Na pewno nie miała tej świadomości. Pewnie w
ogóle nie zdawała sobie sprawy z tego, że za jej pozorną obojętnością, a czasem
nawet złośliwością kryje się tyle cudownej słodyczy. Była po prostu urocza. Nie
piękna, ale właśnie urocza. - Ja... Szczerze mówiąc, prawdopodobnie rozumiem,
jak się czujesz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wlepiła w niego pytająco-słodkie oczęta. Serce waliło mu jak
młotem, gdy tak na nią patrzył. O bogowie, nie wyobrażał sobie, że mógłby ją stracić...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Pod koniec wojny Armanie zamordowali mi matkę - wyznał powoli.
- Byliśmy bardzo zżyci. Była cudowną kobietą... a oni ją zabili. Tak po prostu,
jakby nie znaczyła więcej niż pył - powiedział gorzko.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- O bogowie.... - szepnęła. - Tak mi przykro! Nie miałam
pojęcia...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wyglądała, jakby miała się zaraz popłakać, co tym bardziej go
rozczuliło. Nie chcąc, by znów się załamała, uśmiechnął się lekko.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Jest ciężko, ale musimy nauczyć się żyć w tym świecie - rzekł
z powagą, chociaż tak naprawdę do teraz nie pogodził się ze śmiercią matki.
Nigdy też nie pozbędzie się wspomnienia zimnego spojrzenia i szyderczego
uśmiechu Fremda Reswelda. - Niestety, właśnie taki nam się trafił.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Skinęła głową, przyznając mu rację.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zapadła chwila milczenia. Z jakiegoś powodu oboje znów wpadli w
pułapkę swych spojrzeń. Żadne nie było w stanie oderwać wzroku od tego
drugiego, jak gdyby ktoś ich zaczarował.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Iri, co tak stoisz?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ilyari niemal podskoczyła, będąc wyrwaną z transu. Odwróciła
się do Silyi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Biedna, jesteś cała czerwona - przestraszyła się Sil. - Masz
gorączkę? Musisz uważać na zdrowie, chodź no tu - mruknęła, podchodząc do niej
i przykładając jej rękę do czoła. - Hm, jesteś trochę ciepła. Lepiej się połóż.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nic mi nie jest... - wyjąkała Iri. Dlaczego była tak
zarumieniona? Litości! Żałosne z niej dziewczę. Nigdy nie zwracała większej
uwagi na mężczyzn, właściwie to większością gardziła, a teraz... Zdecydowanie
działo się z nią coś dziwnego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Och, dzień dobry - rzekła Silya do Yukiego, którego dopiero
teraz zauważyła, zaabsorbowana wcześniej przybraną siostrą. Uśmiechnął się i
odpowiedział tym samym oraz zaproponował, że zrobi im coś do picia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Już jestem! - usłyszeli wówczas głos Minaili. Wróciła właśnie
z zakupów. Yu wyszedł, by pomóc jej z torebkami pełnymi jedzenia. Nie chciała
od niego pieniędzy, ale on i tak po kryjomu wsunął je później do kieszeni jej
płaszcza. - No, czas zrobić śniadanie! - oświadczyła Mina, wchodząc do kuchni i
zakasując rękawy swej granatowej sukienki. Silya i Ilyari od razu zaproponowały
pomoc. Domyślając się, że lepiej się czują, gdy mają co robić, przyjęła ją,
choć były gośćmi, którym normalnie nie pozwoliłaby pracować u siebie w domu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Przepraszam, ale muszę zapytać - szepnęła Sil podczas
śniadania. Dawno nie jadła tak dobrze jak tutaj, u tych dobrych ludzi. Wierzyć
się nie chciało, jak bardzo życie w Śródmieściu różniło się teraz od tego w
reszcie dzielnic. Co jakiś czas zerkała na Iri. Na szczęście wreszcie jadła jak
trzeba. Wcześniej ledwie skubnęła to, co jej podawano. Czuła się przy niej jak
obżartuch, ale naprawdę potrzebowała wreszcie najeść się do syta.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Tak? - zapytała z zachęcającym uśmiechem Minaili.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Czy wymyśliliście może, co z nami zrobić? - spytała
nieśmiało. - Nie możemy siedzieć u was wiecznie. Narażamy was na
niebezpieczeństwo. Jeśli Armanie dowiedzieliby się, że nas ukrywacie...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Mina i Yu spojrzeli po sobie. Minaili wyglądała na smutną, Yuki
zacisnął zęby.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Teoretycznie tak - oświadczyła w końcu Mina. - Ale najpierw
zjedzmy, dobrze? Potem porozmawiamy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Sil skinęła głową, ale nie bardzo podobała jej się ta wymiana
spojrzeń między przyjaciółmi. Jak się domyślała, Ilyari również. Przeczucia ich
nie myliły, ale o tym miały dowiedzieć się dopiero jakieś pół godziny później.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Skończyli posiłek, Iri posprzątała ze stołu, a potem razem z
Silyą pozmywała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Usiądźcie - poprosiła Minaili, gdy wszystkie naczynia były
już czyste. Posłusznie to zrobiły. Sil jakby z nadzieją się w nią wpatrywała.
Ilyari patrzyła na swoje ręce złożone na stole, bała się bowiem, że jeśli
podniesie wzrok, znów wpadnie w pułapkę spojrzenia Yukiego siedzącego
naprzeciwko niej. - Wysłuchajcie nas spokojnie, dobrze?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Pokiwały głowami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Widzicie, sytuacja jest naprawdę ciężka. Z powodu tych
planowanych łapanek oraz tego, że niektórzy Armanie mogą znać waszą tożsamość
ze względu na wiadomą sprawę, nie możemy was umieścić u żadnych znajomych czy
gdziekolwiek. Normalnie moglibyśmy załatwić wam jakąś pracę czy coś, ale
teraz... Teraz nie jest tak łatwo. Przemyśleliśmy dogłębnie różne opcje, chociażby
wysłanie was na wieś, ale ostatecznie każda z nich niesie za sobą ogromne
niebezpieczeństwo. Pozostała jedna, która wam się nie spodoba, ale jedyna, jaka
może wam pomóc przeżyć tę okupację - wyjaśniała cicho. Mówiła jakby z trudem,
jak gdyby bała się dojść do sedna wypowiedzi. Silya i Ilyari w milczeniu
czekały na ciąg dalszy. - Znacie Karczmę? - zapytała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Oczywiście, to przecież symbol Salgarienu - odparła Sil. Co
prawda nigdy tam nie była, ale o Karczmie słyszał każdy mieszkaniec Shantos i
nie tylko. Właściwie podejrzewała, że może być znana w całym Dameyu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>W istocie Karczma była ogromnym, ceglanym budynkiem od kilku
pokoleń będącym wizytówką Salgarienu, a niekiedy i całego Dameyu. Nawet
królewska rodzina zatrzymywała się w niej, gdy w jakimś celu przybywała na
wyspę Shantos. Miejsce to było słynne zarówno w kręgach bogatych, jak i
biednych, gdyż każdy mógł znaleźć tam coś dla siebie. W kawiarni czy
restauracji zamówić można było dania i napoje od najtańszych po najdroższe i najbardziej
wykwintne, w hotelu - tani pokoik bądź drogi apartament. Mawiano, że jeśli chce
się coś załatwić, a nie wie się gdzie, najlepiej iść do Karczmy. Jej
właściciel, Amao, był jednym z najbogatszych ludzi w Dameyu, a może i na
świecie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ilyari również nigdy w niej nie była, ale o niej słyszała, więc
skinęła tylko głową.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie wiem, czy wiecie, ale w Karczmie można znaleźć
praktycznie wszystko - kontynuowała ostrożnie Minaili. - Również... cóż, dom
publiczny.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Utkwiły w niej spojrzenia. Co ona próbowała im powiedzieć?
Chyba nie...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Naprawdę mi przykro, ale wychodzi na to, że póki sytuacja z
Armanami się nie zmieni, to będzie dla was jedyne względnie bezpieczne miejsce
- powiedziała ze smutkiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Silya zaczęła kręcić głową.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie. Nie, nie, nie, nie możecie... - szeptała, w oczach mając
łzy. Wyglądała już niemal na nieobecną, bo doskonale zrozumiała, na czym stoją.
Chcieli je oddać do domu publicznego! Na bogów! Jej rodzice w grobie by się
poprzewracali, pani matka również!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ilyari z niedowierzaniem wpatrywała się w Minaili.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Żartujesz, prawda? - spytała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Przepraszam... - jęknęła ta. Było jej ich tak strasznie żal,
że najchętniej odwołałaby wszystko, co powiedziała, lecz nie mogła tego zrobić.
Naprawdę w nocy przeanalizowali z Shinem i Yukim wszelkie możliwości i tylko ta
jedna dawała Silyi i Ilyari jakąkolwiek szansę na przeżycie. - Musicie
zrozumieć...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie! - niemal krzyknęła Iri, gwałtownie wstając od stołu. -
Nie możecie nam tego zrobić! Chcecie nas posłać z deszczu pod rynnę?! To nie jest
pomoc! Nie pozwolę, by jakiś zboczeniec tknął Silyę i mnie! Nigdy w życiu!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Błagam, uspokójcie się, pomyślcie logicznie - prosiła Minaili,
widząc histerię Sil, która płakała i w kółko powtarzała tylko słowo „nie” i do
której nic konkretnego już nie docierało, oraz Ilyari, wściekłą i zrozpaczoną,
czerwoną na twarzy i nieumiejętnie powstrzymującą się od płaczu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Iri na moment przeniosła wzrok na siedzącego w milczeniu
Yukiego. Naiwnie myślała, że je poprze, że zaprotestuje albo że zaprzeczy temu
wszystkiemu i wystąpi z jakimś genialnym pomysłem. Wyglądał jednak na chyba
jeszcze bardziej zrozpaczonego niż Minaili.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Przepraszam, to naprawdę jedyne wyjście - szepnął ponuro.
Spuścił wzrok, bo nie mógł patrzeć na dziewczęta. Krajało mu się serce. - Karczma
jest dobrym i bezpiecznym miejscem...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Pieprzenie! - krzyknęła Ilyari, zalana już łzami. Co się z
nią działo? Nigdy w życiu nie przeklinała. Pani matka surowo tego zabraniała,
ona sama też tym gardziła. A teraz? Teraz nie wytrzymywała. Emocje rozsadzały
ją od środka. Nie wierzyła, jak w ogóle mogli im to zaproponować. To chamstwo!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Kiedy patrzyła na rozhisteryzowaną Silyę, ogarnął ją jeszcze
większy gniew. Jak mogli doprowadzić ją do tego stanu?! Żadna z nich nie
wyobrażała sobie siebie w domu publicznym. Na bogów, tak przecież nie można, to
się nie godzi! „Te sprawy” zarezerwowane były dla małżeństw! Nie były
zabawkami!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Mam dość. Wychodzimy. - Chciała, by jej głos zabrzmiał
twardo, ale z powodu płaczu jej to nie wyszło. Chwyciła jednak Silyę za rękę, a
ta, nie wiedząc nawet, co się dzieje, zbyt zajęta swymi mrocznymi wizjami,
posłusznie wstała i ruszyła za nią. Prędko przeszły do przedpokoju, ale ktoś
był od nich szybszy. Yu zagrodził im drogę, nie mogły dostać się do drzwi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Opanujcie się, błagam!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Przepuść nas natychmiast! - wrzasnęła Iri, płacząc okropnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie mogę, przepraszam - powiedział, siląc się na spokój.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Przepuść nas! - krzyknęła znowu Ilyari, uderzając go wolną
ręką w tors. Złapał ją za przegub dłoni. Cholera, okazał się okropnie silny, a
wyglądał tak niepozornie... Nie była w stanie wyswobodzić ręki, więc tylko
płakała i wyrywała się.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Sil straciła chyba siły, bo nagle znalazła się na ziemi. Nie
zemdlała, ale nie mogła utrzymać się na nogach, więc szlochała po prostu na
podłodze. Yu, czując, że Iri nie będzie teraz próbowała wyjść z mieszkania,
lecz doskoczy do przybranej siostry, puścił ją. Nie pomylił się, Ilyari
natychmiast uklękła przy przyjaciółce. Przytuliła ją mocno, a ta wczepiła palce
w jej sukienkę. Płakały razem, nie radząc już sobie ze wszystkim, co je
spotkało i co je jeszcze czekało.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Yuki z wyrzutem spojrzał na Minaili. Co prawda pomysł był
Shina, ale on po prostu nie mógł znieść myśli, że miał zupełną rację. Yu
próbował wymyślić jakąś alternatywę, ale wiedział doskonale, że żadna nie
przejdzie. Nienawidził siebie i świata za to, że stawiał dziewczyny w takiej
sytuacji. Nie tylko Silyę i Ilyari, ale też inne Dameyki i Marrymotki. Już
niebawem na ulicach i w mieszkaniach miał się rozpocząć dramat. Wszyscy troje
wiedzieli, że jedynym ratunkiem dla Sil i Iri jest Karczma.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span><o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Względne uspokojenie się zajęło im z godzinę. Wściekłość i
rozpacz ustąpiły odrętwieniu i nienaturalnej obojętności. Minaili wykorzystała
ten moment, by przemówić im do rozumu. Yukiemu kazała się nie wtrącać,
zostawiła go w salonie, a sama poszła do pokoju gościnnego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Tłumaczyła im, że jeśli tu zostaną, przeniosą się do innego
mieszkania lub wylądują na ulicy, zgarną je Armanie. Ilyari z pustką w oczach
oświadczyła, że woli już, by je rozstrzelali niż by zostały prostytutkami, ale
Mina uświadomiła im, że Armanie prawie na pewno ich nie zabiją.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Mogą zamordować mnie czy Shina - powiedziała - ale wam zrobią
dużo gorsze rzeczy. Zabiorą was do tych swoich Wielkich Domów Rozkoszy,
najprawdopodobniej was rozdzielą, a potem... - Przełknęła ślinę. - Potem nie
będzie już dla was nadziei. Nawet jeśli jakoś przeżyjecie ich dzikie „zabawy”,
skończycie jako żony jakichś Arman i całe życie będzie dla was udręką. Nie
skazujcie się na taki los. W Karczmie obsługiwałybyście rodaków, którzy nie
zrobią wam krzywdy. W Wielkich Domach Rozkoszy Armanie będą mogli zrobić z
wami, co tylko im się podoba. A uwierzcie, podobno mają naprawdę... okropne
zwyczaje. Chciałybyście urodzić takim potworom dzieci? Weźcie też pod uwagę, że
Armanie mogą mieć dozwoloną liczbę żon. Jeśli wylądowałybyście w armańskim
domostwie, mogłybyście być ciemiężone nie tylko przez mężów, ale i pozostałe
żony, czy to zazdrosne, czy to nienawidzące obcokrajowców. Takich osób jest
wiele. Nie wiadomo, na kogo się trafi. - Przez moment uspokajała oddech, po
czym ciągnęła: - Gdyby alternatywą Karczmy była śmierć z rąk Arman,
pozwoliłabym wam podjąć decyzję. Mało który człowiek ma szansę decydować, jak
chce żyć, ale powinien mieć wolną wolę w wyborze śmierci. Jednak w waszym
przypadku - i w przypadku reszty Dameyek i Marrymotek - to nie jest wybór
między życiem i śmiercią. To wybór między mniejszym a większym złem. Albo
dameyski dom publiczny w świetnie prosperującej, czystej, dbającej o
pracowników Karczmie, albo armański Wielki Dom Rozkoszy, w którym nikt nie
będzie się hamował tylko dlatego, że jakaś tam Dameyka nie wytrzymuje tego czy
tamtego. Jeśli tam umrzecie, nie będzie to szybka śmierć. Nie liczcie na
rozstrzelanie. Prędzej czekają was tortury, jakich nie życzyłabym największemu
wrogowi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Logika podpowiadała, że Minaili mówi prawdę. Rozum próbował
wbić to Silyi i Ilyari do głów, ale serce wciąż się buntowało. Za jakie
grzechy? Cóż takiego uczyniły, że trafił im się taki los? I pomyśleć, że
wydawało im się, iż są nieszczęśliwe, bo muszą sprzątać, pracować, liczyć każdy
aren<a href="file:///F:/%E5%BD%A9%E3%81%A1%E3%82%83%E3%82%93/%E7%A7%81%E6%96%87%E6%9B%B8/%E8%81%9E%E3%81%93%E3%81%88%E3%81%AA%E3%81%84%E5%8F%AB%E3%81%B3/Nieme%20krzyki.docx#_ftn1" name="_ftnref1" style="mso-footnote-id: ftn1;" title=""><span class="MsoFootnoteReference"><span style="mso-special-character: footnote;"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">[1]</span></span><!--[endif]--></span></span></a>
i niedojadać. Po śmierci pani matki przekonane były, że nic gorszego ich już
nie spotka. Tymczasem zaś życie znów rzucało pod ich nogi kłody, okrutnie sobie
z nich żartowało i pragnęło wycisnąć z nich ostatki nadziei jak wodę z brudnej
szmaty.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Przemyślcie to, proszę - szepnęła. - Naprawdę chcemy wam
pomóc, a nie wam zaszkodzić. Pewnie myślicie sobie, że łatwo mi mówić, bo
jestem mężatką i mi nie grozi to co wam, ale, że się tak wyrażę, mam bujną
wyobraźnię i potrafię postawić się na waszym miejscu. Byłabym załamana i
wściekła, ale jestem realistką i wiem, że tylko w ten sposób macie szansę na w
miarę godne życie. Armanie was zniszczą, zdepczą. W Karczmie będziecie mogły
przynajmniej zachować honor.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Milczały, więc Mina jeszcze raz poprosiła, by o tym pomyślały,
a następnie zostawiła je same.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Nie potrafiły się do siebie odezwać, jeszcze nie teraz. Każda
dryfowała po własnym morzu rozpaczy, żalu, strachu, obrzydzenia, nienawiści i
wściekłości. Nie miały pojęcia, co myśleć. Minaili miała rację, ale one
przecież nie mogły zaprzedać samych siebie...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Shin wrócił do domu w dobrym nastroju, oznajmiając już na
wstępie, że Genn jest niesamowity. Shin zaszedł do niego w drodze powrotnej ze
szkoły do domu i okazało się, iż nowa tożsamościówka Silyi jest już gotowa.
Była niemalże prawdziwa, jako że Genn wykorzystał prawdziwy blankiet (zanim
stracił pracę na rzecz jakiegoś Armanina, nakradł ich dużo, wiedząc, że
przydadzą się do wydawania fałszywych dokumentów). Pieczątka była podróbką, ale
taką, że nie było szans, aby ktoś to zauważył, czy to Armanin, czy to
Dameyczyk.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Mina przywitała męża, ale nie wyglądała na szczęśliwą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Powiedzieliście im? - domyślił się, a ona skinęła głową.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- O bogowie, Shin, tak bardzo im współczuję - szepnęła,
wtulając się w niego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Czule głaskał ją po głowie, w duchu dziękując wszelkim możliwym
bogom, czy to Najstarszym, czy to Nowym, czy to jeszcze jakimś innym, że on i
Mina byli małżeństwem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Yu jeszcze jest? - zapytał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie, wyszedł niedawno.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Okropnie współczuł nie tylko dziewczętom, ale i najbliższemu
przyjacielowi. Yuki musiał czuć się strasznie, mając świadomość, w jakiej
sytuacji znalazły się jego kuzynka i, hm, niedoszła dziewczyna. Nie wyobrażał
sobie, jak by się zachował na jego miejscu. Zmiótłby coś chyba z powierzchni
ziemi. Na szczęście Yu był bardziej stonowany niż on. Biedny facet, tyle już
przeszedł, a teraz jeszcze to... Zamiast cieszyć się z tego, że znalazł
kuzynkę, tylko bardziej cierpiał. Nic nie zmieni jednak faktu, że uratował jej
życie, a to już coś, prawda? Gorzej, jeśli dziewczyny to zmarnują, bo
postanowią, że za nic w świecie nie przeniosą się do domu publicznego. A
przecież i tak miały szczęście w nieszczęściu, wszak Karczma była najznamienitszym
miejscem na Shantos. Ba, w całym Dameyu, pomijając może pałac królewski.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Jak myślisz, co one postanowią? - spytał cicho, patrząc na
drzwi do pokoiku gościnnego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Mam nadzieję, że podejmą najlepszą dla nich decyzję -
odparła. Na jej twarzy wciąż wyraźnie było widać szczery smutek. - Niech
bogowie mają je w swojej opiece...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Salgarien,
15. dzień 8. miesiąca 424. roku Ery Paktu<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Tym razem to Silya obudziła się pierwsza. Pierwsze, o czym
pomyślała, to fakt, że gdyby życie jej i Iri nie zostało wywrócone do góry
nogami, dziś wzięłyby ślub. Poznałyby wreszcie Rena i Kana, mając nadzieję, że
będą z nimi szczęśliwe. Ubrałyby proste, białe sukienki i przed obliczem
Najstarszych, których co prawda sama nie wyznawała, przysięgłyby swym narzeczonym
wierność i troskę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ale marzenia prysły jak bańki mydlane, które w dzieciństwie
puszczała z rodzicami. Od czasu do czasu wyjeżdżali za granice miasta i tam,
wśród łąk i pól, puszczali latawce czy bańki mydlane. Byli tacy zżyci i
szczęśliwi! Gdzie podziały się tamte dni? Dlaczego jej życie potoczyło się w
taki, a nie inny sposób? Straciła rodziców, potem panią matkę, a teraz... Teraz
z własnej woli miała stracić coś bardzo, bardzo osobistego. Czy była w stanie
do tego dopuścić?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Szczerze mówiąc, bała się, że Iri zaproponuje samobójstwo.
Bywały w jej życiu chwile, że o nim myślała, kiedyś w przypływie słabości
powiedziała to Silyi w wielkiej tajemnicy. Teraz Sil obawiała się, że Ilyari
będzie wolała wszystko niż to, co zaproponowali im ich wybawcy. Tylko że ona
nie zamierzała pozwolić Iri umrzeć. Pragnęła, by się zakochała, założyła dom i
rodzinę. Czuła, że siostra tego potrzebuje i że nadaje się na żonę i matkę jak
mało kto. Kochała ją z całego serca i chciała dla niej jak najlepiej. Tylko jak
teraz miałaby to zdobyć? Nigdy nie wierzyła we własne szczęście i w miłość, a
obecnie sprawa była już doprawdy opłakana. Ale czy bogowie nie twierdzą, że
zawsze jest nadzieja? Czy... Czy czysto teoretycznie nie wystawiają ich obu na
próbę, po której, jeżeli ją przejdą, czeka je wspaniała nagroda?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Próbowała w to wierzyć i to sobie wmówić, ale średnio jej to
wychodziło. Mimo tego poczuła się jednak minimalnie lepiej. Za cel postawiła
sobie nie dopuścić do tego, by Ilyari zrobiła coś nierozważnego. Miała skłonności
do depresji, więc Sil musiała na nią uważać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Kiedy siostra się obudziła, Silya z powrotem wlazła do łóżka i
wtuliła się w nią.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Co by się nie stało, chcę dla ciebie jak najlepiej -
szepnęła. - Kocham cię jak siostrę, której nigdy nie miałam i zawsze będę po
twojej stronie - zapewniła. Nie dodała: „chyba że wybierzesz śmierć”.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Oczy Iri zaszkliły się.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Też cię kocham. Nie mogę dopuścić do tego, by coś ci się
stało. Tylko nie widzę żadnego dobrego wyjścia. Mają rację, że dostanie się w
ręce Arman byłoby najgorszym, co może nas spotkać, ale...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zadrżała. Nie lubiła mężczyzn i, szczerze mówiąc, zwyczajnie się
ich bała. Bała się ich odmienności, ich siły i pożądania. Czasami wydawali jej
się dzikimi zwierzętami kierującymi się instynktem i prymitywnymi potrzebami.
Jak więc miałaby im się sprzedać?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Strach i obrzydzenie to jedno. Jeszcze ważniejszą sprawą była
przysięga, jaką złożyła Najstarszym jako pięcioletnia dziewczynka. Większość
wyznawczyń tych bogów taką składała. Silyę to ominęło, bowiem można to uczynić
jedynie do czasu zakwitnięcia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Nie potrafiłaby sobie wybaczyć. Ani temu, kto miałby ją
„kupić”. Bogowie również by jej nie wybaczyli.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Co by się nie działo, nie mogła się na to zgodzić. Ale Sil...
Może jest to dla niej jakieś wyjście? Nawet jeśli cierpiałaby w życiu
doczesnym, potem bogowie ulitują się nad nią i wynagrodzą jej wszelkie
krzywdy...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Silyę i Ilyari obudziło zamieszanie w przedpokoju. Od niemal
doby praktycznie bez przerwy siedziały w pokoiku gościnnym, nie chcąc widzieć
się ani rozmawiać ze swymi „dobrodziejami”. Niewiele rozmawiały, z reguły
dołowały się bądź zastanawiały nad tym, jak się uratować, ewentualnie zapadały
w krótkie, nieplanowane drzemki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Lekko uchyliły drzwi, ale zobaczywszy Shina w stanie
zdecydowanie naruszonym oraz przerażoną Minaili, otworzyły je na oścież.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- O bogowie, Shin, co się stało?! - zapłakała Mina. Jej mąż
musiał zostać pobity, inaczej nie dałoby się wytłumaczyć jego wyglądu. Ten
jednak wydawał się nie zwracać na to uwagi. Jego oczy zdradzały pustkę, jaką
wszyscy niedawno widzieli w oczach Silyi i Ilyari. Pustkę po tym, jak oglądało
się dramat.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Zabrali... je. Zabrali - szepnął pustym głosem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Co? Na bogów, Shin, wytłumacz, co się stało! - rozkazała
Minaili, nie mogąc już wytrzymać ze zdenerwowania. Pociągnęła go do kuchni, a
tam wyjęła apteczkę, by natychmiast zabrać się za dezynfekowanie ran. Shin miał
głównie siniaki, ale również przecięty policzek, którym trzeba było się zająć.
Zdecydowanie ktoś podbił mu też oko, bo było bardzo spuchnięte. Niemalże nie
przypominał normalnego, radosnego, przystojnego siebie, jakiego dziewczęta
widziały jeszcze rano, przed jego wyjściem do pracy. - Kogo zabrali? -
powtórzyła, czule obmywając go z krwi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Dziewczynki - szepnął, a w jego zielonych oczach błysnęły łzy.
Zamrugał kilka razy, być może chcąc się ich pozbyć, ale w niczym to nie
pomogło. Był roztrzęsiony. - Wtargnęli do szkoły podczas lekcji. Było ich
wielu, wparowali do każdej z klas w tym samym momencie, pewnie na jakiś sygnał.
Zabrali wszystkie dziewczynki w wieku czternastu lat i starsze. - Wyglądał,
jakby wciąż to do niego nie docierało. - Chciałem... Chciałem je obronić.
Żałowałem, że nie mam broni, byłbym ich wszystkich pozabijał - rzekł z
zaciśniętymi zębami, powstrzymując płacz. - Nie mogłem ich ochronić, Mina.
Jestem żałosny.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Przytuliła go do piersi, odkładając doprowadzanie go do
porządku na później. Głaskała go po głowie jak małe dziecko. Wyczuła bliznę,
pamiątkę po ranie, jaką odniósł podczas wojny.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Była przerażona. Tym, co się stało, ale również faktem, że
mogła go stracić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ilyari i Silya patrzyły na nich i słuchały Shina z
niedowierzaniem i przerażeniem. Nie docierało do nich to wszystko, co działo
się ostatnio wokół nich.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "georgia" , serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Czy mogło być jeszcze gorzej...?<o:p></o:p></span></div>
<div style="mso-element: footnote-list;">
<!--[if !supportFootnotes]--><br clear="all" />
<hr align="left" size="1" width="33%" />
<!--[endif]-->
<br />
<div id="ftn1" style="mso-element: footnote;">
<div class="MsoFootnoteText" style="text-align: left;">
<span style="color: black;"><span class="MsoFootnoteReference"><span style="mso-special-character: footnote;"><!--[if !supportFootnotes]--><span class="MsoFootnoteReference"><span style="font-family: "calibri" , sans-serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">[1]</span></span><!--[endif]--></span></span>
</span>Dameyski odpowiednik grosza.<o:p></o:p></div>
</div>
</div>
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/14894742957753473026noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-4944271586179829570.post-47750325252871335682016-01-18T16:27:00.000+01:002018-06-21T14:50:41.856+02:00Rozdział VI<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><o:p> </o:p></span></b><i style="text-align: right;"><span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Salgarien,
13. dzień 8. miesiąca 424. roku Ery Paktu</span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Iri z trudem uniosła powieki. Było już jasno, oczy niemal
zabolały ją od słońca. Okno najwyraźniej wychodziło na wschód, więc słońce
porządnie oświetlało malutki pokoik, w którym się znajdowała. Przez krótką
chwilę nie mogła przypomnieć sobie, gdzie jest i co się stało. Dopiero po
minucie czy dwóch wszystko powróciło. Zaczęła się trząść, do opuchniętych oczu
napłynęły łzy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Och, obudziłaś się? - szepnęła Silya. Minionej nocy przespała
łącznie nie więcej niż godzinę. Ogółem nie potrzebowała tyle snu co Ilyari,
teraz jednak co innego było przyczyną. Nie mogła uspokoić rozbieganych myśli,
które co rusz podsuwały jej wizje związane ze wspomnieniami wczorajszej
masakry. A potem jeszcze ta sytuacja w środku nocy... Wciąż słyszała krzyki i
płacz tamtej rodziny. Cóż mogli zrobić, że tak ich potraktowano? Dzieci
przecież na pewno były najzupełniej niewinne, jak Armanie mogli uczynić coś tak
potwornego...?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ilyari skinęła głową. Przez moment uspokajała się na siłę. Nie
mogła znów wpaść w histerię, choć wiedziała, że niewiele jej do tego brakuje.
Zdała sobie jednak sprawę z tego, że teraz jest odpowiedzialna za Silyę. W
końcu była od niej starsza - co prawda o pół roku, ale zawsze. Traktowała ją
jak młodszą siostrę, która o wiele mniej niż ona znała życie i musiała jakoś
ochronić ją przed złem tego świata. Tylko jak to zrobić? Była tak okropnie
zagubiona...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Boję się - wyznała cicho Sil. - Gdzie my w ogóle jesteśmy? Co
to za ludzie? Mówiłaś, że ci chłopcy śledzili nas trzy dni temu. To nie mógł być
przypadek, że wczoraj się tam znaleźli, właśnie w tym, a nie innym momencie...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Już w nocy się nad tym zastanawiała. Niby wszyscy troje
wydawali się sympatyczni i pomocni, ale co jeśli to jakaś zasadzka? Mogli być
zdrajcami, jacy ponoć szlajali się ostatnio po Salgarienie i nie tylko.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Wiem - odparła Iri. - Może powinnyśmy stąd uciec? Tylko co
dalej?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Ren i Kan? - zaproponowała Sil.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ilyari skrzywiła się lekko, ale nie widząc innej możliwości,
skinęła głową. Nie miały nikogo innego, do kogo mogłyby się zwrócić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Westchnęły i stwierdziły, że muszą wreszcie wstać i stawić czoła
nowej rzeczywistości, w którą brutalnie je wepchnięto.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Posłały łóżko, po czym wyszły z pokoiku. Kobieta, która w nocy
się nimi zajęła, najwidoczniej to usłyszała, bo wyszła do przedpokoju i
uśmiechnęła się do nich.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Dzień dobry. Wyspałyście się? - zagadnęła przyjaźnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Tak, dziękujemy - skłamały, po czym wykonały tradycyjny
dameyski gest, dziękując za wszystko, co Minaili, bo chyba tak miała na imię,
dla nich zrobiła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Powinnyśmy już iść - mruknęła potem Iri. - Jeszcze raz
dziękujemy, do widzenia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zdążyły postawić krok ku drzwiom, kiedy przerażona Mina złapała
je za ręce.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Zaczekajcie! Na łaskę Najstarszych, nie przeżyjecie na ulicy
pięciu minut! - zawołała strwożona. Dziewczęta odwróciły się. - Rozumiem, musicie
być zdezorientowane, niepewne i przestraszone, ale uwierzcie, proszę, że chcemy
wam pomóc. Przysięgam wam na Najstarszych bogów, nie zostaniecie tu
skrzywdzone. Pragniemy was uratować.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Popatrzyły po sobie. Minaili faktycznie wyglądała na przemiłą
młodą kobietę. Już same rysy jej twarzy wywoływały w człowieku ufność. Była
typową Dameyką o brązowych włosach i zielonych oczach. Ponadto przysięgła teraz
na Najstarszych. Przysięgi były święte. Ale czasy się zmieniły i po wczorajszym
dramacie Ilyari i Silya nie wiedziały już zupełnie, komu mogą zaufać. W co
wierzyć, w kogo wierzyć, co zrobić, a czego nie...?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Gdzie są... Shin i Yuki bodajże? - zapytała Sil.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Chodźcie, proszę, do kuchni. Zjecie coś, a ja wytłumaczę wam,
co mogę, zgoda?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Niechętnie skinęły głową i poszły za Minaili. Zostały posadzone
na tych samych miejscach co w nocy, otrzymały ciepłą herbatę i apetycznie
wyglądające kanapki. Wzięły do ust kilka kęsów. Było pyszne. Silyi udało się
wpałaszować resztę, jednak Iri nie była w stanie przełknąć więcej, powoli piła
więc tylko herbatę - o wiele smaczniejszą od tej, którą piła w ciągu ostatnich
kilku lat.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Hm, od czego by tu zacząć... - zastanawiała się Mina.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Gdzie jesteśmy? - zapytała Ilyari, wpatrując się w szklankę z
herbatą, zamiast w rozmówczynię.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Och, właśnie! - wykrzyknęła Minaili. - Jesteście w mieszkaniu
moim i Shina. Jesteśmy małżeństwem - dodała. - A Yuki to nasz najlepszy
przyjaciel. Znamy się chyba od zawsze i trzymamy się razem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Też tu mieszka? - zapytała Silya.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie, ale jego dom jest niedaleko. Chłopcy... Cóż. Próbują
walczyć z okupantami - powiedziała powoli. Bądź co bądź nie była pewna, ile
może im powiedzieć, musiała jednak zdobyć ich zaufanie, żeby nie wymknęły się w
którymś momencie z mieszkania, skazując się na wyrok śmierci bądź czegoś
znacznie gorszego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Działają w ruchu oporu? - chciała się znów dowiedzieć Sil.
Gdyby tak było, chyba mogłaby im zaufać. Dameyczycy-patrioci powinni trzymać
się razem i pomagać sobie nawzajem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Tak - przyznała ostrożnie Minaili, bacznie obserwując obie
dziewczęta. Silya uśmiechnęła się lekko, by dać znać, że to dobra odpowiedź i
ją aprobuje, Ilyari zaś niemal niezauważalnie skinęła głową. Szczerze mówiąc,
podejrzewała, że pani matka w jakiś sposób też należała do ruchu Wolny Damey.
Nie miała dowodów, ale kiedyś przez przypadek usłyszała fragment rozmowy między
Miirą a Karią, co dało jej do myślenia. Nigdy jednak nie odważyła się o to
spytać. I już nie będzie mogła tego zrobić... Było już za późno i wszelkie
tajemnica pani matka zabrała ze sobą do grobu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Właśnie, grób! Co się stało z ciałami najdroższej pani matki
oraz pani Karii?!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- O bogowie - szepnęła, czując, jak robi jej się słabo.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Iri, co się stało? - Silya natychmiast ujęła ją za rękę,
widząc, jak przyjaciółka nagle zbladła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Pani matka... i pani Karia... Co się z nimi stało? -
wyjąkała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Sil spojrzała na nią z przerażeniem. Nie pamiętała? Czy z tej
rozpaczy coś jej się poplątało?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Iri... Przecież one nie żyją...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Wiem - odparła. - Wiem... - dodała ciszej. - Chodzi mi o... O
ich ciała...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Dopiero wtedy Silya zrozumiała. O bogowie, że też ani przez
chwilę o tym nie pomyślała! Znów zrobiło jej się okropnie wstyd, a wyrzuty
sumienia zżerały ją od środka. Doprawdy, czy można być bardziej żałosnym i
egocentrycznym?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Muszę tam wrócić - szepnęła nieprzytomnie Ilyari, próbując
wstać. Natychmiast zakręciło jej się w głowie i zrobiło ciemno przed oczami.
Była przerażona, niewyspana, zrozpaczona, a do tego od doby praktycznie nic nie
zjadła, nic więc dziwnego, że tak osłabła. Nigdy zresztą nie była zbyt odporna.
Łatwo łapała przeziębienia wszelkiego rodzaju i musiało jej brakować jakichś
witamin, bo szybko słabła. Raz zdarzyło jej się nawet zemdleć podczas
nabożeństwa, było to niedługo po tym, jak Silya dołączyła do jej „rodziny”.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- O bogowie, Iri - przestraszyła się Silya, łapiąc ją szybko i
z powrotem sadzając na krześle.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Zostaw. Muszę iść.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie możesz - zaoponowała Sil. - Zobacz, w jakim jesteś
stanie! Poza tym... Na pewno już ich tam nie ma - zauważyła przytomnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ilyari wiedziała, że Silya ma rację, nie mogła jednak pogodzić
się z tym, że ciała kobiet, które poświęciły dla nich życie, dostały się w ręce
Arman, którzy zrobią z nimi nie wiadomo co. Powinny zostać pochowane na modłę
Najstarszych, w skromnych grobach na tyłach Północnej Świątyni. Zasługiwały na
to i na wiele więcej. Na nabożeństwo żałobne. Na godny pochówek. Na...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Obie wykazały się niesamowitą odwagą. Na pewno przebywają już
w Oceanie Łaski Najstarszych - odezwała się z powagą Minaili. Ilyari wolno
pokiwała głową. Co jak co, ale tego mogła być pewna. Jak to się mówi,
poświęcenie w obronie bliźnich to jeden z biletów na okręt wypływający na Ocean
Łaski.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Przez kilka sekund trwała głucha cisza. Jedynie z ulicy
dobiegały odgłosy rozmów dwóch kobiet rozprawiających o tym, co i gdzie powinny
kupić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie odpowiedziała pani na pytanie Silyi - rzekła szorstkim
nieco tonem Ilyari. I Mina, i Sil potrzebowały chwili, by zorientować się, o
czym mowa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Ach, Shin i Yuki. - Mina uśmiechnęła się lekko. - Zanim wam o
nich opowiem, proszę, byście zwracały się do mnie po imieniu. Nie jestem chyba
zbyt dużo starsza od was, a poza tym to takie oficjalne...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Dobrze. To ile macie lat? - spytała Silya.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Dwadzieścia trzy. Wszyscy jesteśmy w tym samym wieku -
odparła. - A wy?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wiedziała co prawda, w jakim wieku jest Sil, ale nie mogła póki
co dać tego po sobie poznać. To Yukiemu chciała pozostawić wybór, co chce o
sobie powiedzieć tym dziewczętom, dlatego postanowiła nie zdradzać im
wszystkich tajemnic.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Iri w piątym miesiącu skończyła dziewiętnaście lat, ja mam
jeszcze osiemnaście - oznajmiła Silya, uśmiechając się lekko. Ilyari najwyraźniej
nieco się już uspokoiła, a ona sama zauważyła, że chyba nie ma innego wyjścia,
jak zaufać Minaili i jej mężowi oraz przyjacielowi, którzy przecież ocalili im
życie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Rozumiem. - Mina również uśmiechnęła się przyjaźnie. -
Jesteście siostrami? - zapytała, udając, że bardzo chciałaby się tego
dowiedzieć. W istocie miała przecież świadomość, że Silya jest jedynaczką.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie, ale przebywałyśmy pod pieczą tej samej pani matki -
wyjaśniła Sil. Iri nadal nie zamierzała się odzywać. Nigdy nie była zbyt
rozmowna, a teraz tym bardziej nie miała ochoty na pogaduszki. Słuchała tylko
uważnie, będąc gotową, by w razie czego uciszyć Silyę. - W rezultacie czujemy
się, jakbyśmy były siostrami - przyznała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Tego Minaili nie przewidziała. Ona i chłopcy wciąż
podejrzewali, że były po prostu sąsiadkami i przyjaciółkami, a tymczasem
wychodziło na to, że spędziły te cztery lata, będąc razem dniami i nocami. Ich
przywiązanie do siebie robiło się coraz bardziej oczywiste, choć naturalnie nie
zawsze współlokatorki tak dobrze się dogadywały.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Przepraszam, że o to zapytam, ale kim były więc te kobiety z
wczoraj? - spytała ostrożnie. - Szczerze mówiąc, myśleliśmy, że to wasze matki
- dodała, w ostatnim momencie przypominając sobie, że musi użyć słowa „matki”,
a nie „panie matki”, czyli kobiety przyjmujące na wychowanie osierocone dzieci.
Póki Yuki nie zechce wyjawić im prawdy, musi trochę naginać fakty. Nie czuła
się z tym dobrze, lecz musiała być wierna najlepszemu przyjacielowi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Jedną z nich była nasza pani matka, a drugą jej droga przyjaciółka
- odparła cicho Silya, zerkając na Iri. Dostrzegła, że drgnęła lekko, ale nie
zrobiła nic więcej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Naprawdę bardzo mi przykro z powodu waszej straty -
powiedziała szczerze Minaili. - Jeśli nie macie nic przeciwko, pomodlę się w
ich intencji. W których bogów wierzycie?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Silya namyśliła się naprędce. Czy kłamstwo w tej kwestii miało
jakikolwiek sens? Uznała, że nie, więc odpowiedziała zgodnie z prawdą, że
Ilyari wyznaje Najstarszych, a ona Nowych bogów.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Rozmawiały kilka minut na niezobowiązujące tematy, w końcu
jednak Sil, widząc karcące lekko spojrzenie Iri, sprowadziła rozmowę na temat
Shina i Yukiego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Poszli poszukać waszych narzeczonych - wyjaśniła niezbyt
chętnie Mina. Bała się, czy nie powie za dużo. - Dowiedziałam się o was podczas
jednego z nabożeństw - dodała, widząc zdziwioną minę Silyi i podejrzliwy wzrok
Ilyari. Żadna z nich nie zauważyła, że wcześniejsze pytanie Minaili o wyznanie
poznanych dziewcząt było dziwne zważywszy na to, że skoro usłyszała o ich
ślubie w świątyni Najstarszych, to powinna przyjąć, że obie wierzą w tych
samych bogów co ona. - Chłopcy z kolei usłyszeli z... pewnych wiarygodnych
źródeł, że Armanie nie zamierzają dopuścić do tych pięciu małżeństw. A że
wiedzieli, gdzie mniej więcej mieszkacie, chcieli was ostrzec. Tyle że zastali
was w takiej, a nie innej sytuacji... - próbowała wyjaśnić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Dlaczego nas śledzili? - odezwała się chłodno Ilyari. - Trzy
dni temu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Mina spuściła wzrok, zastanawiając się naprędce, jak z tego
wybrnąć. W końcu oświadczyła, że nie wie dokładnie, co jej mąż i przyjaciel
wyrabiają, więc zaproponowała, by to oni osobiście odpowiedzieli na dręczące je
pytania. Uznały chyba, że to dobry pomysł - choć niechętnie - i rozmowa znów
zeszła na inne tory.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Niewiele spali minionej nocy, lecz byli do tego przyzwyczajeni,
więc nie było dla nich problemem, by o bladym świcie wyruszyć do jednego ze
swoich znajomych, który mógłby zdobyć dla nich pewne informacje z Wielkiego
Urzędu. Kolega, którego poznali jeszcze za czasów szkolnych, zgodził się im
pomóc i w rezultacie po niecałej godzinie znali już adres Rena i Kana. Nie
mogli wcześniej znaleźć w ten sposób Silyi, bo Yu, wciąż obserwowany, mógłby
sprowadzić na nią w ten sposób niebezpieczeństwo.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wynajęli rikszę, by móc bez problemu przecisnąć się nawet przez
najwęższe uliczki, i podali riksiarzowi adres oddalony od ich celu o kilka
ulic. Kiedy dotarli na miejsce, powłóczyli się trochę w tłumie, żeby zgubić
ewentualny ogon. Nie wydawało im się, by ktoś ich śledził, ale ostrożności
nigdy zbyt wiele.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>W końcu dotarli do celu. Przed nimi majaczył skromny, ale
zadbany budynek. Szyld nad drzwiami głosił, że znaleźli się w miejscu
oferującym usługi kowalskie i naprawcze pojazdów takich jak riksze, rowery i
dorożki. Yuki i Shin spojrzeli po sobie, westchnęli, po czym weszli do środka.
Na zewnątrz było nieco chłodnawo - jak by nie patrzeć, była połowa jesieni -
ale tutaj wręcz gorąco. Natychmiast zdjęli lekkie płaszcze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Witamy! - zawołał młody człowiek, pojawiając się za ladą, za
którą znajdowały się półki z częściami do pojazdów i chyba również innych
rzeczy, ale jakich, tego przybysze nie wiedzieli, bo się na tym nie znali. Yu
wspomagał ojca w jego pracy i przygotowywał się, by go zastąpić, zaś Shin
niedawno otrzymał posadę nauczyciela w szkole, w której on, Minaili i Yuki
kiedyś się uczyli. Dzieciaki go ubóstwiały.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Dzień dobry - odparli.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Co mogę dla panów zrobić?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Chłopak wyglądał na ich rówieśników. Miał ciemnobrązowe włosy i
niemal czarne oczy, a przynajmniej tak wyglądały w półmroku, jaki panował w
sklepie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Czy mamy przyjemność z panem Renem lub panem Kanem? - zapytał
Shin, uśmiechając się przyjaźnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Na twarzy młodzieńca pojawiła się podejrzliwość i jakby lekki
strach. To, że zobaczeni po raz pierwszy w życiu ludzie znają twoje imię, nigdy
nie oznaczało nic dobrego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Taak - mruknął, odwracając na chwilę wzrok. - Jestem Kan. -
Ponownie spojrzał na przybyłych, tym razem już dość hardo. - Czym mogę służyć?
- zapytał i uśmiechnął się sztucznie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Mógłby pan poprosić brata? - kontynuował Shin. Uśmiech nie
schodził z jego twarzy, zupełnie nic nie robił sobie z negatywnych uczuć Kana.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Przepraszam, ale obaj pracujemy i...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- My w ważnej sprawie - wtrącił się zniecierpliwiony Yuki. -
Nie zajmiemy panom dużo czasu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Kan niechętnie się zgodził. Poprosił niechcianych gości, by
poszli za nim. Przeszli na tyły budynku, gdzie mieścił się warsztat i
najwyraźniej ta kowalska część tutejszej działalności. Chłopak, który musiał
być Renem, zauważywszy ich, oderwał się od pracy. Chwycił ścierkę i wycierając
w nią ręce, przywitał się. Ukrywał uczucia lepiej niż młodszy brat, ze spokojem
wysłuchał krótkich wyjaśnień Kana, przedstawił się i zamienił się w słuch.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Z pewnych źródeł wiemy, że za dwa dni mają panowie ożenić się
z niejakimi Ilyari i Silyą - rzekł Shin tonem wykładowcy. - Z innych źródeł
dowiedzieliśmy się, że do ślubu nie dojdzie, bo Armanie zamierzają wykorzystać
tę okazję, by się zabawić. I bynajmniej nie będzie to uczta zakrapiana winem,
lecz krwią niewinnych Dameyczyków.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Bracia zbladli. Nie spodziewali się takich informacji, to było
pewne. Najwyraźniej w ogóle nie przeczuwali, że coś mogło pójść nie tak i ich
planowany ożenek stanie pod znakiem zapytania.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Na szczęście udało nam się ostrzec wasze narzeczone - ciągnął
Shin, nie czując wyrzutów sumienia z powodu tego, że nie mówi całej prawdy i
trochę przekręca fakty. - Chwilowo są bezpieczne, ale nie mogą ukrywać się w
tamtym miejscu zbyt długo. Armanie w końcu je znajdą. Słyszeliście już o
planowanych łapankach niezamężnych kobiet?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Obiło nam się o uszy - przyznał Ren. Nie mówił, gdzie to
usłyszeli, nikt też nie zamierzał o to pytać. Czasy były takie, że im mniej się
wiedziało, tym spokojniej się spało.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Jak więc zapewne się domyślacie, przyszliśmy tu, by wspólnie
ustalić, jak uchronić te przemiłe panie od strasznego losu. Powinniście dogadać
się z kapłanami i wziąć potajemny ślub, dzięki czemu być może udałoby się je
uratować.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie będziecie nam rozkazywać! - uniósł się nagle Kan. Ren
spojrzał na niego nieco karcąco, ale nic nie powiedział. - Nawet jeśli
wzięlibyśmy ślub, trzeba by jeszcze natychmiast wyrobić nowe dokumenty. Nie da
się tego zrobić ot tak, nie teraz - mówił już ciszej, lecz bezsprzecznie wciąż buzowały
w nim emocje. Był, jak widać, bardzo impulsywnym człowiekiem. - Nie zamierzam
bez sensu się narażać. Czy wy macie pojęcie, w jakich cholernych czasach
żyjemy?!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Serio? Będziecie myśleć o sobie, podczas gdy wasze narzeczone
są w niebezpieczeństwie? - niedowierzał Shin. - To wredne! Owszem, czasy są
ciężkie, ale to tylko dodatkowo sprawia, że my, Dameyczycy, powinniśmy sobie
pomagać!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie wiecie wszystkiego - rzucił Yuki. - Kilka dni temu
naraziły życie, by odciągnąć armańskiego żołnierza od dziewczynki, którą
najpewniej zamierzał skatować tylko dlatego, że jakoś mu podpadła. Nie
rozumiecie? Tylko wy możecie im pomóc. To oczywiste, że nie będzie łatwo, ale
przecież wam pomożemy. Wykorzystamy nasze znajomości, by błyskawicznie
zorganizować nowe dokumenty dla was wszystkich. Nie zostaniecie z tym sami -
zapewnił, choć szczerze mówiąc... Czuł, że nie chciałby, aby Silya i Ilyari
trafiły pod pieczę tych dwóch. Kan był wybuchowym chłopakiem, a Ren... Ciężko
stwierdzić. W każdym razie żaden nie przypadł Yukiemu do gustu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Podpadły Armaninowi? To jawna głupota! - wykrzyknął znowu
Kan, czerwony na twarzy. Mina Rena wyrażała zaś coś w rodzaju zniesmaczenia i
pogardy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Wykazały się niesamowitą odwagą! - odparł Yu, coraz bardziej
zdenerwowany.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Najstarsi z pewnością je za nią nagrodzą - rzekł spokojnym
tonem Ren. - My jednak nie możemy ryzykować. Proszę zrozumieć, nasza rodzina
znajduje się w nie najlepszym położeniu, nie możemy jej narażać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Yu i Shin wiedzieli, że kłamie im w żywe oczy. Renowi i Kanowi
wiodło się całkiem dobrze i jeśli już mieliby zgadywać, to powiedzieliby nawet,
że idą za tym jakieś szemrane interesy, być może nawet związane w jakiś sposób
z Armanami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Wiecie, co się z nimi stanie, jeśli nie spróbujecie im
pomóc?! - wrzasnął Shin.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Niezmiernie nam przykro. Naprawdę mieliśmy nadzieję, że
będzie to wyglądało inaczej... Ale skoro tak wygląda sytuacja, nie możemy...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Pieprzenie! - Shin tracił już cierpliwość. - Czy wy macie
pojęcie, gdzie one mogą trafić?!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Wiemy o tym aż za dobrze - odparł z chłodnym opanowaniem Ren.
- Niestety, tym bardziej nie możemy ryzykować.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Co...?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Och, błagam! Jeśli potajemnie byśmy się z nimi ożenili, a
potem one i tak wpadłyby w łapy Arman, my też bylibyśmy skończeni! - krzyczał
Kan, wznosząc oczy ku niebu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Wy czy wasza reputacja? - zakpił Shin. Po wyglądzie braci
uznał, że zdecydowanie to drugie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Wypełniamy tylko nakazy Najstarszych i próbujemy dbać o
bliskich - odrzekł Ren. - Jeśli taka jest wolna naszych bogów, nic nam do
tego... Musimy się podporządkować. Nasze byłe narzeczone oraz wy, panowie,
również...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Znam nakazy Najstarszych i na pewno nie ma w nich czegoś
takiego jak skazywanie niewinnych dziewcząt na okrutny los tylko dlatego, że
samemu nie chce się w żaden sposób narażać! - odwarknął Shin. - Wola bogów, też
mi coś...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Widzę, że jest pan niewierzący - westchnął Ren, rozkładając
ręce. - Nie mamy więc chyba o czym rozmawiać. Poganie nie będą w stanie nas
zrozumieć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wpatrywali się w niego z niedowierzaniem. Oni naprawdę byli
tacy głupi czy tylko udawali?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Wy jesteście nienormalni - powiedział tylko Shin, patrząc na
nich w osłupieniu. - Jeśli zaraz... - zaczął, ale przerwał mu przyjaciel.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Dość. Wychodzimy. Dziękujemy za rozmowę, panowie - rzucił Yu,
łapiąc Shina za rękaw i ciągnąc go w kierunku wyjścia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Ej, co ty robisz?! - pytał tamten. - Musimy ich jakoś
ogarnąć!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Będą skończone, jeśli za nich wyjdą - zauważył Yuki,
zaciskając zęby, by samemu nie zacząć przeklinać, oraz pięści, bo miał
wrażenie, że jeszcze chwila, a uderzy któregoś z tych idiotów. - Ograniczeni
tchórze. Wierzą tylko na pokaz. Zdradziliby je przy pierwszej lepszej okazji.
Gdyby do nich wszystkich strzelano, ci dwaj zasłoniliby się własnymi żonami
jako żywymi tarczami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Shin przyznał mu rację. Pospiesznie wyszli z budynku, w którym
w normalnej sytuacji zamieszkałyby niebawem Silya i Ilyari. Może tak miało być?
Na pewno żadna z nich nie odnalazłaby szczęścia u boku takich mężów. Z drugiej
strony, co je w takim razie czekało? Nie mieli wiele czasu do namysłu...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wszystkie trzy dziewczęta sprzątały właśnie po przyrządzaniu na
obiad zupy, której jeszcze nie zjadły, bowiem czekały na chłopców, gdy ci
wrócili do mieszkania. Minaili natychmiast wyszła do przedpokoju, za nią zaś
nieśmiało wychynęły Sil i Iri.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Shin i Yuki wyglądali na poważnie zdenerwowanych. Powrót do
domu nie ostudził ich gniewu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Pieprzeni idioci! - warknął Shin w odpowiedzi na pytanie
żony, jak poszło. Ze złością zrzucił z nóg buty. - Nic z tego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Jak to? - spytała cicho. Jej zezłoszczony mąż żywo
gestykulując opisał wszystko, wciąż nie mogąc się uspokoić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- I co teraz? - szepnęła do Ilyari Silya, przerażona tym, co
usłyszała. Naturalnie wyobrażała sobie, że wezmą potajemny ślub z tymi
młodzieńcami i powolutku jakoś przywykną do nowego życia. Jakaż głupia była...
Jeszcze nie pozbyła się naiwności? Po wczorajszym dniu powinna pożegnać się z
nią na zawsze, ale póki co wyszło na to, że nadal jest tą samą żałosną
marzycielką.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Iri w milczeniu wróciła do kuchni i zapaliła kuchenkę gazową,
by podgrzać zupę, którą zrobiły wraz z Minaili.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie wiem - powiedziała po prostu po jakimś czasie. Nie była w
stanie racjonalnie myśleć ani skupić się na czymś konkretnym. Wszystko
przepływało gdzieś obok niej. Jakby nie istniała albo była tylko biernym
obserwatorem. Nie zaakceptowała śmierci pani matki i tego, że straciła niemalże
wszystko, co dobrze znała i w co wierzyła. Nie potrafiła. Nie chciała wierzyć w
to, co się stało. Pragnęła zasnąć, a po przebudzeniu z ulgą zorientować się, że
wszystko było tylko sennym koszmarem...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Chyba żartujesz! - usłyszały nagle oburzony głos Yukiego.
Wcześniej tamtych troje cicho rozmawiało w przedpokoju.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- A widzisz jakieś inne wyjście? - mruknął Shin.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Na bogów, nie teraz! - uspokajała ich Minaili. - Porozmawiamy
później, teraz chodźcie na obiad - zarządziła. Sil i Iri zauważyły, że Minie
chyba się nie odmawia, bo obaj chłopcy od razu grzecznie przyszli za nią do
kuchni i zajęli miejsca przy stole. Ledwo zmieścili się wszyscy pięcioro,
trzeba było donieść z przedpokoju taboret, ostatecznie jednak każdy jakoś się
usadowił i zaczął jeść. Shin z jakiegoś powodu co rusz wzdychał, Minaili chyba
nad czymś się zastanawiała, Yuki wyglądał na niezadowolonego i zestresowanego.
Silya powoli jadła swoją porcję zupy warzywnej, zatopiona w myślach na temat Rena
i Kana. Jak mogli tak je potraktować? Zupełnie się nimi nie przejmowali? Z
drugiej strony, co im się dziwić... Przez nie mogli znaleźć się w
niebezpieczeństwie. Czysto teoretycznie mogliby nawet przez nie zginąć, choć to
już najczarniejszy scenariusz. W każdym razie ich obawy były uzasadnione, lecz
mimo wszystko... Było jej okropnie przykro. Następne marzenie runęło niczym domek
z kart.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ilyari po raz kolejny ledwo przełykała posiłek. W końcu
zorientowała się, że wszyscy skończyli już jeść, ona zaś zjadła ledwie połowę
swojej porcji. Zrezygnowana podziękowała cicho, uznając, że nic więcej nie
przejdzie jej przez gardło. Poczuła na sobie spojrzenie, więc uniosła wzrok i
napotkała znajome już oczy. Yuki spoglądał na nią i na Silyę, wyraźnie czymś
się martwiąc. Czyżby obchodził go ich los? Jeśli tak, to niby z jakiego powodu?
Nie, pewnie coś sobie ubzdurała... Przecież byli sobie zupełnie obcy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Będąc przyłapanym, uśmiechnął się przepraszająco i przeniósł
spojrzenie gdzieś w bok.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Przeszło jej przez myśl, że chłopak ma naprawdę ładne oczy.
Orzechowe. Inteligentne. Ale też pełne jakiegoś smutku czy czegoś podobnego...
Żalu? Niepewności? Nie wiedziała. Zauważywszy jednak, że myśli o takich
nieważnych sprawach, skarciła się w duchu. Zaraz jednak coś innego zbombardowało
jej umysł. Przecież ona i Sil nawet nie podziękowały tym młodzieńcom! Och, cóż
za brak wychowania... Pani matka byłaby okropnie zawiedziona.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Na myśl o Miirze do oczu Ilyari napłynęły łzy, jednak pozbyła
się ich szybko. Nikt nie mógł ich zauważyć. Na szczęście trudno byłoby je
dojrzeć, bo uparcie trzymała opuszczoną głowę, wpatrywała się w talerz z
niedokończoną zupą i skryła się za wachlarzem długich, czarnych rzęs.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ogarnęła się trochę, wstała, skrzyżowała ręce, dotknęła dłońmi
ramion i skłoniła głowę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Dziękujemy panom za ratunek - powiedziała cicho. W jej głosie
co prawda nie słychać było jakiejś szczególnej wdzięczności, ulgi, szczęścia
czy czegokolwiek w tym rodzaju, lecz było to zdanie wypowiedziane szczerze i to
musiało wystarczyć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Silya natychmiast też się podniosła i zrobiła to samo.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Cała przyjemność po naszej stronie! - Shin wyszczerzył zęby.
- Ale hej, bez tych „panów”, przez to czuję się staro - zaśmiał się. - Mina
zdążyła już wspomnieć, że przeszła z paniami na ty, myślę, że my też
powinniśmy, co, Yu? - zawrócił się do przyjaciela.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Jeśli nie będzie to paniom przeszkadzało - rzekł. Właściwie
dziwnie się czuł, zwracając się do młodszej o niemal pięć lat kuzynki per
„pani”.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie przeszkadza - zapewniła z uśmiechem Silya. - Prawda, Iri?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Uhm - wymruczała tylko. Szczerze mówiąc, nie miała ochoty
spoufalać się z tymi ludźmi. Nie byli niemili ani nic w tym rodzaju, wręcz
przeciwnie, ale mimo tego czuła jakiś dziwny niepokój. Nie wiedziała, czy to
coś w zachowaniu którejś z tych osób wprawiało ją w taki nastrój, czy raczej
była stale zestresowana przez to, co wydarzyło się dzień wcześniej. Jak by
jednak nie było, bardzo ją to irytowało. Nie znosiła niepewności i zmian, a
teraz tylko to ją otaczało - to i strach rządziły od wczoraj jej życiem. Gdyby
nie troska o dobro Silyi, uciekłaby albo zrobiła jakąś inną głupotę, choćby
tylko po to, by udowodnić, że ma jakąkolwiek kontrolę nad swoim żałosnym
życiem. Jednak póki co musiała myśleć przede wszystkim o przybranej siostrze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Wybaczcie, że ośmielam się zapytać, ale co robiliście trzy
dni temu? - zapytała chłodno, z powrotem siadając na drewnianym krześle.
Chciała wreszcie wysłuchać, co mają na swoją obronę. - Nie chcę być niemiła,
ale wygląda na to, że nas śledziliście.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Czy jej się wydawało, czy Minaili i Shin jakby z wyczekiwaniem
albo niemym pytaniem spojrzeli na Yukiego?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Przez chwilę milczał, patrząc na stół, ale potem podniósł wzrok
i utkwił go w zielonobrązowych oczach Ilyari.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Mieliśmy w Dzielnicy Północnej coś do załatwienia -
powiedział bez zająknięcia. Nie lubił kłamać, ale jeśli musiał, robił to dość
przekonująco. - Chodzi o... sprawy podziemne. - Znacząco zerkał to na jedną, to
na drugą, by upewnić się, czy wiedzą, o czym mówi. Skinęły głową. Miał na myśli
ruch oporu. - Mieliśmy jeszcze nieco czasu, więc zajrzeliśmy na chwilę do
kawiarni, by się czegoś napić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Och, do „Kawiarni Malki”? - zapytała Silya. - To kawiarenka
mieszcząca się naprzeciwko terenu Północnej Świątyni Najstarszych - dodała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Tak, chyba tak się nazywała - przytaknął Yu. - Potem
przeglądaliśmy gazety. Usłyszałem jakieś rozmowy, więc zerknąłem w stronę bramy
świątynnej. Stałyście tam obie, a oprócz was jeszcze kilka innych dziewcząt.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Tak, tak, Paleo, Goi i Kamma - potwierdziła Sil. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ilyari znów złapała spojrzenie tych orzechowych oczu chłopaka.
Niby wszystko się zgadzało. Subtelnie dawał znać, że to właśnie wtedy spotkali
się wzrokiem. Nie wiedziała, czemu nie zaznaczył tego w swoich tłumaczeniach,
ale cieszyła się, że to zrobił. Czułaby się zażenowana, gdyby było inaczej,
choć nie miała zielonego pojęcia dlaczego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Kupiliśmy po gazecie i ruszyliśmy w swoją stronę -
kontynuował Yuki. - Przypadek sprawił, że szłyście w tym samym kierunku. W
którymś momencie zaczepiła nas jakaś pani. Rozmawialiśmy z nią parę minut, a
potem ruszyliśmy w dalszą drogę. Tam zobaczyliśmy, jak stawiacie się
Armaninowi. A przynajmniej kończycie, bo zaraz odszedł. Wtedy się spotkaliśmy.
Nie chcieliśmy puszczać was do domu samych, w razie gdyby tamtemu Armaninowi
strzeliło coś do głowy. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Dziękujemy. - Silya uśmiechnęła się. Bez oporów przyjęła
każde jego słowo, co dodatkowo go dobiło. Naprawdę nie chciał okłamywać
kuzynki, ale...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Przelotnie zerknął na Ilyari. Milczała, a jej wyraz twarzy nie
zdradzał niczego konkretnego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- A wczoraj? - spytała po chwili, nie patrząc na niego. Nie
chciała znów wpaść w pułapkę jego wzroku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Mina dowiedziała się o tym, że wychodzicie za mąż. My z kolei
usłyszeliśmy od przełożonych, że Armanie planują przeszkodzić w ceremonii. Jak
się domyślacie, na pewno urządzą tam dramat. Zapamiętaliśmy wasze imiona i
kamienicę, w której mieszkałyście, dlatego gdy się tego wszystkiego
dowiedzieliśmy, postanowiliśmy was ostrzec. Nie spodziewaliśmy się, że
zastaniemy was w takiej sytuacji. Zobaczyliśmy, że Armanin sprzed paru dni chce
was zaciągnąć do samochodu, więc ruszyliśmy do akcji, ot, tyle. Działaliśmy
spontanicznie. Przykro mi, że nie zdołaliśmy ocalić również tamtych kobiet.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Silya skinęła głową i wyjaśniła, że jedna z nich to ich pani
matka, a druga - jej przyjaciółka. Opowiedziała naprędce to, co wcześniej
Minaili. Ilyari nie odezwała się nawet słowem, przetrawiając wszystkie fakty.
Nadal miała wrażenie, że coś jest nie tak, ale najprawdopodobniej tylko to
sobie wmawiała. Przez jakiś czas pewnie będzie taka skołowana i wszędzie
węszyła podstęp. Straciła poczucie względnego bezpieczeństwa i raczej nieprędko
je odzyska.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Jak znaleźliście Rena i Kana? - zapytała po jakimś czasie,
gdy Sil i reszta już się uciszyli.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Ich imiona również Mina zapamiętała. Poprosiliśmy znajomego,
by pomógł nam wydobyć ich adres z Wielkiego Urzędu - wyjaśnił Yuki, a Shin
potwierdził to skinieniem głowy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Jejku, ale co z Paleo, Goi i Kammą?! - przeraziła się nagle
Silya. Serce zabiło jej mocno. - Przecież one nic nie wiedzą o planach Arman!
Musimy je ostrzec!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Shin i Yu spojrzeli po sobie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Zajmiemy się tym - obiecali.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- W tej chwili najważniejsze jest, by zapewnić wam
bezpieczeństwo - zauważyła ze zmarszczonym z powodu troski czołem Minaili.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Iri na moment przegryzła wargę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Przepraszamy. Niepotrzebnie was narażamy... - zaczęła, ale
natychmiast jej przerwano.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Hej, nie wolno wam tak mówić! - zawołał Shin, karcąco kiwając
palcem. - Mamy ciężkie czasy, trzeba sobie pomagać. Sęk jedynie w tym, że nie
możecie tu zostać zbyt długo, bo to niebezpieczne. Rewizje i te rzeczy... No i
jest jeszcze jedna sprawa. Nasi przełożeni zostali poinformowani przez naszych
szpiegów, że Armanie zamierzają rozhasać się na całego...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Co masz na myśli? - zapytała przestraszona Silya.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zakłopotał się trochę. Nie bardzo wiedział, jak im to
przekazać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Wiecie coś o armańskiej religii? A przede wszystkim o ich
zwyczajach? - spytał wreszcie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Niewiele - przyznały. Uczyły się w szkółce przyświątynnej, a
tam skupiano się raczej na Najstarszych. Sil zaś, kiedy jeszcze mieszkała z
rodzicami, była uczona przez nich samych. Obie wiedziały niewiele poza tym, że
poza Armanem bogowie jego obywateli uznawani byli za wyjątkowo okrutnych.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Ogółem są nienormalni. Mają jakieś pokręcone zasady, które
mówią, że... Hm. No wiecie. Że każda dziewczynka, która... eee... zakwitnie,
musi zostać wysłana do przybytków, które na dameyski tłumaczy się jako Wielkie
Domy Rozkoszy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- To brzmi jak domy publiczne - szepnęła Silya, przełykając
ślinę. Iri skrzywiła się.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Taak... Tym w sumie są. Mniej więcej - przyznał nerwowo Shin.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Jak można wysyłać w takie miejsce małe dziewczynki? -
zdenerwowała się Ilyari.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie wiem, naprawdę. Jak już mówiłem, Armanie są porąbani.
Tłumaczą się jakimiś boskimi nakazami i innymi takimi, ale jak dla mnie, są po
prostu zboczeni.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Shin... - Mina subtelnie spróbowała przywrócić go do
porządku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Przepraszam - mruknął. - W każdym razie w Armanie funkcjonuje
to bez zarzutu. No i dobra, u siebie niech sobie robią, co chcą, ale problem w
tym, że zamierzają powoli wprowadzać swoje barbarzyńskie prawa tutaj oraz w
Marrymocie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zbladły obie. Silya wpatrywała się w niego z otwartymi lekko
ustami, a Ilyari wreszcie podniosła wzrok znad stołu. Minaili ze smutkiem
patrzyła na te dwie istotki, żałując, że nie może im pomóc tak, jak by chciała.
Yuki dyskretnie zaciskał pod stołem pięści.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Zamierzają zacząć od łapanek niezamężnych kobiet. Oczywiście
trochę to potrwa, zanim armańskie tradycje się u nas przyjmą, niemniej jednak
sprawa z małżeństwami ma teraz wyglądać inaczej. Podobno każda dziewczyna,
która już zakwitła, musi przejść przez pracę w domu publicznym. Żoną zostanie w
momencie, w którym... no... hm... będzie w ciąży. Ojciec dziecka zostaje mężem
tej dziewczyny i dopiero wtedy tych dwoje może żyć normalnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Żartujesz...? - powiedziała cicho Sil, biała już jak ściana.
Twarz Ilyari wykrzywiło obrzydzenie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- I to właśnie nas czeka, jak już nas złapią? - szepnęła. -
Armański burdel? - Słowo to ledwo przeszło jej przez gardło, nigdy nie używała
takich określeń, teraz jednak nic innego nie pasowało jej na określenie czegoś
takiego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Dlatego nie chcemy dopuścić, by was złapali - rzekł szybko
Shin. - Sęk w tym, że jak zaczną się te łapanki, to ciężko będzie was tu
chować. Armanie mają dostęp do wszystkich urzędów i obawiamy się, że będzie to
wyglądało tak, że przekopią dokumenty i przypuszczą atak na wszystkie
mieszkania, w których znajdą kobiety powyżej, nie wiem, czternastego czy
piętnastego roku życia. Jak by jednak nie było, prędzej czy później zawitają
pewnie w każdym mieszkaniu, bo na pewno jak zaczną się łapanki, wiele osób
pochowa córki tu i ówdzie, więc ci się wkurzą i zaczną przeczesywać, co się da.
W końcu was znajdą. Dlatego trzeba coś wymyślić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Silya powstrzymywała łzy, Ilyari zacisnęła zęby. Co mają
zrobić? Sytuacja co rusz się pogarszała, mimo że wydawało im się, że gorzej już
być nie może. Czy powinny stąd uciec, postarać się dostać na wieś albo nawet za
granicę? Realnie sprawę oceniając, od razu dochodziło się do wniosku, że to im
się nie uda. Za nic jednak nie chciały wpaść w ręce Arman, którzy jawili im się
jako największe zło tego świata. Zło, które podbijało niepodległe państwa, ciemiężyło
niewinnych, zabijało bliskich, wywoziło całe rodziny nie wiadomo dokąd...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Nagle obie przypomniały sobie uśmiech Armanina, któremu
podpadły trzy dni temu. Uśmiechał się triumfalnie i diabelsko, gdy spoglądał na
ich tożsamościówki. Wcześniej nie wiedziały, co go tak ucieszyło, ale teraz...
Teraz już wiedziały. Zorientowały się, że to reakcja na ich stan cywilny.
Zwyczajnie ucieszył się, że są pannami i niebawem trafią do jakiegoś Wielkiego
Domu Rozkoszy, czy jak to się tam zwało, i jego rodacy będą mogli zrobić z
nimi, co im się tylko spodoba.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Serca niemal im stanęły, gdy to sobie uświadomiły. Ilyari dalej
nad tym myślała, ale Silya chwilę później zdała sobie sprawę z czegoś jeszcze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Tożsamościówka... - szepnęła i nikomu niczego nie
wyjaśniając, odeszła od stołu, by prędko przejść do pokoiku gościnnego i dopaść
do swojej torebeczki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Tego się obawiała. Nie miała dokumentów! Kiedy wczoraj ten
armański żołnierz wcisnął jej z powrotem do ręki tożsamościówkę, nie włożyła
jej do torebki, lecz trzymała w dłoni bądź rzuciła do koszyka z warzywami...
który potem upuściła, gdy zaczęło się robić gorąco.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zaczęła spazmatycznie oddychać. Gdyby teraz wpadła na
jakiegokolwiek Armanina, nie mogłaby mu pokazać dokumentów, a to równało się
wyrokowi więzienia lub śmierci. Jedna z żelaznych zasad Arman mówiła, że każdy
obywatel zawsze, ale to zawsze musi mieć przy sobie aktualne dokumenty.
Straciwszy dowód tożsamości, straciła szansę na jakąkolwiek obronę. Brak tego
jednego papierka mógł zaowocować stratą wolności lub życia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Co się stało? - zapytała Ilyari, wchodząc do pomieszczenia i
z niepokojem patrząc na przybraną siostrę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie mam tożsamościówki. Musiała zostać... tam - szepnęła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- O bogowie...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Iri podeszła do przyjaciółki i przytuliła ją. Na bogów, jak tak
dalej pójdzie, to obie zginą, zanim się obejrzą!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Przez kilka minut Ilyari pocieszała Silyę, przytulając ją i
głaszcząc po głowie niczym małe dziecko. Jednocześnie zastanawiała się, co z
tym fantem zrobić. W końcu uznała, że nie ma innego wyjścia, jak poprosić ich
dobrodziejów o kolejną przysługę. Skoro mają tyle znajomości, może uda im się
zorganizować dla Silyi nowy dowód tożsamości...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Kiedy ich o to poprosiła, od razu się zgodzili. Widać było, że
okropnie się zmartwili, ale zamiast się zezłościć czy cokolwiek w tym rodzaju,
po prostu ofiarowali pomoc. Iri pomyślała wówczas, że jest okropna, wciąż ich o
coś podejrzewając. Jak mogła? Tyle dla nich zrobili i nie chcieli niczego w
zamian... No, i tak nie miałyby co im dać, ale mimo wszystko...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Hm, tylko trzeba zorganizować twoje zdjęcie - zauważył w
którymś momencie Shin.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Zdjęcie jest - odparła Ilyari. W portmonetce zawsze nosiła fotografie
Silyi i pani matki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- No widzicie, żaden problem! - Shin posłał im rozbrajająco czarujący
uśmiech.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Gromada rozdzieliła się na jakiś czas, jako że Yu wrócił na
chwilę do siebie, by coś załatwić, Minaili miała coś do uszycia, a Shin musiał
przygotować lekcję na jutro. Iri i Sil posprzątały w kuchni, a następnie
przeszły do pokoiku gościnnego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wczesnym wieczorem Mina i Shin poprosili o zdjęcie i dane
Silyi, by przekazać je znajomemu, który mógłby wyrobić jej nową tożsamościówkę.
Sil jednak zasnęła, wymęczona nieprzespaną nocą i wszelkimi zmartwieniami, więc
to Ilyari wszystkim się zajęła. Małżeństwo wyszło i Iri nareszcie mogła przez
chwilę pobyć sama.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>By nie zbudzić Silyi, stała w kuchni, opierając się o blat.
Niech śpi. Miała nadzieję, że nie przyśnią się jej żadne koszmary. Pragnęła dla
niej wszystkiego, co najlepsze, oby zyskała trochę szczęścia... Lecz w jaki
sposób miałoby do tego dojść, skoro obie znajdują się na krawędzi? Ich życie
albo przynajmniej cnota i duma wisiały na włosku. Czy tamtym trojgu uda się
wymyślić coś, co uchroniłoby je przed strasznym losem? Momentami żałowała, że
nie zdążyły w spokoju wyjść za mąż, wówczas jednak przypominała sobie, jak
zachowali się Kan i Ren i dochodziła do wniosku, że nie wytrzymałyby z nimi.
Ren gadał jak dewota, a Kan okazał się okropnym cholerykiem. Ona i Silya nie
dogadałyby się z żadnym z nich.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Od czasu do czasu w myślach modliła się do Najstarszych,
błagając ich o zbawienie dla pani matki oraz pani Karii oraz o to, by wraz z
Silyą jakoś wyszły na prostą. Co do tej pierwszej sprawy, wierzyła, że obie
kobiety dostąpiły już zaszczytu trafienia na Ocean Łaski, ale co do drugiej...
Obawiała się, że bogowie mogą nie zechcieć wysłuchać jej pokornych próśb.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Jej wzrok padł na stół, a konkretniej na portmonetkę, którą
musiała tu zostawić, gdy wyciągała zdjęcie Silyi. Mogła to zrobić w pokoju, ale
z jakiegoś powodu - nie pamiętała jakiego - wzięła ze sobą całą sakieweczkę.
Pewnie tak było szybciej i wygodniej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Sięgnęła po nią i otworzyła ją. Drżącymi palcami wyjęła jedyną
już fotografię. Portmonetkę odłożyła z powrotem na stół, a sama ponownie oparła
się o kuchenny blat.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Pani matka wyglądała jak żywa. Szczupła twarz, włosy upięte w
ciasny kok, bystre oczy, zacięty wyraz twarzy. Jej pani matka... Jej matka.
Jedyna, jaką znała i pamiętała...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zaczęła się trząść, a do oczu napłynęły jej łzy. Serce kłuło
okropnie, jakby za wszelką cenę chciało ukarać ją za to, że żyje, choć to jej
należała się śmierć. To ona głupio postawiła się jednemu z okupantów, nie pani
matka. Dlaczego więc to ona zginęła? A pani Karia? Co popchnęło ją do tego, by
wraz z Miirą rzucić się na Arman?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Niczego już nie rozumiała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Dlaczego mnie zostawiłaś? - szepnęła z trudem, nie mogąc
oderwać wzroku od fotografii. - Co ja mam teraz zrobić? Jak mam chronić Silyę?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Nie wytrzymała już, jej ciałem wstrząsnął szloch. Osunęła się
na kucki i objęła ramionami nogi, chowając głowę w kolanach. Nie mogła tego
znieść. Wszystko się posypało. Wszyściuteńko. Całe życie, które znała i w które
wierzyła, wszystko to było już przeszłością, która nigdy nie wróci. Nigdy już
nie przekroczy progu mieszkania, w którym spędziła niemal siedemnaście lat
swego życia. Nigdy nie przywita pani matki w domu. W niczym jej nie pomoże. Nie
porozmawia z nią. Nie poda jej kapelusza. Nie zdejmie jej marynarki. Nigdy się
z nią nie pomodli. Nigdy nie pójdzie z nią na zakupy. Nigdy już jej nie
przytuli i nie podziękuje jej za wszystko, co dla niej zrobiła...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zaczęła tracić oddech. Próbowała tłumić płacz, ale to tylko
pogorszyło sprawę i w rezultacie znalazła się w takim stanie, że za nic nie
mogła się już uspokoić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Nie usłyszała, że ktoś wchodzi do mieszkania, a potem
zaniepokojony przechodzi do kuchni. Nie zorientowała się też, że ten sam ktoś
jest tuż przy niej, póki nie położył jej dłoni na ramieniu. Przestraszyła się i
gwałtownie uniosła głowę. Jej zapłakana twarz była cała czerwona. Z powodu łez
nie od razu skontaktowała, kto przyszedł.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Co się stało? - szepnął automatycznie Yuki, przestraszony
widokiem, jaki przedstawiała Ilyari. Wydawała się tak mała, zagubiona,
przerażona i zrozpaczona! Serce krajało mu się na ten widok.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Ja... Ona już nigdy...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Nie była w stanie wykrztusić całego zdania. Yu ujął jej rękę i
poczuł, że ta coś w niej trzyma. Delikatnie wyjął z niej lekko zmięte zdjęcie
kobiety, którą wczoraj zamordowano.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Cii... Wiem - powiedział cicho. - Ale one obie są już
bezpieczne i szczęśliwe - zapewnił pocieszającym tonem, nieśmiało przytulając
rozdygotane dziewczę. Wyglądała teraz na nie więcej niż piętnaście lat.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Nie zaprotestowała w żaden sposób, więc objął ją nieco mocniej.
Wczepiła palce w jego koszulę i szlochała dalej, nadal nie mogąc się opanować.
Wolną ręką głaskał ją po aksamitnych włosach. O bogowie, była taka mała i
bezbronna... Przeraził się, gdy zdał sobie sprawę z tego, że chciałby ją tak
trzymać do końca świata i jeszcze dłużej. Nie mógł też wyobrazić sobie, by inny
mężczyzna mógł ją tknąć choćby palcem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Nie wiedział, jak to zrobi, ale musi ją chronić, na ile tylko
może. W tej chwili nie myślał o krzywdach, jakie spotkały jego i jego rodzinę
ani o okrutnym Fremdzie Resweldzie, który zburzył ład jego życia. Teraz były
tylko one. Jego kuzynka i jej „siostra”, która niespodziewanie zawładnęła jego
sercem.</span></div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/14894742957753473026noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-4944271586179829570.post-46791438506812214392015-12-18T18:20:00.003+01:002018-06-21T14:49:32.506+02:00Rozdział V<div style="text-align: right;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<br />
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Salgarien,
10. dzień 8. miesiąca 424. roku Ery Paktu<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Jesteś skrajnie nieodpowiedzialna - zdenerwowała się Ilyari,
patrząc z wyrzutem na Silyę. Weszły właśnie do kamienicy, w której mieszkały,
ale zamiast od razu wspiąć się na pierwsze piętro, zatrzymały się przy drzwiach
wejściowych. Iri zerknęła ukradkiem, czy chłopcy, którzy je zaczepili,
faktycznie już sobie poszli. Upewniwszy się, że tak właśnie się stało,
odetchnęła z ulgą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- O co ci chodzi? - prychnęła Sil. - Byli przecież bardzo mili.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- I nas śledzili. - Ilyari przegryzła wargę, zastanawiając się,
co zrobić z tym fantem. Czy była przewrażliwiona z powodu tej całej okupacji i
ciągłego poczucia zagrożenia zakorzenionego w niej od początku wojny?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Jak to śledzili? - zapytała wolno Silya, wlepiając w
przybraną siostrę przestraszone spojrzenie. Wydawało jej się, że to przypadkowi
przechodnie, sympatyczni młodzieńcy, którzy po prostu chcieli pochwalić je za
odwagę, bo najwidoczniej widzieli z daleka, co się stało. Wyglądali bardzo
porządnie i sprawiali wrażenie godnych zaufania, dlatego nie miała oporów przed
przedstawieniem się im, tym bardziej, że oni uczynili to pierwsi. Ich imiona
nic jej nie mówiły, podejrzewała zresztą, że nie mieszkali w najbliższej
okolicy, lecz raczej w centrum bądź w okolicach portu, czyli w którejś z najbogatszych
części miasta, bowiem byli dobrze i schludnie odziani, czyści i pełni
galanterii.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Kiedy paplałaś przed świątynią z Paleo i Goi, oni
„przeglądali gazety” u pana Teffa. Co rusz ukradkiem na nas zerkali -
wyjaśniła. - Gdy tylko zaczęłyśmy drogę powrotną, ruszyli za nami. Potem,
zamiast coś zrobić, jak na mężczyzn przystało, pozwolili nam zająć się tym
wrednym Armaninem - zdenerwowała się. Co prawda to skojarzyła już po fakcie,
jako iż w owych chwilach nie zwracała uwagi na nikogo poza ciemiężoną dziewczynką,
ale teraz bardzo ją to irytowało. - Dziwnym zbiegiem okoliczności później do
nas zagadali i odprowadzili pod dom - dokończyła niezadowolona i zaniepokojona.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Silya przełknęła ślinę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Myślisz, że to mogli być jacyś zdrajcy czy coś? - przestraszyła
się. - O bogowie, niepotrzebnie się tak rozgadałam… Jak zwykle. Ale wydawali
się tacy sympatyczni. Może jesteśmy po prostu przewrażliwione po tym wszystkim,
co się dziś stało, co? Zapomnijmy o tym, tak będzie najlepiej. Jak by nie
patrzeć, niebawem wychodzimy za mąż. Trzeba pomyśleć o ceremonii i tak dalej…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Jakoś nie mam ochoty o tym myśleć - mruknęła Ilyari. - Dobra,
chodź, pani matka pewnie denerwuje się, dlaczego wciąż nas nie ma. I lepiej nie
wspominajmy o tym, co się wydarzyło. To by ją tylko dodatkowo zmartwiło.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Uhm - zgodziła się z nią Sil i ruszyła na piętro.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Po cichu weszły do mieszkania, oznajmiając, że już wróciły.
Zdjęły obuwie i przeszły do pokoju dziennego. Miira przywitała je i już chciała
spytać, dlaczego przyszły tak późno, gdy jej wzrok padł na zmiętą i przerwaną w
którymś miejscu sukienkę Ilyari. Podeszła do niej, złapała ją za ramiona i
zaniepokojona spytała:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Co się stało?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zdziwiona, patrzyła pani matce prosto w jej zielonobrązowe oczy.
Stojąca tuż obok Silya znieruchomiała. O bogowie, że też żadna z nich nie
zwróciła uwagi na to, jak wygląda Iri… Zniszczona po trosze i brudna tu i
ówdzie sukienka, porwane rajstopy, zdarte kolano… Wszystko przez tego okropnego
Armanina i przez to, że najpierw złapał ją za odzienie, a potem pchnął na
ziemię. Sukienka Silyi była jedynie trochę zakurzona od tego, że kucała,
przytulając roztrzęsioną dziewczynkę, dlatego to na Ilyari skupiła się uwaga
Miiry.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Ja… - szepnęła, nie wiedząc, co powiedzieć. Do licha, nie
potrafiła kłamać! - Przepraszam, pani matko. Pewien armański żołnierz
zdenerwował się trochę, gdy stanęłyśmy w obronie dziewczynki, którą męczył. Na
szczęście wszystko dobrze się skończyło, nikomu nic się nie stało. Przepraszam,
że cię zaniepokoiłyśmy. I za zniszczone ubranie. Upiorę sukienkę i spróbuję ją
jakoś…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Kto by się przejmował sukienką? - szepnęła Miira,
niespodziewanie przytulając Iri do piersi. Obie dziewczyny były niepomiernie
zdumione tym gestem, bowiem pani matka nie należała do uczuciowych i wylewnych
osób. Właściwie nie pamiętały, by kiedykolwiek zostały przez nią przytulone. -
Bogom niech będą dzięki, że wyszłyście z tego cało - mówiła cicho,
przygarniając do siebie jeszcze Silyę. Gdy otrząsnęły się z szoku, odwzajemniły
uścisk. Emocje zaczęły z nich spływać, Silya poczuła w oczach łzy, a Iri zaczęła
się trząść. Były przerażone. Kiedy zdały sobie sprawę z tego, że tamten Armanin
mógł je zabić bez mrugnięcia okiem i nikt nie miałby mu tego za złe - w końcu
mu się postawiły, a tego Dameyczykom nie wolno było robić - zupełnie się
rozkleiły. Pani matka z ogromną jak na nią troską pocieszała je subtelnie, a
następnie zapowiedziała, że zrobi coś do jedzenia i picia, a im kazała się w
tym czasie umyć i przebrać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Przeszły do swojego pokoiku i zamknęły drzwi. Ilyari, wciąż się
trzęsąc, bez sił usiadła na łóżku Silyi, które znajdowało się bliżej. Silya
zdążyła już trochę się uspokoić, więc objęła przyjaciółkę, próbując ją
pocieszyć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nienawidzę ich - szepnęła Iri. - Nienawidzę, nienawidzę… -
powtarzała jak mantrę, chowając twarz w dłoniach i kiwając się na łóżku w przód
i tył. Najchętniej wykrzyczałaby całą pogardę, jaką żywiła do okupantów. - Ta
dziewczynka może mieć po czymś takim traumę. Była przerażona. Ty byłaś
przerażona. Ja byłam przerażona. Silya, chyba nigdy w życiu się tak nie bałam…
Jestem żałosna…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Wcale nie, Iri - zapewniła Sil. - Byłaś bardzo dzielna. O
wiele odważniejsza ode mnie. Postawiłaś mu się, czego ja nie potrafiłam zrobić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Zajęłaś się tą dziewczynką - zaoponowała Ilyari.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Wielki mi wyczyn. To ty postawiłaś się w jej obronie. Ja nic
nie zrobiłam. - Czuła się jak żałosny tchórz. Sparaliżował ją strach i stałaby
nieruchomo, gdyby nie Iri, która nie wiadomo kiedy automatycznie podeszła do
żołnierza i stanęła w obronie dziecka. Dopiero wtedy ona była w stanie ruszyć
się z miejsca. I nie umiała wspomóc siostry, jedynie przygarnęła do siebie
dziewczynkę, mając nadzieję, iż jakoś ją uspokoi. Niemniej cały gniew Armanina
przeniósł się na Ilyari, na nią ten okrutnik nawet nie zwrócił uwagi. - Mam
nadzieję, że nie pamięta twojego imienia. O bogowie, jeśli będzie chciał się
zemścić, to się chyba zabiję. Tak się boję, Iri - załkała, przez co Ilyari
poczuła się w obowiązku dojść do siebie, by tym razem to ona mogła pocieszyć
Silyę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Kiedy wreszcie się uspokoiły, zabrały się za doprowadzenie się
do porządku, a następnie za pałaszowanie skromnej kolacji i picie słabej
herbaty. Miira wciąż wyglądała na niespokojną, dziewczęta zaś w milczeniu
spożywały posiłek, próbując nie myśleć o tym, co stało się po ostatnich naukach
przedmałżeńskich.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Po tradycyjnej modlitwie, w której wszystkie trzy dziękowały
przede wszystkim za to, że nikomu nic poważnego się nie stało, życzyły sobie
nawzajem dobrej nocy i udały się do łóżek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ilyari szczelnie opatuliła się kołdrą. Dlaczego jej serce tak
waliło? Przecież już po wszystkim, nie ma się czym przejmować… Tamten Armanin
co prawda poznał jej imię, ale pewnie albo już je zapomniał, albo nawet puścił
w niepamięć cały niefortunny incydent. Wszak były dla niego tylko jednymi z
wielu robaków, na które nie warto tracić uwagi… Jednak nie dawało jej spokoju
to nagłe puszczenie ich wolno. I ten podejrzany uśmiech… Nie mogła wyrzucić go
z pamięci.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Właściwie nie zdziwiła się, gdy Silya wlazła jej do łóżka.
Podejrzewała, że po takim dniu to zrobi. Dla zasady kazała jej wyjść, ale
ostatecznie tylko przysunęła się do ściany, by zrobić jej miejsce. Normalnie w
takich warunkach nie zasnęłaby - wręcz nienawidziła spać z kimkolwiek w jednym
łóżku - teraz jednak, zmęczona całym dniem i zestresowana tym, co się stało,
zasnęła dość szybko, choć to i tak Silya pierwsza udała się do krainy snu.<o:p></o:p></span></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Salgarien,
12. dzień 8. miesiąca 424. roku Ery Paktu<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- To już za trzy dni… - szepnęła Silya, wpatrując się w swoje
odbicie w lustrze wiszącym na ścianie w ich pokoju. Ilyari zerknęła na nią i
skinęła głową, wciąż negatywnie nastawiona do zbliżającej się zmiany ich stanu
cywilnego. Bała się, jak się odnajdzie w roli żony, tego, jaki okaże się ten
cały Ren, a ponadto podejrzewała, że mimo wszystko będzie bardzo tęskniła za
panią matką i dotychczasowym życiem. Choć za nim nie przepadała, było tym, co
doskonale znała i wypłynięcie ze znanego portu na niespokojne wody oceanu przerażało
ją. - Ech, chciałabym mieć loki - rzuciła nagle Sil.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Zwariowałaś? Będziesz teraz mówić o lokach? - niedowierzała
Ilyari. Spojrzała na przyjaciółkę z dezaprobatą i zdegustowaniem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Oj, zawsze chciałam mieć loki - żachnęła się. - Są śliczne. Na
pewno bardziej spodobałabym się Kanowi, gdybym miała inne włosy - marudziła jak
dziecko. Iri westchnęła tylko.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Masz śliczne, gęste i zdrowe włosy. Naprawdę nie masz na co
narzekać - stwierdziła w końcu, mając nadzieję, że to będzie koniec tematu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Wcale nie są śliczne - zaoponowała Sil. - Twoje są. Dotknij
je tylko - rzuciła, podchodząc do przybranej siostry i łapiąc kosmyk jej
ciemnobrązowych włosów. - Jak aksamit czy jedwab, cudo. A moje? Szczecina.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Z pewnością. - Ilyari wykręciła oczyma. - Naprawdę nie masz
poważniejszych zmartwień? - mruknęła. Gdy to powiedziała, natychmiast
przypomniała sobie incydent sprzed dwóch dni, ale nie chcąc o tym myśleć i się
denerwować, wyparła niechciane wspomnienia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- To są poważne zmartwienia. Chodzi przecież o to, czy dogadam
się z Kanem - wyjaśniła, siadając obok Iri na jej łóżku. Ta odsunęła się lekko
i zaczęła pleść sobie warkocza.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- A co mają loki lub ich brak do tego, czy dogadasz się z
przyszłym mężem? - jęknęła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Oj, same w sobie pewnie nic, ale wiesz, tak ogólnie. Trochę
się denerwuję. Ceremonia powinna być całkiem ładna, nie? Ale co potem? O czym
rozmawiać, co zrobić? Boję się, że jak przyjdzie co do czego, to zapomnę o
wszystkim, co mówiła nam Lara. - Zmarszczyła nosek, wyobrażając sobie wszelkie
możliwe mniej lub bardziej spektakularne wpadki w jej wykonaniu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Póki co wolę o tym po prostu nie myśleć - stwierdziła Ilyari.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Ale to już za trzy dni, na bogów! - wykrzyknęła Silya. Iri
zganiła ją spojrzeniem, ale Sil jakoś nie czuła się winna.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Podczas ceremonii zaślubin ubrane w proste białe sukienki panny
młode miały wyjść za kapłanką prowadzącą nabożeństwo przed ołtarz. W tym samym
momencie z drugiej strony mieli to uczynić również ubrani na biało panowie
młodzi. Ustawiwszy się w półokręgu, pokłonią się symbolowi Najstarszych.
Kapłani wyczytają ich imiona i wszyscy wreszcie dowiedzą się, kto zostanie
poślubiony komu. Staną już parami, wysłuchają nabożeństwa, pomodlą się, a
następnie wygłoszą przed bogami przysięgę małżeńską, po której małżonkowie po kolei
namaszczą sobie nawzajem czoło specjalnym olejkiem podanym im przez kapłanów,
by następnie mężczyźni wpletli w koki kobiet kwiaty frezji symbolizujące
szacunek, uznanie i radość z bycia z drugą osobą. Potem wszyscy nowożeńcy złożą
pokłon Najstarszym i pozostaną w tej pozycji przez pięć minut. Na znak dany
przez kapłana lub kapłankę powstaną, wygłoszą modlitwę dziękczynną i… to
właściwie będzie koniec. Zaczną nowe życie…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nawet nie wiemy, czy sukienki będą na nas pasowały -
poskarżyła się Silya. Chciała wyglądać jak najładniej, w końcu to miał być
jeden z najważniejszych dni w jej życiu, tymczasem nie dość, że wszystkie będą
wyglądały tak samo, to jeszcze zmuszone będą założyć szaty, które przed nimi
nosiło już mnóstwo panien młodych.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Strój to chyba nie jest najważniejsza sprawa - mruknęła
Ilyari, zakładając sukienkę. Napadły ją niechciane wspomnienia sprzed dwóch
dni. Porwane rajstopy natychmiast trafiły do śmieci, z kolei błękitna sukienka,
którą tak lubiła, została porządnie wyprana, lecz to nie sprawiło, że wyglądała
dużo lepiej. Armanin rozciągnął ją w okolicach biustu, kilka szwów puściło, a
większa część koronki została zupełnie przerwana.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Dla ciebie nie ma chyba żadnych ważnych spraw - prychnęła
Silya, postanawiając, że nie będzie już rozmawiać z siostrą o ceremonii
zaślubin, bo to było gorsze aniżeli rozmowa ze ścianą. Ubrała się szybko i
uczesała, a następnie, ziewając przeciągle, udała się za nią do pokoiku
dziennego, by tam wraz z panią matką pomodlić się i zjeść skromne śniadanie
składające się z kromki chleba i niewielkiego jabłuszka.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zaraz potem pani matka wyszła do pracy. Ilyari zebrała z
talerzyków wszystkie okruszki i otworzyła okno w nadziei, że zjawi się w nim
Rudy. Musiał chyba czekać w pobliżu, bo tradycyjnie przyleciał ledwie po
kilkunastu sekundach. Wysunęła dłoń, na której trzymała okruszyny, a ptaszek
bez strachu i krępacji przycupnął tuż obok i ze spokojem jadł jej prosto z
ręki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Do jutra, Rudy - pożegnała się z nim, gdy połknął już
wszystko, co dla niego miała. Popatrzył na nią czarnymi oczkami, zaćwierkał, po
czym odleciał, a Ilyari szybko dołączyła do Silyi w sprzątaniu po śniadaniu.
Następnie, ze zgrozą zauważywszy, że jest już znacznie później, niż się
spodziewały, prędko wdziały buty i niemalże biegiem udały się do Dzielnicy
Upraw.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Były to rozległe tereny na północ i północny wschód od
Salgarienu, na którym zieleniły się pola, lasy i sady. Oficjalnie nie należały
już do miasta, ale w praktyce wszyscy mieli je za część Salgarienu. Silya i
Ilyari dzień w dzień chodziły tam teraz, by zrywać owoce i warzywa, zbierać
grzyby czy wykonywać prace porządkowe. Robiły, co im kazano, a w ramach zapłaty
dostawały co nieco do jedzenia. W tych czasach była to najzupełniej uczciwa
wymiana.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Lekko zziajane z powodu pośpiechu, z wypiekami na twarzy poszły
po swój przydział. Oddelegowano je do pomocy w wykopaniu pozostałych buraków, a
następnie marchwi. Dawały z siebie wszystko, bo choć nie przepadały za pracą w
ziemi, najważniejsze było, by zrobić jak najwięcej, bo to równało się z większą
zapłatą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Słyszałam, że wychodzicie za mąż - zaczepiła je pani Mana, z
którą kilkakrotnie już rozmawiały podczas pracy. Była wyznawczynią
Najstarszych, więc orientowała się we wszystkich religijnych sprawach, ale nie
widywały jej w świątyni, bowiem mieszkała bardziej na wschodzie i na
nabożeństwa uczęszczała do Wschodniej Świątyni Najstarszych.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Dziewczęta potwierdziły - Silya z rumieńcem na twarzy, a Ilyari
beznamiętnie - na co pani Mana przekazała im serdeczne gratulacje i życzyła
wiele szczęścia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Miały nadzieję, iż faktycznie choć trochę go zaznają…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Pukanie do drzwi wyrwało Miirę z zamyślenia. Zastanawiała się,
czy to możliwe, by wszystko poszło po jej myśli i dziewczęta, którymi się
opiekowała, zdążą zabezpieczyć swoją najbliższą przyszłość. Były jej naprawdę
drogie - szczególnie Ilyari, którą wychowywała przecież od dziecka - i
właściwie smucił ją fakt, iż się rozstaną, niemniej wiedziała, że dla nich
lepiej będzie przejść pod pieczę mężów. Szczególnie teraz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wstała od stołu i przeszła do malutkiego przedpokoiku, by
otworzyć drzwi oczekiwanej przyjaciółce.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Dzień dobry, Miiro - rzekła na powitanie Karia z kamienicy
naprzeciwko. Przyjaźniły się od dziecka i choć z powodu wychowania w
rygorystycznych rodzinach wyznawców Najstarszych żadna z nich nie była wylewna
w uczuciach, na pewno darzyły się swego rodzaju miłością i przywiązaniem. Tylko
sobie powierzały jakiekolwiek sekrety, ufały sobie bezgranicznie i wierzyły, że
tak będzie zawsze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Miira przywitała się z Karią i zaprosiła ją do środka. Często
się nawzajem odwiedzały, więc po prawdzie czuły się u tej drugiej jak u siebie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Herbaty? - zapytała gospodyni.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Wystarczy woda - odparła Karia, rozsiadając się przy stole. -
Mam wieści - dodała. Miira skinęła głową, po czym zamknęła okno, by nic nie
doszło do niepowołanych uszu. Nalała jeszcze wody do dwóch szklanek, postawiła
je na stole, po czym zajęła miejsce obok przyjaciółki. - Nasi przyjaciele
dowiedzieli się, że dwudziestego zostaną przeprowadzone łapanki na szeroką
skalę. W wiadomym celu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Już dwudziestego? - Miira zmarszczyła czoło. - Chwała
Najstarszym, że moje dziewczęta zdążą do tego czasu wyjść za mąż…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Owszem. Tylko… Szczerze mówiąc, coś mnie niepokoi - przyznała
Karia, upiwszy łyk wody. Zatknęła za ucho kilka pojedynczych włosów, którym
jakimś cudem udało się uwolnić z tradycyjnego koka. W większości była już siwa,
lecz gdzieniegdzie można jeszcze było dostrzec ślady dawnej burzy rudoblond
kosmyków. - Słyszałam pogłoski, że nie zamierzają nikomu popuścić. Musisz
uważać na dziewczęta, niech unikają Arman jak ognia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Miira skrzywiła się, co nie uszło uwadze Karii. Zaniepokojona,
zapytała, co się stało, więc Miira z lekkim roztargnieniem opowiedziała o
incydencie sprzed dwóch dni. Czym więcej mówiła, tym bardziej Karia stawała się
przestraszona.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Odwaga godna podziwu, niemniej mogą za to słono zapłacić -
szepnęła zgodnie z prawdą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Kilka razy dziennie modlę się do Najstarszych, by wszystko
poszło zgodnie z planem i życie im się ułożyło - powiedziała cicho Miira. - Do
licha, nie po to tyle się starałyśmy, by teraz coś nie wyszło. Musi być dobrze
- stwierdziła, próbując do tego przekonać nie tylko Karię, ale przede wszystkim
samą siebie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Przyjaciółka położyła rękę na jej dłoni i ścisnęła ją lekko,
uśmiechając się pocieszająco. Życzyła im jak najlepiej, dlatego też miała
nadzieję, że Ilyari i Silya umkną przeznaczeniu zgotowanemu przez Arman
większości Dameyek i Marrymotek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Porozmawiały o wielu sprawach, przede wszystkim o tym, co miało
związek z ich zadaniami w ruchu oporu. Obie były łączniczkami, ale naturalnie
ani Silya, ani Ilyari nie miały o tym pojęcia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Wracając do zaślubin, jak tam nastroje twoich dziewcząt? -
spytała w którymś momencie Karia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Och, tak jak się można było spodziewać. Silya jest podniecona
i zawstydzona, a Ilya udaje, że spływa to po niej jak po kaczce, choć w istocie
bardzo się denerwuje i bynajmniej nie wygląda na zadowoloną - odparła spokojnie
Miira, uśmiechając się lekko pod nosem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Bo nie wie, jakiemu dramatowi dzięki temu umknie - zauważyła
Karia. - Swoją drogą, Ilyari naprawdę cię przypomina. Dobrałyście się, skubane
- zaśmiała się.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Cóż, masz rację. Zdecydowanie bardziej przypomina mnie niż
moją siostrę - przyznała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Zamierzasz jej wreszcie powiedzieć?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Planuję to zrobić… Pewnie po ceremonii zaślubin - odparła.
Szczerze mówiąc, trochę bała się tego, jak Ilyari zareaguje na wieść, że są
spokrewnione.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Jej pierwsza podopieczna była wnuczką jej starszej o cztery
lata siostry, Ilyari, po której ta pierwsza otrzymała imię. Babka Iri miała
dość oryginalny charakter. Niby była wyznawczynią Najstarszych, ale lubowała
się we wszelkiego rodzaju wolności, dlatego nie stosowała się do niektórych
religijnych czy obyczajowych nakazów, przez co nieraz wpadała w tarapaty. Miira
przez wiele lat na swój sposób gardziła starszą siostrą, która, zamiast być dla
niej przykładem, wciąż sprowadzała na nie obie problemy. Ich rodzice, bardzo
surowi, nie wiedzieli już, co z nią zrobić i kiedy nakazali jej wyjść za mąż,
myśleli, że pozbędą się kłopotu. Jakże się mylili! Zbuntowana pierworodna
uciekła z domu, by po kilku latach samej znaleźć wielką miłość swego życia.
Rodzice i Miira widzieli ją jedynie kilkakrotnie, Ilyari zerwała większość
stosunków z rodziną, poświęciwszy się ukochanemu mężowi i córeczce. Na
szczęście małżeństwo i macierzyństwo sprowadziły ją na ziemię, dzięki czemu jej
córka wyszła na ludzi i, co ważniejsze, na ułożoną i szczerą wyznawczynię
Najstarszych. Wyszła za mąż za porządnego chłopca, rok od niej starszego, i
urodziła córeczkę, której nadała imię swojej nieżyjącej już wówczas matki -
Ilyari.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Miira nigdy nie wyszła za mąż. Rodzice bardzo tego chcieli, ale
niedługo po odejściu Ilyari oboje rozchorowali się poważnie i Miira uznała za
ważniejsze pomaganie im niż szukanie męża. Jeden jedyny raz była w życiu
zakochana. Mattiasa, chłopaka mieszkającego kilka ulic dalej, poznała dzięki
swej najlepszej przyjaciółce, Karii. Bardzo go polubiła, ze wzajemnością
zresztą, i nawet rozważali kwestię zaślubin, kiedy to zabiły go poważne
powikłania pogrypowe. Miira ciężko to przeżyła i na zawsze zamknęła przed
innymi mężczyznami serce. Straciła Mattiasa, potem rodziców, a także siostrę i
szwagra, którego prawie nie znała. Kiedy zaś siedemnaście lat temu rodzice Iri
zostali zamordowani przez groźnych przedstawicieli jednej z podejrzanych sekt,
nie potrafiła przejść obok tego obojętnie i postanowiła zaopiekować się
dziewczynką. Z początku miała mieszane uczucia co do wnuczki swej siostry,
jednak z dnia na dzień kochała ją coraz bardziej. Była praktycznie idealną
wychowanką, ale miała w sobie coś przykrego. Z tego właśnie powodu Miira
przygarnęła również Silyę. Dzięki niej Ilya choć trochę się otworzyła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Na pewno spyta, dlaczego tyle lat ukrywała przed nią prawdę.
Obawiała się, że nie zdąży znaleźć zadowalającej ją odpowiedzi. Szczerze
mówiąc, Miira sama nie była tego pewna. Podejrzewała, że to przez niechęć do
siostry, która zakorzeniła się w jej sercu na tyle, że nie chciała z nią mieć
zbyt wiele wspólnego i nie lubiła o niej myśleć. To, jak zachowywała się w
młodości, to jedno. Bardziej zabolało ją chyba to, że zostawiła ją i rodziców
na pastwę losu i nie pomogła jej, gdy ci zachorowali. Oddała się swojej
wielkiej miłości i córeczce, która stała się całym jej światem, i zwyczajnie
zapomniała o tych, którzy starali się ją wychować.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Nie mogła jej tego przebaczyć, choć wiedziała, że to złe.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ale Iri była zupełnie inna. Idealna - grzeczna, posłuszna,
pomocna, głęboko wierząca. Pozornie nieczuła, a w istocie mająca sobie więcej
ciepła niż większość osób, z którymi Miira zetknęła się w przeciągu całego
swego życia. Silyi mogła zarzucić to i owo, ale cóż, nie mogła nic na to
poradzić, jako iż wychowana została przecież przez swoich rodziców, którzy
mieli z pewnością zupełnie inne charaktery i metody wychowawcze od niej. Poza
tym byli przecież innego wyznania, a to religia Najstarszych uważana była
powszechnie za tę najpoważniejszą i najprawdziwszą, przynajmniej do czasu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Powodzenia. Na pewno nie będzie miała żalu - rzekła Karia,
uśmiechając się delikatnie. Miira podziękowała za jej wsparcie skinieniem
głowy, po czym wstała, by zanieść puste już szklanki do kuchni. Potem, zamiast
usiąść z powrotem, podeszła do okna i otworzyła je, wiedząc, że zapas rozmów,
których nikt nie mógł podsłuchać, już się wyczerpał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Gdy zerknęła na ulicę w dole, zamarła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Co się stało? - spytała zaniepokojona wyrazem twarzy
przyjaciółki Karia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Armanie tu są - odparła cicho.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Mniej więcej u wylotu ich uliczki zatrzymał się czarny
automobil. Nikt z niego nie wysiadł, ale oczywistym było, że w środku siedzą
Armanie. Tak samo nie było wątpliwości, że póki co na coś czekają. Albo raczej
na kogoś…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Bogowie, miejcie nas w swojej opiece… - szepnęły ledwo
dosłyszalnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Chyba zdążymy, co? - szepnęła zatrwożona Silya. Była już
połowa jesieni, więc o tej porze ściemniało się porządnie i może po części to z
tego powodu obie czuły dziwny niepokój.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Uhm - odparła Ilyari, ale przyspieszyła kroku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Jako iż drogę powrotną z Dzielnicy Upraw rozpoczęły później niż
zwykle - nie dość, że roboty było dużo, to jeszcze uparły się, by zarobić jak
najwięcej (dzięki czemu każda niosła teraz koszyczek z dziesięcioma całkiem
dorodnymi marchewkami, pięcioma selerami i trzema burakami) - stresowały się,
że nie zdążą dotrzeć do domu przed godziną policyjną. Szły jednak na tyle
szybko, że teoretycznie nie było takiego zagrożenia. Nadrobiły już czas,
niemniej nie potrafiły całkiem się uspokoić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Prawie odetchnęły z ulgą, gdy dotarły na swoją uliczkę - dość
szeroką, ale również krótką - a od ich kamienicy o numerze jedenastym dzieliło
je kilkanaście czy kilkadziesiąt metrów. Nie zatrzymując się nawet na moment,
ruszyły w kierunku domu. Wówczas jednak zauważyły zaparkowany po prawej stronie
automobil. Jeden z Arman zbliżał się już do nich, jak gdyby wypatrzył je
wcześniej i był już na to przygotowany. Uspokajając się w duchu, że na pewno
chcą tylko zerknąć na ich dokumenty, bo przecież nie było jeszcze sygnału
rozpoczęcia godziny policyjnej, stanęły. Kiedy jednak ujrzały znajomą twarz,
zbladły.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Od razu rozpoznały Armanina, który dwa dni temu męczył małą
dziewczynkę tylko dlatego, że ta podczas zabawy z innymi dziećmi przez
przypadek na niego wpadła. Bezsilnie przełknęły ślinę, bojąc się cokolwiek
zrobić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Witajcie, pieprzone robaki - przywitał się z okrutnym
uśmiechem. - Dokumenty, <i style="mso-bidi-font-style: normal;">sheikuse</i> -
rozkazał, patrząc na Silyę. Domyśliły się, że użył jakiegoś armańskiego
przekleństwa czy innego obraźliwego słowa. - Twoich nie potrzebuję, ILYARI -
dodał, przenosząc wzrok na Iri. Przerażona do granic możliwości, Silya drżącymi
rękoma wyjęła tożsamościówkę i podała ją Armaninowi. Przestudiował ją uważnie,
jakby chciał się w czymś upewnić. Sil patrzyła pod nogi, próbując nie zemdleć
ze strachu, natomiast Ilyari, czując na sobie czyjeś spojrzenie, zwróciła wzrok
ku automobilowi. W międzyczasie wyszedł z niego inny armański żołnierz - na oko
koło trzydziestki, czyli odrobinę starszy od tego, z którym właśnie miały do
czynienia. Obaj jednak, jak przystało na Arman, byli blondynami. Z ich jasnymi
włosami kontrastowała stosunkowo ciemna cera - o ile Dameyczycy byli raczej
bladzi, o tyle kolor skóry Arman wyglądał mniej więcej tak, jakby zawsze byli
dość mocno opaleni. Z tego, co zdążyły zauważyć, większość - jak nie wszyscy -
miała oczy o różnych odcieniach szarości. Nie inaczej było z tym, który
przeglądał właśnie dokumenty Silyi. - No, <i style="mso-bidi-font-style: normal;">sheikuse</i>,
zapraszam do samochodu - rzucił z uśmiechem, wciskając Silyi jej
tożsamościówkę, która najwidoczniej nie była mu już potrzebna.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zamarły. Jak to „do samochodu”? Co on chciał zrobić? Przecież
to jeszcze nie godzina policyjna! O bogowie, musiało chodzić o sytuację sprzed
dwóch dni! Jednak nie ujdzie im to płazem… Koniec z obecnym życiem, koniec z
myśleniem o ceremonii zaślubin, koniec z… ze wszystkim. Bo pewnie je zabiją,
prawda…?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Przerażone do granic możliwości, nie były w stanie się
poruszyć. Serca waliły im jak oszalałe, najwidoczniej próbując za wszelką cenę
rozsadzić im piersi. Miały wrażenie, że to wszystko to tylko zły sen, że zaraz
się obudzą i okaże się, że wróciły do dobrze znanej rzeczywistości. Och, jakże
pragnęły, by tak było…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Ruszać się, gnidy! - Armanin zaczął się denerwować.
Zauważywszy, że dziewczęta wciąż stoją osłupiałe, złapał obie za ręce i począł
ciągnąć je w stronę automobilu, przy którym stał wyglądający na nieco
znudzonego drugi Armanin, który póki co tylko przyglądał się całej scenie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Obie pomyślały, że chyba nie ma już dla nich nadziei, ale
wówczas w okropnie krótkim czasie wydarzyło się kilka rzeczy. Z ich kamienicy
wybiegły pani matka oraz pani Karia, które prędko rzuciły się w ich kierunku,
przykazując im równocześnie, by uciekały. Dziewczęta nie miały pojęcia, co się właściwie
wokół dzieje, jednak poczęły próby wyswobodzenia się z uścisku Armanina.
Niestety, były stanowczo za słabe.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Padnijcie! - usłyszały nagle, więc automatycznie schyliły się
na tyle, na ile mogły, wciąż będąc więzionymi przez wrogiego żołnierza. Wtedy
rozległ się huk wystrzału. Wrzasnęły, zalała je krew oprawcy, zaś jego uścisk
natychmiast się zwolnił, więc przerażone odbiegły od niego trochę, potykając
się o własne nogi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Uciekajcie! - krzyknęła znowu pani matka. Już miały to
zrobić, gdy w bardzo krótkim, ledwie kilkusekundowym odstępie usłyszały kolejne
dwa wystrzały.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Jak w transie odwróciły się, gdy rozległ się pierwszy z nich.
Pani Karia padła na ziemię bez życia. Już wiedziały, że teraz pora na panią
matkę, a potem na nie… Gdzieś z tyłu, a może z boku, ktoś biegł ku nim. Silya
machinalnie odwróciła się w tym kierunku i widząc znajome twarze oraz słysząc
ich nawoływania, ruszyła ku nim, próbując pociągnąć za sobą Ilyari. Ta jednak,
oderwawszy wzrok od martwego ciała pani Karii, przeniosła go na panią matkę
dokładnie w tym momencie, w którym trafił w nią drugi pocisk. Iri wyrwała dłoń
z uścisku przybranej siostry i, ledwie stawiając kroki, rzuciła się w kierunku
pani matki, płacząc i wrzeszcząc. Nie, nie, nie, nie, to nie mogła być prawda!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Na jeden krótki moment, sekundę zaledwie, podniosła wzrok i
ujrzała kata tej, która wychowywała ją, odkąd jako dwuletnie dziecko straciła
rodziców. Jego zimne, stalowe oczy spoglądały na nią beznamiętnie, ale po
chwili wyraz jego twarzy zmienił się, bowiem wstąpił na nią jadowity uśmiech.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Nie miała tej świadomości, ale w jej spojrzeniu Armanin
dostrzegł połączenie tak wielkiej rozpaczy i nienawiści, jakie wcześniej
widział tylko i wyłącznie u jednej osoby.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ponownie utkwiła wzrok w martwym ciele pani matki leżącym w
kałuży jej własnej krwi. Postawiła kolejny chwiejny krok, gdy poczuła na swoim
prawym nadgarstku czyjś mocny uścisk. Przerażenie wróciło, była pewna, że to
znów jakiś Armanin. Krzyczała i próbowała się wyrwać, jednocześnie słysząc
kolejne strzały. Ten, kto ją trzymał, siłą pociągnął ją za sobą, lecz ona wciąż
nieumiejętnie próbowała się wyswobodzić. Z powodu łez nic już nie widziała, nie
miała też do końca pojęcia, co się właściwie dzieje.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>To tylko koszmar, prawda…?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Silya, tak jak jej kazał Shin, schowała się za rogiem budynku,
jednocześnie płacząc i bojąc się, co się stanie z Ilyari. Yuki ciągnął ją za
sobą, podczas gdy Shin ostrzeliwał samochód, za którym skrył się Armanin, który
zamordował panią matkę i Karię. W końcu jakimś cudem udało im się nieco
oddalić. Wyglądało na to, że tamten Armanin nie ma zamiaru ich gonić. Silya
szybko doskoczyła do Ilyari, która dostała najwyraźniej ataku histerii i nie
wiedziała, co się właściwie dzieje. Jej zapłakane oczy były jakby puste.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Iri, to ja, musimy uciekać - powtarzała przyjaciółce,
próbując ją choć w niewielkiej mierze uspokoić. Wyglądało na to, że gdyby nie
adrenalina, zemdlałaby z rozpaczy. W końcu jednak jakimś cudem Silyi udało się
ją choć troszkę doprowadzić do porządku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Cholera, mam nadzieję, że tamten nas nie śledzi - rzucił do
Yukiego Shin, rozglądając się dookoła i wciąż mając w pogotowiu pistolet. - Do
licha, zawsze coś musi pójść nie tak!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Musimy iść - powiedział tylko Yu, patrząc to na przyjaciela,
to na dziewczęta klęczące na bruku i próbujące trochę oprzytomnieć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wówczas Salgarien zalał sygnał oznaczający początek godziny
policyjnej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Świetnie, jakby atrakcji było mało, to jeszcze to -
zamarudził Shin. - Mina mnie zabije - dodał tonem małego dziecka. - Yu, kanały?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Uhm, nie mamy innego wyjścia. Byle szybko, zaraz zrobi się
jeszcze bardziej gorąco - zauważył przytomnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Pomogli dziewczętom wstać, po czym pociągnęli je za sobą w
tylko sobie znanym kierunku. W końcu doskoczyli do studzienki kanalizacyjnej,
sprawnie odsunęli właz, jak gdyby nieraz już to robili, po czym kazali
dziewczynom zejść pod ziemię. Automatycznie spełniły rozkaz, mając świadomość,
że są teraz zdane na łaskę tych śledzących je dwa dni temu młodzieńców.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Drżały ze strachu i obrzydzenia, próbując ignorować brzydkie
zapachy, szczurze piski i liczne inne paskudztwa, których nawet nie umiałyby
nazwać, ale nie odważyły się zamarudzić. Pozwoliły chłopcom poprowadzić się nie
wiadomo dokąd. Początkowo tylko szybko szli, wkrótce jednak zaczęli biec, znów
chwytając je za ręce i ciągnąc za sobą. Ledwo za nimi nadążały i miały
wrażenie, że nie wytrzymają tego wysiłku. Nie dość, że ogółem nienawykłe były
do biegów, to jeszcze po tym dramacie, który dopiero co się rozegrał… Były
obecnie wrakami normalnych siebie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Jeszcze trochę - pocieszał je co jakiś czas Shin, ale to
„trochę” wydawało się przeciągać w nieskończoność.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>W końcu jednak stanęli. Sil i Iri padły na kolana, ledwie
dysząc, za to Shin, wyglądając tak, jak gdyby w ogóle nie odczuwał zmęczenia,
wspiął się na drabinkę, której nawet nie zauważyły, by odrobinę odsunąć
majaczący w górze właz. Sprawdził, czy droga jest wolna, po czym gestem dał Yu
znać, że tak jest, jednocześnie zupełnie odsuwając pokrywę. Yuki pomógł
dziewczętom wstać, a następnie wspiąć się na górę. Sam wyszedł jako ostatni i
zasunął właz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Rozglądając się cały czas, młodzieńcy poprowadzili je - ku ich
zgrozie, znów biegiem - w doskonale znanym sobie kierunku. Shin wyglądał, jakby
powoli się rozluźniał. Wreszcie zwolnił, otworzył drzwi jakiejś kamienicy i
zaprosił resztę do środka. Wyciągając z kieszeni spodni klucze, poprowadził ich
na piętro.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Żyjemy! - zawołał wesoło, wchodząc do mieszkania. Minaili
natychmiast do niego doskoczyła i uwiesiła mu się na szyi. W tym czasie
dziewczęta zdążyły wejść do środka. Yuki szybko zamknął za wszystkimi drzwi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Prawie dostałam zawału, ile można czekać? - szepnęła,
powstrzymując się przed wybuchnięciem płaczem. Za każdym razem, gdy Shin robił
coś choćby tylko teoretycznie niebezpiecznego, drżała ze strachu, że już nie
wróci.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Już, już, spokojnie, my mielibyśmy nie dać rady? - prychnął,
udając obrażonego. Zaraz jednak spoważniał i dał żonie rozeznać się w sytuacji.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- O bogowie - powiedziała cicho, widząc Silyę i Ilyari. - Chodźcie,
przygotuję wam kąpiel i coś do jedzenia… Shin, Yu, zajmijcie się sobą z łaski
swojej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Troskliwie objęła obie dziewczęta i zaprowadziła je do łazienki
niewielkiej, ale i tak ze dwa razy większej od tej, do jakiej przywykły.
Biedactwa wyglądały na wręcz nieobecne, w ogóle się nie odzywały, ale Mina nie
nalegała. Nie znała jeszcze szczegółów, ale widać było, że przeżyły koszmar.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Cieszyła się, że już wcześniej włączyła bojler, dzięki czemu do
niewielkiej wanny od razu poczęła spływać gorąca woda. Co chwila ukradkiem
zerkała na dziewczęta, z których jedna była kuzynką jej przyjaciela - która,
tego jeszcze nie wiedziała - i widziała, że obie się trzęsą. Biedne istotki.
Wyglądały góra na piętnaście czy szesnaście lat. Chude, wynędzniałe, w
poszarpanych, brudnych i dodatkowo zakrwawionych prostych sukienkach.
Zapłakane. Przerażone. Zagubione. Kiedy Minaili tak na nie patrzyła, jej serce
kłuło boleśnie. Od zawsze była wrażliwa na krzywdy innych. A co dopiero musiał
czuć Yu, patrząc na niemal nieznaną mu kuzynkę, którą tak usilnie starał się
odnaleźć, a będącą teraz w takim stanie? A te dziewczynki? O bogowie! Nie
wiedziała jeszcze dokładnie, co się stało, ale po wyglądzie tych dziewcząt oraz
swych ukochanych chłopców domyślała się, że nie było łatwo.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Dacie sobie radę? - spróbowała się dowiedzieć. Wyglądały na
tak bezbronne i zdezorientowane, że jakoś nie była przekonana, czy uda im się samym
wykąpać. Nie mogły przestać się trząść, lecz chyba nie były tego świadome.
Sprawiały wrażenie w jakiś sposób nieobecnych. Mina zastanawiała się przez
chwilę, jak mogłaby do nich dotrzeć i czy w ogóle powinna to już robić. W końcu
postanowiła, że zacznie tradycyjnie, czyli od przedstawienia się. - Mam na imię
Minaili. O nic się nie martwcie, jesteście już bezpieczne. Zobaczcie, woda jest
naprawdę przyjemna, wejdźcie i rozgrzejcie się - mówiła spokojnie i subtelnie,
jak do dzieci. - Możecie używać wszystkiego, co tu mamy - dodała, mając na
myśli mydło i inne akcesoria łazienkowe. Otworzyła szafkę i wyjęła z niej dwa
ręczniki. - Proszę. Hm, to jak, zostawić was czy może jakoś wam pomóc? -
zapytała znowu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Po... Poradzimy sobie - szepnęła ta wyższa szatynka, jakby z
trudem wydobywając z siebie głos albo jakby wręcz musiała przypomnieć sobie,
jak to się robi. Minaili zbierało się na płacz, gdy tak na nie patrzyła, ale co
jeszcze mogła zrobić?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Dobrze. - Spróbowała łagodnie się uśmiechnąć. - W takim razie
przygotuję wam w tym czasie coś do jedzenia. Nie musicie się spieszyć - dodała
jeszcze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>W odpowiedzi ledwo zauważalnie skinęły głowami. Mina wyszła
więc, ostrożnie zamykając za sobą drzwi. Przeszła do kuchni, gdzie oparła się o
blat. Bogowie, przez co one musiały przejść? Już chciała zawołać chłopców, gdy
sami zjawili się przy niej. Shin natychmiast ją przytulił. Poczuł, że żona
dygocze lekko.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- To straszne, w jakim one są stanie - wyszeptała. - Co tam się
stało?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Cóóż - mruknął, przeciągając samogłoskę. - Nie wszystko
poszło tak, jak zaplanowaliśmy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- To znaczy?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- To znaczy, że wywiązała się strzelanina - powiedział posępnie
Yuki, siadając na krześle i zatapiając spojrzenie orzechowych oczu w bliżej
nieokreślonym miejscu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Serce Minaili zaczęło walić jak młotem. Tego się obawiała...
Czy Shin zawsze musiał pakować się w coś takiego? Nie zniosłaby jego straty. Z
Yu zresztą było podobnie. Przecież przyjaźnili się niemal od zawsze. Nie
wyobrażała sobie życia bez tych dwóch mężczyzn. Matkę straciła cztery lata
temu, w epidemii, jaka nawiedziła wyspę Shantos, a ojca podczas wojny. Z tego
powodu teraz tylko Shin i Yuki się dla niej liczyli, tylko oni nadawali jej
egzystencji sens.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>W końcu wzięła głęboki wdech i poprosiła o szczegóły, na co
młodzieńcy niechętnie i ze smutkiem zaczęli opowiadać o tym, co się wydarzyło.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Przerażające - szepnęła, zakrywając usta dłonią. - I co
teraz? Myślicie, że uda wam się znaleźć tych ich narzeczonych i
przetransportować ich wszystkich do świątyni, żeby potajemnie wzięli ślub?
Obawiam się, że to nie przejdzie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Zapewne - zgodził się z nią Shin. - Ale spróbować trzeba. Bo
co innego moglibyśmy zrobić? Nie możemy ich puścić samopas, bo zaraz je zgarną.
I tak bogom dzięki, że zdążyliśmy. Przybylibyśmy pięć minut później i nie byłoby
już po nich śladu - wyznał ponuro. Faktycznie, mieli wielkie szczęście.
Najpierw od przełożonych ich oddziału ruchu oporu dowiedzieli się, że Armanie
powoli zaczynają łapanki niezamężnych kobiet, a niebawem będą to robić na
wielką skalę w całym kraju. Potem usłyszeli, jak ktoś mimochodem wspomniał, że
Armanie dowiedzieli się o bliskim ślubie w kręgu wyznawców Najstarszych (jako
że zaślubiny zdarzały się ostatnio bardzo rzadko, było to wielkim wydarzeniem,
o którym często się dyskutowało, nawet jeśli zupełnie nie znało się tych,
którzy mieli ten ślub brać), w związku z czym okupanci zamierzają wtargnąć do
świątyni podczas ceremonii i urządzić tam jatkę. To zmroziło Shina i Yukiego,
dlatego ustalili szybko, że jeszcze dziś udadzą się po Silyę i Ilyari (skoro
już mieszkały w jednej kamienicy - a oni na szczęście wiedzieli, w której
dokładnie - nieetyczne byłoby zabranie tylko kuzynki Yu), by zapobiec ich
niechybnemu porwaniu przez Arman do ich strasznych przybytków. Dodatkowo
denerwowali się trochę sprawą sprzed dwóch dni, kiedy to dziewczęta podpadły
jednemu Armaninowi. Jak się okazało, słusznie, bowiem, o ile się nie mylili, to
on próbował zaciągnąć je do samochodu. Kiedy to ujrzeli, nie namyślali się, po
prostu szybko zdecydowali, że jeden pobiegnie po dziewczyny, a drugi będzie go
osłaniał. Sytuacja zrobiła się naprawdę gorąca, bo co rusz zdarzały się
nieprzewidziane wypadki. Niestety, nie obyło się bez przelewu krwi. Shin nie
wiedział, czy zabił Armanina, którego udało mu się postrzelić, nie miał za to wątpliwości,
że kobiety, które przybyły Silyi i Ilyari na ratunek, poległy. Potwierdził to
Yu, który widział ich ciała z bliższej odległości. Domyślali się, że jedna z
kobiet to pani matka Silyi, a druga mogła być matką czy babcią Ilyari. Może się
przyjaźniły i dlatego Silya i Ilyari również były, jak się zdaje, nierozłączne?
Cóż, na pewno były sąsiadkami. Pewnie od kiedy tylko Silya trafiła pod pieczę
pani matki, spędzały czas razem i zdążyły stać się sobie niezwykle bliskie.
Właściwie gdyby Yu, Mina i Shin nie wiedzieli, że tak nie jest, myśleliby
zapewne, że to siostry. Były między nimi podobieństwa w wyglądzie, ale to nie o
to chodziło. Ta więź, którą się od nich wręcz wyczuwało... To było na swój
sposób niesamowite. Choć same zainteresowane pewnie nie miały o tym pojęcia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Minaili musiała wreszcie się otrząsnąć, by przygotować tym
biedaczkom coś pożywnego do jedzenia. Shinowi kazała zrobić herbatę. Zostawiła
chłopców tylko na chwilę, gdy przypomniała sobie, że musi przecież dać
dziewczynom coś do ubrania, bo ich sukienki zapewne do niczego się już nie
przydadzą. Co prawda jej odzież będzie pewnie na nich wisiała - sama była
szczupła, ale one wręcz chude, a do tego niższe od niej - lecz to chyba
drugorzędna sprawa. Wyjęła więc dwie sukienki, zapukała w drzwi łazienki,
przeprosiła i wślizgnęła się na chwileczkę, by zostawić im je i zapewnić, że
mogą je ubrać. Podziękowały cichutko, siedząc razem w wannie, obie skulone i
nadal się trzęsące. Minaili opuściła je, a serce krajało jej się z żalu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wróciła do przygotowywania późnej kolacji (było już po drugiej
w nocy). Shin zdążył już przygotować esencję herbaty. Mina zagoniła więc obu
młodzieńców do krojenia warzyw na sałatkę, odgrzała też zupę pozostałą po
obiedzie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Dziewczęta wreszcie wyszły. Zagubione stanęły nieśmiało pod
drzwiami łazienki, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Mina zaprosiła je do kuchni
i na posiłek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Milczały przez cały czas i ledwie skubnęły pożywienie.
Najwidoczniej nie były jeszcze w stanie przełknąć zbyt wiele. Minaili zapytała
więc, czy chciałyby już się położyć. Niedosłyszalny pomruk uznała za
potwierdzenie, więc naprędce przygotowała im pokój gościnny, w którym od czasu
do czasu pomieszkiwał Yuki. Z powodu godziny on też musiał tu przenocować, nie
widział jednak problemu z przespaniem się na kanapie w salonie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Mina życzyła Silyi i Ilyari miłych snów, po czym ruszyła do
dużego pokoju, do którego zdążyli już przejść Yu i Shin. Dosiadła się do męża
siedzącego na kanapie, Yuki zajmował zaś jeden z dwóch foteli.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Są w okropnym stanie. Nie wiem, jak się po tym wszystkim
pozbierają - powiedziała ze smutkiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Przede wszystkim to czasy mamy straszne - mruknął Shin. - Wszystko
przez tych przeklętych Arman! Cholera jasna! - przeklął. Tym razem Minaili
nawet nie zwróciła mu uwagi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Yu? - szepnęła, widząc, że przyjaciel wygląda jak zbity pies.
- Nie martw się, coś wymyślimy i jakoś to będzie - próbowała go pocieszyć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Silya... I Ilyari... Dosyć już przeszły - powiedział cicho. -
A boję się, że to nie koniec. Co z nimi zrobimy, jeśli plan z ich narzeczonymi
nie wypali? - zapytał retorycznie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Shin westchnął i mocniej przyciągnął do siebie żonę. Yu na ten
widok spuścił wzrok, co nie umknęło uwadze Miny. Domyślała się, że marzył o
tym, by móc podnieść w ten sposób na duchu swoją kuzynkę... i prawdopodobnie
również tę drugą dziewczynę, która wkradła się do jego serca, nawet o tym nie
wiedząc.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Cóż, jak by nie było, trzeba ustalić plan na jutro - zauważył
przytomnie Shin. Zgodzili się z nim i zaczęli rozmowę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Silya i Ilyari nie były w stanie zasnąć. Kiedy zostały same,
wgramoliły się do łóżka - ten jeden jedyny raz Iri to nie przeszkadzało, a
nawet wręcz przeciwnie - przytuliły się i szczelnie opatuliły ciepłą kołdrą. Obie
nadal się trzęsły, nie były w stanie tego powstrzymać. Z jednej strony pragnęły
ze sobą porozmawiać, z drugiej - jeszcze nie potrafiły tego zrobić. Ostatecznie
tuliły się tylko do siebie, każda zatopiona we własnych przerażających
wspomnieniach i myślach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Silya nie mogła wybaczyć sobie tego, że znów zachowała się jak
największy tchórz. O ile Iri ruszyła ku pani matce, gdy ją postrzelono, ona,
słuchając głupiego instynktu przetrwania, rzuciła się do ucieczki. Fakt, na
początku, po strzale w panią Karię, stanęła, lecz gdy tylko ujrzała chłopców
poznanych przed dwoma dniami, zwróciła się w ich kierunku, chcąc pociągnąć za
sobą przybraną siostrę. Potem, gdy rozległ się drugi strzał - ten, który
pozbawił życia panią matkę - znów się odwróciła i przez ułamek sekundy nie była
zdolna do jakiegokolwiek ruchu. Iri wyrwała się jej, a ona, zamiast natychmiast
ją dogonić, poszła w przeciwnym kierunku, ku życiu, a nie ku śmierci. Być może
nie zrobiłaby tego, gdyby nie to, że akurat w tym momencie Yuki, przebiegając
obok niej, popchnął ją w kierunku Shina i kazał jej uciekać. Sam biegł po
Ilyari, więc może Silya podświadomie uznała, że siostra będzie bezpieczna? Nie
wiedziała. Jak by jednak nie było, czuła się strasznie z tym, że ją opuściła, a
ponadto nie pobiegła ku pani matce, która oddała za nie życie. Była okropna i
tak żałosna... Mogła stracić również Iri. Nie do końca to do niej docierało,
ale podświadomie wiedziała to i między innymi dlatego nie oddalała się od niej
na krok, pragnęła największej bliskości, jaka była możliwa w ich stanie. Bała
się choćby na chwilę puścić jej rękę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Mimo wszystko uczuciem, jakie w niej przeważało, było
przerażenie na myśl, że oto znów została sama. Cztery lata temu straciła
ukochanych rodziców, którzy traktowali ją niemal jak księżniczkę - być może
dlatego, że była jedynaczką. Wszyscy troje byli bardzo zżyci i szczęśliwi i
gdyby nie ta parszywa epidemia, mogliby żyć sobie we względnym spokoju do dziś.
Ale nie, akurat oni musieli paść ofiarą okropnej zarazy! Przez długi czas nie
mogła się podnieść po tej stracie. W przytułku dla dzieci, które zostały
sierotami w ten sam sposób co ona, czuła się okropnie. Nie przez to, że
opiekunowie byli niemili czy coś w tym rodzaju - po prostu opanowała ją pustka,
jakiej, jak się wtedy spodziewała, nigdy już nie wypełni. Miała jednak
szczęście. Zyskała nowy dom - skromny, bo skromny, ale jednak dom. Zyskała nową
opiekunkę - surową, wymagającą i nieokazującą zbyt wiele uczuć, ale jednak
opiekunkę. Ale nade wszystko też przybraną siostrę, która stała się jej
najlepszą przyjaciółką i okazała się jej bratnią duszą. A teraz, w ciągu kilku
sekund, znów niemal wszystko straciła. Dom, opiekunkę, poczucie bezpieczeństwa,
nadzieję na przyszłość. Za ledwie trzy dni miała wyjść za mąż i przeżyć nową,
tym razem miłosną przygodę (o czym przecież od dzieciństwa marzyła), tymczasem
jej świat po raz kolejny zupełnie się zawalił. Czy będzie w stanie znów się
podnieść? Jak wiele jest w stanie przeżyć jedna osoba, na dodatek tak młoda i
wątła jak ona? Gdzie znajduje się jej granica? Kiedy limit się wyczerpie? I...
czy to możliwe, że to wszystko wydarzyło się naprawdę? Czuła się...
nierzeczywiście. Jakby wszystko działo się obok niej, a nie dotyczyło jej
samej. Nie mogła uwierzyć w dramat, który rozegrał się przed jej oczyma, a tym
bardziej w to, że jeszcze kilkanaście godzin temu marudziła, że chce mieć loki.
O bogowie, loki? Kogo obchodzą włosy? Kogo obchodzi ślub? Jej kraj był
ciemiężony przez okupantów, dwa dni wcześniej same były świadkami pastwienia
się jednego z żołnierzy nad małą dziewczynką, a jej w głowie były tylko jakieś
nic niewarte miłostki i niezadowolenie z własnego wyglądu czy sukienki, jaką
miała włożyć na ceremonię zaślubin? Czy można było być bardziej dziecinnym, ograniczonym,
żałosnym i głupim? Czuła się jak najgorszy śmieć... Jeszcze po południu była
dziewczyną, która, można rzec, widziała tylko czubek własnego nosa. To, co
znajdowało się w jej najbliższym otoczeniu, było całym jej światem. Okupację i
wszelkie nieszczęścia zauważała tylko w chwilach, gdy dotykały jej
bezpośrednio: podczas rewizji, zatrzymywania przez Arman w celu okazania
dokumentów... Najgorsza była sytuacja sprzed dwóch dni, ale nawet po niej w
jakiś sposób potrafiła przełączyć tryb myślenia na czekający ją ślub i nowe
życie. Bała się, to oczywiste, w niektórych momentach nachodziły ją straszne
wizje, w których poznany na ulicy Armanin przychodzi po Iri, by ją ukarać, przy
okazji zabierając też ją. Widziała tortury, śmierć i nie wiadomo jakie inne
okropieństwa. W niektórych wizjach zjawiał się jednak dzielny Kan, który jakimś
cudem ratował ją z rąk oprawców i ostatecznie wszystko kończyło się dobrze, a
ona żyła długo i szczęśliwie... Dlaczego wszystko sprowadzało się do egoizmu,
marzeń i mrzonek? Czy naprawdę wierzyła w taki świat? Jak mogła, skoro tuż za
ścianą czy za rogiem mogły rozgrywać się dramaty? Nie była w stanie pojąć, jak
śmiała być taka ograniczona...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ilyari z kolei nie mogła pozbyć się sprzed oczu dwóch obrazów.
Martwej twarzy pani matki, której zielonobrązowe oczy zaszły mgłą, stały się
puste, pozbawione tego charakterystycznego blasku w zależności od sytuacji
podkreślającego jej surowość, wiarę, zmartwienie lub ukrywaną troskę. I oczu
jej kata, zimnych, stalowych, przerażających, znudzonych, obojętnych. Oczu bestii
nawykłej do zabijania. Oczu człowieka nieliczącego się z uczuciami innych.
Nigdy ich nie zapomni. Jeśli miałaby kiedyś go ujrzeć, mogłaby nie poznać jego
postaci czy twarzy. Nie pomyliłaby jednak jego oczu. Po nich poznałaby go
wszędzie. Zorientowała się, że nienawidzi tego człowieka bardziej niż
kogokolwiek innego na świecie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Patrząc na martwą kobietę, która ją wychowała, która zapewniła
jej godne życie i dosłownie wszystko, co miała, uświadomiła sobie, jak droga
jej była. Kochała ją. I wiedziała, że Miira ją też. Dlaczego zauważyła to
dopiero po jej śmierci? Jak mogła być tak nieczuła? Czy nauczyła się tego od
niej? Od pani matki, wiecznie stonowanej, spokojnej i poważnej? Przecież mogła
spostrzec to wcześniej. Od kiedy pamiętała, były razem. Potem dołączyła też
Silya, ale zdecydowaną większość swego życia Ilyari przeżyła tylko z Miirą. To
ona nauczyła ją wielu pożytecznych rzeczy, to ona pokazała jej, co to znaczy
prawdziwa, szczera wiara, to ona subtelnie pocieszała ją, gdy płakała po
nocach, tęskniąc nie wiadomo za czym. A sytuacja sprzed dwóch dni? O bogowie,
Miira przecież ją przytuliła. Przytuliła! Miira, która tak rzadko potrafiła
pokazać, co naprawdę czuje! Jej strach o nią i o Silyę był szczery. Jej miłość,
troska i przywiązanie również. Udowodniła to, próbując odwrócić uwagę Arman, by
jej wychowanki mogły uciec. Pani Karia również wykazała się odwagą. Obie
chciały pomóc, a w rezultacie zostały zamordowane przez kogoś, kto zabijał bez
mrugnięcia okiem. Ilyari nie potrafiła zrozumieć, jak można być tak okropnym i
nieczułym. Zgoda, ona i pani matka też nie okazywały uczuć, ale jednak je
miały. A tamten Armanin? Co mogło dziać się w jego umyśle...?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>O ile Silyi już raz udało podnieść się po stracie bliskich, o
tyle Iri po raz pierwszy została pozbawiona opieki. Nie skończyła nawet trzech
lat, gdy jej rodzice zostali zabici, była więc nieświadoma tego, co się wówczas
działo, a co za tym idzie, swego rodzaju cierpienie nadeszło później. Praktycznie
całe życie spędziła pod opieką pani matki, a teraz... Co z nią będzie? Jak ona
ma temu podołać? Nawet przez chwilę nie pomyślała, by zwrócić się o pomoc do
Rena, który za trzy dni miał zostać jej mężem. Zapomniała o ślubie, o
wszystkim, co się z nim wiązało... Było tylko cierpienie. I strach. Wielki,
paraliżujący strach...<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Być może zasnęłyby wreszcie, zmęczone przeżyciami i strasznymi
myślami, lecz gdy już, już miały zapaść w sen, w kamienicy rozległy się krzyki.
Poderwały się jak oparzone. Znały już takie odgłosy. Podobne słyszały, gdy
Armanie nieco ponad miesiąc temu dokonywali rewizji budynku, w którym mieszkały.
Znieruchomiały na moment, gdy uświadomiły sobie, co to oznacza. Albo i tutaj
robili to samo i zaraz je znajdą, albo szukali właśnie ich. Przecież ten, który
stał przy automobilu, ten, który zamordował panią matkę i panią Karię, mógł ich
śledzić albo po prostu przeczesywać okolice, by je znaleźć i ukarać. Nie miały
pojęcia, w jakiej części miasta się znajdują, nie wiedziały, ile czasu minęło
od dramatu, jaki stał się ich udziałem... Nie wiedziały nic. Zdjęte
przerażeniem, nie były w stanie logicznie myśleć. Przylgnęły tylko do siebie, znów
trzęsąc się jak osiki, przekonane, że zaraz same zginą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>W innym pomieszczeniu Shin, Yuki i Minaili również poderwali się
szybko, bojąc się, że Armanie znajdą w tym mieszkaniu kogoś, kogo nie powinno
tu być. Wątpili, by tak szybko odnaleźli dziewczęta, które chcieli schwytać, Yu
i Shin zabrali je przecież daleko, niemniej przypadki chodziły po ludziach i
nie wiadomo było, czego można się spodziewać. Zwykła rewizja mogła kosztować
ich dziś głowy. Chłopcy natychmiast odbezpieczyli pistolety, które mieli przy
sobie i zatknęli je za paski, by w razie rewizji Armanie nie zauważyli ich
natychmiastowo. Shin nakazał Minie siedzieć cicho i nie wychodzić z salonu.
Gdyby nie była tak przerażona, nie posłuchałaby go, w tej jednak sytuacji
spełniła rozkaz. Młodzieńcy wyszli do przedpokoju, nasłuchując, co dzieje się
na korytarzu. Shin najciszej jak umiał uchylił drzwi pokoiku gościnnego i
patrząc na przestraszone dziewczęta, przyłożył palec do ust, po czym równie
cicho zamknął drzwi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ewidentnie coś się działo, było głośno i dało się słyszeć
liczne armańskie przekleństwa i rozkazy wykrzykiwane przez jednego z intruzów.
Wszystko trwało jakieś dziesięć czy piętnaście minut, choć wydawało się, że
znacznie dłużej, aż w końcu okazało się, że Armanie opuszczają budynek. Byli
tylko w jednym mieszkaniu. Nie wiedzieli więc nic o Silyi i Ilyari.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Shin i Yuki odetchnęli z ulgą, zabezpieczyli pistolety i oparli
się o ścianę, próbując się uspokoić. Po dzisiejszej - a właściwie wczorajszej -
akcji, byli nabuzowani adrenaliną i obawiali się, że to jeszcze nie koniec
niespodzianek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Sil i Iri również odrobinkę się uspokoiły, gdy usłyszały, że
Armanie opuszczają budynek. Okno pokoiku, w którym przebywały, a pod którym
stało łóżko, na którym siedziały, wychodziło jednak na ulicę i nie mogły się
powstrzymać, by dyskretnie przez nie nie wyjrzeć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Natychmiast tego pożałowały. Czterej Armanie brutalnie ciągnęli
za sobą jakąś rodzinę. Ojciec, matka, troje dzieci, w tym dwoje małych,
niemających więcej niż pięć lat. Dzieci rzucili do automobilu, nie dbając o to,
czy robią im krzywdę, kobiecie jeden z oprawców podniósł spódnicę, na co jej
mąż próbował się na niego rzucić, ale trzymany przez innego żołnierza, niemal
natychmiast został uderzony przez niego tak mocno, iż stracił przytomność.
Kobieta krzyczała, dzieci płakały.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Odwróciły się, nie mogąc na to patrzeć, przerażone do granic
możliwości i zdjęte nieopisywanym współczuciem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Więc to w takim świecie przyszło im żyć...?</span></div>
</div>
</div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/14894742957753473026noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-4944271586179829570.post-54719930235233371162015-11-20T21:40:00.000+01:002018-06-20T22:53:59.447+02:00Rozdział IV<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<br />
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Salgarien,
1. dzień 8. miesiąca 424. roku Ery Paktu<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Kiedy tylko wyszła z terenu Głównej Świątyni Najstarszych,
Minaili przyspieszyła kroku. Wciąż trudno było jej uwierzyć w to, co usłyszała
przed paroma minutami. Jak każdego pierwszego dnia miesiąca, na koniec
nabożeństwa kapłani podzielili się z wiernymi ogłoszeniami dotyczącymi
salgarienowskich wydarzeń związanych z ich religią. Wśród nich była informacja
o zbliżającej się ceremonii zaślubin w Dzielnicy Północnej…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zniecierpliwiona, że w drodze do domu musi zahaczyć o sklep -
zapasy powoli się kończyły, więc póki Shin nie wybierze się na większe zakupy,
powinna zaopatrzyć się choćby w coś na najbliższe dni - zrobiła minę, która z
pewnością rozśmieszyłaby jej męża. Zazwyczaj to on był tym, który zachowywał
się dziecinnie, teraz jednak to ona wyglądała niczym naburmuszone dziecko. Ale
czyż nie miała do tego prawa w takiej chwili? Coś, czego próbowali się
dowiedzieć od ładnych paru tygodni, na swój sposób samo do nich przyszło.
Niebywałe.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Kupiła pieczywo, nieco warzyw oraz ryż i kaszę. Po kilku
sekundach zastanowienia poprosiła też o garść cukierków. Bieda nie zaglądała im
w oczy (co czasem wywoływało u niej wyrzuty sumienia, jako iż zdecydowana
większość Dameyczyków miała o wiele gorszą sytuację), więc od czasu do czasu
decydowała się na trochę łakoci, choć nigdy nie brała ich dla siebie. Jednego
cukierka schowała do kieszeni marynarki, by dać go potem Shinowi, a resztę
rozdała dzieciakom biegającym po ulicy. Gdy tak patrzyła na te małe urwisy, mocniej
niż zwykle odczuwała potrzebę zostania matką. Westchnęła cicho. Ciekawe, czy
doczekają się z Shinem dziecka… Oboje bardzo go pragnęli.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wszedłszy do domu, szybko zdjęła buty i przeszła do salonu.
Miała nadzieję zastać w nim Shina, ale gdzieżby tam, pewnie latał jeszcze po
mieście, robiąc nie wiadomo co. Akurat teraz, gdy miała takie ważne wieści!
Poczęła zastanawiać się, czy w takim razie natychmiast nie ruszyć na
poszukiwania Yu, ale z drugiej strony, jego również mogła nie zastać. Nie
zdziwiłaby się, gdyby był w tej chwili z jej mężem. Z tego powodu zrezygnowana
rozpakowała zakupy, a następnie zabrała się za szycie sukienki, o którą poprosiła
ją jedna z sąsiadek. To był jeden ze sposobów, dzięki którym dorabiała,
niemniej nie miała serca brać od potrzebujących zbyt wiele. Naprawdę biednym
osobom we wszystkim pomagała za darmo, zaś od reszty przyjmowała jedynie
symboliczną opłatę. To i zarobki Shina w zupełności wystarczało im dwojgu do
wiedzenia wygodnego i dostatniego jak na te czasy życia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Praca pochłonęła ją do tego stopnia, że ostatecznie niemal
podskoczyła, gdy usłyszała przekręcający się w zamku klucz. Odłożyła igłę i
materiały, po czym natychmiast ruszyła do przedpokoju.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Kochanie moje najukochańsze, zabieram cię na romantyczną
kolację! - zawołał wyszczerzony od ucha do ucha Shin. Z powodu tego, co miała
mu do powiedzenia, poniechała na razie zganienie go za niedbale zrzucone z nóg
buty, walające się teraz po podłodze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Mamy do pogadania - oświadczyła nieznoszącym sprzeciwu tonem.
Mina Shina zrzedła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Serio? - mruknął niezadowolony. - Ja tu zapraszam cię na
kolację, a ty mówisz mi coś takiego? A gdzie: „Och, kochanie, z przyjemnością,
dziękuję!”? - marudził.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Shin, mówię poważnie - rzekła zniecierpliwiona. Już chciał
coś odpowiedzieć, gdy mu na to nie pozwoliła i wyjaśniła: - Chodzi o Silyę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wyraz twarzy smutnego dziecka zastąpiła powaga zmieszana ze
zdziwieniem. Zaraz jednak skinął głową, chwycił dłoń żony i poprowadził ją do
salonu, by tam w spokoju porozmawiać. Odłożył materiały, które Minaili
zostawiła na jednym z foteli, by zrobić jej miejsce. Sam zajął drugi fotel.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Poszłam do świątyni - zaczęła. Shina to nie zdziwiło, bo Mina
regularnie chodziła na nabożeństwa. Wychowała się w rodzinie wyznającej
Najstarszych i sama do dziś pielęgnowała tę tradycję. On wierzył w Nowych
bogów, ale to nigdy nie było problemem dla żadnego z nich. Oboje byli
tolerancyjni. - Prawie się wyłączyłam, gdy przyszedł czas na ogłoszenia
miesięczne, ale nagle zapowiedziano ceremonię zaślubin. Zdziwiłam się, bo
ostatnio z wiadomych względów nieczęsto takowe organizują. Właściwie ostatnia
miała miejsce chyba z półtora roku temu… - Skinął głową, słuchając jej uważnie.
- Jak zawsze z takiej okazji, kapłani powiadomili nas, kto stanie na ślubnym
kobiercu. Słuchałam, bo a nuż to ktoś znajomy, i co słyszę? Imię Silyi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Jesteś pewna? S-i-l-y-a? - dociekał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie jestem głupia - żachnęła się. - Sprawdziłam to. To ona,
na pewno.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Niesamowite… - wydukał po kilku sekundach. Na minutę zaległa
cisza, po czym Shin niespodziewanie poderwał się z fotela. - Musimy natychmiast
zawiadomić Yu! - zawołał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Tak, tak - zgodziła się z nim. - Czyli co, nici z naszej
romantycznej kolacji? - rzuciła, lekko wytykając na niego język.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Cha, cha! - zaśmiał się pogodnie. - Nie, nie, nie, nie, nie!
- szczebiotał, śmiesznie modelując głos. Włożyła wszystkie siły w to, by nie
wybuchnąć śmiechem i zachować względną powagę. - Daj spokój, przecież i tak
poszlibyśmy do Karczmy - zauważył z uśmiechem. - Upieczemy dwie pieczenie na
jednym ogniu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Pospiesznie doprowadzili się do porządku i wyszli, trzymając
się pod rękę. Nie przypominali statecznej pary małżonków. Mieli dopiero
niewiele ponad dwadzieścia lat, a do tego szli tak szybko, że wyglądali wręcz
nieco śmiesznie. Niemniej nie mieli przecież tyle czasu, ile by chcieli. Przed
godziną policyjną woleli wrócić do domu, choć nieraz już zdarzało im się zostać
na noc w Karczmie, bo zasiadali się i ostatecznie robiło się za późno, by
zdążyli dojść do mieszkania, mimo iż nie była to wielka odległość. Ledwie kilka
ulic. Mimo wszystko woleli nie kusić losu, a w tym przypadku - Arman.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Weszli do Karczmy, największego budynku na całej wyspie
Shantos, i od razu poprosili jednego z pracowników, by poszedł po Yu. Mężczyzna
oddalił się pospiesznie. Jak się domyślił po minach Shina i Minaili, których
nieraz już dane mu było obsłużyć, chodziło o coś niezwykle ważnego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Na poczekaniu usiedli przy jednym ze stolików w kącie. Podeszła
do nich kelnerka, pytając, co zamawiają. Znali menu na pamięć, więc wybrali
szybko swoje ulubione potrawy. Nim je dostali, zjawił się Yuki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- O co chodzi? Coś się stało? - zaczął pytać, zamiast się przywitać.
Szybko się do nich dosiadł, zupełnie nie czując skrępowania. Od lat byli ze
sobą tak blisko, że Shin i Mina nie mieliby nawet większych obiekcji, gdyby
razem mieszkali.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- To dobre wiadomości, spokojnie - powiedziała z lekkim
uśmiechem Minaili. Shin już chciał zabrać głos, gdy do stolika wróciła
kelnerka, tym razem niosąc parujące potrawy. Zauważywszy, że dosiadł się do
nich Yuki, zapytała go grzecznie, czy coś mu podać. Podziękował, więc ukłoniła
się i odeszła, a on nachylił się do przyjaciół.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Znaleźliśmy ją - oznajmił szeptem Shin, na wszelki wypadek
posługując się językiem marrymockim. Nie mógł mieć pewności, czy ktoś ich nie
podsłucha, więc wolał użyć języka obcego niż ojczystego. Z oczywistych przyczyn
nie wybrał armańskiego, który również znał w stopniu umożliwiającym
komunikację. Marrymocki co prawda miał wiele wspólnego z dameyskim - w końcu w
Erze Starożytnych Plemion przodkowie Dameyczyków i Marrymotów byli jednym
plemieniem - ale i tak był w tym miejscu bezpieczniejszy do takich rozmów niż
dameyski.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Naprawdę? - spytał zdumiony. - O bogowie, nareszcie. -
Wyglądało na to, że kamień spadł mu z serca.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Cichutko i wciąż po marrymocku przekazali mu szczegóły,
zupełnie zapominając o kolacji.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Będziemy musieli to obgadać - rzekł do Shina Yuki. Ten skinął
głową.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Jutro?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Jutro. - Odchylił się na krześle i wziął głęboki oddech.
Nareszcie… Wciąż ciężko mu było w to uwierzyć. Zamyślił się na moment, ale w
końcu wrócił na ziemię i spojrzał po przyjaciołach. - Dziękuję, Mina - dodał
potem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Uśmiechnęła się, mówiąc, że przecież nie ma za co, tylko
szczęśliwy zbieg okoliczności sprawił, że dowiedziała się, gdzie szukać Silyi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Uch, wszystko wam wystygło - zauważył Yu, marszcząc czoło. -
Każę podać ciepłe - rzucił.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie trzeba, jaśnie panie - zapewnił żartobliwie Shin,
wytykając język. Minaili z uśmiechem potwierdziła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Jak chcecie. To ja już wam nie przeszkadzam - powiedział,
wstając.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nigdy nam nie przeszkadzasz - zaoponował Shin.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Jasne, jasne - zaśmiał się Yu. - Do jutra. I jeszcze raz
dziękuję - rzekł z uśmiechem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Pożegnali się, po czym Yuki wrócił do swoich spraw, a
małżeństwo z apetytem zaczęło wreszcie pałaszować kolację. Nie mieli czasu na
delektowanie się smakiem, więc zjedli wszystko raz-dwa, zapłacili, a następnie
niemalże biegiem wrócili do domu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Salgarien,
10. dzień 8. miesiąca 424. roku Ery Paktu<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Wyluzuj - szepnął do Yukiego Shin, widząc, że przyjaciel jest
nerwowy. Z jednej strony nie dziwił mu się - w końcu nie mieli pewności, iż
wszystko się uda. Z drugiej, bardziej powinien chyba się cieszyć albo
ekscytować. Chociaż… Yu taki już był. Zupełnie inny od Shina, a mimo tego
najlepszy przyjaciel, jakiego ten mógł sobie wymarzyć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Boję się, że nie zdążą - powiedział cicho i lekko zagryzł
wargę. - Jeśli Armanie nie będą mieli poślizgu albo, jeszcze gorzej, zmienią
plany i przyspieszą działanie, może być krucho.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Ciesz się, że w ogóle udało nam się dowiedzieć o tych
łapankach. Trochę optymizmu, Yu! - Klepnął druha w plecy, ale ten tylko
westchnął.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Ta jest - mruknął. - Ale pamiętaj. Samo rozeznanie. Nie
palnij czegoś głupiego - przestrzegł.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Ja miałbym powiedzieć coś głupiego? Ja? - Shin teatralnym
gestem pukał się w pierś. - Błagam! Jestem najpoważniejszym człowiekiem na
świecie!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Oczywiście, jak mógłbym zapomnieć… - Yuki uśmiechnął się pod
nosem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wkroczyli już na najdalej wysunięte na północ terytoria
Salgarienu. Zazwyczaj nie zapuszczali się na obrzeża miasta, jako iż całe ich
życie związane było z centralną jego częścią, więc nie bardzo się tu
orientowali. O drogę też nie chcieli za bardzo pytać, bo po prawdzie nikomu nie
można było do końca ufać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Gołym okiem widać było, że mieszkańcom tych okolic żyje się
trudniej niż tym ze śródmieścia. Właściwie czuli się niejako niczym w innym
świecie, atmosfera była tu inna. W centrum o tej porze było gwarno i względnie
wesoło (naturalnie nie tak bardzo jak sprzed armańskiej okupacji), tu zaś
stosunkowo cicho. Ludzie mijani na ulicach wyglądali nędzniej niż ci, których
oglądali na co dzień. Oczywiście nie było tak w każdym przypadku, niemniej
wyraźnie się to wyczuwało.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Biedactwo - mruknął Shin, rozglądając się na boki. - Mam
nadzieję, że nie przymiera głodem jak chyba większość tutejszych.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Yuki nie odpowiedział, zacisnął tylko zęby i uparcie patrzył
przed siebie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Shin westchnął cicho. Domyślał się, że gdyby tylko mógł, Yu
pomógłby tym wszystkim ludziom. Było w nim niesamowicie dużo empatii, chyba
nawet więcej niż u Minaili, która była przecież najwspanialszą osobą na
świecie. Nie miał też złudzeń, że przyjaciel czuje się winny. Nie dało się
ukryć, iż nie miał na co narzekać, jeśli chodzi o poziom życia, więc kiedy
widział taką biedę, na swój sposób wręcz nienawidził samego siebie, co
właściwie było na swój sposób niemądre - wszak nie wybrał sobie rodziny, w
której się urodził.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Po jakiejś godzinie błądzenia po w większości wąskich uliczkach
wreszcie dostrzegli Północną Świątynię Najstarszych. Jaśniała bielą w
popołudniowym, jesiennym słońcu, ale była mniejsza i, jak by to określił Shin,
mniej majestatyczna od tej głównej, choć przecież wszystkie świątynie
Najstarszych były raczej skromne.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Modlili się w duchu, aby znaleźć miejsce, z którego w spokoju
mogliby obserwować główną bramę. Na szczęście nie musieli szukać długo - na tej
samej ulicy mieściła się malutka kawiarenka. Weszli do środka, zamówili
herbatę, po czym usiedli przy jednym z zaledwie trzech stolików i dyskretnie
zerkali na świątynię.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Pijąc, co tu dużo mówić, zwyczajnie niedobrą herbatę,
prowadzili nic nieznaczącą rozmowę, by w żaden sposób nie wydawali się
podejrzani. Gawędzili więc o błahych problemach, wymyślonych znajomych czy o
dziewczynach. Minuty mijały jednak za minutami, a przed świątynią nadal było
pusto. Coraz bardziej zestresowany Yu ze zniecierpliwieniem spojrzał bacznie na
Shina. Co jeśli informacje Minaili były błędne lub nieaktualne?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Spokojnie - rzucił Shin. - Wiesz, że ona nigdy się nie myli.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Yuki skinął głową, ale wcale się nie uspokoił. Wręcz przeciwnie,
z sekundy na sekundy był coraz bardziej zestresowany. To była zbyt ważna
sprawa, a jak już nastawił się na to, że komuś pomoże - albo przynajmniej
upewni się, czy ta osoba jest bezpieczna - nie mógł znieść bezczynności i
niewiedzy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Oho, oto i one - szepnął Shin. Yuki natychmiast poderwał się
z odrapanego drewnianego krzesła, rzucił na stolik sumę co najmniej trzy razy
większą niż ta należąca się za dwie herbaty, po czym ruszył ku wyjściu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Ależ…! Panie, reszta! - zawołała za nim właścicielka
kawiarni.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie trzeba! - rzucił tylko i wraz z Shinem oddalił się od
kramu, by ruszyć ku świątyni, z której wychodziło właśnie pięć dziewcząt. Obaj
zmusili się do tego, by zwolnić tempo, bo inaczej nie dość, że wyglądaliby co
najmniej podejrzanie, to jeszcze mogliby wystraszyć owe dziewczyny.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- No i? - dopytywał się szeptem Shin. - Która to?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie mam pojęcia - mruknął Yuki. - Do licha, widziałem ją jako
dwuletnią dziewczynkę. Pamiętam tylko, że jest szatynką. Poza tym wiem jedynie
to, że ma coś koło osiemnastu lat.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Och, to nam bardzo pomoże. Jak byś nie zauważył, cztery z
tych pięciu dziewczyn to szatynki. I każda wygląda, jakby była przed
dwudziestką. Jak mamy się zorientować, o którą chodzi? Zaraz się pewnie
rozejdą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zestresowani, powoli zbliżali się do gromadki. Doskonale
słyszeli już radosne świergotanie trójki z nich. Jedną mogli skreślić, bo miała
rudoblond włosy, ale reszta…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Kamma, znowu nasz zostawiasz? - naburmuszyła się jedna z
wesołych szatynek, zwracając się do wyglądającej na obrażoną na cały świat
innej szatynki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie denerwuj mnie, Goi, mam dość tego całego wariactwa.
Spadam - rzuciła beznamiętnie, po czym bez większych ceregieli odeszła w swoją
stronę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Życie bywa cudowne - zachichotał Shin. - Problem skurczył się
do tych dwóch małych istotek. Na poważnie któraś z nich ma mieć osiemnastkę?
Nie dałbym żadnej z nich więcej niż szesnaście - szeptał konspiracyjnie do
Yukiego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Bo nie mają tak dobrze jak my - mruknął z widocznym
współczuciem Yu. Naturalnie Shin też bardzo im współczuł, ale mimo tego do
wszystkiego podchodził z optymizmem i pogodą ducha.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zatrzymali się przy starszym panu sprzedającym gazety, bo
cztery pozostałe dziewczęta wciąż trajkotały przed bramą świątyni. A właściwie
gawędziły trzy. Jedna z tych, których imienia nie poznali, trzymała się z boku
i wyglądała na zniecierpliwioną. Dlaczego więc nie odeszła z Kammą? Czekała na
kogoś?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Młodzieńcy przeglądali gazetę, od czasu do czasu kątem oka
zerkając na dziewczyny. W którymś momencie wzrok Yukiego i tej trzymającej się
z boku nastolatki się spotkał. Wiedział, że powinien natychmiast odwrócić
spojrzenie, ale nie był w stanie, jak gdyby coś go zahipnotyzowało. Pierwszy
raz doświadczył czegoś takiego. Czy to możliwe, że właśnie to była Silya? To
prawdopodobne. Co prawda zapamiętał ją jako wiecznie cieszące się ze
wszystkiego dwuletnie dzieciątko, a ta dziewczyna wyglądała na, łagodnie
mówiąc, niezadowoloną z życia i raczej ponurą, ale przecież minęło wiele lat, a
poza tym Silya straciła rodziców i trafiła nie wiadomo dokąd. Może wiodła
naprawdę parszywy żywot… Mogła zmienić się nie do poznania.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zmrużyła oczy, patrząc na niego nieufnie. Było to na swój
sposób groźne spojrzenie, takie, pod którym nogi większości osób się uginają. Poczuł
się nagle niczym śmieć, ale dzięki temu wreszcie oderwał od niej wzrok.
Zauważył, że serce wali mu jak młotem. Coś było nie tak.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Shin znad gazety posłał mu pytające spojrzenie. Uśmiechnął się,
dając znak, że wszystko w porządku i ma się nie martwić, ale był to ten rodzaj
uśmiechu, który jak już tylko wzmaga niepokój.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Musimy iść - zarządziła ta, którą Kamma nazwała Goi.
Wszystkie odwróciły się ku świątyni i zauważywszy coś, zgodnie skinęły głowami.
- To do zobaczenia na ceremonii! - zaświergotała i niemal w podskokach ruszyła
w swoją stronę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Do zobaczenia - zwróciła się do pozostałych szatynek ta rudoblond.
Odpowiedziały tym samym, po czym ruszyły przed siebie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Papużki nierozłączki - westchnął Shin. Wetknął gazeciarzowi
monetę, wziął gazetę pod pachę i powoli, niby od niechcenia zwrócił się ku tym
dwóm dziewczynom. Yuki zrobił to samo, tyle że wręczając mężczyźnie cały
banknot, ale tym razem od razu zaznaczając, że reszty nie trzeba, po czym
dogonił przyjaciela. Szli w niewielkiej odległości od nieznajomych, ustalając,
że gdy się rozdzielą, oni zrobią to samo i wymyślą coś, by poznać ich imiona, a
następnie dowiedzieć się, gdzie mieszka Silya.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Po jakichś siedmiu minutach raczej wolnego marszu ktoś ich
nagle zatrzymał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Wielkie nieba, czy pan przypadkiem nie jest synem pana… -
zaczęła jakaś kobieta wyglądająca na około pięćdziesiąt pięć lat. W przeciwieństwie
do większości mijanych w tej okolicy ludzi, była całkiem dobrze ubrana i
zdecydowanie niezbyt szczupła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Cha, cha, on? - przerwał jej śmiechem Shin, zanim ktoś mógłby
zainteresować się tym, co ta dama ma do powiedzenia. - Droga pani, to największy
prostak, jakiego znam, proszę mi wierzyć! Ale faktycznie, jest podobny do tego
pieprzonego paniczyka - przyznał, z powagą kiwając głową. - I tak między nami…
- Nachylił się lekko do kobiety. - Nieraz to wykorzystywał. W różnych celach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- O bogowie! - Zakryła sobie usta dłońmi, jak gdyby wyobrażała
już sobie wszelkie możliwe przekręty w wykonaniu tego niby niepozornego
rudoblond chłoptasia. - Wstydziłbyś się, młody człowieku! - zagrzmiała na
Yukiego, po czym ostentacyjnie odeszła, mrucząc pod nosem, jaka to dzisiejsza
młodzież jest obrzydliwa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Dzięki, stary, wiedziałem, że mogę na ciebie liczyć - mruknął
Yu, wywracając oczyma.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Zawsze do usług! - zachichotał Shin. Był tak świetnym
aktorem, że tamta pani natychmiast uwierzyła w każde jego słowo. Na pewno przez
myśl jej nie przejdzie, by powiadomić kogoś, że Yuki się tu kręcił. Jeżeli już,
to naplotkuje wszystkim dookoła, że trzeba uważać na pozornie miło
wyglądających młodzieńców, bo większość z nich, jak się okazuje, to chamy i
prostaki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Z tego wszystkiego zamarli, gdy ujrzeli, co dzieje się przed
nimi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Kilka metrów przed nimi dziewczęta stały nieruchomo, również
patrząc na to samo.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Ty cholerny robaku, jak śmiesz?! - krzyczał na jakąś małą
dziewczynkę armański żołnierz. Z powodu zaczepki tamtej damy nie wiedzieli, co
się stało, że to dziecko tak mu podpadło. Teraz wojak wykręcał na oko
ośmioletniej dziewczynce rękę, warcząc na nią i obrzucając ją stekiem wyzwisk
armańskich i dameyskich. Biedactwo było blade jak śmierć, a po jej policzkach
płynęły łzy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- A wy czego się tak gapicie?! - zawył gdzieś w bok Armanin.
Dopiero wtedy Shin i Yu zauważyli, że z jednej z bocznych uliczek całej
sytuacji z przerażeniem przygląda się kilkoro innych dzieci. Teraz jednak ze
strachem uciekły, choć co poniektóre się ociągały, jakby nie chcąc zostawiać
koleżanki w potrzebie. - No i co, śmieciu?! - warknął znowu żołnierz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- To boli, panie! - zapiszczała dziewczynka, którą
najwidoczniej coraz mocniej ściskał. - Przepraszam, przepraszam, to naprawdę
nie było specjalnie! - szlochała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Nie mogąc na to dłużej patrzeć, Yuki postawił krok do przodu,
chcąc interweniować. Widząc jego zamiar, Shin prędko złapał przyjaciela za
przegub, szepcząc, że mu nie wolno. Ten już miał się wyrwać, gdy ze zdumieniem
ujrzał jedną z dziewczyn zbliżającą się do Armanina.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Panie, proszę, to tylko małe dziecko - powiedziała.
Wyglądała, jakby w ogóle się nie bała, ale to były tylko pozory. Umierała ze
strachu. - Błagam, przebacz tej dziewczynce, panie. Jestem pewna, że od dzisiaj
będzie bardziej uważna i to się więcej nie powtórzy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Mężczyzna - zapewne niewiele starszy od Shina i Yukiego -
stracił zainteresowanie dziewczynką, którą brutalnie pchnął na bruk i utkwił
zimne spojrzenie szarych oczu w tej, która śmiała się wtrącić. Druga dziewczyna
nie wiedzieć kiedy podbiegła do małej i tuliła ją teraz, szepcząc uspokajające
słówka, a jednocześnie ze zgrozą patrząc na koleżankę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- I co? Wydaje ci się, że przeprosiny załatwią sprawę? Żałosne
- warknął, łapiąc poły jej bladobłękitnej sukienki. Nadal wyglądała na
niewzruszoną. - Dokumenty. Natychmiast - rozkazał, nadal ją trzymając. Mając
skrępowane ruchy, z trudem wyjęła z niewielkiej, starej torebeczki
tożsamościówkę. Wyrwał ją jej jedną ręką, drugą nadal trzymając jej odzienie.
Przestudiował dokładnie jej dowód tożsamości, jakby próbując zapamiętać, komu w
przyszłości zatruć życie. Potem jednak uśmiechnął się jadowicie i najwyraźniej
zmienił zdanie, jak gdyby zdał sobie sprawę z tego, że i tak spotka ją to, co
jej się należy. - Nie będę tu tracił czasu - stwierdził lekceważąco, rzucając
tożsamościówkę dziewczyny na bruk i ją samą pchając tak, że również się
przewróciła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Dziękujemy, panie, za tę łaskę - powiedziała cicho niby to
uniżonym tonem, w którym jednak obaj chłopcy bezbłędnie wyczuli ogromną
pogardę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Pieprzone robaki - warknął, po czym wreszcie począł się
oddalać, przeklinając pod nosem, tyle że już wyłącznie po armańsku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Jakby nie zwracając uwagi na to, że tak na dobrą sprawę mogła
nie wyjść z tego cało, dziewczyna zbliżyła się do koleżanki i dziecka.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Dziękuję paniom i przepraszam - szlochała dziewczynka.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Spokojnie, już po wszystkim - zapewniała niższa z nastolatek,
nadal lekko tuląc do siebie małą, ale jednocześnie wciąż ze strachem patrząc na
przyjaciółkę. Wyglądała, jakby miała się rozpłakać. Musiała okropnie martwić
się o tę drugą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie musisz się już bać - dodała łagodnie ta wyższa, która
postawiła się Armaninowi. Pogłaskała dziewczynkę po rudoblond włosach. -
Pamiętaj tylko, że na tych okrutników trzeba bardzo uważać. Nawet podczas
zabawy - pouczyła ją ze spokojem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Uhm! - wyrzuciła z siebie mała, próbując dojść do siebie. Z
bocznej uliczki nieśmiało zaczęły wychodzić dzieci, które wcześniej pozornie
się rozpierzchły. Najwidoczniej z ukrycia obserwowały sytuację. Zaczęły dziękować
nastolatkom. Niektóre płakały ze strachu, inne były po prostu trupioblade,
wszystkie jednak oddychały z ulgą, a ich wybawicielki niezmiennie uspokajały je
i pocieszały.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>W spojrzeniu tej wyższej nie było już nic z pogardy, chłodu czy
groźby. Jej oczy były teraz pełne ciepła i współczucia i różniły się od
spojrzenia, którym obdarzyła przed świątynią Yukiego tak bardzo, że aż trudno
było uwierzyć, iż to wciąż ta sama osoba.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Shin wreszcie go puścił. Obaj automatycznie zbliżyli się do
gromady. Dzieci spojrzały na nich z przestrachem, jednak kiedy upewniły się, że
to Dameyczycy, uspokoiły się. Ponadto Shin zaraz zaczął ględzić, uśmiechając
się wesoło i chwaląc dzieciaki za odwagę, wszystkie więc od razu się
rozluźniły. Niższa dziewczyna wreszcie mogła puścić najbardziej pokrzywdzone
dziś dziecko i teraz z delikatnym uśmiechem spoglądała na przybyszów. Ta druga
jednak, zauważywszy, że to ci, którzy najwidoczniej je obserwowali, znów stała
się nieufna.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Chodźmy - szepnęła do koleżanki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Już, już - mruknęła tamta, jakby chciała jeszcze chwilę
zostać z dzieciakami i wyglądającymi na sympatycznych chłopakami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Dzieci otoczyły je i zaczęły się żegnać, mając zamiar rozejść
się już do domów. Dziewczęta życzyły im bezpiecznej drogi i jeszcze raz
przypomniały, by uważały na Arman.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Wyskakuj z forsy, Yu, kwiat dameyskiej młodzieży zasługuje na
cukierki - rzucił do przyjaciela Shin, wystawiając rękę. Ten zgodził się z nim
i razem obdarowali każde dziecko taką samą liczbą monet. Zachwycone, dziękowały
im z błyszczącymi oczyma. Mimo wszystko większość wyglądała jednak na taką,
która będzie wolała kupić dla rodziny kilka bochenków chleba aniżeli
jakiekolwiek łakocie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Dzieci rozbiegły się w każdym możliwym kierunku. Uśmiechnięty
od ucha do ucha Shin dopiero wtedy zauważył, że dziewczyny zdążyły już nieco
się oddalić. Ponaglił przyjaciela i razem podbiegli do nich, właściwie nie
mając żadnego konkretnego planu. Jak by nie patrzeć, nadal nie wiedzieli, która
z tych dziewcząt jest tą, której od ładnych paru tygodni szukają.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Hej, drogie panie! - zawołał wesoło, ale i z galanterią Shin.
Niższa odwróciła się chętnie i z uśmiechem, wyższa wyglądała, jakby miała
ochotę zabić go za to, że nie daje jej wrócić do domu i zapomnieć o tym, co się
stało. - Byłyście bardzo odważne. To rzadkość, by ktoś stawał w obronie
niewinnych. Naprawdę was podziwiam, jesteście przykładem dla wszystkich
Dameyczyków - mówił, co mu ślina na język przyniesie, ale wierzył w każde swoje
słowo i nie przejmował się własną bezceremonialnością. - Och, właśnie! Gdzie
moje maniery? Jestem Shin, a ten tu ponurak to Yuki - rzucił, wciąż
uśmiechnięty. Poczuł na sobie niedowierzające spojrzenie Yu. Tyle się starali,
by nikt nie poznał jego tożsamości, a teraz sam ją podaje na tacy? To było
możliwe tylko w przypadku Shina…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Miło nam was poznać, panowie - odparła ta niższa. Nie
wyglądało jednak na to, by tej drugiej faktycznie było miło. - Jestem Silya, a
ta tu ponuraczka to Ilyari - przedstawiła je. Shin odniósł wrażenie, że Yu
odetchnął z ulgą, ale może tylko mu się wydawało. Jak by jednak nie było, ta
cała Ilyari spiorunowała koleżankę wzrokiem, zapewne złoszcząc się na to, że
przedstawiła je jakimś nieznajomym, podejrzanym typom.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Drogie panie, to zaszczyt was poznać - rzekł uroczyście Shin,
składając pocałunek najpierw na dłoni jednej, a potem drugiej. Silya
zarumieniła się słodko. - Prawda, Yu? - Spojrzał na niego, spojrzeniem każąc mu
zrobić to samo, bo stał jak osłupiały. W końcu jednak zreflektował się, przyznał
mu rację i również po dżentelmeńsku przywitał się z dziewczętami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Wybaczcie, panowie, ale czas nas goni - odezwała się grzecznie,
acz chłodno Ilyari. - Oddalimy się zatem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Pozwólcie, że was odprowadzimy, drogie panie - odparł
niezrażony Shin. - Będziemy spokojniejsi, jeśli przekonamy się, iż bezpiecznie
dotarłyście do domu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ilyari już miała coś powiedzieć, gdy udaremniła jej to Silya.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Będzie nam bardzo miło, panowie - zapewniła. - Szczerze
mówiąc, jesteśmy trochę przestraszone po tym, co się stało.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nic dziwnego, nic dziwnego - przyznał Shin. - Niemniej są
panie naprawdę dzielne!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Tych dwoje gawędziło przez całą drogę, zaś pozostała dwójka
milczała jak zaklęta. Ilyari uparcie patrzyła przed siebie, zaś Yuki
powstrzymywał się przed tym, by nie wbić dłoni w kieszenie i nie zamknąć się w
sobie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Kiedy wreszcie Silya oznajmiła im, że są na miejscu, pożegnali
się grzecznie i niespiesznie zaczęli odchodzić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Zwariowałaś - warknęła do niej Ilyari. - Nie wiadomo, kim oni
są, paniczyki jedne…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Ciiicho, mogą nas słyszeć - zmartwiła się Silya.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- I co z tego? Mam nadzieję, że już więcej ich nie zobaczymy -
powiedziała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Shin stanął i chciał się odwrócić, ale Yuki go powstrzymał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Hej, ja nie jestem paniczykiem! - marudził przyjacielowi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Tak, tak. Uspokój się już i biegiem do domu, bo niewiele
czasu zostało do godziny policyjnej - zauważył Yu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Oj, faktycznie - przyznał Shin. - Obyśmy zdążyli, Mina mnie
zabije, jeśli nie wrócę na noc…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Poprosimy kogoś o podwózkę - zarządził Yuki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Jak dobrze mieć za najlepszego przyjaciela „paniczyka”! -
zaśmiał się Shin. Natychmiast dostał kuksańca w bok.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Na szczęście szybko znaleźli transport. Usadowili się na wozie
towarowym zmierzającym do centrum. Kierowcy również bardzo zależało, by zdążyć
załatwić, co trzeba przed godziną policyjną, więc raczej nie było zagrożenia,
że się spóźnią.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- No i co, Yu? Zadowolony? Znalazłeś ją! - rzucił uśmiechnięty
wesoło Shin, serdecznie obejmując przyjaciela ramieniem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Uhm - odparł tylko, zatapiając się w tylko sobie znanych
myślach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Minaili z zapałem wysłuchała długiego, bo tak bardzo
szczegółowego, jak tylko się dało, sprawozdania z wyprawy. Nie umknęło jej
uwadze, że Yu ani razu się nie odezwał, pozwalając Shinowi paplać w
nieskończoność.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Czyli wyszło na to, że obie mieszkają w tej samej kamienicy,
tak? - chciała się upewnić. Shin potwierdził skinieniem głowy. - Mam tylko
nadzieję, że nie rozpowiedzą innym o Yu - zmartwiła się. - Nie wiem, czy mądre
było przedstawienie go prawdziwym imieniem - mruknęła, patrząc z lekkim
wyrzutem na męża.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Dzięki temu wiemy, że Silya nie ma pojęcia o tym, że Yu jest
jej kuzynem - zauważył Shin, zupełnie nie przejmując się naganą. - Poza tym,
szczerze mówiąc, bynajmniej nie wyglądało na to, by wiedziały, z kim mają do
czynienia. Ale co się dziwić, obrzeża Salgarienu to inny świat. Możliwe, że
nigdy nawet nie były w śródmieściu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Aż ciężko w to uwierzyć… Jedno miasto, a ma tak diametralnie
różne oblicza… - zamyśliła się Mina. Na kilka sekund zaległa cisza. - No
dobrze, to co teraz zamierzacie?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Jak dobrze pójdzie, zdążą wyjść za mąż i wszystko będzie cacy
- odparł z delikatnym uśmiechem Shin. Yuki jakby bezwiednie lekko się skrzywił.
Minaili siedząca naprzeciwko młodzieńców zauważyła to i uniosła jedną brew, co
z kolei sprawiło, że Shin zrobił to samo i również utkwił wzrok w przyjacielu.
Ten, jakby obudzony z głębokiego snu, posłał obojgu pytające spojrzenie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Co z tobą? - spytała Mina. - Powinieneś być radośniejszy -
zauważyła. - Dziwnie się zachowujesz, Yu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Shin przytaknął. Czasami doprawdy nie mógł rozgryźć Yukiego,
mimo iż znali się od zawsze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Po prostu… - zaczął cicho, ale zaraz znów zamilkł. - Ach, sam
nie wiem - mruknął, lekceważąco machając ręką. - Nieistotne.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- No już, spowiadaj się! - zaśmiał się Shin, klepiąc druha po
ramieniu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Spadaj - rzucił, uśmiechając się lekko. Shin już miał coś
odpowiedzieć, gdy wszyscy troje usłyszeli sygnał oznaczający początek godziny
policyjnej. - To już tak późno?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Oho, wychodzi na to, że dzisiaj śpisz u nas - zauważył Shin, szczerząc
się od ucha do ucha.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>W spokoju zjedli kolację i po kolei wzięli kąpiel. Ostatni
łazienkę zajął Shin, więc Minaili postanowiła wykorzystać okazję i na osobności
porozmawiać z przyjacielem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Yu, martwię się - wyznała, wchodząc do pokoiku gościnnego.
Miała nadzieję, że w najbliższym czasie będą go mogli z Shinem przerobić na
pokój dziecięcy, ale póki co…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Usiadła na łóżku i popatrzyła na Yukiego wyglądającego przez
okno wychodzące na ulicę. Było już ciemno, a z powodu godziny policyjnej również
zupełnie pusto. Od czasu do czasu udało się jedynie dojrzeć jakiegoś
patrolującego okolicę Armanina.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Powiesz mi, o co chodzi? - zapytała łagodnie, gdy Yu się nie
odezwał.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Westchnął ciężko i wyglądało na to, że sam nie wie, co dzieje
się w jego sercu. Usiadł obok niej, opierając łokcie na kolanach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Mam mieszane uczucia - przyznał wreszcie. - Cieszę się, że
wreszcie znalazłem Silyę. Jest całkiem radosną dziewczyną, choć nie wiedzie
chyba szczególnie dostatniego życia. Ale ma dom, przyjaciółkę, a za pięć dni ma
wyjść za mąż. Tylko… Mam jakieś takie nieprzyjemne przeczucie, że coś się nie
uda. Jak zawsze - dodał ponuro. Minaili ścisnęła lekko jego dłoń, by dodać mu
otuchy. Biedny, tyle już w życiu przeszedł, że niepotrzebne mu były dodatkowe
zmartwienia, ale jak na złość co rusz coś nie wychodziło tak, jak by się tego
chciało. - Poza tym, sama wiesz, żałuję, że nie mogę się z nią bliżej poznać.
To moja kuzynka, a jesteśmy sobie zupełnie obcy. Kiedy Shin nas przedstawił,
jej wyraz twarzy się nie zmienił. Nawet nie ma pojęcia o moim istnieniu. To
przykre, choć oczywiście lepiej dla niej, że tak jest - mówił cicho.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Przytuliła go, pragnąc go jakoś pocieszyć. Żałowała, że nie
mogą z Shinem nic konkretnego dla niego zrobić. Jedynie odzyskana przez Damey
wolność byłaby w stanie pozwolić mu względnie dobrze żyć. Pewnie, pod względem
finansowym był najlepiej sytuowanym człowiekiem w Salgarienie albo i w całym
kraju, ale wszelkie inne nieszczęścia trzymały się go jak rzep psiego ogona.
Kiedyś oczywiście tak nie było. Wszyscy troje wiedli radosne dzieciństwo,
bawiąc się i szalejąc oraz korzystając z wszelkich dostępnych możliwości
umilenia sobie czasu. Kiedy jednak nadeszła wojna, wszystko się zmieniło. Yuki
spoważniał, a od czasu śmierci matki… To już nie była ta sama osoba. Zamknął
się w sobie, niczego nie był pewien, bezustannie bał się, że zostanie mu odebrana
kolejna bliska dusza… Niby wielu Dameyczyków miało teraz podobne problemy,
niemniej Yu ze względu na pozycję, jaką zajmował, był bardziej niż inni obserwowany,
a także nienawidzony przez co poniektórych Arman. Minaili miała też świadomość,
że Yuki stara się choć odrobinę ograniczyć ich kontakty, bo bał się, że ten
obrzydliwy Resweld wykorzysta ich, by mu dopiec. Mina i Shin nie dawali się
jednak odrzucić i wciąż usilnie zabiegali o uwagę najdroższego przyjaciela.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Rozumiem - szepnęła. - Ale powiedz… Jest coś jeszcze, prawda?
- spytała subtelnie, patrząc w jego orzechowe oczy, które natychmiast
rozszerzyły się lekko ze zdziwienia. Odwrócił wzrok i uśmiechnął się krzywo.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Jesteś zdecydowanie nazbyt spostrzegawcza, Mina - stwierdził.
Wziął głęboki oddech i wyznał: - Ta druga dziewczyna też nie daje mi spokoju.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Hm. Ilyari, tak?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Skinął głową, a ona uśmiechnęła się leciutko i poprosiła o
szczegóły. Niepewnie opowiedział jej więc o tym, o czym nie wiedział Shin,
czyli o momencie spotkania się ich spojrzeń. Wydarzenie jak z podrzędnego
romansidła, co tu dużo mówić, niemniej do teraz nie mógł się pozbyć wspomnienia
tego chłodnego, pełnego nieufności wzroku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Miałem wrażenie, jakbym był największym ścierwem chodzącym po
tym świecie - powiedział, uśmiechając się odrobinę. - Ale potem, gdy pocieszała
te dzieci i uspokajała Silyę… W jej oczach i tonie było tyle niesamowitego
ciepła… I to, jak postawiła się temu Armaninowi… Na pewno wiedziała, że może to
przypłacić życiem. Pozornie wyglądała na niewzruszoną, ale widziałem, jak
drżały jej ręce i nogi. Wyobrażasz sobie, ile musi mieć w sobie empatii, że
było ją stać na taki akt odwagi? Z drugiej strony, odniosłem też wrażenie, że
nie boi się śmierci. To trochę przerażające, nie uważasz? - Zamilkł na kilka
sekund. - Z jakiegoś powodu poczułem ulgę i szczęście, gdy okazało się, że to
nie ona jest moją kuzynką. I bynajmniej nie chodzi o to, że była niemiła czy coś.
To głupie, czyż nie? - prychnął, znów biorąc głęboki wdech i odchylając się na
łóżku do tyłu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Wcale nie - zapewniła z ciepłym uśmiechem. Przeniósł
spojrzenie z sufitu na nią. - Dostrzegłeś coś, czego ta dziewczyna zapewne nie
pokazuje każdemu. Jak mniemam, Silya wie, jaka Ilyari jest naprawdę, i dlatego
tak bardzo się przyjaźnią. Dostąpiłeś zaszczytu, Yu. Shin nie zwrócił na to
większej uwagi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Shin nie zwraca większej uwagi na żadną dziewczynę, bo ma
ciebie - zaoponował, unosząc kącik ust.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Jego szczęście - zaśmiała się, po czym pozwoliła obojgu na
minutę trwania w ciszy. - Ona ci się spodobała, prawda? - odważyła się w końcu
zapytać. Nie zdziwiła się, gdy ujrzała osłupiały wyraz twarzy przyjaciela.
Zaraz jednak przeanalizował w myślach to, co powiedziała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- To nie ma znaczenia - stwierdził wreszcie. - Wychodzi za mąż.
I wyjdzie na tym lepiej, niż gdyby miała się ze mną bliżej poznać - dodał
ponuro.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Yu, nie jesteś magnesem na nieszczęścia - powiedziała ze
smutkiem. - Zapomnij o Resweldzie. Przecież już cię nie prześladuje, może go
gdzieś przenieśli. A raczej zrobili to na pewno, skoro nie pokazuje się w
okolicy od ładnych paru miesięcy. Rób swoje i nie zamartwiaj się na zapas -
poprosiła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- To nie takie proste, Mina. Nie wiesz, jak to jest, gdy niemal
każdy twój ruch jest obserwowany, a niemal każde pomieszczenie, w którym
przebywasz, obstawiają Armanie lub ich szpiedzy. Nie wiesz, jak to jest, gdy co
noc dręczą cię duchy przeszłości. Nie wiesz tego i wielu innych rzeczy, co
bardzo mnie cieszy. Żyjcie z Shinem pełną parą, szczęśliwi i zakochani, bo
macie do tego prawo jak nikt inny. Ja zadowolę się poczuciem, że wy i Silya
jesteście bezpieczni.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- I Ilyari też, co…? - westchnęła. Zakłopotany znów odwrócił
wzrok.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Było jej go tak żal… Ale co mogła zrobić? Była bezsilna, Shin
również. Nie mogli mu w żaden sposób pomóc…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Kiedy Shin wreszcie wyszedł z łazienki, atmosfera trochę się
rozluźniła, bo tradycyjnie zaczął się wygłupiać. Zanim wszyscy poszli spać,
było już grubo po północy. Nim zasnęła, Minaili pomodliła się do Najstarszych,
prosząc o to, by Yu udało się zaznać w życiu trochę prawdziwego szczęścia…</span></div>
</div>
</div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/14894742957753473026noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-4944271586179829570.post-87406201499309736502015-10-18T20:19:00.000+02:002018-06-20T22:06:00.277+02:00Rozdział III<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<br />
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Salgarien,
4. dzień 7. miesiąca 424. roku Ery Paktu<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Wróciłyśmy - zakomunikowała Silya, widząc, że Ilyari buja w
obłokach. Przez niemal całą drogę powrotną z Dzielnicy Upraw milczała jak
zaklęta. Z reguły gadatliwa Sil z początku próbowała zainteresować ją
jakimkolwiek tematem, ale zauważywszy, że to na nic, dała sobie spokój. Cóż,
prędzej czy później jej przejdzie, nie ma sensu się tym przejmować. Iri tak już
miała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Witajcie, dziewczęta - przywitała się z nimi Miira. Wyglądała,
jak gdyby z całych sił powstrzymywała się od obdarzenia ich szerokim uśmiechem
zwycięzcy. Silya, zdziwiona nieco, spojrzała na Ilyari, ale ta chyba tego nie
zauważyła, wciąż pogrążona we własnych myślach. Na znak powitania skinęła tylko
głową. - I jak tam praca?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Dobrze, pani matko - odparła od razu Sil, domyślając się, że
Ilyari oberwałoby się, gdyby Miira zauważyła, w jakim jest stanie. - Oto nasz
przydział - dodała, podając kobiecie dwa koszyczki jabłek, które były ich
zapłatą za pracę. W ciągu czterech pierwszych dni zbiorów pracowały z całych
sił i miały nadzieję, że entuzjazm - albo raczej chęć zdobycia jak największej ilości
jedzenia - nie opadnie aż do końca.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Miira z uznaniem pokiwała głową, odebrała od Silyi wiklinowe
koszyczki, po czym zaniosła je do kuchni. Dziewczęta w tym czasie zdjęły buty.
Sil już chciała ruszyć do łazienki, gdy Iri zatrzymała ją, upominając, że muszą
wyczyścić obuwie, gdyż pobrudziły je w sadzie. O tak, pani matka byłaby co
najmniej niezadowolona, gdyby to spostrzegła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Oho, widzę, że wróciłaś na ziemię - rzuciła Silya, wykręcając
oczyma. Zaraz potem uśmiechnęła się jednak.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- O co ci chodzi? - zapytała Iri.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Znów odleciałaś - wyjaśniła Sil. Jak ona mogła nie mieć tej
świadomości? Czasami bywała doprawdy dziwna, ale chyba między innymi właśnie za
to ją kochała. - O czym tak myślałaś?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Hm. Sama nie wiem - przyznała. To było u niej normalne, od
czasu do czasu po prostu uciekała myślami hen, daleko, tam, gdzie nikt jej nie
znał, nikt nie patrzył jej na ręce, nikt niczego od niej nie chciał…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Śmieszna jesteś - skwitowała Silya, po czym z westchnieniem
męczennicy chwyciła za szczotkę do butów. Kiedy obie czyściły obuwie, w polu
widzenia pojawiła się Miira. Uśmiechnęła się delikatnie z aprobatą, zadowolona,
iż dziewczęta od razu wzięły się za to, co powinny, a nie odkładały tego na
później, czego bardzo nie lubiła. Samodyscyplinę uważała za niezwykle ważną i
niezmiennie próbowała wszczepić ją wychowankom.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Gdy skończycie, chodźcie do stołu. Kolacja już gotowa -
oznajmiła, a następnie oddaliła się.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Obie poczuły, jak burczy im w brzuchach. Były okropnie głodne,
ale przecież przywykły do tego, więc coraz częściej zdawały sobie sprawę z
tego, że nie zwracają na ten fakt szczególnie dużej uwagi.<span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zadowolone z rezultatów swoich
działań, zmiotły jeszcze piasek z podłogi, po czym wyszorowały ręce i obmyły
zmęczone twarze, by wreszcie przejść do pokoiku dziennego. Zasiadły do stołu,
odmówiły modlitwę do Najstarszych i wreszcie mogły zatopić zęby w jabłkach.
Ach, jakże soczyste i słodkie się wydawały! Przed wojną, w czasach względnego
dobrobytu, pamiętałyby jeszcze smak prawdziwie pysznych owoców, ale teraz…
Teraz każdy posiłek był niemalże świętem i smakował o niebo lepiej niż takie
„dania” za czasów wolności.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Kiedy Ilyari umyła szklanki po mdłej herbacie (uwielbiała
herbatę i początkowo nie mogła przywyknąć do tego czegoś, co nią teraz
nazywano), a Silya je wytarła i ułożyła na miejsce, Miira gestem przywołała je
do siebie. Myślały, że tradycyjnie zaczną wieczorną modlitwę, jednak tak się
póki co nie stało. Pani matka poleciła przybranym córkom usiąść na kanapie, na
której zwykła spać, odkąd przyjęła do siebie Silyę, a sama stanęła przed nimi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Wierzcie lub nie, ale znalazłam wam mężów - oznajmiła. Ilyari
miała wrażenie, że gdyby nie siedziała, upadłaby. Serce zaczęło jej
niesamowicie walić, ostatkiem sił powstrzymała się od grymasu. Silya
zestresowała się trochę, bowiem nie spodziewała się w najbliższym czasie takiej
informacji, niemniej nie mogłaby powiedzieć, że jest zupełnie zawiedziona czy
zdenerwowana. Nieraz, zazwyczaj tuż przed zaśnięciem, wyobrażała sobie życie u
boku męża. Często dostrzegała u siebie zamiłowanie do romantyzmu, co
zdecydowanie ujawniało się w jej wizjach. Och, gdybyż któraś z nich mogła się
spełnić! Byłaby naprawdę szczęśliwa! Marzyła o tym, by jej przyszły mąż
zaakceptował ją w pełni i - nie miała złudzeń, że tak nie będzie - po
początkowym nieśmiałym poznawaniu się pokochał ją całym sercem. Pragnęła
gromadki uroczych dzieci. Chciała szyć im czapki i szaliki na zimę, śpiewać
kołysanki, mimo iż okropnie fałszowała, karmić je (oby jej mąż miał dobrą
pracę, by miała co im do ust włożyć!)… Westchnęła z rozmarzeniem. - Co więcej,
są braćmi - dodała Miira, wyrywając dziewczyny z zamyślenia. Ilyari wzięła
głęboki wdech, mając nadzieję, że nie dała po sobie poznać, co dzieje się w jej
sercu. Rozluźniła ręce, które jeszcze przed sekundą zaciskała na sukience i z
pozornym spokojem wpatrywała się w panią matkę. - Starszy, Ren, ma dwadzieścia
cztery lata, a młodszy, Kan, do ceremonii zaślubin zdąży ukończyć dwadzieścia
trzy. Rozmawiałam już z ich przedstawicielką. Uznałyśmy, że starszy chłopak
ożeni się z tobą, Ilyari, a młodszy z tobą, Silya - tłumaczyła, patrząc to na
jedną, to na drugą. - Dziesiątego, dwudziestego i trzydziestego dnia obecnego
miesiąca oraz dziesiątego dnia ósmego odbędą się nauki przedmałżeńskie,
dostaniecie od kapłanów stosowne zawiadomienie, byście mogły w te dni wcześniej
wrócić z Dzielnicy Upraw. Ceremonia zaślubin odbędzie się zaś piętnastego dnia
ósmego miesiąca. Liczę na to, iż z uwagą poświęcicie się lekcjom na temat
wzorowego małżeństwa i z radością oddacie się powinnościom żon.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Silya z zapałem pokiwała głową, Ilyari jedynie skinęła swoją w
milczeniu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Jak wyglądają? - wyrzuciła z siebie Sil. Iri trąciła ją
lekko, ale było już za późno.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- To chyba nie powinno mieć dla ciebie znaczenia, moja droga.
Lepiej skup się na sobie i nauce - zestrofowała ją Miira, patrząc na nią karcąco.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Oczywiście, pani matko, przepraszam - mruknęła, patrząc na
złożone na kolanach dłonie, dzięki czemu nie zauważyła grymasu na twarzy pani
matki. Gdyby to do niej pasowało, Miira z dezaprobatą wykręciłaby w tej chwili
oczami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Czy to nie dziwne, że w tym wieku nie są jeszcze żonaci? -
zapytała spokojnie Ilyari, jak zwykle przybierając grzeczny ton. Robiła to już
automatycznie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Ach tak, zapomniałam wam powiedzieć. - Miira puściła w
niepamięć złość na Silyę i ożywiła się odrobinkę. - Otóż młodzieńcy ci nie
pochodzą z Salgarienu. Do niedawna mieszkali w Menos, wiecie, tej wiosce na
południowy zachód od Salgarienu. Z początku planowali tam zostać, ale że w
najbliższej okolicy nie było żadnych panien na wydaniu - oczywiście mowa tu o
wyznawczyniach Najstarszych - w końcu zdecydowali się przenieść do miasta. Ich
ojciec jest kowalem, a matka zajmuje się domem i rodzinnym ogrodem, a w wolnym
czasie pomaga na poletkach sąsiadów. Chłopcy, którzy od małego pomagali obojgu
rodzicom, znają się więc na tym i owym. Są teraz zatrudnieni w warsztacie wuja.
Pewnie przybyliby tu wcześniej, gdyby nie fakt, iż ciężko byłoby im znaleźć
pracę. Niestety, poprzednich pracowników ich krewnego Armanie przyłapali na
czymś, co im się nie spodobało, przez co ponieśli karę… - Obie domyśliły się,
że owa „kara” polegała zwyczajnie na zabiciu ich, ale nic nie powiedziały,
przełknęły tylko ślinę. - W każdym razie - kontynuowała Miira po chwili ciszy -
wysłał do bratanków wiadomość o wolnych posadach, więc ci skorzystali z okazji
i przenieśli się do Salgarienu. Od razu zapisali się do rejestru świątynnego i
poprosili o przedstawiciela. Została nim Karia, więc przy pierwszej lepszej
sposobności powiadomiła mnie o tych młodzieńcach, dzięki czemu nikt nie zwinął
nam ich sprzed nosa. - Wydawała się naprawdę zadowolona. Karia od lat była jej
najbliższą przyjaciółką, a ponadto mieszkała w kamienicy naprzeciwko, toteż nic
dziwnego, że z łatwością udało jej się powiadomić najlepszą koleżankę o
możliwości wydania jej wychowanek za mąż. - I co o tym myślicie? - Wszystkie
trzy wiedziały, że to pytanie to tylko formalność, bowiem dziewczęta nie miały
prawa się sprzeciwić, niemniej Silya oznajmiła, że choć jest nieco
zestresowana, bardzo się cieszy, natomiast Ilyari podziękowała tylko za troskę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Pomodliły się wspólnie, po kolei umyły się porządnie, po czym
rozeszły się do łóżek. Dziewczęta były przekonane, że tak jak to było od
czterech dni, zasną od razu - były przecież bardzo zmęczone - ale po tych
rewelacjach nie były w stanie zmrużyć oczu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Jejku - szepnęła Sil, wiedząc, że Iri nie śpi. - Nieraz
rozmawiałyśmy o potencjalnym małżeństwie, ale jakoś nie sądziłam, że to nastąpi
tak szybko. Denerwuję się - zachichotała nerwowo, patrząc w sufit. - Kan…
Ciekawe, jaki jest?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Dowiesz się za miesiąc z kawałkiem - stwierdziła tylko
Ilyari, ze smutkiem wpatrując się w fragment nieba widoczny za oknem. Więc to
tak… Czas opuszczenia jednej klatki, by zostać zamkniętą w drugiej, miał
nadejść już niebawem…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie ekscytujesz się? - zdziwiła się Silya. Wiedziała, w jaki
sposób Ilyari podchodziła do instytucji małżeństwa i tak dalej, niemniej
sądziła, że jak przyjdzie co do czego, to i ona się ożywi. - Nasze życie
wreszcie się zmieni. Poza tym, Kan i Ren mają pracę. I będziemy razem mieszkać!
Czy mogłoby być lepiej? - ucieszyła się. Po wieczornej modlitwie Miira
zdradziła im bowiem jeszcze kilka szczegółów, w tym ten, iż chłopcy zamieszkują
jeden lokal, podobno dostatecznie jednak duży, by pomieściły się w nim dwa
małżeństwa. Kiedy urodzą się dzieci, zapewne jedna z rodzin będzie musiała
przenieść się gdzie indziej, niemniej na początek i bracia, i przybrane siostry
nie będą musieli się rozstawać, co było plusem i dla jednych, i dla drugich.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- To chyba jedyny pozytyw - mruknęła Iri. - Nie bardzo mi się
to podoba - stwierdziła. - Nie znamy ich… No i wiesz… Mąż i żona robią różne
rzeczy, których nigdy nie miałyśmy okazji robić. Szczerze mówiąc, stresuje mnie
to - wyznała cicho.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Cóż, mnie też, ale… Chyba po to są nauki przedmałżeńskie, prawda?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- To będzie sama teoria, nic takiego. Przeraża mnie, jak to
będzie wyglądało w praktyce - zasępiła się Ilyari, odwracając wzrok od okna i
siadając po turecku na łóżku. Skoro i tak nie spały, nie musiała wciąż leżeć.
Powinny jedynie uważać na to, by być cichutko, aby pani matka ich nie
usłyszała. Na szczęście Miira miała względnie mocny sen.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Widząc, że Iri się podniosła, Silya wygramoliła się ze swojego
łóżka i bez krępacji weszła pod kołdrę przybranej siostry. Szczerze mówiąc,
uwielbiała to robić, czego nie można było powiedzieć o Ilyari. Pod względem
bliskości upodobniła się trochę do pani matki i zazwyczaj unikała jej.
Właściwie nic dziwnego więc, że bała się małżeństwa… Spanie w jednym łóżku z
mężczyzną, spełnianie małżeńskich powinności… Och.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Może nie będzie tak źle - wysunęła przypuszczenie Sil. -
Znaczy… Ja też się boję, ale… - Wyraźnie zbierała w sobie uwagę, by
kontynuować. - Właściwie ciekawa jestem, jak to jest… - przyznała tak cicho, że
Iri ledwo ją dosłyszała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Naprawdę? - spytała, krzywiąc się. Wzrok obu doskonale
przyzwyczaił się już do ciemności, więc Silya dobrze widziała jej minę.
Westchnęła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- A ty nie? Ani trochę? - pytała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie sądzę. Raczej się boję i brzydzę niż interesuję -
mruknęła, nerwowo bawiąc się powłoczką od pościeli.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Ale to… No wiesz, ważna część małżeństwa. I miłości szeroko
pojętej - plątała się Sil.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- O jakiej miłości ty mówisz? - prychnęła Iri. - Nie poznamy
ich do dnia zaślubin.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Miłość może przyjść z czasem - trwała przy swoim Silya.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Może, ale nie musi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Może jednak.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- A może nie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Przez co najmniej minutę walczyły na spojrzenia. Silya jak
zwykle przegrała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie bądź taką pesymistką - poprosiła w końcu. - Nie nastawiaj
się w ten sposób. Może być naprawdę miło!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Może jeszcze głośniej? - warknęła Ilyari. Sil wymamrotała pod
nosem jakieś przeprosiny. - I nie, nie sądzę, aby miało być miło. Tutaj
przynajmniej nikt nie narusza mojej prywatności. No, poza tobą, gdy włazisz mi
do łóżka albo się na mnie rzucasz… Niemniej nikt nie… Sama wiesz.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Ale jesteś urocza, gdy się tak peszysz! - rzuciła z zachwytem
Silya. Nie wiedziała dlaczego, ale uwielbiała wyraz twarzy siostry, gdy ta była
zawstydzona bądź nadąsana. Wyglądała wówczas tak słodko! Trochę jak dziecko,
któremu coś nie wyszło. - Renowi też na pewno się to spodoba - dodała, z powagą
eksperta kiwając głową i na chwilkę przymykając oczy. Gdy ponownie uniosła
powieki i spojrzała na przyjaciółkę, była pewna, że mimo ciemności dostrzega
jej rumieńce. Jejku, jak uroczo! - Ach, wiedziałam, wiedziałam! - chichotała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie mam pojęcia, o co ci chodzi - mruknęła naburmuszona Iri,
czując, że jej gorąco. Nie, wcale nie cieszyła ją wizja małżeństwa, a tym
bardziej wizja jakiegokolwiek kontaktu fizycznego z tym całym Renem. Od
przytulania, poprzez pocałunki, aż po „wiadomo co”. Nie, nie, bynajmniej! Po
prostu te sprawy okropnie ją zawstydzały. Przez myśl przeszło jej pytanie, czy
jej rodzice również mieli problemy ze zbliżeniem się do siebie. Przecież
najprawdopodobniej byli w identycznej sytuacji jak ona teraz… Jako wyznawcy
Najstarszych zapewne zostali zwyczajnie zeswatani. Czy możliwe więc, że nie
było między nimi prawdziwej miłości? Ba, czy kiedykolwiek żywili do siebie jakieś
poważniejsze uczucia? Z jakiegoś powodu zrobiło jej się przykro. Silya wiedziała,
że poczęła się z miłości i jej rodzice niesamowicie się na nią cieszyli i ją
kochali, a ona… Co myśleli jej mama i tata? Jacy byli? Jak wyglądały relacje
między nimi?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Poczuła w oczach piekące łzy, więc przymknęła powieki, by się
ich pozbyć.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Dobrze się czujesz? - zapytała z troską Sil.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Uhm - mruknęła, otwierając oczy i uśmiechając się wymuszenie.
Silya zauważyła jednak, że jej oczy błyszczą delikatnie w świetle księżyca i
gwiazd.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Uwierz, będzie dobrze - powiedziała przekonana, zbliżając się
do Ilyari i przytulając ją. Zazwyczaj ta odpychała ją lekko, gdyż czuła się
niezręcznie, będąc tak blisko innego człowieka, ale tym razem tego nie
uczyniła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Rozmawiały szeptem jeszcze bardzo długo. Słaniały się ze
zmęczenia, ale nie mogąc zasnąć, któraś co rusz inicjowała kolejną pogawędkę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Przede wszystkim chciałabym dziewczynkę. A najlepiej co
najmniej dwie albo nawet trzy… - roztaczała swoje wizje Sil. - Na pewno byłyby
słodkie. Uszyję im urocze ubranka…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Ledwo przyszywasz guziki - zauważyła bezlitośnie Ilyari.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Silya zrobiła minę naburmuszonego dziecka. Iri miała rację.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nauczę się - oznajmiła po prostu, po czym ciągnęła z
zamiłowaniem: - Pierwszej na pewno nadam imię po mamie. Rikka. Tak, będzie
cudownie. A jeśli trafi mi się jakiś chłopczyk, no trudno, to dostanie imię po
tacie, Maron. Co o tym sądzisz? - zaświergotała podniecona.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Wspaniale - odparła bez entuzjazmu Ilyari. Sil postanowiła
nie zwracać uwagi na jej ton i po prostu kontynuowała swój monolog.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Nagle jednak zamilkła, bowiem obie usłyszały jakieś hałasy
dobiegające zza ścian. Jakby krzyki i do tego przewracanie czegoś… Trudno
dokładnie określić. Zdziwione i przestraszone nieco, spojrzały po sobie z
niepewnymi minami. Nieruchomo i w milczeniu nasłuchiwały. Czy im się wydawało,
czy ktoś płakał? Co się działo?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Niemalże dostały zawału, gdy ktoś ni z tego, ni z owego zaczął
walić do drzwi ich mieszkanka. Podskoczyły jak oparzone, a serca tłukły im się
w piersi. Oddychały szybko i nierównomiernie, trzęsąc się lekko. Ilyari jako
pierwsza wstała i ze strachem podeszła do drzwi. Uchyliła je, chcąc zobaczyć,
co z panią matką. Ta szła już w kierunku drzwi, ale mimo tego zauważyła
podopieczną, której gestem nakazała wrócić do sypiali i z niej nie wychodzić.
Iri cichutko zamknęła drzwi do pokoju i cofnęła się kilka kroków.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Co się dzieje? - szepnęła przestraszona Silya.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie mam pojęcia - odparła cichutko równie przerażona Ilyari.
Złapały się za dłonie, chcąc dodać sobie nawzajem otuchy. Usłyszały skrzypienie
otwieranych drzwi wejściowych.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Rewizja! - wrzasnął z obcym akcentem jakiś mężczyzna.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Armanie… - wydukała Sil. Zaczęły drżeć jeszcze bardziej.
Gdyby nie hałas, jaki nastał w pokoju obok, zapewne słyszałyby szaleńcze bicie
swych serc. Blade jak śmierć, cofnęły się aż pod okno.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Nie wiedziały, jak długo to trwało, w końcu jednak również
drzwi do ich pokoiku zostały otwarte. Wpadło doń dwóch Arman, którzy najpierw
powywracali i przeszukali wszystko, co się dało - czyli niewiele, zważywszy na
wielkość pomieszczenia i ilość rzeczy w nim przechowywanych - a następnie
zaczęli rozmawiać po armańsku. Nie zrozumiały ani słowa. Ilyari na chwilę
oderwała od nich wzrok, by przenieść go na to, co działo się w saloniku. Pani
matka, odziana jednie w koszulę nocną, tak samo zresztą jak Sil i Iri, stała dumna
i wyprostowana, udając, że nic nie robi sobie z tej całej rewizji. Ilyari znała
ją jednak na tyle dobrze, że domyśliła się, iż jest wściekła i najchętniej
wygarnęłaby Armanom to i owo. Była jednak rozsądna i doskonale zdawała sobie
sprawę z tego, że to jedynie pogorszyłoby ich sytuację, trzymała więc język za
zębami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wyczuwszy na sobie wzrok Arman w jej pokoiku, Iri znów na nich
zerknęła. Silya nie odrywała od nich przerażonych oczu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Jeden z mężczyzn powiedział coś do drugiego, wciąż na nie
patrząc, na co tamten zaśmiał się obleśnie i odpowiedział, co zaowocowało już
śmiechem obu. Wyglądali, jakby mieli zamiar kontynuować, lecz wówczas ten
trzeci krzyknął coś, co brzmiało jak rozkaz, więc ci dwaj odwrócili się z
zamiarem opuszczenia wreszcie izdebki dziewcząt.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Do rychłego baczenia - zarechotał na odchodnym jeden z nich.
Domyśliły się, że pomylił „baczenie” z „zobaczeniem”, niemniej chcąc nie chcąc
poczęły zastanawiać się, o co mu mogło chodzić. Czyżby mieli w planach kolejną
rewizję? Oby nie… Dawno się tak nie bały. Ostatnio chyba podczas wojny…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Kiedy nareszcie opuścili mieszkanie, Miira natychmiast zamknęła
drzwi na zasuwkę. Wówczas dopiero dziewczęta odważyły się opuścić swoją
sypialnię. Powoli weszły do pokoiku dziennego. Silya zakryła dłonią usta, a
Ilyari bezsilnie opuściła ręce. Ci żołnierze wywrócili ich niewielkie
mieszkanko do góry nogami. Przewrócili stolik i krzesła, porwali pościel,
wyrzucili z każdej możliwej szafki całą zawartość… W kuchni to samo. Z
przerażeniem zauważyły też, że zabrali niemalże wszystkie zapasy ich żywności.
Nic szczególnie wartościowego już dawno nie miały, sprzedały wszystko, co się
dało i teraz ich największym bogactwem było jedzenie. A poza tym niewielkie
ilości pieniędzy, które zarabiała pani matka.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- O bogowie… - szepnęła Silya.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Bezczelność… - dodała cicho Ilyari, wciąż nie mogąc uwierzyć
w to, jak Armanie traktują Dameyczyków. To był pierwszy raz, gdy widziała coś
takiego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Owszem - zgodziła się z nią Miira. Wyglądała na zmęczoną,
straciła właściwą sobie surową, nie do końca pojętą i pozwalającą się opisać
energię. - Idźcie spać - dodała po kilkudziesięciu sekundach, klękając i
zaczynając składać wyrzucone na podłogę ubrania.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Ależ, pani matko… - rzekła łagodnie Ilyari. - Nie ma mowy -
oświadczyła, sadowiąc się obok i również zabierając się za sprzątanie. Miira
wyglądała, jakby miała się zaraz popłakać. Silya jak nic po raz pierwszy
widziała taki wyraz twarzy u pani matki, a Iri… Cóż, w tej chwili nie mogła
sobie przypomnieć, czy miała już okazję go ujrzeć. - Spokojnie - powiedziała,
uśmiechając się kojąco.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Sil patrzyła na nie i poczuła, że coś kłuje ją w serce. Ilyari
miała w sobie tyle ciepła, którego normalnie nie pokazywała… Czy w ogóle była
świadoma jego istnienia? Zazwyczaj była dość oschła i niewylewna w uczuciach.
Jakby… Jakby bała się, że zostaną one wykorzystane przeciwko niej. Jakby każdy
na świecie w jakiś sposób był jej wrogiem… albo w dowolnej chwili mógł się nim
stać. Właściwie sama nie wiedziała, jak to określić, ale w momentach takich jak
ten albo wtedy, gdy dokarmiała Rudego, w jej oczach pojawiało się coś, co
określiłaby jako iskierka życia. Dlaczego nie mogło tak być cały czas? Dlaczego
w tej dziewczynie było tyle niewypowiedzianego smutku? Silya kochała ją jak
siostrę i po stracie rodziców bez wahania przyznałaby, że jest dla niej
najważniejszą osobą na świecie, dlatego okropnie bolało ją to, że Ilyari
najwyraźniej nie czerpała z życia żadnej przyjemności. W duchu liczyła na to,
że Ren przypadnie jej do gustu i nareszcie odnajdzie szczęście… Chyba niczego
bardziej nie pragnęła, nawet swojego własnego powodzenia…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Powstrzymując cisnące jej się do oczu łzy, zabrała się za
sprzątanie. Wiedziały, że nie zdążą ze wszystkim do rana. Wiedziały, że o
świcie będą musiały zacząć zbierać się do wyjścia do Dzielnicy Upraw. Że
prawdopodobnie nie włożą nic do ust co najmniej do wieczora. Że będą tak
zmęczone, iż pewnie nie będą wiedziały, co się dookoła nich dzieje… Niemniej
najważniejsze teraz było to, by okazywać sobie nawzajem wsparcie. Tylko to się
w tej chwili liczyło…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt;">
<br /></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: center;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">*<o:p></o:p></span></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Salgarien,
10. dzień 7. miesiąca 424. roku Ery Paktu<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Tradycja głosiła, że cykl czterech spotkań nauk
przedmałżeńskich rozpoczyna się, gdy znajdzie się co najmniej pięć par gotowych
do zawarcia tego sakramentu. Paleo i Goi czekały już ponad rok, zaś Kamma od
trzech miesięcy. Te dwie pierwsze, zmęczone już czekaniem, bardzo cieszyły się
na czekające je „przygody” (podobnie jak Silya, która jednak starała się tego
po sobie nie pokazywać, co jednakże nie najlepiej jej wychodziło), Kamma z
kolei bynajmniej nie wyglądała na zadowoloną.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Miałam nadzieję, że nieprędko kogoś znajdą - marudziła
pozostałym dziewczętom, które czekały w jednej z salek przyświątynnych na
kapłankę. - A tu dwie naraz, cudownie. - Wykręciła oczyma, niezadowolona.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Wybacz - mruknęła Ilyari, która również najchętniej by
stamtąd uciekła. Silya pocieszająco ścisnęła jej dłoń, ale Iri ze
zniecierpliwieniem delikatnie ją z niej wysunęła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Och, przestańcie, będzie fajnie - zapewniła z promiennym
uśmiechem Paleo. - Ciekawa jestem, jacy chłopcy nam się trafią! Na pewno są już
z drugiej strony budynku i czekają na kapłana. Zastanawiam się, jak oni do tego
wszystkiego podchodzą…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Pewnie są zachwyceni - burknęła Kamma. - Faceci myślą tylko o
jednym. Prymitywy jedne.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Aż tak nie znosisz mężczyzn? - zachichotała Goi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Trudno się nie zgodzić - mruknęła pod nosem Iri. Zrobiła to
tak cicho, że tylko stojąca tuż obok niej Silya ją dosłyszała. Zganiła ją
spojrzeniem, na co ta wzruszyła ramionami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Same musicie przyznać, że są beznadziejni. Mam czterech
braci, uwierzcie, wiem, co mówię - oświadczyła Kamma.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Tak, tak - westchnęła Paleo, a Goi znów cicho się zaśmiała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Nim któraś zdążyła ponownie się odezwać, nadeszła odziana w biel
kapłanka. Uśmiechnęła się do nich sympatycznie, po czym oznajmiła, że na dobry
początek pomodlą się o szczęście w małżeństwie. Wszystkie sześć kobiet klęknęło
więc i wpatrując się w symbol Najstarszych, uczennice powtarzały za kapłanką
słowa modlitwy. Gdy skończyły, podniosły się wszystkie. Ubrana w śnieżnobiałe
szaty kobieta zaproponowała dziewczętom, by usiadły na jednej z nielicznych
ławek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Widzę, że niektóre z was nie są szczególnie zadowolone -
zagaiła. - Spokojnie, doprawdy nie ma się czego bać. Instytucja małżeństwa
czasami wydaje się straszna, ale to nic złego. Wręcz przeciwnie, to dar od
naszych bogów. Dar, który trzeba jak najpełniej wykorzystać. Nic nie dzieje się
bez przyczyny, moje drogie - oznajmiła z łagodnym uśmiechem. Mogła mieć koło trzydziestu
lat. Rudoblond włosy naturalnie związane miała w obowiązkowy ciasny kok, tak
samo zresztą jak wszystkie inne obecne tu dziewczęta. - Och, właśnie,
przedstawcie się, proszę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Paleo, wysoka i szczupła dziewczyna o włosach niemalże
identycznego odcienia jak kapłanki, wyglądała na pełną życia i szczęśliwą
osobę. Goi, niewiele niższa od Paleo szatynka, wydawała się wiecznie ze
wszystkiego zadowolona. Kamma, będąca mniej więcej wzrostu Ilyari, ale mocniej
od niej zbudowana, prawie wypluła z siebie własne imię. Iri i Sil przedstawiły
się na końcu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Bardzo miło mi was poznać - rzuciła kapłanka. - Ja jestem
Lara. Dopiero drugi raz jest mi dane przeprowadzić podobny kurs, więc bądźcie
wyrozumiałe, proszę - zaśmiała się lekko. - Nie zaprzeczę, że żyjemy w
niezwykle ciężkich czasach. Ale wiecie co? Uważam, że w takim trudnym okresie
zawarcie małżeństwa jest jeszcze wspanialsze i ważniejsze niż normalnie. Wsparcie
drugiej osoby, zaufanie, bliskość… To wszystko z pewnością pomoże wam
przezwyciężyć zło czające się pod postacią Arman i nie tylko. - Ilyari nie
mogła nie zauważyć, iż kapłanka w swej jakże budującej wyliczance pominęła
miłość. Miała ochotę uśmiechnąć się lekceważąco. - Poza Najstarszymi
najważniejsi są nasi bliźni, przede wszystkim współwyznawcy. Wszystkie macie
niebywałe szczęście, gdyż zostało wam dane odnalezienie swych drugich połówek
wśród praktykujących wyznawców naszych bogów - ciągnęła z uśmiechem. - Nie da
się bowiem nie zauważyć, iż ostatnio ślubów jest coraz mniej. Gdy wstępowałam
do szkoły kapłańskiej, szkolenia takie jak to odbywały się praktycznie każdego
miesiąca. Teraz, jak widać, niektóre pary muszą czekać nawet rok - rzekła,
zasmucając się przy tym. - Z tego też powodu powinnyśmy tym bardziej cieszyć
się nadchodzącą ceremonią zaślubin.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Mówiła tak jeszcze bardzo długo. Paleo i Goi słuchały jej
niemalże z namaszczeniem, Silya, gdyby nie jej wyrzuty sumienia z powodu tego, że
tak naprawdę nie wierzyła w Najstarszych, pewnie byłaby tak samo nastawiona,
Kamma wydawała się coraz bardziej zirytowana i ledwo siedziała na miejscu, zaś
Ilyari co rusz odpływała myślami do zupełnie innej rzeczywistości.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ponieważ Lara miała widoczne zamiłowanie do wykładania
czegokolwiek oraz do teoretycznego podnoszenia innych na duchu, a na koniec
znów „zaproponowała” modlitwę, całość trwała co najmniej cztery godziny, a
zapewne nawet przedłużyłaby się, gdyby nie fakt, że zaczęła zbliżać się godzina
policyjna, a co za tym idzie, by dziewczęta zdążyły bezpiecznie dotrzeć do
domów, Lara musiała je wreszcie puścić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Widzimy się dwudziestego! - zawołała na odchodnym.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Iri z lubością nabrała wieczornego powietrza, szczęśliwa, że
wreszcie może iść do domu. Silya rozmawiała z Paleo i Goi, zaś Kamma ulotniła
się tak szybko, iż żadna z nich nawet tego nie zauważyła. Kiedy zbliżały się do
bramy, zauważyły, że właśnie przechodzi przez nią pięciu młodzieńców. Wszystkie
cztery spojrzały na nich z mniejszą lub większą ciekawością.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Ciekawe, który to który… - zastanawiała się Goi, wspinając
się na palce i wychylając głowę, jak gdyby dzięki temu mogła poznać odpowiedź.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Dowiemy się za miesiąc - westchnęła Paleo. Była już naprawdę
zmęczona tym czekaniem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Hm, czy jakaś dwójka z nich wygląda ci na braci? - szepnęła
do Ilyari Silya. Ta wzruszyła tylko ramionami, choć niechętnie musiała
przyznać, że sama jest ciekawa, który z tych chłopaków zostanie jej mężem.
Wszyscy byli krótko ostrzyżeni i żaden niczym szczególnym się nie wyróżniał. W
sumie co to za różnica? Tak czy owak pewnie będzie beznadziejnie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Któryś z młodzieńców też je zauważył i pomachał im radośnie. To
przykuło uwagę reszty. Teraz już wszyscy mierzyli się nawzajem wzrokiem, nie
ruszając się z miejsca. Mieli świadomość, że nie wolno im rozmawiać przed
ceremonią zaślubin. Tak mówiła tradycja. Dlatego też, chcąc nie chcąc, chłopcy
wreszcie rozeszli się w swoich kierunkach, by pozwolić dziewczętom wyjść z
terenu świątyni i zdążyć do domów przed godziną policyjną.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wszystkie ruszyły przed siebie, albo pogrążając się we własnych
myślach, albo debatując nad tym, który młodzieniec trafi się której.</span></div>
</div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/14894742957753473026noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-4944271586179829570.post-51754926356486734642015-09-18T23:03:00.002+02:002018-06-20T21:23:34.965+02:00Rozdział II<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<br />
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><o:p> </o:p></span></b><i style="text-align: right;"><span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Salgarien,
30. dzień 5. miesiąca 424. roku Ery Paktu</span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt; text-align: right;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Podaj tutaj! - krzyknął Shin, machając ręką na jednego z
kolegów. Miał świetną pozycję i mógł strzelić do bramki za pięć punktów. Głupio
byłoby nie skorzystać, choć przecież nie przyszedł tu dzisiaj, by wygrać mecz.
Mimo wszystko zdrowa rywalizacja dawała mu się już jednak we znaki i poczuł się
znów niczym kilkunastoletni chłopak marzący o zwycięstwie w grze w bramki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zręcznie ominąwszy Trota z przeciwnej drużyny, Mayn posłał
piłkę w kierunku Shina. Ten przejął ją, zadowolony jak dziecko, po czym kopnął ją
w sam środek najbardziej pożądanej przez graczy bramki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Tak jest! Dwanaście do pięciu! - oświadczył głośno, jak gdyby
chciał upewnić się, że wszyscy widzieli jego idealny rzut.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Brawo! - Ktoś klepnął go w plecy, na co Shin zareagował
jedynie śmiechem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Oby tak dalej! - dodał inny.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- A jak! - rzucił buńczucznie, nie mogąc doczekać się dalszych
fenomenalnych zagrywek. O bogowie, jak on by chciał wrócić do czasów sprzed
wojny, kiedy mógł sobie tak szaleć codziennie, o nic się nie martwiąc!
Tymczasem nawet taka rozrywka w istocie była swego rodzaju misją. Tuż obok
północnej strony boiska znajdował się tył „armańskiego” spichlerza. Te
skurczybyki okradły Dameyczyków, przywłaszczając sobie ich zapasy, przez co
rzesze ludzi znów miały głodować. Zadaniem oddziału Shina było obserwowanie
tego, co działo się wokół budynku, jednakże obecnie jedynym na to sposobem było
wejście na boisko. Cóż mogli więc począć, jak nie zebrać kilku dodatkowych,
niewtajemniczonych chłopaków i nie ruszyć na mecz? Nie żeby to komuś
przeszkadzało. Przez godzinę mieli przynajmniej namiastkę dawnego życia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Grając, ukradkowo obserwowali ustawienie żołnierzy i ich
liczbę, a także, jeśli się dało, próbowali ocenić, jak są uzbrojeni. Armanie
patrolujący okolice boiska zdawali się nie interesować ich teoretycznie
podejrzanymi ruchami, skupiając się jedynie na grze, którą, jak widać, uznali
za ciekawą i wciągającą. Wyglądali wręcz, jakby sami chcieli zrzucić krępujące
ruchy marynarki i zagrać, być może dlatego, że obaj byli akurat bardzo młodzi,
pewnie niewiele starsi od Shina. Kto wie, może zostali powołani do wojska wbrew
swojej woli? A może zaciągnęli się, pragnąc przygody, a dostali jedynie
nieciekawe zadania i niewygody żołnierskiego życia? A może zwyczajnie tęsknili
za czasami dzieciństwa, gdy sami biegali po ulicach, bawiąc się, goniąc i
grając w różnego rodzaju zabawy? Choć Shin automatycznie czuł niechęć do Arman,
często nachodziły go podobne myśli. To, że zaatakowali Damey i Marrymot, nie
oznacza przecież, iż wszyscy są źli. Na pewno są Armanie, którzy opowiadali się
przeciwko wojnie. I na pewno są tacy, którym obecna sytuacja się nie podoba - w
taki czy inny sposób, nieistotne. Próbował nie skreślać ich i patrzeć na to, co
się dzieje, jak najbardziej trzeźwo. O dziwo, zazwyczaj mu się udawało. Może
dlatego, że z natury był optymistą i nawet w tak ciężkich czasach potrafił
dostrzec jaśniejsze strony życia?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Tak się zamyślił, że jakoś nie zanotował momentu, w którym gra
została wznowiona. Ocknął się dopiero, gdy oberwał piłką w głowę, co wywołało
salwy śmiechu zarówno ze strony co poniektórych kolegów, jak i obserwujących
ich Arman.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Bardzo śmieszne - mruknął niepocieszony, rozcierając dłonią
bolącą potylicę i gapiąc się w ziemię. Ech, zresztą pewnie i tak nikt go teraz
nie usłyszał. Uniósł lekko wzrok i napotkał nim swojego najlepszego
przyjaciela. Uśmiechał się do niego w jakiś taki przepraszająco-pocieszający
sposób, jak za każdym razem, gdy w dzieciństwie działa mu się krzywda.
Nieważne, czyja była wina, w takich sytuacjach uśmiech zawsze był praktycznie
taki sam. Shin okropnie go lubił. Wyszczerzył zęby, dając znać, że wszystko w
porządku. Głowa już nie pulsowała, więc nic poważnego chyba mu się nie stało.
Tak czy owak, trzeba było kontynuować grę, nie mieli już zbyt wiele czasu,
dostali pozwolenie na korzystanie z boiska jedynie przez godzinę. - Co jest,
Yu? - spytał przyjaciela, który patrzył na coś za nim.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Zmiana patrolu - szepnął, po czym klepnął go w ramię, a
następnie odwrócił się i wrócił do gry, by nie wyglądać podejrzanie. Chwila
potrzebna na zorientowanie się, czy z kolegą wszystko dobrze, już minęła, więc
nie byłoby mądrze gawędzić dłużej. Shin odwrócił się, by zerknąć na patrol,
udając, że próbuje na nowo zorientować się w grze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Wyrównaliśmy - oznajmił mu jeden z przeciwników, gdy go
mijał. Nie omieszkał również wytknąć języka.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Cudownie - bąknął Shin, wywracając oczyma. Przez moment go
nie ma i co się dzieje? Zgroza!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Nie zdążyli dokończyć meczu, gdyż czas im się skończył,
niemniej ostatecznie drużyna Shina wygrała jednym skromnym punktem, co
zaowocowało wiwatem i krótkim tańcem radości kilku młodszych chłopaków.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wszyscy ruszyli ku bramie wyjściowej, zawiedzeni, że nie mogą
pograć dłużej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Dokumenty - warknął jeden z Arman, na oko
czterdziestokilkuletni, obrzucając młodzieńców pogardliwym spojrzeniem zimnych
szarych oczu. Och, takiego rodzaju wzroku i tonu Shin szczerze nie znosił. Mimo
tego jednak jak wszyscy wyjął tożsamościówkę i pokazał ją żołnierzowi. - Nie
jesteście za starzy na takie zabawy? - zapytał beznamiętnie, gdy obejrzał
wszystkie papiery.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Ach, jesteśmy wiecznie młodzi - odparł z uśmiechem Trot.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Zresztą ruch to zdrowie - dopowiedział Gle, niedbale
wzruszając ramionami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Być może - rzekł Armanin, nadal nie zmieniając tonu. - Ale rozpiętość
wiekowa między wami jest dość spora. Dlaczego?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Cóż, miał rację, mieli od siedemnastu do dwudziestu pięciu lat.
Jak by nie patrzeć, było to dość niecodzienne.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Ciężko teraz znaleźć ochotników do gry, panie - wyjaśnił
Mayn, wzdychając teatralnie. - Ludzie mają ważniejsze sprawy na głowie, a my
jesteśmy po prostu zbieraniną takich, którzy chcą od czasu do czasu pogonić za
piłką jak za szkolnych lat.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Armanin nie raczył już nic powiedzieć, więc cała zgraja
Dameyczyków opuściła teren i powoli poczęła się rozchodzić, na odchodnym
dziękując reszcie za wspólną grę i wyrażając nadzieję, że to powtórzą.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- To jak, Yu, wpadniesz do nas choć na chwilę? - zagadnął Shin,
patrząc na przyjaciela automatycznie odgarniającego kosmyk odrobinę przydługich
już rudoblond włosów. - Ostatnio jakoś nie raczyłeś nas odwiedzić. Mina
wspominała, że się za tobą stęskniła. <o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- A ty nie? - zapytał Yuki z przekornym uśmieszkiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Ja? A gdzieżby tam! - odparł Shin poważnym tonem, zaraz
jednak nie wytrzymał i wybuchnął śmiechem. Yu uśmiechnął się szeroko. W
towarzystwie powiernika wszelkich sekretów zawsze czuł się świetnie, tak samo
jak Shin.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ruszyli niespiesznie ku kamienicy, w której mieszkał wraz ze
swoją żoną, Minaili. Znajdowała się ona w centrum Salgarienu, nieopodal
głównego rynku. Po drodze młodzieńcy rozmawiali z ożywieniem, ani razu nie
wspominając o sprawach związanych z dzisiejszym zadaniem. Zawsze istniało
ryzyko, że ktoś usłyszy coś nieprzeznaczonego dla jego uszu, a to mogłoby ich
sporo kosztować. Ostatnimi czasy trzeba było niezwykle mocno zważać na słowa.
Naturalnie zanim Armanie podbili Damey, było zupełnie inaczej. Żyli we
względnym spokoju, który, jeśli już był zakłócany, to zazwyczaj przez jakichś
pokręconych fanatyków religijnych z podejrzanych sekt. Tacy już nieraz nieźle
namieszali. Najgorzej było kilkanaście lat temu, kiedy to zamaskowani psychopaci
wymordowali kilkudziesięciu wyznawców Najstarszych. Na szczęście wkrótce
zostali ujęci i ukarani. Ich zabójcza sekta umarła śmiercią naturalną.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Weszli na nieoświetloną klatkę schodową. Shin już podczas
wspinaczki na drugie piętro wyjął z kieszeni spodni klucze, więc kiedy doszli
na miejsce, od razu otworzył drzwi swego mieszkania. Minaili natychmiast wybiegła
na niedługi korytarzyk. Jej twarz rozpromieniła się w uśmiechu. Shin wyciągnął
ku niej ręce, ale ta już rzucała się w ramiona jego przyjaciela.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Yu! Tak się cieszę, że cię widzę! - wykrzyknęła radośnie.
Ucałowali się nawzajem w oba policzki, chichocząc wesoło.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Hej, a ja to co? - zapytał niepocieszony Shin, całą swoją
postawą próbując dać do zrozumienia, iż został dogłębnie zraniony. Teatralnym
gestem przyłożył dłoń do czoła. - Człowiek styrany wraca do domu, a jego żona
rzuca się na innego. Czy nie powinienem od razu przejść do pokoju obok, by się
powiesić?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Och, nie dramatyzuj już tak, głupku - zaśmiała się Mina,
podchodząc do niego. Pocałowała go czule. Mimo iż zamierzał nadal udawać
załamanego, rozanielił się zupełnie, a na jego twarz wyszedł błogi uśmiech. -
Głupek - powtórzyła ciszej, po czym wtuliła się w niego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- To może ja już sobie pójdę? - zagadnął Yuki. - Widzę, że
jesteście niezwykle zajęci.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Bardzo śmieszne! - Shin pokazał mu język, jak gdyby obaj byli
kilkuletnimi dziećmi. Minaili odsunęła się od niego i ponownie spojrzała na
gościa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Ostatnio w ogóle nas nie odwiedzałeś - mruknęła naburmuszona,
wydymając usta.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Jakbym to już gdzieś słyszał… - rzucił, patrząc
porozumiewawczo na Shina, który zaraz zachichotał pod nosem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Coś się stało? - spytała Mina, poważniejąc w jednej chwili.
Yu pokręcił przecząco głową. - Dobrze, w takim razie porozmawiamy za momencik,
przejdźcie do salonu, a ja zrobię herbatę i odgrzeję obiad, bo oczywiście nie
raczyliście przyjść o ludzkiej porze.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Do godziny policyjnej zostało jeszcze trochę czasu, nie
panikuj - rzucił lekceważąco Shin, zdejmując buty.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie to miałam na myśli. Chodziło mi o obiad - oświadczyła i, nie
odwracając się już do mężczyzn, weszła do kuchni znajdującej się na końcu
korytarzyka po lewej stronie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Mina jest niesamowita - zaśmiał się Shin, próbując poradzić
sobie z zaplątanymi sznurowadłami. - Cholera, nie rozsupłam tego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Zawsze taka była - przyznał Yuki, ściągając obuwie. - Pokaż -
polecił, schylając się ku stopom Shina. - O bogowie, jak żeś tego dokonał? -
spytał, nie mogąc uwierzyć, że można aż tak cokolwiek poplątać. Rozpoczął
mozolną próbę uwolnienia przyjaciela.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Żebym to ja wiedział - wymamrotał, z lekkim zakłopotaniem spoglądając
to na Yu, to gdzieś na boki. - Jeśli Mina to zobaczy, wygłosi mi co najmniej
półtoragodzinne kazanie na temat mojego niedbalstwa, więc błagam, pospiesz się
- szepnął, stresując się nieco. Żona potrafiła dać mu w kość, ale to nie zmieniało
faktu, że kochał ją najbardziej na świecie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Łatwo powiedzieć - burknął Yu, dalej szamocząc się ze
sznurowadłami. - O, jest! - wykrzyknął triumfalnie. - Od dziś mów do mnie „mistrzu”!
- dodał, szczerząc zęby od ucha do ucha.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Tak jest, mistrzu! - odparł ze śmiechem Shin, kłaniając mu
się dostojnie. Z ulgą ściągnął wreszcie kłopotliwego buta.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- O rety, współczuję Minie tego smrodu - rzucił Yuki, zatykając
nos jedną ręką, a drugą wskazując na stopy przyjaciela.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Hej! Wcale aż tak nie śmierdzą! - oburzył się Shin, trącając
go w ramię. Ten zaśmiał się głośno.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Gdybyś widział swoją minę! - rechotał wesoło.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- O bogowie, dlaczego to zawsze ja jestem przedmiotem żartów? -
Shin znów teatralnie odegrał rozpacz. Trzeba przyznać, że był w tym świetny. -
O ja biedny!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Uważaj, bo zaraz padniesz z żalu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Żebyś wiedział! - Jak na zawołanie padł na podłogę, udając
konającego. Yu ponownie wybuchnął śmiechem i z radosnym zaciekawieniem
obserwował wyczyny przyjaciela. Od czasu do czasu figlował niczym dzieciak z
podwórka.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Czy wyście naprawdę zwariowali? - Znieruchomieli natychmiast,
odwracając głowy w stronę Minaili stojącej w drzwiach kuchni z rękoma na
biodrach. Jej wzrok pełen zniecierpliwienia i dezaprobaty przewiercał ich na
wylot. - Nie mieliście przypadkiem porozmawiać w salonie jak prawdziwi
dżentelmeni?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Przepraszamy - wymamrotał Shin tonem skarconego przed chwilą
pięciolatka. Powoli podniósł się z podłogi, korzystając z pomocnej dłoni
wyciągniętej przez Yukiego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Chyba jednak pomyliłam partie - westchnęła Mina, z rezygnacją
kręcąc głową i patrząc na obu młodzieńców.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Hej! - oburzył się znów Shin. - Wolałabyś Yu? No wiesz! A ja
tu… - Po raz kolejny chciał odegrać parodię tragedii, w myślach mając już
zaczątek kwiecistego monologu, lecz przeszkodziła mu w tym żona.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie zaczynaj znowu, bo nie dostaniesz obiadu - zagroziła,
unosząc palec.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Tak jest - odparł potulnie, patrząc pod nogi niczym uczeń
wezwany na naganę do dyrektora.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Co ja z tobą mam… - mruczała pod nosem Mina, wracając do
parzenia herbaty.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Widzisz? Woli ciebie - zwrócił się Shin do Yu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Taak, oczywiście. I dlatego to ty jesteś jej mężem? Uczeń
przerósł mistrza, co tu dużo mówić!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Roześmiali się i przeszli wreszcie do nieszczególnie dużego,
lecz przytulnego salonu. Rozsiedli się wygodnie w fotelach, z lubością
wyciągając nogi. Niedługo jednak nacieszyli się odpoczynkiem, bowiem ledwie
trzy minuty później Minaili zawołała ich na posiłek. Poszli więc do kuchni, by
tam zasiąść przy stole i spałaszować mistrzowsko doprawione kotlety i warzywa
oraz uraczyć się herbatą. Mina najwyraźniej czekała z jedzeniem do ich powrotu,
bo również rzuciła się na obiad niczym wygłodniałe zwierzę. No, tyle że nieco
spokojniejsze zwierzę. Zdecydowanie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wszyscy troje znali się praktycznie od zawsze - w każdym razie
żadne z nich nie pamiętało czasów sprzed zaznajomienia się. Byli w tym samym
wieku, mieszkali blisko siebie, w dzieciństwie wspólnie bawili się na podwórku,
a potem trafili do tej samej szkoły i klasy. Spędzali ze sobą praktycznie każdą
wolną chwilę, razem uczyli się i odpoczywali. Ich relacje poczęły zmieniać się
w okresie dojrzewania. W wieku piętnastu lat Shin na zabój zakochał się w
Minaili. Od dziecka był energiczny i nieco szalony, ale wówczas przechodził
samego siebie w robieniu różnego rodzaju głupstw, byle tylko zwrócić na siebie
uwagę wybranki. Ją to naturalnie niesamowicie irytowało, ale w końcu, po kilku
miesiącach, przyznała, że „nie wiedzieć czemu też jest w nim zakochana”. Porozmawiali
względnie poważnie, ale uznali, że nie mogą poczynić dalszych kroków, nie
pytając o zdanie ostatniego członka swego wspaniałego trio. Mimo ich obaw, Yuki
zareagował z entuzjazmem i życzył im wiele szczęścia. Przez początkowe tygodnie
bycia razem Shin i Minaili bali się, że przyjaciel robi tylko dobrą minę do
złej gry, ale wreszcie zorientowali się, że wcale tak nie jest. Yu zawsze ich
dopingował, ale sam jakoś nie znalazł miłości. Shin kilkakrotnie próbował nawet
go z kimś zeswatać, ale nigdy nic z tego nie wychodziło, więc w końcu poniechał
podobnych akcji.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ożenił się z Miną kilka miesięcy przed wojną, wiosną,
osiemnastego dnia drugiego miesiąca czterysta dwudziestego pierwszego roku Ery
Paktu. Zdążyli urządzić sobie przytulne gniazdko i przywyknąć do nowego,
wspólnego życia, gdy Armanie zaatakowali jednocześnie dwa państwa - Damey i
Marrymot. Tamten dzień - pierwszy dzień siódmego miesiąca czterysta
dwudziestego pierwszego roku - na stałe zapisał się w pamięci wszystkich
żyjących do dziś Dameyczyków i Marrymotów. Shin i Yuki zaciągnęli się do wojska
jako „cywilni żołnierze”, przeszli szybkie, bardzo skrócone, acz intensywne
szkolenie, po czym zostali wessani w wir walki. Minaili zazwyczaj spędzała
bezsenne noce, martwiąc się o męża i najlepszego przyjaciela. Na szczęście obaj
wyszli z wojny praktycznie bez szwanku - Yu ze złamaną ręką, która prawidłowo
się zrosła i od dawna nie sprawiała mu już najmniejszych problemów, Shin zaś z
widowiskową blizną na prawej skroni, którą rzadko kiedy można było „podziwiać”,
jako iż preferował nieco dłuższe włosy, co skutkowało burzą brązowych kosmyków
podczas deszczu wywijających się w każdym możliwym kierunku. Trzeba przyznać, że
podczas oberwania chmury wyglądał dość komicznie. W dzieciństwie inne dzieciaki
czasem naśmiewały się z niego z tego powodu, ale Mina zawsze uważała, że to
urocze, choć nigdy się do tego nie przyznała. Właściwie z rozbawieniem
zauważyła, iż podoba jej się wiele cech Shina, które teoretycznie miała za
irytujące. Nadmierne używanie słowa „hej”, wieczne wygłupy czy pozorna
beztroska sprawiały, że był jedyny w swoim rodzaju. Przy tym wszystkim umiał
być poważny, kiedy trzeba, a ponadto nie można było odmówić mu inteligencji,
bystrości, odwagi i hartu ducha.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Wciąż jej nie znalazłeś? - spytała Yukiego po dłuższej chwili
milczenia, podczas której zebrała ze stołu puste już naczynia, włożyła je do
zlewu, a następnie ponownie zajęła swoje miejsce. Utkwiła w przyjacielu
spojrzenie przenikliwych zielonych oczu. Na jej czole ukazała się znajoma
zmarszczka zmartwienia.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ze smutkiem pokręcił przecząco głową.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nikt nie dowiedział się niczego konkretnego - odparł. - Niektórzy
przekazali różnego rodzaju informacje, ale sprawdziłem wszystkie i okazały się
drogą donikąd. I pomyśleć, że gdybym tylko mógł bez obaw skontaktować się z
kimś z Wielkiego Urzędu, pewnie od razu bym ją znalazł…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nadal cię obserwują? - zapytała ponuro.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Taa.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Jest zbyt ważną personą, by puścić go zupełnie samopas -
westchnął Shin, opierając brodę na ręce. - Armanie prędzej sczezną niż
przestaną patrzeć Yu i jego ojcu na ręce.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- W takim razie to chyba niebezpieczne dla ciebie, by działać w
ruchu oporu? - rzuciła Minaili z przekąsem, ale i zmartwieniem, znów zwracając
wzrok ku Yukiemu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Bez ryzyka nie ma życia - rzucił, siląc się na beztroski ton,
co średnio mu wyszło. Nie miał w tej kwestii takiego talentu jak Shin. Zaraz
zresztą przestał udawać i na powrót spoważniał. - Cóż, nasi przełożeni biorą
pod uwagę wszelkie zagrożenia, więc póki robię tylko to, co mi każą, nie
powinno być większych problemów. Niestety, trochę denerwuje mnie, że nie mogę
brać udziału w większej ilości akcji.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Dzięki temu może jeszcze przez jakiś czas pożyjesz -
burknęła. - Bo ten tu wariat czasami zachowuje się tak, jakby spieszyło mu się
do grobu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Hej, wcale nie! - oburzył się Shin. - Zgoda, czasem jestem
odrobinę lekkomyślny i porywczy, ale przecież nie głupi. Umiem ocenić ryzyko i
nigdy nie podejmuję się niczego ponad moje siły. Tak szybko się ode mnie nie
uwolnisz, kochanie!<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Uśmiechnął się szeroko. Mina westchnęła i uniosła oczy ku
górze, ale ledwie sekundę później jej usta niepohamowanie rozciągnęły się w
pełnym rozczulenia uśmiechu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Naprawdę świetnie się dobraliście - stwierdził Yuki,
uśmiechając się lekko. Popatrzył na przyjaciół, a potem zagubił wzrok w jakimś
bliżej nieokreślonym punkcie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Mówisz? - Shin znów się wyszczerzył. Minaili trąciła go lekko
w bok.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Yu, doprawdy przydałaby ci się wreszcie dziewczyna -
zauważyła. Miała nadzieję, że Yuki kogoś sobie znajdzie, najlepiej jak
najprędzej. Od czasu śmierci matki bardzo się zmienił, choć tylko kilkoro
najbliższych mu osób było w stanie dostrzec ten fakt. Nawet jeśli się śmiał, jego
orzechowe oczy zazwyczaj pozostawały smutne. Nie dostrzegała w nich tych
ogników co kiedyś. Niejednokrotnie rozmawiała na ten temat z Shinem i wspólnie
doszli do wniosku, iż najlepszym lekarstwem będzie miłość. Był typem człowieka,
który chciał otoczyć innych swą opieką. Matkę jednak stracił, najlepsi
przyjaciele się zeszli i wzięli ślub, niejako zostawiając go samego… Pozostał
mu tylko ojciec, równie samotny jak on, bo większość kolegów także znalazło już
swoje drugie połówki bądź inne powołania.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Przecież jej sobie nie wyczaruję - zaśmiał się w ten
charakterystyczny, ponury nieco sposób. - A tak na serio… Nie chcę nikogo na
siłę. Jeśli jest mi dane ją poznać, prędzej czy później to się stanie. Jeśli
nie, trudno. Mamy zresztą ważniejsze sprawy na głowie niż miłostki, prawda?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Zależy - odparł Shin, otaczając Minę troskliwym ramieniem. - Yu,
widzimy przecież, że ci to potrzebne, nie musisz udawać takiego obojętnego. A
jeśli martwi cię coś jeszcze innego, możesz nam powiedzieć. Wiesz, że nigdy cię
nie zdradzimy i zrobimy wszystko, co w naszej mocy, by ci pomóc.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Wiem, wiem - zapewnił, choć wyglądało raczej na to, iż po
prostu nie chce ciągnąć tego tematu. Popatrzył na nich i westchnął cicho. -
Naprawdę nie musicie się martwić. Jest w porządku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Taak, jak zawsze - burknął Shin z rezygnacją. Przemilczeli
kilkanaście sekund. - Czy ta pozorna niechęć… - zagadnął nieśmiało, trochę
bojąc się kontynuować przez wzgląd na przykre wspomnienia. - Hm. No wiesz. Czy
nie ma związku z Resweldem?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Przecież mówiłeś, że od dłuższego czasu macie już z nim
spokój! - wtrąciła Minaili, patrząc na Shina z przerażeniem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Bo tak jest, nie denerwuj się - odparł czułym tonem,
głaszcząc ją po policzku. Wzrokiem pełnym troski dał żonie znać, o co mu
chodzi. Zrozumiała niemalże natychmiast. Oboje zerknęli na Yu siedzącego
sztywno z zaciśniętymi ustami. Gołym okiem widać było, iż w swych
przypuszczeniach mieli rację. - Od tamtego czasu jakby zapadł się pod ziemię -
powiedział w końcu. - Może nawet go przenieśli czy coś. Nie sądzę, by cię
dłużej nękał. Nie możesz spędzić całego życia z głową w piasku. Chwytaj dzień,
póki masz ku temu sposobność, bo w obecnych czasach niczego już nie wiadomo na
pewno.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Czy to przypadkiem nie jest właśnie powód, dla którego nie
powinienem się od nikogo uzależniać? - spytał beznamiętnym tonem Yuki,
spoglądając na Shina jakby chłodno. Nie lubił tego spojrzenia, zalewało go
niepohamowaną falą smutku.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Wiem, że może być ciężko, ale mimo wszystko warto, uwierz -
rzekł, siląc się na spokój. - Popatrz choćby na nas. O wiele łatwiej znieść
trudy tej parszywej egzystencji, gdy stale ma się kogoś obok.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- I o wiele łatwiej stracić zmysły, gdy się kogoś takiego
straci - uciął Yu. Odsunął proste, drewniane krzesło i wstał. - Dziękuję za
obiad, Mina, był przepyszny.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie ma za co - szepnęła zasmucona.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Yu, nie gniewaj się, chcemy dobrze… - oznajmił Shin. On
również wstał i podszedł do przyjaciela, by położyć mu rękę na ramieniu. -
Zostań jeszcze trochę - poprosił, wlepiając w niego błagalne spojrzenie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie gniewam się przecież. Znam wasze podejście do… tego
wszystkiego, ale po prostu nie mogę żyć tak jak wy. Nasze sytuacje diametralnie
się różnią, wiesz o tym doskonale. Nic na to nie poradzimy, ani wy, ani ja. -
Wziął głębszy oddech i na jakieś dwie sekundy przymknął powieki. - Naprawdę
muszę już iść. Umówiłem się jeszcze z Thameyem, a muszę zdążyć przed godziną
policyjną.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Uhm, rozumiemy - mruknął Shin.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wraz z Miną odprowadził swego druha do drzwi i pożegnał się z
nim.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Bogowie nie byli sprawiedliwi, rozdzielając między ludźmi
porcję szczęścia - stwierdziła ponuro Minaili, tępo patrząc na ciemne drzwi, za
którymi przed chwilą zniknął Yuki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Bogowie nigdy nie są sprawiedliwi - odburknął Shin. - Gdyby
byli, te wszystkie cholerstwa by się nie przydarzały.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie wyrażaj się tak - warknęła automatycznie, odwracając się
ku mężowi i ganiąc go spojrzeniem, choć tak naprawdę sama miała ochotę przekląć.
- Tak bardzo mi go żal. Fakt, iż nie możemy mu w żaden sposób pomóc, sprawia,
że mam wrażenie, że oszaleję - wyznała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Skąd ja to znam…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Mina z westchnieniem pokręciła głową, po czym wróciła do
kuchni, by umyć naczynia po posiłku. Shin przez chwilę stał jeszcze w miejscu,
aż w końcu ocknął się i podążył za żoną, aby jej pomóc. Próbowała go wygonić, ale
się nie dał, wiedząc, że tak naprawdę Mina cieszy się z jego towarzystwa. Znali
się doskonale i choć nie o wszystkim sobie mówili, tego typu rzeczy po prostu
się czuło. Łaknęli swej bliskości. Zawsze tak było, ale teraz, w tych ciężkich
czasach, ta potrzeba tylko się wzmacniała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Tak sobie myślę - rzuciła w pewnym momencie Minaili,
wycierając mokre ręce w kuchenny ręczniczek - że mogłabym poprosić o pomoc
Katyę. Któryś z jej braci, nie pamiętam który, pracuje w Wielkim Urzędzie, może
dałby radę dowiedzieć się czegoś, co mogłoby pomóc Yu w poszukiwaniach?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Hm. - Shin zamyślił się na chwilę. - Nie jestem pewien. Z
jednej strony mogłoby się udać, z drugiej… Nie znasz tego faceta, prawda? -
Potwierdziła skinięciem głowy. - W takim razie to nieco ryzykowne. Teraz nawet
Dameyczyk może okazać się zdrajcą. Choć hołdujemy prawdzie, są tacy, którzy
zbrukaliby się za odrobinę pieniędzy, żywności czy też przez wzgląd na szantaż
albo zastraszenie ze strony Arman. Ech, sam nie wiem… - Zamilkł na kilka
sekund. - Kiedy życie stało się takie ciężkie? - mruknął refleksyjnym tonem,
przenosząc wzrok na widok za oknem. - I pomyśleć, że my i tak jesteśmy w
świetnej sytuacji…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- To straszne, co niektórzy muszą teraz przeżywać. Każdego dnia
dziękuję bogom za was wszystkich i za to, że zdążyliśmy wziąć ślub, zanim było
za późno…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zadrżała na myśl, co by było, gdyby stało się inaczej. Shin
odwrócił się do niej, jednym susem znalazł się przy niej i przytulił ją mocno.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie myśl o tym - wyszeptał. - Jesteś bezpieczna.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Owszem, ale inne nie. - Czuł, jak zaczyna się trząść.
Wiedział, że powstrzymuje się od płaczu. Wydawała się twarda, ale w istocie
była niesamowicie wrażliwą i delikatną kobietą. Pragnął ochronić ją przed całym
złem tego świata… - Ty zresztą też… Shin, obiecaj, że mnie nie zostawisz.
Obiecaj, że nie dasz się zabić.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Patrzyła na niego błagalnie, wciąż uparcie nie pozwalając łzom
wypłynąć, przez co jej twarz powoli się zaróżowiała. Ogarnęło go uczucie,
którego nie potrafiłby jednoznacznie zdefiniować. Miłość, troska, wzruszenie… O
bogowie, zrobiłby dla niej wszystko, byle tylko ochronić ją od zmartwień, byle
tylko zapewnić jej szczęście i bezpieczeństwo. Poszedłby za nią na koniec
świata i jeszcze dalej. Gdyby trzeba było, dałby się za nią torturować, a nawet
zakatować na śmierć. Był o tym przekonany.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Mimo tego uśmiechnął się uspokajająco, scałował miniaturowe
łezki z jej rzęs i ze spokojem patrząc w jej śliczne oczy, rzekł uroczystym
tonem:<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Obiecuję.</span></div>
</div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/14894742957753473026noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-4944271586179829570.post-51999307084049164842015-08-18T23:44:00.000+02:002018-06-20T21:22:41.220+02:00Rozdział I<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: 0.0001pt;">
<div style="text-align: left;">
</div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: center;">
<br /></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Salgarien,
27. dzień 5. miesiąca 424. roku Ery Paktu<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="center" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Rudy wziął do dzióbka kolejny okruszek, ale nie połknął go od
razu, jak gdyby zamierzał przedłużyć przyjemność spożywania posiłku. Przekręcił
łebek w jedną i drugą stronę, być może zastanawiając się, skąd ludzie biorą
tyle jedzenia. W końcu dokończył kolację, by następnie ciekawsko utkwić wzrok
czarnych oczu w dziewczynie, która od czasu do czasu przemycała mu coś do
schrupania.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Nie patrz tak na mnie - szepnęła Ilyari. - Nie mam nic
więcej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ptaszek chyba nie zrozumiał, bo nadal spoglądał na nią w ten
sam sposób.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Oj, Rudy, Rudy - westchnęła. Nazwała go tak ze względu na
upierzenie. Poza kilkoma białawymi piórkami na brzuchu cały był kasztanoworudy.
- Zamień się życiem - poprosiła tak cicho, że sama ledwo dosłyszała własne
słowa. Oparła łokcie na parapecie, a brodę na dłoniach, nie odrywając wzroku od
ptasiego przyjaciela, który od kilku miesięcy przylatywał tu niemalże
codziennie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Znów go dokarmiasz?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Drgnęła, lekko przestraszona, Rudy zaś poderwał się natychmiast
i odleciał, odprowadzany tęsknym wzrokiem Ilyari.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Wiesz, że nie powinnaś. Pani matka ciężko pracuje na każdy
kęs - kontynuowała Silya, wpatrując się w przybraną siostrę. W jej zielonkawych
oczach Ilyari nie dostrzegła jednak ani krzty wyrzutu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Dzielę się z nim tylko i wyłącznie swoją porcją, niczego wam
nie odbieram - rzekła, choć wiedziała doskonale, iż Sil ma tego świadomość. -
Zresztą… To jedyny przejaw „nieposłuszeństwa” z mojej strony. Pamiętaj, mam na
ciebie więcej haczyków niż ty na mnie - dodała ze złośliwym uśmieszkiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Roześmiały się obie. Lubiły czasem przekomarzać się w podobny
sposób, by choć odrobinę urozmaicić rutynę.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Usiadły przy niewielkim, odrapanym, mającym już swoje lata
stole, by trochę porozmawiać, a następnie wróciły do sprzątania małego mieszkanka.
Musiały wyrobić się na czas, by pani matka nie była zmuszona ich zganić, co
niestety zdarzało się dość często, zważywszy na to, iż była wyjątkowo
wymagającą osobą. Potrafiła przyczepić się nawet do odrobiny kurzu gdzieś w
kącie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ilyari, w przeciwieństwie do Silyi, właściwie nie miała nic
przeciwko codziennym porządkom, niemniej bywały chwile, w których nie mogła już
znieść swojego życia. Jeden dzień rzadko kiedy różnił się od drugiego i
dziewczyna miała wrażenie, że w końcu z tego powodu oszaleje. Nigdy jednak nie
dawała tego po sobie poznać. To byłoby niegrzeczne, a ona zawsze była posłuszna
i zachowywała się jak należy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Płukały właśnie ścierki, gdy usłyszały szczęk zamka, a
następnie skrzypienie otwieranych drzwi.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ilyari przekazała Silyi swoją szmatkę i szybko wytarła ręce o
fartuszek, który już dawno temu przestał choćby udawać biały. Z kuchni przez
pokoik dzienny przeszła do maleńkiego przedpokoju, w którym miejsca starczyło
jedynie na kilka półek na buty oraz wieszaki na ścianie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Witaj w domu, pani matko - przywitała się grzecznie, jak to
uczono ją w dzieciństwie. Odebrała od kobiety niemodny już kapelusz, a
następnie pomogła jej zdjąć lekką marynarkę, którą od razu powiesiła na
wieszaku, by się nie pogniotła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Mam dobre wieści - oznajmiła Miira, zdejmując buty na ledwie
widocznym obcasie. Ubrawszy domowe pantofle, przeszła do skromnego salonu, w
którym stały obie jej podopieczne. - Znalazłam wam pracę w Dzielnicy Upraw.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Dziewczęta spojrzały po sobie z niedowierzaniem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Naprawdę? - musiała spytać Silya.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Na twarz kobiety na ułamek sekundy wyszedł uśmiech zwycięzcy,
zaraz jednak zreflektowała się i spoważniała. Odchrząknęła lekko, nieco
pomarszczoną ręką zatykając za ucho kilka kosmyków, którym jakimś cudem udało
się uwolnić z ciasnego koka. Miała ciemnobrązowe włosy poprzetykane siwizną - a
może już raczej na odwrót, szare z brązowymi pasemkami.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Trudno było stwierdzić, czy w młodości podobała się chłopcom.
Ostre rysy i surowy wyraz twarzy zazwyczaj raczej odstraszały potencjalnych
adoratorów - i nie tylko. Niemniej, choć czasem ciężko było sobie z nią
poradzić, w głębi serca Miira była dobrym człowiekiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>W końcu skinęła głową.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Ubierzcie się porządnie, za pół godziny idziemy na
nabożeństwo, by podziękować Najstarszym za tę łaskę - zapowiedziała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Nowina o pracy dla nich niezwykle je ucieszyła. W obecnych
czasach trudno było o jakąkolwiek konkretną robotę, jako iż wiele posad
przejęli Armanie. Dameyczycy nie mieli nic do gadania, musieli podporządkować
się zwycięzcom niedawno zakończonej wojny. W rezultacie wielu z nich głodowało
i popadało nawet w skrajne ubóstwo. Silya i Ilyari wciąż z przerażeniem
wspominały poprzednią zimę, którą właściwie ledwo przeżyły. Tymczasem zaś lato
powolutku się kończyło, a to oznaczało zbiory. Chętnych do pracy w sadach i na
polach było wielu, tym bardziej więc uradowały się na wieść o tym, iż są
jednymi ze szczęśliwców, którzy zostali przyjęci. Nie wiedziały, jak pani matka
to zrobiła, ale udało się i to było najważniejsze. Jeśli dobrze pójdzie,
kolejną zimę przetrwają bez większego głodu, jako iż głównym wynagrodzeniem za
pracę w Dzielnicy Upraw była cząstka zbiorów. Och, jak dobrze byłoby
przygotować konfitury, zakisić niektóre warzywa… Kto wie, może nawet trafią
choć na kilka dni do lasu i dostaną trochę grzybów? Na samą myśl o nich ciekła
im ślinka.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ubrały cienkie rajstopy w cielistym odcieniu i odświętne
sukienki, w których wychodziły jedynie na nabożeństwa. Nawet te stroje były
bardzo skromne, lecz mimo tego czuły się w nich czasem niemalże jak
księżniczki. Zazwyczaj chodziły w sukienkach z szarego bądź brązowego
szorstkiego materiału, ewentualnie w cieplejszych wełnianych spódnicach i
prostych bluzkach, za to w chwilach takich jak ta Ilyari wdziewała
jasnobłękitną sukienkę nieco za kolana, ozdobioną przy kołnierzyku i rękawach
delikatną białą koronką, zaś Silya bladofioletową z lekko bufiastymi rękawami i
ledwo widoczną falbanką u dołu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Sil jak zwykle nieco się ociągała, więc Ilyari jako pierwsza
podeszła do niewielkiego lustra, by uczesać przed nim włosy, a następnie spiąć
je w ciasny kok. Była to fryzura wymagana w świątyniach Najstarszych bogów. O
ile pani matka czesała się tak również na co dzień, o tyle dziewczęta wolały
warkocze bądź luźniejsze kitki. Na szczęście Miira pozwalała im na nie, nie
zaakceptowałaby za to paradowania w rozpuszczonych włosach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Iri, zapniesz? - zapytała Silya, tradycyjnie nie mogąc sobie
poradzić z zapięciem ostatniego guzika na plecach. Ilyari prędko wpięła w
ciemnobrązowe włosy ostatnią spinkę, by następnie pomóc Sil z guzikiem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Jesteście gotowe? - usłyszały z pokoju obok pytanie pani
matki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Jeszcze chwileczkę! - odpowiedziały, patrząc na siebie z
niepokojem. Iri szybko rozplotła warkocz Silyi i zrobiła jej pożądaną fryzurę,
nie mając czasu martwić się tym, iż ciągnie ją za włosy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Mam nadzieję, że nie rozleci się zbyt szybko - szepnęła.
Zachichotały nerwowo, po czym nie zwlekając ruszyły do przedpokoiku, by wdziać
jasne pantofelki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wraz z panią matką wyszły z kamienicy na brukowaną ulicę.
Słońce powoli chyliło się już ku zachodowi i oświetlało Salgarien promieniami
barwy pomarańczy. Ilyari odetchnęła głęboko i na kilka sekund przymknęła oczy,
chłonąc energię pochodzącą z różnokolorowego nieba. Gdyby mogła, stałaby tak,
zwracając twarz ku górze, całe wieki, lecz zmuszona była ruszyć za opiekunką i
przybraną siostrą. Dogoniła je jednym susem, z zadowoleniem zauważając, iż pani
matka nie spostrzegła jej nieprawidłowego zachowania. Teraz, idąc już jak
należy, każdemu wydawała się podopieczną idealną: grzeczną, ułożoną, schludną,
posłuszną. I taka właśnie była - pomijając te krótkie momenty, w których coś w
jej środku rwało się do ucieczki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Nie minęło pięć minut, gdy stanęły przed nieszczególnie dużym,
bielonym budynkiem poświęconym Najstarszym bogom. Aby się do niego dostać,
należało przejść przez kutą czarną bramę, po przekroczeniu której trzeba było
umyć ręce oraz twarz w postawionej tuż obok miednicy. Był to symbol
oczyszczenia i skromności - do świątyni nie można było wejść brudnym ani
pomalowanym. Przed bogami trzeba stanąć w naturalnej postaci, a nie upiększonej
pudrem czy oszpeconej pyłem. Strój musiał być godny Najstarszych, czyli
jednocześnie schludny, jak i skromny. Gdyby któryś z wiernych nie spełnił
jakiegokolwiek z wymogów, zostałby grzecznie upomniany bądź nawet wyproszony z
terenu świątyni przez jednego z kapłanów bądź kapłanek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Z mokrymi twarzami i dłońmi weszły do środka. W takie dni jak ten
proces oczyszczenia był przyjemny, lecz późną jesienią czy zimą sprawiał wręcz
ból. W najgorszych przypadkach woda nawet zamarzała na zsiniałych twarzach, ale
mimo tego nie było ustępstw, bez tego do świątyni wejść nie można. O ile w
ciepłe miesiące miednica stała na zwykłej kolumience, o tyle w zimne - na swego
rodzaju piecyku, dzięki któremu woda w niej nie zamarzała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Stanęły w jednym z pierwszych rzędów klęczników. W świątyniach
Najstarszych nie było ławek czy krzeseł, nabożeństwo odbywało się po części na
stojąco, po części na klęczkach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Oprócz nich zjawiło się ledwie kilka, może kilkanaście innych
osób, głównie dużo starszych od nich. Religia przodków coraz bardziej
odchodziła w zapomnienie, ustępując miejsca nowym wyznaniom.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Kapłan i kapłanka jak zawsze wyszli na podest w kształcie
półokręgu dokładnie w tym samym momencie - mężczyzna odziany w śnieżnobiałą
szatę pojawił się z lewej strony, kobieta, ubrana podobnie, z prawej. Ona miała
kok identyczny jak reszta zebranych kobiet, on był schludnie ostrzyżony.
Niesforne kosmyki bądź dłuższe pasma były nieodpowiednie, zupełnie tak jak
rozpuszczone włosy u płci pięknej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Doszli na środek ołtarza, odwrócili się do wiernych tyłem, by
złożyć pokłon symbolowi Najstarszych widniejącemu na ścianie, po czym zapalili
świece po obu jego stronach.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Symbol Najstarszych składał się z trzech części, jak to
powszechnie mawiano. Były to kwadrat i krzyżyk wpisane w okrąg. Koło
symbolizowało nieskończoność i wieczność, krzyżyk - wiarę i bogobojność, ale
także mężczyznę i kobietę w przypadku świeckim bądź kapłana i kapłankę w
przypadku duchownych, zaś znajdujący się pod krzyżykiem kwadrat - równość i
tolerancję.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Nabożeństwo, na które przybyły dziewczęta wraz z panią matką,
było typowo dziękczynne, dlatego intonowano tylko jeden rodzaj pieśni i
wznoszono modły, w których wyrażano wdzięczność za wszelkie otrzymane łaski. Każda
ważniejsza modlitwa zakończona była tradycyjnym gestem dziękczynnym. Ilyari nie
bez lekkiej pogardy pomyślała o tym, że ten gest wciąż używany jest w całym
Dameyu, ale większość osób nie pamięta już, jak powstał. Wyznawcy najpopularniejszej
obecnie religii oraz pomniejszych sekt korzystali z gestu Najstarszych, w
których już nie wierzyli. Uważała to za przykre i niesprawiedliwe. Nie chcąc
jednak myśleć o nieprzyjemnych sprawach, poświęciła się modlitwie. Od dziecka
wychowywana przez panią matkę, zagorzałą wyznawczynię Najstarszych, była bardzo
bogobojna i z wiary czerpała swego rodzaju siłę. Zawsze z większym lub
mniejszym, ale jednak z zapałem uczestniczyła w nabożeństwach - w
przeciwieństwie do Silyi, która, choć starała się to ukryć, nieco się na nich
męczyła. Ilyari nie do końca miała jej to za złe - bądź co bądź Sil została
przygarnięta przez Miirę dopiero kilka lat temu. Wyznawała nowszą religię, ale chcąc
nie chcąc oficjalnie musiała przejść na wiarę w Najstarszych. Iri nie miała
jednak złudzeń, wiedziała, że nawet będąc w świątyni Najstarszych, Silya modli
się do swoich bogów, w Dameyu nazywanych Nowymi. Nie winiła jej za to, gdyż
gdyby to jej ktoś kazał zmienić wyznanie, też co najwyżej jedynie udawałaby, że
to uczyniła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Klęczały jeszcze przez minutę po wyjściu kapłanów, jak
nakazywała tradycja. Wtedy wstały, jeszcze raz wykonały w stronę symbolu charakterystyczny
gest dziękczynny, jakim było skrzyżowanie rąk na piersi tak, by dłońmi dotykać
ramion, oraz skłonienie w tej pozycji głowy, a następnie wyszły. Nabożeństwo
trwało mniej więcej godzinę i w tym czasie słońce zdążyło już niemal całkiem
skryć się za horyzontem.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Opuściły teren świątyni - Ilyari i pani matka z poczuciem
dobrze spełnionego obowiązku, zaś Silya ze skrywanym jak zawsze
zniecierpliwieniem - i udały się w stronę domu. Po zaledwie kilku krokach
natknęły się na żołnierzy w szarozielonych mundurach. Pokłoniły im się, bo tak
rozkazano im robić już na początku okupacji. Ilyari nienawidziła tego czynić.
Sil w takich momentach wyglądała na wystraszoną, pani matka na niewzruszoną, a
ona hamowała się z całych sił, by nie spojrzeć na Arman z pogardą. Bała się
ich, to oczywiste, wszak za byle co potrafili nawet człowieka zabić, ale mimo
wszystko… Nie znosiła ich tak bardzo, że nie mogła się powstrzymać przed
uczuciem wzgardy. Kto nadał im prawo do zaatakowania niewinnych państw, do
pokonania ich i uczynienia z ich mieszkańców więźniów? Bo tym właśnie się czuła
- więźniem. Czyż bowiem wcześniej musiała uważać na każde słowo wypowiadane na
ulicy? Czy musiała kłaniać się cudzoziemcom w wojskowych mundurach? Rozumiała
powinność posłuszeństwa wobec nakazów boskich bądź tych pani matki, ale z
jakiej racji miała słuchać obcych?<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Miała szczerą nadzieję, że Armanie jeszcze pożałują swoich
haniebnych czynów. Codziennie modliła się o to do Najstarszych…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Dokumenty - zażądał jeden z Arman. Powiedział to po armańsku
i właściwie było to jedno z niewielu słów, które Iri w owym języku rozumiała.
Od czasu do czasu natykała się już bowiem na patrole, a co za tym idzie, musiała
okazywać dokumenty.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Wszystkie trzy wyjęły z niewielkich torebek swoje dowody
tożsamości, „tożsamościówki”, jak to potocznie w Dameyu mawiano. Przed okupacją
mieściły się na nich tylko zdjęcie, imię i adres zainteresowanego, jednak od
czasu przegranej w Wojnie Trzech Nacji wymagania rozszerzono o datę urodzenia,
imiona rodziców, narodowość, wyznawaną religię, stan cywilny, kolor oczu i
włosów oraz „cechy charakterystyczne/inne ważne informacje”. Zarówno Ilyari,
jak i Silya miały tam krótką notatkę dotyczącą pani matki.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ziewając, żołnierz od niechcenia przejrzał dokumenty, po czym
wcisnął im je z powrotem do rąk i odprawił je słowem, jakiego Iri nie znała.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>W mieszkaniu w milczeniu znów odebrała od pani matki kapelusz
oraz marynarkę i dopiero wtedy zajęła się sobą. Tak nakazywały dobre maniery i choć
równie dobrze mogła to robić Silya, zazwyczaj padało na nią, jako iż
przyzwyczajona do tego była od małego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Panoszą się tu, jakby to był ich kraj - mruknęła pod nosem
pani matka. Iri podniosła na nią wzrok, kątem oka zauważając, że Silya robi to
samo. Miirze rzadko zdarzało się mówić podobne rzeczy. Zazwyczaj hamowała się
przed tego typu stwierdzeniami. - Wybaczcie - rzekła zaraz, przechodząc do
salonu. Dziewczęta wymieniły się spojrzeniami, po czym udały się do swojego
pokoiku, aby się przebrać.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Aby było szybciej, pomogły sobie nawzajem w rozpinaniu guzików.
Z żalem ściągnęły odświętne stroje i wdziały codzienne, nieprzyjemne w dotyku. Zakładając
swoją błękitną sukienkę na wieszak, Ilyari zauważyła, że kawałek koronki zaczął
się odpruwać od kołnierzyka. Wiedząc, że wykonała już wszystkie swoje
dzisiejsze obowiązki względem pani matki, bez oporu od razu sięgnęła po zestaw
do szycia. Usiadła na swoim łóżku, nieszczególnie wygodnym i pamiętającym chyba
Erę Starożytnych Plemion, i zaczęła przygotowywać się do pracy.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Kiedyś będziesz dobrą żoną - rzuciła Silya. Ilyari podniosła
wzrok i zauważyła, że przyjaciółka spogląda na nią w zamyśleniu.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Czy ja wiem - odparła, przenosząc spojrzenie na sukienkę.
Wyjęła białą nitkę i igłę, na którą ją nawlekła.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Wszystko, za co się zabierasz, robisz idealnie. Jesteś
posłuszna i grzeczna, nie dyskutujesz, dbasz o porządek… - zaczęła wyliczać
Silya.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Robię to, co muszę i czego mnie nauczono, tylko tyle -
wyjaśniła, w duchu złorzecząc na myśl, że spod pieczy pani matki będzie musiała
przenieść się pod inną. Wolałaby żyć samodzielnie, nie musząc nikogo słuchać i
nikomu usługiwać, ale obawiała się, że to jej się nie uda. Wiedziała, iż pani
matka pragnie znaleźć jej męża i chyba tylko fakt, że nikt nie przypadł jej jeszcze
dostatecznie do gustu sprawił, iż nie popchnęła jej przed ślubny ołtarz. Pewnie
gdyby nie szukała jedynie pośród wierzących w Najstarszych, byłoby jej łatwiej,
na szczęście jednak tak nie było. - Zresztą ty też robisz, co trzeba, tyle że z
większą niechęcią - dodała, lekko wytykając jej język. Prawda była taka, że
Silya z niemałym trudem ukrywała prawdziwe uczucia, przez co często obrywało
jej się od pani matki, niezadowolonej z jej min i nie do końca posłusznego
zachowania. Ilyari żyła z Miirą prawie całe życie i wiedziała doskonale, jak
sobie z nią radzić i jak się jej przypodobać. Opanowała grę na tyle, iż czasami
sama nie wiedziała, gdzie się ona zaczyna, a gdzie kończy. Która Ilyari była tą
prawdziwą? Ta bogobojna, grzeczna i usłużna, a może ta, która niemal bez
ustanku marzyła o wolności w każdym tego słowa znaczeniu? - Wiesz, chyba wcale
nie chciałabym męża - wyznała cicho, mając nadzieję, że Miira tego nie usłyszy.
- Oczywiście wyjdę za tego, którego wskaże pani matka, ale… Ach, nieważne. -
Zaniechała tematu, bojąc się, do czego doprowadzi jej zwierzanie się.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Wiem - szepnęła tylko Silya jakimś specyficznym tonem,
którego Iri chyba jeszcze u niej nie słyszała. Uniosła na nią wzrok, by
przyjrzeć jej się badawczo. Sil tylko uśmiechnęła się. - A ja tam chciałabym mieć
w przyszłości męża i dzieci. Tyle że pragnę się zakochać. Jak w bajkach. - W
jej oczach dostrzec można było rozmarzenie.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Wierzysz w miłość? - parsknęła Ilyari. Sama nie miała
złudzeń, wiedziała, że wyjdzie za kandydata podstawionego przez panią matkę i o
zakochaniu nie będzie mowy. Zresztą czy coś takiego w ogóle istniało? Nie była
pewna.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Wierzę - odrzekła naiwnie. Iri kpiąco uśmiechnęła się pod
nosem. - Choć czeka mnie pewnie los podobny do twojego.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Żebyś wiedziała - potwierdziła Ilyari. - Nic już nie widzę,
zapalisz lampkę? - zapytała, mrużąc oczy, by dostrzec, co właściwie robi z
sukienką.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Silya skinęła głową, chwyciła zapałki, po czym zapaliła lampkę
naftową, jedyną, jaką miały w swoim pokoiku. Wystarczała jednak jak na tak małą
powierzchnię. Oprócz dwóch łóżek mieściły się tu tylko szafa i niewielki
stolik. Poza tym na ścianach, obklejonych odpadającą tapetą, która kiedyś
zapewne pyszniła się przyjemnym odcieniem żółtego, wisiało jeszcze kilka półek
i lustro, ot wszystko. I tak cieszyły się, że mają własny kąt. Pani matka urzędowała
w pokoju dziennym, choć zanim przyjęła do siebie Silyę, spała z Ilyari w tej
izdebce.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Dziękuję - rzuciła do Silyi, przyglądając się koronce. Parę
ruchów igłą i zadanie zostało wykonane. - No, od razu lepiej - powiedziała z
zadowoleniem. Odwiesiła sukienkę, schowała przybory do szycia i odłożyła zestaw
na miejsce.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Wierzę w prawdziwą miłość, bo byłam takiej świadkiem przez
czternaście lat - odezwała się nagle Sil. Iri utkwiła w niej wzrok zielonobrązowych
oczu. Silya rzadko wspominała o swoich rodzicach. Byli jednymi z wielu ofiar
zarazy, jaka wybuchła na wyspie Shantos cztery lata temu. Atakowała tylko
dojrzałe osoby, dzieci i młodzież były więc bezpieczne, za to wśród dorosłych
śmierć zebrała dość obfite żniwo. Silya została sierotą i trafiła do
tymczasowego schroniska dla podobnych jej dzieciaków. Spędziła tam zaledwie
tydzień, gdyż znaleziono jej dom. Miira, pełna współczucia dla ofiar epidemii i
ich bliskich, zdecydowała się przyjąć na wychowanie kolejną dziewczynkę. Ilyari
zyskała więc swego rodzaju siostrę. Od tego czasu jej życie stało się jakby
nieco ciekawsze, tym bardziej, że szybko zaprzyjaźniła się z Sil.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>- Ach tak - mruknęła tylko. Z jednej strony żal jej było Silyi,
bo utraciła rodziców, z którymi spędziła większość życia, z drugiej zazdrościła
jej tego. Swoich straciła, gdy była malutkim dzieckiem. Kiedy trafiła do pani
matki, miała ledwie trzy latka. O mamie i tacie nie wiedziała zbyt wiele: ot,
jak mieli na imię i że wierzyli w Najstarszych. Imię zaś podobno otrzymała po
babci ze strony matki. Tak bardzo żałowała, iż nie mogła poznać własnej rodziny…
To kolejny objaw niesprawiedliwości na świecie - jedni żyli długo i
szczęśliwie, inni ledwo wiązali koniec z końcem, umierali młodo… Jedni mieli
szczęście obcowania z krewnymi, inni nie. Jedni robili, na co mieli ochotę,
inni zmuszeni byli podporządkować się wszystkiemu i wszystkim…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Zagryzła wargę, by nie powiedzieć czegoś, czego potem mogłaby
żałować. Silya też zamilkła, najwyraźniej wspominając matkę i ojca.
Przesiedziały tak w milczeniu mniej więcej godzinę, po czym zostały zawołane na
skromną kolację.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Jak niemal za każdym razem, gdy mogły choć trochę napełnić
żołądki, nastrój nieco im się poprawił. Zjadły ze smakiem owsiankę, pilnując
się, by nie spałaszować całości zbyt szybko, gdyż pani matka krzywo patrzyła na
praktycznie każdy rodzaj niepotrzebnego według niej pośpiechu. Mimo tego nie
minęło wiele czasu, gdy stare miski zostały opróżnione, porcje jedzenia nie
były bowiem zbyt duże, ale do tego zdążyły już przywyknąć. Zresztą właśnie ten
fakt sprawiał, iż pory śniadania, obiadu i kolacji były aż tak przyjemne i
wyczekiwane.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ilyari umyła naczynia, a Silya wytarła je i ułożyła na miejsce.
Kuchnia była tak mała, że ledwo się w niej obie mieściły, większą jej część
zajmowały szafki i zlew. Posiłki spożywały przy stoliku mieszczącym się w
pokoju dziennym, gdyż za nic nie wszedłby on do kuchni.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Uporawszy się z porządkami po kolacji, wróciły do salonu,
wiedząc, że czas już na wspólną wieczorną modlitwę. Uklękły wraz z panią matką
przed symbolem Najstarszych stojącym na półce, by pogrążyć się w „rozmowie” z
bogami. Potem mogły już umyć się, przebrać w koszule nocne i iść do łóżek.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ilyari opatuliła się kołdrą - mimo iż było dość ciepło, rzadko
kiedy się odkrywała - i tradycyjnie poczęła zastanawiać się, co przyniesie
kolejny dzień. Nie miała pojęcia, dlaczego to robiła, wiedziała przecież, że
nie będzie on różnił się od dzisiejszego czy wczorajszego. Lubiła jednak
wyobrażać sobie, że coś się w jej życiu zmienia. Nurkowała w morzu fantazji,
nie zwracając uwagi na jakiekolwiek zakazy czy konwenanse, płynąc coraz głębiej
i głębiej. Tylko w takich chwilach czuła, że jej egzystencja ma sens. Ale były
to ledwie krótkie momenty, czymże więc była cała reszta? Koszmarem, z którego
nie sposób się obudzić? A może po prostu zwykłą rzeczywistością, do której ona,
z jakiegoś niewiadomego powodu, po prostu się nie nadawała? Może nawet nie
powinna była w ogóle się urodzić? Tak naprawdę jej istnienie nie ma przecież
żadnego znaczenia, jest jedną z wielu podobnych jej dziewcząt…<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Marzenie zawsze sprowadzało się do takich wniosków. Powinna z
tym skończyć. Powinna zaakceptować to, co wokół niej.<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<span style="font-family: "Georgia",serif; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"><span style="mso-tab-count: 1;"> </span>Ale jakoś nie mogła.</span></div>
</div>
</div>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/14894742957753473026noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-4944271586179829570.post-70326397074172558962015-08-01T22:48:00.001+02:002015-09-18T23:05:44.962+02:00Prolog<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: right;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">1. dzień 1. miesiąca 1.
roku Ery Paktu<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; text-align: right;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"> My, władcy Starożytnych Plemion,
niniejszym ustanawiamy Pakt Piętnastu Narodów. Od dnia dzisiejszego po kres
czasu dzielimy świat na piętnaście części, z których każda rządzić się będzie własnymi
prawami. Podział został dokonany zgodnie z wolą Plemion; każde otrzymuje
tereny, które wywalczyło w Wojnie Ziemi, lecz jednocześnie ma wielkość taką,
jaka zadowoli poszczególne społeczności. Każdy bez wyjątku naród posiada prawo
do wyznawania bogów uznanych przez swego władcę; nikt spoza danej społeczności
nie ma prawa narzucać innym swojej religii. Władcy państw posiadają władzę
absolutną, której nie wolno się sprzeciwiać, jednak, jako iż nie mogą być
pochopni w swych osądach, winni posiadać godnych doradców. We wszystkich
piętnastu krajach przyjmujemy identyczny sposób liczenia czasu - dzień
dzisiejszy jest więc tym samym pierwszym dniem pierwszego miesiąca pierwszego
roku Ery Paktu i jednocześnie pierwszym dniem wiosny.<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: justify; text-justify: inter-ideograph;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;"> Era Wojen Starożytnych Plemion dobiegła
końca. Nie zapominajmy o niej, lecz wyciągnijmy wnioski, ażeby nie powtórzyć
tragedii ostatnich stuleci. Na mocy Paktu Piętnastu Narodów nakazuje się, aby każdy
młody człowiek poznał historię naszego świata, historię walk, zniszczenia i bólu,
która, choć już zakończona, na zawsze powinna pozostać w naszej pamięci.<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Podpisano:<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Nan Il,
władca Nadrilu<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Remzen
Krohans, Wielki Przywódca Armanu<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<i><span lang="EN-US" style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;">Dam’Ey I, król Dameyu<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<i><span lang="EN-US" style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 10.0pt; line-height: 115%; mso-ansi-language: EN-US;">Marry’Mot I, król Marrymotu<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Anni
Millyes, królowa Lemezji<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Feren
Kord, przywódca Kherimu<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Mar
Ror, przedstawiciel Ramaru<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Makurunanda,
wódz Wysp Wakka<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Dum
Marus, władca Polkronu<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Myan I,
cesarz Myamya<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Vam
Vardenhoff, Najwyższy Urzędnik Vordenhenu<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Neyar-kan-masa,
władca Sveymelu<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Imyenayra,
królowa Neymeriyi<o:p></o:p></span></i></div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Sharien
I, książę Sharienu<o:p></o:p></span></i></div>
<div class="separator" style="clear: both;">
</div>
<div align="right" class="MsoNormal" style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; tab-stops: 14.2pt; text-align: right;">
<i><span style="font-family: "Georgia","serif"; font-size: 10.0pt; line-height: 115%;">Lariya,
władczyni On<o:p></o:p></span></i></div>
<br />Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/14894742957753473026noreply@blogger.com2